Transatlantyk płynie przez ocean.
Transatlantyk płynie przez ocean. W pewnym momencie z niewiadomych przyczyn ulega awarii i idzie na dno. Trzymając się jednego koła ratunkowego do pobliskiej wyspy dopływa dwóch rozbitków. Rozbitkowie to przypadkowy Kowalski i Angelina Jolie. Wyspa oczywiście okazuje się bezludna. Gdy mija pierwszy szok i nastaje wieczór, oboje leżą na plaży w ostatnich promieniach zachodzącego słońca. W pewnym momencie odzywa się Angelina:
- Jesteśmy tu sami, nie zanosi się na szybki ratunek ...
- No ...
- Chyba nic się nie stanie jak zrzucimy ubrania i przytulimy się do siebie,co?
- No ...
Przytulają się, a że krew nie woda, po paru godzinach wykończeni padają na piasek. Sytuacja powtarza się przez parę kolejnych dni. Następnego dnia Angelina podchodzi do Kowalskiego, który smutny i zasępiony siedzi na plaży i spogląda na błękitne wody morza ...
- Kochany, może zrzucimy ubrania ...
- Nie, nie mam ochoty. - powiedział i odwrócił głowę.
- Boże! Co się stało?
- A nic ...
- Powiedz proszę! Może będę mogła pomóc!?
- A wiesz, - odpowiada Kowalski - że chyba możesz ...
- Co mam zrobić? Mówić świństewka? A może ...
- Nie ubierz moje spodnie.
Ubrała.
- Ubierz moja koszulę i marynarkę ...
Ubrała.
- Hmmm, ubierz mój kapelusz i włóż pod niego włosy.
Ubrała ...
- Tak ... Ubierz jeszcze moje okulary przeciwsłoneczne.
Ubrała, a Kowalski pyta:
- I co? Czujesz się chociaż trochę jak facet?
- No ... Trochę tak ...
- Stary, bzykałem Angelinę Jolie.
- Jesteśmy tu sami, nie zanosi się na szybki ratunek ...
- No ...
- Chyba nic się nie stanie jak zrzucimy ubrania i przytulimy się do siebie,co?
- No ...
Przytulają się, a że krew nie woda, po paru godzinach wykończeni padają na piasek. Sytuacja powtarza się przez parę kolejnych dni. Następnego dnia Angelina podchodzi do Kowalskiego, który smutny i zasępiony siedzi na plaży i spogląda na błękitne wody morza ...
- Kochany, może zrzucimy ubrania ...
- Nie, nie mam ochoty. - powiedział i odwrócił głowę.
- Boże! Co się stało?
- A nic ...
- Powiedz proszę! Może będę mogła pomóc!?
- A wiesz, - odpowiada Kowalski - że chyba możesz ...
- Co mam zrobić? Mówić świństewka? A może ...
- Nie ubierz moje spodnie.
Ubrała.
- Ubierz moja koszulę i marynarkę ...
Ubrała.
- Hmmm, ubierz mój kapelusz i włóż pod niego włosy.
Ubrała ...
- Tak ... Ubierz jeszcze moje okulary przeciwsłoneczne.
Ubrała, a Kowalski pyta:
- I co? Czujesz się chociaż trochę jak facet?
- No ... Trochę tak ...
- Stary, bzykałem Angelinę Jolie.
48
Dowcip #16257. Transatlantyk płynie przez ocean. w kategorii: Śmieszne żarty o Kowalskim, Śmieszne kawały o seksie, Humor o znanych ludziach, Śmieszne żarty o bezludnej wyspie.
Trwa rewolucja. Przychodzi faks z Moskwy:
”Możemy uznać waszą rewolucję ale musicie dać nam Kijów i Lwów.”
W sztabie Juszczenki chwilowa konsternacja. Jednak za chwilę pada odpowiedź:
”Ok. Kijów możemy wam dać. Lwów musicie sobie jednak sami nałapać.”
”Możemy uznać waszą rewolucję ale musicie dać nam Kijów i Lwów.”
W sztabie Juszczenki chwilowa konsternacja. Jednak za chwilę pada odpowiedź:
”Ok. Kijów możemy wam dać. Lwów musicie sobie jednak sami nałapać.”
314
Dowcip #16258. Trwa rewolucja. w kategorii: Kawały o Rosji, Śmieszne dowcipy o faxie.
Trzy rekiny spotykają się na powierzchni oceanu i opowiadają o ostatnich zdobyczach, pierwszy mówi:
- Zjadłem ostatnio Chińczyka. Ciągle mnie muli, mam zgagę i nieustannie odbija się tym ryżem.
Na to drugi rekin:
- Ja upolowałem Francuza. O Matko co oni jedzą!? Tylko żaby, ślimaki i inne świństwa, coś okropnego.
Ostatni rekin:
- Ja złapałem polskiego polityka. Cholera taki miał pusty łeb że od trzy dni nie mogę się zanurzyć ...
- Zjadłem ostatnio Chińczyka. Ciągle mnie muli, mam zgagę i nieustannie odbija się tym ryżem.
Na to drugi rekin:
- Ja upolowałem Francuza. O Matko co oni jedzą!? Tylko żaby, ślimaki i inne świństwa, coś okropnego.
Ostatni rekin:
- Ja złapałem polskiego polityka. Cholera taki miał pusty łeb że od trzy dni nie mogę się zanurzyć ...
330
Dowcip #16259. Trzy rekiny spotykają się na powierzchni oceanu i opowiadają o w kategorii: Śmieszne kawały o Chińczykach, Dowcipy o Francuzach, Śmieszne żarty o jedzeniu, Śmieszne kawały o rekinach, Śmieszne dowcipy o Polakach, Śmieszny humor o politykach.
Turyści pytają się bacy:
- Ile kosztuje noc w tym chlewie?
- Piętnaście złotych od świni.
- Ile kosztuje noc w tym chlewie?
- Piętnaście złotych od świni.
14
Dowcip #16260. Turyści pytają się bacy w kategorii: Śmieszne dowcipy o Bacy, Śmieszne dowcipy o turystach.
W aptece.
- Macie jakiś środek na porost włosów?
- Mamy.
- Dobry?
- Panie, rewelacyjny! Widzicie tego wąsacza za kasą?
- No i ...?
- To moja żona, próbowała tubkę zębami odkręcić.
- Macie jakiś środek na porost włosów?
- Mamy.
- Dobry?
- Panie, rewelacyjny! Widzicie tego wąsacza za kasą?
- No i ...?
- To moja żona, próbowała tubkę zębami odkręcić.
05
Dowcip #16261. W aptece. w kategorii: Dowcipy o aptekarzach, Śmieszne żarty o aptece, Śmieszne kawały o włosach, Śmieszne dowcipy o lekach.
W czasie wojny staruszka z Sosnowca jedzie tramwajem na Śląsku. Nie potrafi u konduktora Niemca kupić biletu. On wkurzony krzyczy do niej:
- Wohin?, Wohin?!
- Do Chorzowa idioto, a nie do Chin!
- Wohin?, Wohin?!
- Do Chorzowa idioto, a nie do Chin!
329
Dowcip #16262. W czasie wojny staruszka z Sosnowca jedzie tramwajem na Śląsku. w kategorii: Śmieszne dowcipy o Niemcach, Dowcipy o kierowcach, Humor o staruszkach, Dowcipy o biletach.
Warszawa, przystanek autobusowy pod Domami Centrum. Ochroniarz marketowy, Władek, wraca do domu, do Kobyłki. Czeka na autobus. Nagle z piskiem opon zatrzymuje się dżip, opuszcza się szyba i blondynka pyta Władka:
- Gdzie jedziesz, miły?
- Do Kobyłki.
- Siadaj. Podwiozę cię.
Władysław wsiada. Jadą.
- Słuchaj, muszę tylko zajechać po koleżankę. Minutka.
Zajeżdżają pod apartamentowiec na obrzeżach Starego Miasta. Do wozu wsiada brunetka. W ręku ma butlę szampana, w drugim truskawki. Dojeżdżają do Kobyłki.
- Władku, możemy cię odprowadzić? - pytają dziewczęta.
Po czym udają się do kawalerki Władka i całą noc piją, palą miękkie narkotyki i uprawiają seks grupowy. Po dwóch miesiącach blondynka spotyka brunetkę.
- Słuchaj, Klara, mam już dość tych biznesmenów, modeli, piosenkarzy. Wali mnie to!
- Ta, Ewelina, mam to samo!
- To może zadzwonimy do Władka z Kobyłki?
- Władka z Kobyłki? Sądzisz, że nas pamięta?
- Gdzie jedziesz, miły?
- Do Kobyłki.
- Siadaj. Podwiozę cię.
Władysław wsiada. Jadą.
- Słuchaj, muszę tylko zajechać po koleżankę. Minutka.
Zajeżdżają pod apartamentowiec na obrzeżach Starego Miasta. Do wozu wsiada brunetka. W ręku ma butlę szampana, w drugim truskawki. Dojeżdżają do Kobyłki.
- Władku, możemy cię odprowadzić? - pytają dziewczęta.
Po czym udają się do kawalerki Władka i całą noc piją, palą miękkie narkotyki i uprawiają seks grupowy. Po dwóch miesiącach blondynka spotyka brunetkę.
- Słuchaj, Klara, mam już dość tych biznesmenów, modeli, piosenkarzy. Wali mnie to!
- Ta, Ewelina, mam to samo!
- To może zadzwonimy do Władka z Kobyłki?
- Władka z Kobyłki? Sądzisz, że nas pamięta?
29
Dowcip #16263. Warszawa, przystanek autobusowy pod Domami Centrum. w kategorii: Śmieszne żarty o alkoholu, Śmieszne kawały o blondynkach, Śmieszne dowcipy o brunetkach, Śmieszny humor o narkotykach, Śmieszny humor o seksie.
Wchodzi gość do biura patentowego. Podchodzi do urzędasa i mówi z dumą:
- Proszę Pana, przyniosłem banana co smakuje jak śliwka!
- Niewiarygodne. Proszę pokazać.
Urzędas bierze owoc i gryzie.
- Rzeczywiście! Ten banan naprawdę smakuje jak śliwka! - mówi, po czym uznaje patent.
- To jeszcze nic. Mam kaktusa co smakuje jak kokos.
Biurokrata chwyta kaktus, gryzie i mówi:
- Rewelacja! Ten kaktus smakuje jak kokos! Patent!
- A teraz coś specjalnego. - mówi klient, po czym wyjmuje z torby dorodnego arbuza. - Ten arbuz smakuje jak pipka.
Patenciarz z niedowierzaniem ogląda arbuza, po czym odgryza soczystego kęsa. Przeżuwając go chwilę w pewnym momencie gwałtownie wypluwa wszystko na podłogę.
- Tfu! To smakuje jak gówno!
Klient:
- Z drugiej strony ugryź!
- Proszę Pana, przyniosłem banana co smakuje jak śliwka!
- Niewiarygodne. Proszę pokazać.
Urzędas bierze owoc i gryzie.
- Rzeczywiście! Ten banan naprawdę smakuje jak śliwka! - mówi, po czym uznaje patent.
- To jeszcze nic. Mam kaktusa co smakuje jak kokos.
Biurokrata chwyta kaktus, gryzie i mówi:
- Rewelacja! Ten kaktus smakuje jak kokos! Patent!
- A teraz coś specjalnego. - mówi klient, po czym wyjmuje z torby dorodnego arbuza. - Ten arbuz smakuje jak pipka.
Patenciarz z niedowierzaniem ogląda arbuza, po czym odgryza soczystego kęsa. Przeżuwając go chwilę w pewnym momencie gwałtownie wypluwa wszystko na podłogę.
- Tfu! To smakuje jak gówno!
Klient:
- Z drugiej strony ugryź!
714
Dowcip #16264. Wchodzi gość do biura patentowego. w kategorii: Dowcipy o jedzeniu, Humor o urzędnikach, Dowcipy o wynalazkach.
Western. Powolny Joe przychodzi do burdelu i zamawia panienkę. Idą na górę do pokoju, ona już leży gotowa do akcji, a Powolny Joe zdejmuje kapelusz i wyrzuca przez okno.
Zdejmuje spodnie, buty i wyrzuca przez okno. Zdziwiona panienka pyta kowboja:
- Powolny Joe dlaczego wyrzucasz swoje ubranie przez okno?!
- Maleńka, bo zanim Cie przelecę to się moda zmieni.
Zdejmuje spodnie, buty i wyrzuca przez okno. Zdziwiona panienka pyta kowboja:
- Powolny Joe dlaczego wyrzucasz swoje ubranie przez okno?!
- Maleńka, bo zanim Cie przelecę to się moda zmieni.
07
Dowcip #16265. Western. Powolny Joe przychodzi do burdelu i zamawia panienkę. w kategorii: Śmieszne kawały o kowbojach, Śmieszny humor o agencji towarzyskiej, Śmieszny humor o ubiorze.
Wraca dresiarz z Paryża i opowiada swojej dziewczynie co tam widział.
- Wiesz Zocha, idę ku*wa,patrzę ku*wa, a tu wielki, wyjei*sty plac ku*wa! Patrzę na lewo och*jeć można! Patrzę przed siebie: O żesz ku*wa! Patrzę na prawo: ja Cię pie*dolę ...
Zocha zaczyna płakać. Dresiarz pyta:
- Zocha, co Ci się stało?
- Boże, jak tam musi być pięknie ...
- Wiesz Zocha, idę ku*wa,patrzę ku*wa, a tu wielki, wyjei*sty plac ku*wa! Patrzę na lewo och*jeć można! Patrzę przed siebie: O żesz ku*wa! Patrzę na prawo: ja Cię pie*dolę ...
Zocha zaczyna płakać. Dresiarz pyta:
- Zocha, co Ci się stało?
- Boże, jak tam musi być pięknie ...
05