Dowcipy o leśniczych
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki.
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze leśniczy Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. ”Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne” - pomyślał - ”Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność i pomóc w potrzebie!”.
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki.
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze leśniczy Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. ”Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne” - pomyślał - ”Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność i pomóc w potrzebie!”.
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać.
1114
Dowcip #31030. Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie w kategorii: „Dowcipy o leśniczych”.
Leśniczy spotyka babcię, zbierającą w lesie grzyby.
- Niech pani wyrzuci te grzyby! - woła zaglądając do koszyka. - Nie nadają się do jedzenia!!!
- Panie, ale to nie do jedzenia, tylko na handel.
- Niech pani wyrzuci te grzyby! - woła zaglądając do koszyka. - Nie nadają się do jedzenia!!!
- Panie, ale to nie do jedzenia, tylko na handel.
735
Dowcip #33755. Leśniczy spotyka babcię, zbierającą w lesie grzyby. w kategorii: „Dowcipy o leśniczych”.
Leśniczemu ktoś kradł w lesie choinki. Nie wiedział jak sobie z problemem poradzić, więc wezwał młodego asystenta i kazał mu iść się schować i zobaczyć kto kradnie drzewka. Młody poszedł, schował się, obserwuje i faktycznie, ktoś kradnie choinki! Rąbią i tną, aż furczy. Wraca młody do leśniczego i mówi:
- Kradną
- Ale kto kradnie?!
- Nie wiem... Jacyś Hiszpanie albo Meksykanie...
- A skąd wiesz, że to Hiszpanie?
- A bo ich podsłuchałem jak gadali: ”Kończita? ” Nie. Jeszcze te kilka”.
- Kradną
- Ale kto kradnie?!
- Nie wiem... Jacyś Hiszpanie albo Meksykanie...
- A skąd wiesz, że to Hiszpanie?
- A bo ich podsłuchałem jak gadali: ”Kończita? ” Nie. Jeszcze te kilka”.
1316
Dowcip #32277. Leśniczemu ktoś kradł w lesie choinki. w kategorii: „Żarty o leśniczych”.
Złapał leśniczy kłusownika i pyta:
- Co Pan tu robi?
- Kłusuję! - odpowiedział kłusownik, po czym pokłusował w głąb lasu.
- Co Pan tu robi?
- Kłusuję! - odpowiedział kłusownik, po czym pokłusował w głąb lasu.
529
Dowcip #24864. Złapał leśniczy kłusownika i pyta w kategorii: „Humor o leśniczych”.
Kto to jest? Leży pod drzewem i chrapie?
- Leśniczy po wypłacie.
- Leśniczy po wypłacie.
109
Dowcip #29663. Kto to jest? Leży pod drzewem i chrapie? w kategorii: „Humor o leśniczych”.
Szedł sobie niedźwiadek przez las. Potknął się na kamieniu i wybił sobie wszystkie zęby. Strasznie się tego wstydził i schował się w krzakach. Siedzi sobie tam już kilka dni. Nocą obok przechodził leśniczy, usłyszał hałas dochodzący z krzaków i przyświecił sobie latarką. Pyta się:
- Kto tam siedzi?
- Nieśfieć - odpowiedział niedźwiedź.
- Kto tam siedzi?
- Nieśfieć - odpowiedział niedźwiedź.
531
Dowcip #18085. Szedł sobie niedźwiadek przez las. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o leśniczych”.
Idzie leśniczy do lasu i sobie śpiewa:
- Na polowanko, na polowanko.
Nagle zza krzaku wychodzi niedźwiedź klepie go po ramieniu:
- Na polowanko?
- Na ryby, na ryby.
- Na polowanko, na polowanko.
Nagle zza krzaku wychodzi niedźwiedź klepie go po ramieniu:
- Na polowanko?
- Na ryby, na ryby.
926
Dowcip #15813. Idzie leśniczy do lasu i sobie śpiewa w kategorii: „Żarty o leśniczych”.
Rzecz dzieje się w ośrodku Straży Pożarnej niedaleko Rajgrodu, kurs podnoszący kwalifikacje płetwonurków. Chłopaki po nurkowaniu zjedli obiad i postanowili skoczyć po alkohol na wieczorne ognisko. Ubrali się w mundury, wsiedli w służbowy wóz i pojechali. Jadą przez las. Zatrzymuje ich leśniczy, zakaz wjazdu i takie tam. Oni mu tłumaczą, proszą. Nic z tego, dostali mandat. Na drugi dzień lądują na ”dywaniku” u komendanta. Pada pytanie:
- Nie mogliście się z nim jakoś dogadać?
- No przecież go pół godziny prosiliśmy: ”Do cholery, dziadu, nie pisz!”.
- Nie mogliście się z nim jakoś dogadać?
- No przecież go pół godziny prosiliśmy: ”Do cholery, dziadu, nie pisz!”.
146
Dowcip #24766. Rzecz dzieje się w ośrodku Straży Pożarnej niedaleko Rajgrodu w kategorii: „Humor o leśniczych”.
- Teraz zostałaś mi tylko ty! - powiedział do żony z płaczem leśniczy, któremu zdechł pies.
914
Dowcip #15814. - Teraz zostałaś mi tylko ty! w kategorii: „Śmieszny humor o leśniczych”.
Kowalski usłyszał w radiu, że wylądowały ufoludki.
- Są małe, zielone, mają duże wyłupiaste oczy i trzeba mówić do nich bardzo powoli.
Następnego dnia Kowalski wybrał się na grzyby. Rozchyla krzaczek, grzybek, następny, też grzybek, następny, a tam mały zielony ludek z wyłupiastymi oczami. Pamiętając radiową informację mówi do niego bardzo powoli:
- Dzień dobry, nazywam się Henryk Kowalski, jestem elektromonterem, właśnie zbieram grzyby.
Mały zielony ludek z wyłupiastymi oczami odpowiada mu również powoli:
- Dzień dobry, nazywam się Jan Kowalski, jestem leśniczym, właśnie robię kupę.
- Są małe, zielone, mają duże wyłupiaste oczy i trzeba mówić do nich bardzo powoli.
Następnego dnia Kowalski wybrał się na grzyby. Rozchyla krzaczek, grzybek, następny, też grzybek, następny, a tam mały zielony ludek z wyłupiastymi oczami. Pamiętając radiową informację mówi do niego bardzo powoli:
- Dzień dobry, nazywam się Henryk Kowalski, jestem elektromonterem, właśnie zbieram grzyby.
Mały zielony ludek z wyłupiastymi oczami odpowiada mu również powoli:
- Dzień dobry, nazywam się Jan Kowalski, jestem leśniczym, właśnie robię kupę.
1018