Proboszcz w Toruniu zorganizował dla swoich najwierniejszych parafian
Proboszcz w Toruniu zorganizował dla swoich najwierniejszych parafian wycieczkę objazdową po USA. Gdy dotarli do Teksasu, całą grupą wybrali się na rodeo odbywające się koło Dallas. Widowisko było przednie. Kowboje, dzikie konie, Indianie... Pod koniec trzech tęgich mężczyzn wyprowadziło na arenę wspaniałego mustanga.
- To jest Zorro. - obwieścił konferansjer - Najdzikszy mustang w Ameryce. Jeszcze nikt nie utrzymał się na nim dłużej niż dziesięć sekund. Drodzy państwo oto jest dziesięć tysięcy dolarów. Jeśli znajdzie się śmiałek, który wytrzyma w siodle pół minuty, te pieniądze są jego... No, czy jest ktoś chętny? W części widowni gdzie siedziała polska grupa podniósł się około czterdziestoletni facet. Mimo, że proboszcz łapał go za rękaw i zatrzymywał na miejscu, gość wszedł przy aplauzie publiczności na arenę, dał się usadzić na grzbiecie rumaka i zaczęło się. Koń faktycznie wyprawiał cuda. Ale minęło dziesięć sekund, dwadzieścia, czterdzieści... A klient przytulony do szyi bestii ani myślał spaść. Po trzech minutach zwierzak zrezygnował z walki. Gość zsiadł, zainkasował dziesięć tysięcy zielonych i wrócił na trybunę gdzie momentalnie otoczyli go uczestnicy eskapady na czele z proboszczem, który rozpromieniony powiedział:
- Panie Nowak, no od tej strony to ja pana nie znałem. Gdzieś się synu tak wyuczył? Chodziłeś do jakiegoś klubu jeździeckiego?
- Do jakiego klubu jeździeckiego? - burknął niegrzecznie Nowak i zreflektowawszy się do kogo mówi dodał łagodniej - Żona przez ostatnie pół roku chorowała na koklusz.
- To jest Zorro. - obwieścił konferansjer - Najdzikszy mustang w Ameryce. Jeszcze nikt nie utrzymał się na nim dłużej niż dziesięć sekund. Drodzy państwo oto jest dziesięć tysięcy dolarów. Jeśli znajdzie się śmiałek, który wytrzyma w siodle pół minuty, te pieniądze są jego... No, czy jest ktoś chętny? W części widowni gdzie siedziała polska grupa podniósł się około czterdziestoletni facet. Mimo, że proboszcz łapał go za rękaw i zatrzymywał na miejscu, gość wszedł przy aplauzie publiczności na arenę, dał się usadzić na grzbiecie rumaka i zaczęło się. Koń faktycznie wyprawiał cuda. Ale minęło dziesięć sekund, dwadzieścia, czterdzieści... A klient przytulony do szyi bestii ani myślał spaść. Po trzech minutach zwierzak zrezygnował z walki. Gość zsiadł, zainkasował dziesięć tysięcy zielonych i wrócił na trybunę gdzie momentalnie otoczyli go uczestnicy eskapady na czele z proboszczem, który rozpromieniony powiedział:
- Panie Nowak, no od tej strony to ja pana nie znałem. Gdzieś się synu tak wyuczył? Chodziłeś do jakiegoś klubu jeździeckiego?
- Do jakiego klubu jeździeckiego? - burknął niegrzecznie Nowak i zreflektowawszy się do kogo mówi dodał łagodniej - Żona przez ostatnie pół roku chorowała na koklusz.
02
Dowcip #32964. Proboszcz w Toruniu zorganizował dla swoich najwierniejszych parafian w kategorii: Dowcipy z podtekstem erotycznym, Kawały o duchownych, Humor o podróżowaniu, Śmieszne dowcipy o nagrodzie, Humor o Nowaku.
Przyszedł Kowalski do roboty cały poharatany. Koledzy pytają go, co się stało:
- Pies mnie pogryzł.
- To podaj właściciela do kolegium.
- Nie mogę, bo to mój pies.
- To zabij jak taki pieron.
- Nie mogę, bo to moja, a nie jego wina.
- Jak to Twoja?
- Bo przyszedłem do domu trzeźwy, a nie pijany i pies mnie nie poznał!
- Pies mnie pogryzł.
- To podaj właściciela do kolegium.
- Nie mogę, bo to mój pies.
- To zabij jak taki pieron.
- Nie mogę, bo to moja, a nie jego wina.
- Jak to Twoja?
- Bo przyszedłem do domu trzeźwy, a nie pijany i pies mnie nie poznał!
16
Dowcip #32965. Przyszedł Kowalski do roboty cały poharatany. w kategorii: Dowcipy o Kowalskim, Śmieszny humor o pijakach, Śmieszne żarty o psie.
Dziennikarz pyta starego Czukczy:
- Ojczulku, ile masz rogów ze swoich jeleni w sezonie?
- Z białych czy z czarnych?
- Niech będzie z czarnych.
- Z czarnych dwa kilogramy.
- A z białych?
- Z białych też dwa kilogramy.
- A powiedzcie Ojczulku, a ile im potrzeba karmy na dzień?
- Białym czy czarnym?
- Niech będzie czarnym.
- Czarnym jeden kilogram.
- A białym?
- Białym też jeden kilogram.
Dziennikarz lekko wkurzony pyta:
- Co Ty Ojczulku mnie tak podpuszczasz? Dlaczego na każde pytanie pytasz o czarnych czy białych, kiedy odpowiedź i tak jest identyczna?
- No bo czarne są moje....
Dziennikarz kiwając głową ze zrozumieniem:
- A białe?
- Białe też moje...
- Ojczulku, ile masz rogów ze swoich jeleni w sezonie?
- Z białych czy z czarnych?
- Niech będzie z czarnych.
- Z czarnych dwa kilogramy.
- A z białych?
- Z białych też dwa kilogramy.
- A powiedzcie Ojczulku, a ile im potrzeba karmy na dzień?
- Białym czy czarnym?
- Niech będzie czarnym.
- Czarnym jeden kilogram.
- A białym?
- Białym też jeden kilogram.
Dziennikarz lekko wkurzony pyta:
- Co Ty Ojczulku mnie tak podpuszczasz? Dlaczego na każde pytanie pytasz o czarnych czy białych, kiedy odpowiedź i tak jest identyczna?
- No bo czarne są moje....
Dziennikarz kiwając głową ze zrozumieniem:
- A białe?
- Białe też moje...
338
Dowcip #32966. Dziennikarz pyta starego Czukczy w kategorii: Kawały o dziennikarzach, Dowcipy o jeleniach, Śmieszne dowcipy o Czukczach.
Jedzie nowobogacki warszawiak terenówką. Patrzy, a na słupie siedzi bezdomny. Odpoczywa. Nagle palcami pstryknął i przed nim szklanka wódki się pojawiła. Wypił i dalej siedzi. Facet zatrzymał się i obserwuje. Po jakimś czasie wszystko powtórzyło się. Prztyczek palcami i znów pojawiła się szklaneczka. I tak kilka razy. Facet nie wytrzymał podbiegł do bezdomnego.
- Słuchaj, a jak Ty to robisz?
- Mam dżina i on moje życzenia wykonuje.
- Dżin? Słuchaj, sprzedaj go!
- Ja wiem ... Mi samemu jest potrzebny...
- Sprzedaj! Masz auto, klucze od mojego w domu. Kasa w sejfie na drobne wydatki. Zgadzasz się?
Bezdomny popatrzył, wydostał zza kurtki lampę, oddał i odjechał terenówką. Facet potarł lampę i wyleciał dżin:
- Słucham i podporządkowuję się!!!
- Po pierwsze kupa pieniędzy, po drugie mieszkanie, po trzecie kontrolne pakiety ”Orlenu”, ”Polsatu”...
- Luzik... Luzik...Nie śpiesz się tak, ja mam wąską specjalizację: pięćdziesiątka, setka, sto pięćdziesiątka...
- Słuchaj, a jak Ty to robisz?
- Mam dżina i on moje życzenia wykonuje.
- Dżin? Słuchaj, sprzedaj go!
- Ja wiem ... Mi samemu jest potrzebny...
- Sprzedaj! Masz auto, klucze od mojego w domu. Kasa w sejfie na drobne wydatki. Zgadzasz się?
Bezdomny popatrzył, wydostał zza kurtki lampę, oddał i odjechał terenówką. Facet potarł lampę i wyleciał dżin:
- Słucham i podporządkowuję się!!!
- Po pierwsze kupa pieniędzy, po drugie mieszkanie, po trzecie kontrolne pakiety ”Orlenu”, ”Polsatu”...
- Luzik... Luzik...Nie śpiesz się tak, ja mam wąską specjalizację: pięćdziesiątka, setka, sto pięćdziesiątka...
315
Dowcip #32967. Jedzie nowobogacki warszawiak terenówką. w kategorii: Śmieszny humor o Dżinie, Kawały o alkoholu, Śmieszne dowcipy o pijakach, Śmieszne żarty o Warszawiakach, Śmieszne dowcipy o milionerach.
Stara Żydówka po raz pierwszy w życiu poszła do ginekologa, który ją zbadał i kazał się ubrać. Będąc już w drzwiach, odwróciła się i wyszeptała zgorszona:
- Panie doktorze, czy pańska matka wie, czym się pan zajmuje?
- Panie doktorze, czy pańska matka wie, czym się pan zajmuje?
118
Dowcip #32968. Stara Żydówka po raz pierwszy w życiu poszła do ginekologa w kategorii: Dowcipy o kobietach, Śmieszne dowcipy o Żydach, Humor o ginekologu.
Para małżeńska, Nowak i żona. Bardzo dobrze im się w życiu układało, konsumpcja również. Ale w końcu nadszedł okres niemożności w pewnych sprawach. Trzeba było podzielić sypialnie, między sypialniami postawić łazienkę. Żona wciąż wyczekuje, nasłuchuje, co tam się u tego Nowaka dzieje. No bo może zajdzie, jak będzie miał kondycję. Aż tu którejś nocy otwierają się drzwi od łazienki, w pięknej koszuli nocnej, w szlafmycy, idzie Nowak. Idzie wolno, wolno... Dochodzi do łóżka, zakręca i wychodzi.
- Co się stało!? - krzyczy żona.
Nie wytrzymał transportu... - odpowiada Nowak.
- Co się stało!? - krzyczy żona.
Nie wytrzymał transportu... - odpowiada Nowak.
47
Dowcip #32969. Para małżeńska, Nowak i żona. w kategorii: Kawały o żonie, Śmieszne dowcipy o seksie, Żarty o penisie, Śmieszne żarty o Nowaku.
Chłopek wchodzi do baru, zamawia whisky:
- Ile?
- Trzy dolary.
Wyjmuje z kieszeni trzy dolary. Jeden kładzie na bufet przed sobą, potem idzie w lewy koniec bufetu, tam kładzie drugi, potem idzie w prawy koniec bufetu, tam kładzie trzeci. Barman, delikatnie wkurzony idzie na prawo, na lewo i zabiera pieniądze. Następnego dnia znowu ten sam chłopek przychodzi, znowu szklaneczkę whisky zamawia i znów rozkłada dolary w różne końce bufetu. Barman złości się, lecz za pieniędzmi chodzi. Taki obraz powtarza się dzień za dniem. I ot, pewnego razu chłopek zamawia whisky, stawia przed sobą, grzebie w kieszeni i wyjmuje papierek pięciodolarowy. Barman szybko ten papierek bierze, mściwie uśmiecha się, wyjmuje dwa dolary reszty, idzie w lewy koniec bufetu, tam kładzie jeden dolar, potem idzie w prawy koniec i tam kładzie drugi. Następnie wraca i wrogo patrzy na chłopa. Chłop flegmatycznie wypija whisky, wyjmuje z kieszeni dolara, kładzie go przed sobą:
- Chyba, wezmę jeszcze szklaneczkę.
- Ile?
- Trzy dolary.
Wyjmuje z kieszeni trzy dolary. Jeden kładzie na bufet przed sobą, potem idzie w lewy koniec bufetu, tam kładzie drugi, potem idzie w prawy koniec bufetu, tam kładzie trzeci. Barman, delikatnie wkurzony idzie na prawo, na lewo i zabiera pieniądze. Następnego dnia znowu ten sam chłopek przychodzi, znowu szklaneczkę whisky zamawia i znów rozkłada dolary w różne końce bufetu. Barman złości się, lecz za pieniędzmi chodzi. Taki obraz powtarza się dzień za dniem. I ot, pewnego razu chłopek zamawia whisky, stawia przed sobą, grzebie w kieszeni i wyjmuje papierek pięciodolarowy. Barman szybko ten papierek bierze, mściwie uśmiecha się, wyjmuje dwa dolary reszty, idzie w lewy koniec bufetu, tam kładzie jeden dolar, potem idzie w prawy koniec i tam kładzie drugi. Następnie wraca i wrogo patrzy na chłopa. Chłop flegmatycznie wypija whisky, wyjmuje z kieszeni dolara, kładzie go przed sobą:
- Chyba, wezmę jeszcze szklaneczkę.
06
Dowcip #32970. Chłopek wchodzi do baru, zamawia whisky w kategorii: Śmieszne dowcipy o alkoholu, Humor o pieniądzach, Kawały o barmanach, Śmieszne żarty o klientach.
Majster poucza robotników:
- Słuchajcie, jutro przyjeżdża komisja odbiorcza. Cokolwiek by się nie działo, udawajcie, że tak miało być.
Komisja przyjeżdża, zaczyna oglądać budynek, a tu jedna ze ścian się składa. Stojący obok robotnik patrzy na zegarek i mówi:
- No tak, dziesiąta czterdzieści trzy. Wszystko zgodnie z harmonogramem.
- Słuchajcie, jutro przyjeżdża komisja odbiorcza. Cokolwiek by się nie działo, udawajcie, że tak miało być.
Komisja przyjeżdża, zaczyna oglądać budynek, a tu jedna ze ścian się składa. Stojący obok robotnik patrzy na zegarek i mówi:
- No tak, dziesiąta czterdzieści trzy. Wszystko zgodnie z harmonogramem.
18
Dowcip #32971. Majster poucza robotników w kategorii: Śmieszne dowcipy o budowlańcach, Śmieszne żarty o majstrze.
Jedzie blondynka w wełnianej czapce na motorze. Policjant zatrzymuje motor się pyta:
- Czemu pani ma wełnianą czapkę, a nie kask?
- Proszę pana, ja zrobiłam taki eksperyment. Z pięćdziesiątego piętra zrzuciłam wełnianą czapkę i kask. Kask się połamał, a czapka była cała.
- Czemu pani ma wełnianą czapkę, a nie kask?
- Proszę pana, ja zrobiłam taki eksperyment. Z pięćdziesiątego piętra zrzuciłam wełnianą czapkę i kask. Kask się połamał, a czapka była cała.
19
Dowcip #32972. Jedzie blondynka w wełnianej czapce na motorze. w kategorii: Humor o blondynkach, Kawały o motocyklistach, Śmieszne żarty o policjantach.
Dwóch facetów spotyka się w barowej toalecie. Stojąc przy pisuarze jeden z nich dyskretnie rzuca okiem, żeby sprawdzić, jak natura obdarzyła tego drugiego. Spogląda i oczom nie wierzy! Zagadnięty właściciel niezwykłego okazu odpowiada:
- No, nie zawsze tak było. To przeszczep. Zrobili mi go w klinice przy ulicy Kwiatowej. Kosztował dwa tysiące dolarów, ale, jak widzisz, warto było. Następnego dnia od samego rana facet biegnie pędem na Kwiatową. A po paru tygodniach panowie znowu spotykają się w tej samej knajpie. Facet chwali się:
- Zrobiłem jak mi poradziłeś. Ale stary! Oni Cię okradli! Mój kosztował tylko tysiąc dolarów!
Idą więc do toalety celem wymiany doświadczeń. I tam sprawa się wyjaśnia:
- Nic dziwnego. To mój stary!
- No, nie zawsze tak było. To przeszczep. Zrobili mi go w klinice przy ulicy Kwiatowej. Kosztował dwa tysiące dolarów, ale, jak widzisz, warto było. Następnego dnia od samego rana facet biegnie pędem na Kwiatową. A po paru tygodniach panowie znowu spotykają się w tej samej knajpie. Facet chwali się:
- Zrobiłem jak mi poradziłeś. Ale stary! Oni Cię okradli! Mój kosztował tylko tysiąc dolarów!
Idą więc do toalety celem wymiany doświadczeń. I tam sprawa się wyjaśnia:
- Nic dziwnego. To mój stary!
111