Na terenie pewnego miasteczka działały 4 Kościoły.
Na terenie pewnego miasteczka działały 4 Kościoły. Kościół Luterański, Kościół Baptystów, Kościół Metodyczny oraz Kościół Katolicki. W każdym z kościołów zalęgły się wiewiórki.
Członkowie Kościoła Luterańskiego zwołali zebranie by podjąć decyzję co począć w tej sytuacji. Po wielu modlitwach stwierdzili, że skoro taka jest wola Pana to zwierzęta muszą tam zostać.
Następnie do obrad przystąpił Kościół Baptystów. Postanowili zebrać wiewiórki w jednym miejscu przykryć je pokrywą i zalać betonem. Jednak mimo to wiewiórkom jakimś cudem udało się uciec.
Kościół Katolicki postanowił, że nie będzie szkodził żadnemu stworzeniu Bożemu. Postanowili zebrać wiewiórki i wywieźć je w odległe miejsce. Jednak po niedługi czasie wiewiórki znalazły drogę powrotną.
Kościół Metodyczny również podjął walkę ze zwierzętami. Postanowili ochrzcić wiewiórki i zarejestrować je jako członków Kościoła. Teraz są spotykane tylko na Boże Narodzenie i Wielkanoc.
Członkowie Kościoła Luterańskiego zwołali zebranie by podjąć decyzję co począć w tej sytuacji. Po wielu modlitwach stwierdzili, że skoro taka jest wola Pana to zwierzęta muszą tam zostać.
Następnie do obrad przystąpił Kościół Baptystów. Postanowili zebrać wiewiórki w jednym miejscu przykryć je pokrywą i zalać betonem. Jednak mimo to wiewiórkom jakimś cudem udało się uciec.
Kościół Katolicki postanowił, że nie będzie szkodził żadnemu stworzeniu Bożemu. Postanowili zebrać wiewiórki i wywieźć je w odległe miejsce. Jednak po niedługi czasie wiewiórki znalazły drogę powrotną.
Kościół Metodyczny również podjął walkę ze zwierzętami. Postanowili ochrzcić wiewiórki i zarejestrować je jako członków Kościoła. Teraz są spotykane tylko na Boże Narodzenie i Wielkanoc.
315
Dowcip #31317. Na terenie pewnego miasteczka działały 4 Kościoły. w kategorii: Śmieszny humor o wiewiórce, Żarty o kościele, Żarty o katolikach.
Chłopcy podczas przerwy siedzą na placu zabaw. Nagle jeden z nich proponuje zabawę:
- Zagrajmy w grę. Sprawdźmy, który z nas ma największego penisa.
Koledzy zgodzili się. Jako pierwszy spodnie ściąga mały Włoch.
- E tam. Nic wielkiego. Spójrz na mojego. - powiedział chłopiec pochodzenia żydowskiego.
Zdjął spodnie i pokazał swojego członka. Był nieco większy.
- No to spójrzcie na mojego. - rzekł czarnoskóry chłopiec i zdjął spodnie.
Koledzy nie mogli uwierzyć własnym oczom. Jego członek był wielkości sumy członków pozostałych kolegów. Po szkole Murzynek wraca do domu. Mama pyta:
- Co ciekawego działo się w szkole?
- Pracowaliśmy nad projektem naukowym, mieliśmy test z matematyki i czytaliśmy na głos z nowej książki, a podczas przerwy, razem z przyjaciółmi graliśmy w grę.
- Co to za gra? -Dopytuje mama.
- Sprawdzaliśmy który z nas ma największego penisa. Wyszło, że ja. Koledzy mówią, że to dlatego, że jestem czarny. Czy to prawda?
- Nie synku. To dlatego, że jesteś 20 lat starszy.
- Zagrajmy w grę. Sprawdźmy, który z nas ma największego penisa.
Koledzy zgodzili się. Jako pierwszy spodnie ściąga mały Włoch.
- E tam. Nic wielkiego. Spójrz na mojego. - powiedział chłopiec pochodzenia żydowskiego.
Zdjął spodnie i pokazał swojego członka. Był nieco większy.
- No to spójrzcie na mojego. - rzekł czarnoskóry chłopiec i zdjął spodnie.
Koledzy nie mogli uwierzyć własnym oczom. Jego członek był wielkości sumy członków pozostałych kolegów. Po szkole Murzynek wraca do domu. Mama pyta:
- Co ciekawego działo się w szkole?
- Pracowaliśmy nad projektem naukowym, mieliśmy test z matematyki i czytaliśmy na głos z nowej książki, a podczas przerwy, razem z przyjaciółmi graliśmy w grę.
- Co to za gra? -Dopytuje mama.
- Sprawdzaliśmy który z nas ma największego penisa. Wyszło, że ja. Koledzy mówią, że to dlatego, że jestem czarny. Czy to prawda?
- Nie synku. To dlatego, że jesteś 20 lat starszy.
16
Dowcip #31318. Chłopcy podczas przerwy siedzą na placu zabaw. w kategorii: Śmieszne żarty o chłopcach, Śmieszny humor o uczniach, Humor o męskim członku, Dowcipy o grach i zabawach.
Wiele, wiele lat temu, kiedy miałem 23 lata poślubiłem bardzo ładną wdowę. Miała ona dorosłą, rudowłosą córkę, w której zakochał się mój ojciec. Nie długo później mój ojciec się z nią ożenił. To sprawiło, że mój ojciec stał się moim zięciem. Ta sytuacja na zawsze zmieniła moje życie. Moja córka stała się moją macochą, ponieważ była żoną mojego ojca. A żeby to wszystko stało się jeszcze bardziej skomplikowane los dał nam syna. Zostałem ojcem cudownego chłopca. Wtedy mój syn stał się szwagrem mojego ojca. Żona ojca, moja córka i macocha, również porodziła syna. Stał się on moim wnukiem, gdyż był synem mojej córki. Wyszło na to, że moja żona jest matką mojej macochy, czyli moją babcią. Skoro, więc, moja żona jest moją babcią to ja jestem jej wnukiem. Za każdym razem kiedy o tym myślę dostaję szału. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że skoro jestem mężem mojej babci to jestem też swoim własnym dziadkiem.
616
Dowcip #31319. Wiele, wiele lat temu w kategorii: Śmieszne dowcipy bezsensowne, Żarty o relacjach międzyludzkich, Żarty o rodzinie.
Mężczyzna jechał samochodem całą noc, a do celu miał jeszcze wiele kilometrów. Postanowił zatrzymać się w miejskim hotelu żeby trochę odpocząć. Pech chciał, że obok hotelu, który wybrał przebiegał maraton. Kiedy mężczyzna już układał się do snu nagle usłyszał pukanie w okno. Wstaje, otwiera i widzi jednego z uczestników maratonu:
- Przepraszam, czy wie Pan która jest godzina? - pyta biegacz.
Mężczyzna spojrzał na zegarek.
- 8:15.
- Dziękuję Panu. - powiedział biegacz i pobiegł dalej.
Mężczyzna ułożył się do snu po raz kolejny ułożył się wygodnie do snu. Gdy już zasypiał rozległo się pukanie w okna. Wstaje, otwiera okno i słyszy:
- Czy mógłby Pan podać mi godzinę?
- 8:25. - odpowiedział zmęczony mężczyzna.
Spoglądając przez okno widział, że zbliżają się kolejni sportowcy. Widział z czym się to wiąże więc postanowił zostawić na oknie kartkę z napisem ”Nie mam zegarka”. Położył się wygodnie do łóżka. Już zasypiał gdy ze snu wyrwało go pukanie w okno. Zdenerwowany podchodzi, otwiera i słyszy:
- Dzień dobry Panu. Jest godzina 8:45.
- Przepraszam, czy wie Pan która jest godzina? - pyta biegacz.
Mężczyzna spojrzał na zegarek.
- 8:15.
- Dziękuję Panu. - powiedział biegacz i pobiegł dalej.
Mężczyzna ułożył się do snu po raz kolejny ułożył się wygodnie do snu. Gdy już zasypiał rozległo się pukanie w okna. Wstaje, otwiera okno i słyszy:
- Czy mógłby Pan podać mi godzinę?
- 8:25. - odpowiedział zmęczony mężczyzna.
Spoglądając przez okno widział, że zbliżają się kolejni sportowcy. Widział z czym się to wiąże więc postanowił zostawić na oknie kartkę z napisem ”Nie mam zegarka”. Położył się wygodnie do łóżka. Już zasypiał gdy ze snu wyrwało go pukanie w okno. Zdenerwowany podchodzi, otwiera i słyszy:
- Dzień dobry Panu. Jest godzina 8:45.
210
Dowcip #31320. Mężczyzna jechał samochodem całą noc w kategorii: Śmieszny humor o kierowcach, Śmieszny humor o hotelach, Dowcipy o spaniu, Żarty o godzinie, Śmieszne żarty o uczestnikach maratonu.
Magik został zatrudniony na statku pasażerskim do zabawiania pasażerów. Kapitan statku miał papugę, która bardzo chciała uczestniczyć w pokazach. Za każdym razem kiedy magik wykonywał jakiś pokaz ona krzyczała:
- Patrzcie, to nie ten sam kapelusz. Spójrzcie kwiaty chowa pod stołem.
Magik był wściekły, ale nie mógł nic zrobić ponieważ ptak był ulubieńcem kapitana. Pewnej nocy statek zderzył się z górą lodową i zatoną. Przeżył tylko magik i papuga. Nienawidzili się więc dużo czasu się do siebie nie odzywali. W końcu papuga nie wytrzymała i pyta magika:
- Dobra poddaję się. Mów gdzie jest statek.
- Patrzcie, to nie ten sam kapelusz. Spójrzcie kwiaty chowa pod stołem.
Magik był wściekły, ale nie mógł nic zrobić ponieważ ptak był ulubieńcem kapitana. Pewnej nocy statek zderzył się z górą lodową i zatoną. Przeżył tylko magik i papuga. Nienawidzili się więc dużo czasu się do siebie nie odzywali. W końcu papuga nie wytrzymała i pyta magika:
- Dobra poddaję się. Mów gdzie jest statek.
06
Dowcip #31321. Magik został zatrudniony na statku pasażerskim do zabawiania w kategorii: Żarty o statku, Żarty o papudze, Śmieszny humor o magikach.
Pewnego dnia miła staruszka poszła do sklepu po karmę dla kota. Kasjerka mówi do niej:
- Przykro mi. Nie mogę Pani sprzedać karmy, chyba że przyniesie Pani dowód, że ma Pani kota. To konieczne ponieważ starsi ludzie często kupują karmę dla kotów, żeby ją jeść.
Więc starsza Pani pomaszerowała do domu po kota i wróciła z nim do sklepu.
- Teraz mogę sprzedać Pani karmę. - powiedziała ekspedientka i wręczyła staruszce zakupy.
Następnego dnia staruszka przyszła do tego samego sklepu, tym razem po karmę dla psów.
- Musi mi pani pokazać dowód, że ma Pani psa. W przeciwnym razie nie będę mogła sprzedać Pani tej karmy. Starsi ludzie często kupują karmę żeby ją jeść.
Więc staruszka znowu wróciła do domu, zabrała psa i dopiero mogła dokonać zakupu. Kolejnego dnia ta sama starsza Pani wchodzi do sklepu z małym pudełeczkiem, z otworkiem na górze i prosi sprzedawczynię żeby włożyła tam palec.
- nie włożę, może mieć tam Pani węża.
- Gwarantuję, że nie ma tam nic co by Pani zaszkodziło. - mówi babcia.
Ekspedientka wkłada palec, wyciąga, ogląda i mówi:
- Wygląda i śmierdzi jak gówno.
- No. Więc teraz mogę kupić trzy rolki papieru toaletowego?
- Przykro mi. Nie mogę Pani sprzedać karmy, chyba że przyniesie Pani dowód, że ma Pani kota. To konieczne ponieważ starsi ludzie często kupują karmę dla kotów, żeby ją jeść.
Więc starsza Pani pomaszerowała do domu po kota i wróciła z nim do sklepu.
- Teraz mogę sprzedać Pani karmę. - powiedziała ekspedientka i wręczyła staruszce zakupy.
Następnego dnia staruszka przyszła do tego samego sklepu, tym razem po karmę dla psów.
- Musi mi pani pokazać dowód, że ma Pani psa. W przeciwnym razie nie będę mogła sprzedać Pani tej karmy. Starsi ludzie często kupują karmę żeby ją jeść.
Więc staruszka znowu wróciła do domu, zabrała psa i dopiero mogła dokonać zakupu. Kolejnego dnia ta sama starsza Pani wchodzi do sklepu z małym pudełeczkiem, z otworkiem na górze i prosi sprzedawczynię żeby włożyła tam palec.
- nie włożę, może mieć tam Pani węża.
- Gwarantuję, że nie ma tam nic co by Pani zaszkodziło. - mówi babcia.
Ekspedientka wkłada palec, wyciąga, ogląda i mówi:
- Wygląda i śmierdzi jak gówno.
- No. Więc teraz mogę kupić trzy rolki papieru toaletowego?
322
Dowcip #31322. Pewnego dnia miła staruszka poszła do sklepu po karmę dla kota. w kategorii: Śmieszny humor o staruszkach, Dowcipy o zakupach, Żarty o sprzedawcach, Śmieszny humor o kupie.
Podczas lotu jeden z obsługi samolotu zwraca się do pasażerów:
- Witajcie. Pogoda w naszej okolicy to 50 stopni z kilkoma zerwanymi chmurami. Postaramy się je naprawić przed wystartowaniem.
Dziękujemy i pamiętajcie, że nikt nie kocha Was lub Waszych pieniędzy tak jak linie lotnicze Southwest.
W przypadku lądowania awaryjnego w wodzie należy siedzieć na siedzeniach i wiosłować do brzegu, a następnie zabrać siedzenia ze sobą.
Po wyjściu z samolotu upewnijcie się czy zabraliście wszystkie swoje rzeczy. Bagaże pozostawione w samolocie zostaną po równo rozdzielone między stewardesy. Prosimy nie zostawiać dzieci i małżonków.
Kapitan również dodaje coś od siebie:
- Linie lotnicze Southwest mają przyjemność poinformowania, że posiadają najlepiej wykwalifikowaną załogę w tej branży. Niestety nie lecą dziś z nami.
Lot przebiegał niespokojnie. Przyszła pora na skomplikowane lądowanie. Po wszystkim stewardesa mówi do pasażerów:
- Szanowni państwo, proszę pozostać na swoich miejscach. Kapitan sprawdzi co zostało z naszego samolotu.
- Witajcie. Pogoda w naszej okolicy to 50 stopni z kilkoma zerwanymi chmurami. Postaramy się je naprawić przed wystartowaniem.
Dziękujemy i pamiętajcie, że nikt nie kocha Was lub Waszych pieniędzy tak jak linie lotnicze Southwest.
W przypadku lądowania awaryjnego w wodzie należy siedzieć na siedzeniach i wiosłować do brzegu, a następnie zabrać siedzenia ze sobą.
Po wyjściu z samolotu upewnijcie się czy zabraliście wszystkie swoje rzeczy. Bagaże pozostawione w samolocie zostaną po równo rozdzielone między stewardesy. Prosimy nie zostawiać dzieci i małżonków.
Kapitan również dodaje coś od siebie:
- Linie lotnicze Southwest mają przyjemność poinformowania, że posiadają najlepiej wykwalifikowaną załogę w tej branży. Niestety nie lecą dziś z nami.
Lot przebiegał niespokojnie. Przyszła pora na skomplikowane lądowanie. Po wszystkim stewardesa mówi do pasażerów:
- Szanowni państwo, proszę pozostać na swoich miejscach. Kapitan sprawdzi co zostało z naszego samolotu.
52
Dowcip #31323. Podczas lotu jeden z obsługi samolotu zwraca się do pasażerów w kategorii: Śmieszne żarty o podróżowaniu, Śmieszny humor o samolotach, Żarty o podróżach samolotem.
Dwóch kumpli wybrało się na skoki na bungee. Nagle jeden wpada na pomysł:
- Co ty na to żebyśmy założyli własny biznes i zorganizowali skoki na bungee w Meksyku?
- To świetny pomysł.
Przyjaciele połączyli środki pieniężne, zakupili potrzebny sprzęt i wyruszyli w drogę. Na miejscu rozpoczęli rozstawianie wszystkiego. Wokół nich zebrał się spory tłum. Po ukończonej pracy postanowili wykonać skok pokazowy. Jeden z mężczyzn podjął wyzwanie. Zapiął się w linę i wyskoczył. Leci w dół, odbija się do góry.
Gdy przyjaciel go spostrzega w górze widzi, że ma kilka zadrapań. Nie zdążył go jednak przechwycić więc znowu spadł znów. Po powrocie na górę przyjaciel widzi krwawe ślady i siniaki. Niestety znowu nie udało mu się go złapać. Za trzecim razem po powrocie w górę mężczyzna ma już widoczne złamania i twarz zalaną krwią. Tym razem przyjaciel łapie go, żeby już nie leciał w dół.
- Co się stało? Lina była za długa?
- Nie. Lina jest w porządku. Tylko co to, do cholery, jest pinata?
- Co ty na to żebyśmy założyli własny biznes i zorganizowali skoki na bungee w Meksyku?
- To świetny pomysł.
Przyjaciele połączyli środki pieniężne, zakupili potrzebny sprzęt i wyruszyli w drogę. Na miejscu rozpoczęli rozstawianie wszystkiego. Wokół nich zebrał się spory tłum. Po ukończonej pracy postanowili wykonać skok pokazowy. Jeden z mężczyzn podjął wyzwanie. Zapiął się w linę i wyskoczył. Leci w dół, odbija się do góry.
Gdy przyjaciel go spostrzega w górze widzi, że ma kilka zadrapań. Nie zdążył go jednak przechwycić więc znowu spadł znów. Po powrocie na górę przyjaciel widzi krwawe ślady i siniaki. Niestety znowu nie udało mu się go złapać. Za trzecim razem po powrocie w górę mężczyzna ma już widoczne złamania i twarz zalaną krwią. Tym razem przyjaciel łapie go, żeby już nie leciał w dół.
- Co się stało? Lina była za długa?
- Nie. Lina jest w porządku. Tylko co to, do cholery, jest pinata?
1225
Dowcip #31324. Dwóch kumpli wybrało się na skoki na bungee. w kategorii: Dowcipy o grach i zabawach, Żarty o bólu i cierpieniu, Śmieszne żarty o mieszkańcach Meksyku, Śmieszne żarty o skokach na bungee.
Hipis przychodzi do baru z myślą, że jest to restauracja. Podchodzi do barmana i mówi:
- Chciałbym zamówić hot-doga. Byle nie był ani za zimny, ani za gorący. Taki po środku.
Barman idzie do kierownika przedstawić mu sytuację. Kierownik ma dziś zły dzień i mówi podniesionym głosem:
- Daj mu co chce i niech spada.
Barmana wraca do klienta udając kelnera i pyta:
- Czy coś jeszcze dla Pana?
- Tak. Poproszę szejka mlecznego. Tylko żeby nie był ani za zimny, ani za ciepły. Taki po środku.
W tej sytuacji barman wraca do zdenerwowanego kierownika i relacjonuje przebieg zamówienia.
- Mówiłem Ci żebyś dał czego chce i niech spada. - wykrzykuje kierownik.
Na te słowa barman wraca do klienta:
- Więc hot-dog i szejk mleczny, tak?
- Tak. Chociaż w sumie zamiast hot-doga może daj mi hamburgera. Tylko żeby nie był ani za bardzo wypieczony ani za słabo. Tak po środku.
Barman wraca więc do kierownika, który nie wytrzymuje. Wychodzi do klienta, ściąga spodnie i mówi:
- Pocałuj mnie w dupę. Ale nie w lewy półdupek, ani nie w prawy, tylko po środku.
- Chciałbym zamówić hot-doga. Byle nie był ani za zimny, ani za gorący. Taki po środku.
Barman idzie do kierownika przedstawić mu sytuację. Kierownik ma dziś zły dzień i mówi podniesionym głosem:
- Daj mu co chce i niech spada.
Barmana wraca do klienta udając kelnera i pyta:
- Czy coś jeszcze dla Pana?
- Tak. Poproszę szejka mlecznego. Tylko żeby nie był ani za zimny, ani za ciepły. Taki po środku.
W tej sytuacji barman wraca do zdenerwowanego kierownika i relacjonuje przebieg zamówienia.
- Mówiłem Ci żebyś dał czego chce i niech spada. - wykrzykuje kierownik.
Na te słowa barman wraca do klienta:
- Więc hot-dog i szejk mleczny, tak?
- Tak. Chociaż w sumie zamiast hot-doga może daj mi hamburgera. Tylko żeby nie był ani za bardzo wypieczony ani za słabo. Tak po środku.
Barman wraca więc do kierownika, który nie wytrzymuje. Wychodzi do klienta, ściąga spodnie i mówi:
- Pocałuj mnie w dupę. Ale nie w lewy półdupek, ani nie w prawy, tylko po środku.
86
Dowcip #31325. Hipis przychodzi do baru z myślą, że jest to restauracja. w kategorii: Śmieszny humor o jedzeniu, Śmieszne dowcipy o restauracji i barze, Żarty o klientach, Śmieszny humor o hipisach.
Reporter wybrał się w wysokie góry aby zrobić reportaż o ludziach żyjących tam. Spotyka się ze starcem i prosi go aby opowiedział mu jakąś zapamiętaną przez niego historię. Starzec zamyśla się na chwilę, po czym mówi:
- Pewnego dnia zagubiła mi się ukochana owca. Ja i moim sąsiedzi wzięliśmy bimber i zaczęliśmy jej szukać. W końcu się znalazła. W radości piliśmy bimber, a potem każdy z nas przeleciał owcę od tyło. Było przy tym sporo zabawy.
Reporter stwierdził, że to nie jest odpowiedni materiał na reportaż więc poprosił starca o inną historię.
- Więc pewnego dnia zaginęła żona sąsiada. Wszyscy we wsi wzięliśmy bimber i poszliśmy szukać kobiety. Po długich poszukiwaniach odnalazła się. W radości piliśmy bimber, a potem każdy z nas przeleciał babę na różne sposoby. Było przy tym sporo zabawy.
Reporter był zniesmaczony historiami starca. Wiedział, że nie może opisać takiej historii.
- Starcze, a może opowiesz mi jakąś tragiczną lub smutną historię?
- Cóż... - zasmucił się starzec - Pewnego dnia ja się zgubiłem w lesie...
- Pewnego dnia zagubiła mi się ukochana owca. Ja i moim sąsiedzi wzięliśmy bimber i zaczęliśmy jej szukać. W końcu się znalazła. W radości piliśmy bimber, a potem każdy z nas przeleciał owcę od tyło. Było przy tym sporo zabawy.
Reporter stwierdził, że to nie jest odpowiedni materiał na reportaż więc poprosił starca o inną historię.
- Więc pewnego dnia zaginęła żona sąsiada. Wszyscy we wsi wzięliśmy bimber i poszliśmy szukać kobiety. Po długich poszukiwaniach odnalazła się. W radości piliśmy bimber, a potem każdy z nas przeleciał babę na różne sposoby. Było przy tym sporo zabawy.
Reporter był zniesmaczony historiami starca. Wiedział, że nie może opisać takiej historii.
- Starcze, a może opowiesz mi jakąś tragiczną lub smutną historię?
- Cóż... - zasmucił się starzec - Pewnego dnia ja się zgubiłem w lesie...
04