Spotyka się dwóch wariatów, jeden niesie szybę.
Spotyka się dwóch wariatów, jeden niesie szybę. Drugi pyta go:
- Po co ci ta szyba?
- Będę robił szybowiec.
- A co, czołgu już nie robisz?
- Nie, gąsienice mi zdechły!
- Po co ci ta szyba?
- Będę robił szybowiec.
- A co, czołgu już nie robisz?
- Nie, gąsienice mi zdechły!
212
Dowcip #10032. Spotyka się dwóch wariatów, jeden niesie szybę. w kategorii: Śmieszne dowcipy o wariatach, Dowcipy o samolotach, Śmieszny humor o czołgu.
Przyszła Małgosia do Jasia i mówi:
- No wiesz, ale ta ostatnia noc zostanie miedzy nami ...
- Dlaczego?
- Bo nie chcę ci siary narobić ...
- Nie, ja się nie wstydzę powiedz wszystkim!
- Ok.
Na drugi dzień Małgosia wszystkim opowiedziała.
- Jasiu, ty jednak nic nie rozumiesz w tych sprawach ... widać, że lubisz zwierzęta!
Jasio nie wiedział o co chodzi i poszedł do Małgosi.
- Co ty im właściwie powiedziałaś?
- Że nasrałeś na łóżko, włożyłeś kilka zapałek i powiedziałeś: ”Jeżyk śpi z nami!”
- No wiesz, ale ta ostatnia noc zostanie miedzy nami ...
- Dlaczego?
- Bo nie chcę ci siary narobić ...
- Nie, ja się nie wstydzę powiedz wszystkim!
- Ok.
Na drugi dzień Małgosia wszystkim opowiedziała.
- Jasiu, ty jednak nic nie rozumiesz w tych sprawach ... widać, że lubisz zwierzęta!
Jasio nie wiedział o co chodzi i poszedł do Małgosi.
- Co ty im właściwie powiedziałaś?
- Że nasrałeś na łóżko, włożyłeś kilka zapałek i powiedziałeś: ”Jeżyk śpi z nami!”
4760
Dowcip #10033. Przyszła Małgosia do Jasia i mówi w kategorii: Dowcipy o Jasiu, Śmieszny humor o Małgosi, Humor o kupie.
Rozmawia dwóch kolegów:
- Jakie zwierzęta lubisz najbardziej?
- Moje gołębie. Rano sprzedaję, wieczorem wracają.
- Jakie zwierzęta lubisz najbardziej?
- Moje gołębie. Rano sprzedaję, wieczorem wracają.
613
Dowcip #10034. Rozmawia dwóch kolegów w kategorii: Dowcipy o chłopcach, Śmieszny humor o kolegach, Dowcipy o gołębiach.
Adam skarży się Panu Bogu, że jest bardzo samotny, a zwierzęta go nudzą. Pan Bóg pomyślał chwilę i mówi:
- Stworzę dla ciebie istotę, będzie piękna jak anioł, będzie pracowita, inteligentna, dowcipna, czuła, troskliwa, będzie doskonałą towarzyszką twojego życia ...
Adam wpadł w zachwyt ale słyszy, że to nie będzie za darmo: musi oddać za to prawą rękę i prawą nogę! Myśli, myśli, w końcu pyta:
- Panie Boże, to trochę drogo, co mógłbym mieć za jedno żebro?
- Stworzę dla ciebie istotę, będzie piękna jak anioł, będzie pracowita, inteligentna, dowcipna, czuła, troskliwa, będzie doskonałą towarzyszką twojego życia ...
Adam wpadł w zachwyt ale słyszy, że to nie będzie za darmo: musi oddać za to prawą rękę i prawą nogę! Myśli, myśli, w końcu pyta:
- Panie Boże, to trochę drogo, co mógłbym mieć za jedno żebro?
59
Dowcip #10035. Adam skarży się Panu Bogu, że jest bardzo samotny w kategorii: Śmieszny humor o Adamie i Ewie, Humor religijny, Dowcipy o Bogu.
Amerykańskie sondy potwierdziły istnienie prymitywnej cywilizacji na planecie Mars. Butni amerykanie wysłali od razu rakietę załogową wypełnioną, paciorkami, gumami do żucia, czekoladą i ”nowoczesną” odremontowaną bronią palną z demobilu. Gdy rakieta wylądowała pośród tłumu nieufnie spoglądających, zielonych tubylców, z megafonu popłynęły słowa prezydenta USA skierowane do bratniej ludności Czerwonej Planety obiecujące, przyjaźń, współpracę, profity i sojusz wojskowy. Po skończonym przemówieniu i odpaleniu wielkiego pojemnika wypełnionego balonikami w kolorach białym, czerwonym, niebieskim i zielonym, załoga stanęła przed drzwiami, gotowa otworzyć je i wpaść w ramiona Marsjan. Jakie było ich zdziwienie, gdy okazało się, że w tym samym czasie delegacja ”zielonych” zespawała im właz z resztą korpusu rakiety, skutecznie uniemożliwiając im wyjście na zewnątrz. Kiedy Marsjanie skończyli dywersję, cały tłum rozpierzchł się pozostawiając samotną zaspawaną amerykańską rakietę. Bezsilni Amerykanie popadli w taką apatię, iż zapomnieli skontaktować się z bazą, a przez dwa kolejne dni siedzieli i nie odzywali się do siebie. Na trzeci dzień zastukał w korpus przechodzący opodal Marsjanin. - dziadek.
- Jest tam kto? Żyjecie?
- Tak! - zakrzyknęli gromko kosmonauci do których serc i umysłów powróciła nadzieja.
- Czemu tam siedzicie i nie wychodzicie?
- Przecież nas zaspawaliście, a my mamy dla was prezenty, każdy z was coś dostanie, wypuść nas. - błagał dziadka kapitan wyprawy.
- Heh, te spawanie to taki nasz zwyczaj. Ale jak byli tu Polacy, to poradzili sobie z włazem w piętnaście minut.
- Co? Polacy już tu byli?
- Tak i tak jak wy mieli dla nas prezenty.
- Co takiego mogli oni wam dać?!?!?
- Nie wiem dokładnie co to było, bo akurat mnie nie było, ale to coś nazywało się ”wpi*rdol” i dostał to każdy, kto tu wtedy był.
- Jest tam kto? Żyjecie?
- Tak! - zakrzyknęli gromko kosmonauci do których serc i umysłów powróciła nadzieja.
- Czemu tam siedzicie i nie wychodzicie?
- Przecież nas zaspawaliście, a my mamy dla was prezenty, każdy z was coś dostanie, wypuść nas. - błagał dziadka kapitan wyprawy.
- Heh, te spawanie to taki nasz zwyczaj. Ale jak byli tu Polacy, to poradzili sobie z włazem w piętnaście minut.
- Co? Polacy już tu byli?
- Tak i tak jak wy mieli dla nas prezenty.
- Co takiego mogli oni wam dać?!?!?
- Nie wiem dokładnie co to było, bo akurat mnie nie było, ale to coś nazywało się ”wpi*rdol” i dostał to każdy, kto tu wtedy był.
412
Dowcip #10036. Amerykańskie sondy potwierdziły istnienie prymitywnej cywilizacji na w kategorii: Śmieszne żarty o UFO, Dowcipy o Polakach, Kawały o bójkach, Śmieszny humor o prezentach, Humor o Amerykanach, Humor o treści wulgarnej.
Szef krzyczy na Kowalskiego, że ten znowu się spóźnił do pracy.
- Czy jak byliście w wojsku, to też się ciągle spóźnialiście na zbiórki?
- Tak.
- No i co sierżant wtedy mówił?
- Dzień dobry panie majorze.
- Czy jak byliście w wojsku, to też się ciągle spóźnialiście na zbiórki?
- Tak.
- No i co sierżant wtedy mówił?
- Dzień dobry panie majorze.
28
Dowcip #10037. Szef krzyczy na Kowalskiego, że ten znowu się spóźnił do pracy. w kategorii: Humor o Kowalskim, Dowcipy o szefie, Humor o pracy, Żarty o spóźnieniach.
Zeznanie obwinionego:
- Wysoki Sądzie, na polowaniu przez pół dnia łaziłem po lesie, nie mogąc trafić na zwierzynę. Owszem, było bardzo mroźno, więc od czasu do czasu, staropolskim zwyczajem, pociągałem z piersiówki. Wreszcie mi się poszczęściło: usłyszałem kukułkę i od razu wypaliłem z dwururki.
Zeznanie poszkodowanego:
- Sz - szedłem so - so - bie przez bór, aż tu na - na - gle zoba - baczyłem komple - e - etnie nawalo - lo - lonego myśli - i - wego, który mierzył do mnie ze strzelby. Za - zacząłem więc krzy - krzy - czeć: ”ku - ku - ku - kurde, nie strzelaj!”.
- Wysoki Sądzie, na polowaniu przez pół dnia łaziłem po lesie, nie mogąc trafić na zwierzynę. Owszem, było bardzo mroźno, więc od czasu do czasu, staropolskim zwyczajem, pociągałem z piersiówki. Wreszcie mi się poszczęściło: usłyszałem kukułkę i od razu wypaliłem z dwururki.
Zeznanie poszkodowanego:
- Sz - szedłem so - so - bie przez bór, aż tu na - na - gle zoba - baczyłem komple - e - etnie nawalo - lo - lonego myśli - i - wego, który mierzył do mnie ze strzelby. Za - zacząłem więc krzy - krzy - czeć: ”ku - ku - ku - kurde, nie strzelaj!”.
28
Dowcip #10038. Zeznanie obwinionego w kategorii: Dowcipy o myśliwych, Kawały o sądzie, Śmieszny humor o strzelaniu, Humor o jąkałach.
Z pamiętnika partyzanta:
Poniedziałek: zdobyliśmy leśniczówkę.
Wtorek: Niemcy odbili leśniczówkę.
Środa: znowu mamy leśniczówkę.
Czwartek: leśniczy się wkurzył i nas przegonił.
Poniedziałek: zdobyliśmy leśniczówkę.
Wtorek: Niemcy odbili leśniczówkę.
Środa: znowu mamy leśniczówkę.
Czwartek: leśniczy się wkurzył i nas przegonił.
28
Dowcip #10039. Z pamiętnika partyzanta w kategorii: Dowcipy o leśniczych.
W sobotni poranek Jacek, zapalony myśliwy, wstał wcześnie, żeby wybrać się na polowanie na jelenia. Zszedł do kuchni, żeby zrobić sobie kawę i ze zdziwieniem zobaczył swoja żonę, Alice, która w pełnym myśliwskim rynsztunku czekała na niego.
- Co masz zamiar zrobić? - spytał Jacek.
- Jadę z tobą na polowanie.
Pomimo ogromnych wątpliwości Jacek zdecydował się na zabranie żony. Gdy przybyli na miejsce, Jacek usadowił żonę na bezpiecznej platformie na jednym z drzew i powiedział:
- Jeśli zobaczysz jelenia, spokojnie wymierz, a ja przybiegnę jak tylko usłyszę strzał.
Odszedł z uśmiechem na ustach, wiedząc, że Alice nie trafiłaby do słonia nie mówiąc o jeleniu. Nie minęło dziesięć minut, gdy usłyszał strzały. Szybko zawrócił i gdy podbiegł bliżej usłyszał głos żony:
- Odejdź od mojego jelenia!
Zdziwiony przyspieszył i znowu usłyszał krzyk Alice:
- Odejdź od mojego jelenia! - po którym nastąpiły kolejne wystrzały.
Gdy przybiegł na miejsce ze zdziwieniem ujrzał mężczyznę z rękami uniesionymi do góry, najwyraźniej mocno przestraszonego, który mówi:
- W porządku, proszę pani. Może pani zatrzymać swojego jelenia, tylko niech mi pani pozwoli go rozsiodłać ...
- Co masz zamiar zrobić? - spytał Jacek.
- Jadę z tobą na polowanie.
Pomimo ogromnych wątpliwości Jacek zdecydował się na zabranie żony. Gdy przybyli na miejsce, Jacek usadowił żonę na bezpiecznej platformie na jednym z drzew i powiedział:
- Jeśli zobaczysz jelenia, spokojnie wymierz, a ja przybiegnę jak tylko usłyszę strzał.
Odszedł z uśmiechem na ustach, wiedząc, że Alice nie trafiłaby do słonia nie mówiąc o jeleniu. Nie minęło dziesięć minut, gdy usłyszał strzały. Szybko zawrócił i gdy podbiegł bliżej usłyszał głos żony:
- Odejdź od mojego jelenia!
Zdziwiony przyspieszył i znowu usłyszał krzyk Alice:
- Odejdź od mojego jelenia! - po którym nastąpiły kolejne wystrzały.
Gdy przybiegł na miejsce ze zdziwieniem ujrzał mężczyznę z rękami uniesionymi do góry, najwyraźniej mocno przestraszonego, który mówi:
- W porządku, proszę pani. Może pani zatrzymać swojego jelenia, tylko niech mi pani pozwoli go rozsiodłać ...
511
Dowcip #10040. W sobotni poranek Jacek, zapalony myśliwy, wstał wcześnie w kategorii: Kawały o myśliwych, Śmieszny humor o polowaniu, Humor o żonie, Humor o koniu, Humor o jeleniach.
Pewnego dnia niedźwiedź nieszczęśliwie się przewrócił i wybił sobie wszystkie zęby. Od tego dnia niedźwiedź wstydził się swojej szczęki i chował się po krzakach. Pewnej nocy, gdy niedźwiedź poszedł w krzaki, leśniczy właśnie je przeszukiwał, zaświecił w miejsce skąd dochodził ”dziwny” szelest i krzyknął:
- Kto tam?
- Nieświeć ...
- Kto tam?
- Nieświeć ...
411