Spotykają się dwaj koledzy
Spotykają się dwaj koledzy:
- Cześć stary. Co słychać?
- A w sobotę na ślubie byłem.
- I jak było?
- No fajnie. O taką obrączkę mi dali.
- Cześć stary. Co słychać?
- A w sobotę na ślubie byłem.
- I jak było?
- No fajnie. O taką obrączkę mi dali.
26
Dowcip #4692. Spotykają się dwaj koledzy w kategorii: Śmieszne dowcipy o ślubie, Śmieszny humor o kolegach.
Klient odwiedzający fabrykę wyrobów z gumy jest oprowadzany przez Menedżera do spraw Marketingowych. Na początku przystanęli przy maszynie produkującej smoczki do butelek dla dzieci. Maszyna wydaje różne sycząco stukoczące dźwięki.
- Kiedy pojawia się syk, roztopiona guma jest wstrzykiwana do formy - tłumaczy sprzedawca - Dźwięk stuku to igła robiąca dziurkę na końcu smoczka.
Dalej przeszli do części fabryki gdzie produkowane są prezerwatywy. I ponownie przystanęli przy maszynie, która wydawała dźwięki: syk, syk, syk, syk, stuk; syk, syk, syk, syk, stuk; itd. co zwróciło uwagę gościa.
- Zaraz, chwileczkę. - mówi klient - ja rozumiem czym jest ten: syk, ale co to za stukot, który pojawia się tak często?
- Aaa ... To tak samo jak w maszynie smoczków - odpowiada przewodnik - Ta maszyna robi dziurki w co czwartej prezerwatywie.
- Hmm ... To chyba nie jest zbyt dobre dla prezerwatyw?
- Tak ale jest bardzo dobre dla interesu ze smoczkami.
- Kiedy pojawia się syk, roztopiona guma jest wstrzykiwana do formy - tłumaczy sprzedawca - Dźwięk stuku to igła robiąca dziurkę na końcu smoczka.
Dalej przeszli do części fabryki gdzie produkowane są prezerwatywy. I ponownie przystanęli przy maszynie, która wydawała dźwięki: syk, syk, syk, syk, stuk; syk, syk, syk, syk, stuk; itd. co zwróciło uwagę gościa.
- Zaraz, chwileczkę. - mówi klient - ja rozumiem czym jest ten: syk, ale co to za stukot, który pojawia się tak często?
- Aaa ... To tak samo jak w maszynie smoczków - odpowiada przewodnik - Ta maszyna robi dziurki w co czwartej prezerwatywie.
- Hmm ... To chyba nie jest zbyt dobre dla prezerwatyw?
- Tak ale jest bardzo dobre dla interesu ze smoczkami.
29
Dowcip #4693. Klient odwiedzający fabrykę wyrobów z gumy jest oprowadzany przez w kategorii: Kawały o prezerwatywach, Humor o pracownikach.
Środek grudnia. Od dwóch miesięcy Rosja ma w Stanach swojego nowego ambasadora. W jego biurze właśnie dzwoni telefon.
- Dzień dobry panie ambasadorze, jestem z New York Times, dzwonię by spytać co by pan chciał dostać na święta.
Ambasador nie jest głupi. Doskonale zna zasady, więc nie będzie żadnego skandalu.
- Proszę posłuchać, Panie Smith: nie chcę żadnego prezentu. Wykluczone! To mogłoby być postrzegane jako łapówka i ja do tego nie dopuszczę. Do widzenia.
Następnego dnia znowu telefon.
- Dzień dobry, to znowu ja, może się pan jednak namyślił i powie co chciałby otrzymać jako prezent gwiazdkowy?
Ambasador cierpliwie wyjaśnia dlaczego nie bierze żadnych prezentów i rozmowa wkrótce się kończy. Następnego dnia dziennikarz z New York Timesa dzwoni po raz kolejny, tym razem ambasador jest już wyraźnie wkurzony.
- Panie! Myślałem, że sobie już wszystko wyjaśniliśmy! Żadnych prezentów!
Jednak po chwili nieco się uspokaja i spokojnym głosem dodaje:
- No dobrze, niech będzie koszyk owoców. Tak, owoce będą w porządku. Naprawdę.
Teraz ambasador ma nadzieję, dziennikarz da mu spokój. To pewne, wszak owoce są niegroźne i nie spowodują niepotrzebnego skandalu. Dwa dni później The New York Times publikuje:
Co ambasadorowie chcieliby na gwiazdkę:
”Niemiecki ambasador życzy sobie stabilnej ekonomii na świecie. Francuski ambasador życzy sobie kontynuowania dobrych wschodnio - zachodnich stosunków. Szkocki ambasador życzy sobie aby zniknął problem głodu trzeciego świata. Rosyjski ambasador chce koszyk owoców.”
- Dzień dobry panie ambasadorze, jestem z New York Times, dzwonię by spytać co by pan chciał dostać na święta.
Ambasador nie jest głupi. Doskonale zna zasady, więc nie będzie żadnego skandalu.
- Proszę posłuchać, Panie Smith: nie chcę żadnego prezentu. Wykluczone! To mogłoby być postrzegane jako łapówka i ja do tego nie dopuszczę. Do widzenia.
Następnego dnia znowu telefon.
- Dzień dobry, to znowu ja, może się pan jednak namyślił i powie co chciałby otrzymać jako prezent gwiazdkowy?
Ambasador cierpliwie wyjaśnia dlaczego nie bierze żadnych prezentów i rozmowa wkrótce się kończy. Następnego dnia dziennikarz z New York Timesa dzwoni po raz kolejny, tym razem ambasador jest już wyraźnie wkurzony.
- Panie! Myślałem, że sobie już wszystko wyjaśniliśmy! Żadnych prezentów!
Jednak po chwili nieco się uspokaja i spokojnym głosem dodaje:
- No dobrze, niech będzie koszyk owoców. Tak, owoce będą w porządku. Naprawdę.
Teraz ambasador ma nadzieję, dziennikarz da mu spokój. To pewne, wszak owoce są niegroźne i nie spowodują niepotrzebnego skandalu. Dwa dni później The New York Times publikuje:
Co ambasadorowie chcieliby na gwiazdkę:
”Niemiecki ambasador życzy sobie stabilnej ekonomii na świecie. Francuski ambasador życzy sobie kontynuowania dobrych wschodnio - zachodnich stosunków. Szkocki ambasador życzy sobie aby zniknął problem głodu trzeciego świata. Rosyjski ambasador chce koszyk owoców.”
315
Dowcip #4694. Środek grudnia. w kategorii: Śmieszny humor o Francuzach, Śmieszne kawały o Niemcach, Humor o Rosjanach, Śmieszne żarty o Szkotach, Humor o prezentach, Śmieszny humor o dziennikarzach, Śmieszne żarty o łapówkach.
Pewien facet bardzo pragnął skoczyć ze spadochronem. W końcu przemógł swój lęk wysokości i zgłosił się na szkolenie. W samolocie jego instruktor powtórzył mu wszystko jeszcze raz.
- Słuchaj, na prawym ramieniu masz dużą czarną rączkę, jak skoczysz licz do trzystu i pociągnij, spadochron się otworzy, gitara gra. Ale, jeśli się nie otworzy to na lewym ramieniu masz małą brązową rączkę, pociągniesz za nią spadochron się otworzy, gitara gra. Ale jeśli i to nie pomorze w kieszonce szelek masz instrukcje, czytasz to i gitara gra. Kapujesz?
Facet potwierdził skinieniem głowy i skoczył.
Leci, leci, liczy, liczy.
- Trzysta! - krzyknął kiedy doliczył i ciągnie za czarną rączkę.
Bach ... Nic się nie stało.
- Cholera! - krzyknął i pociągnął za brązową rączkę.
Bach ... Nic się nie stało.
- Noż kurna! - krzyknął i wydobył z kieszonki instrukcje, otwiera na pierwszej stronie i czyta:
- Ojcze nasz któryś jest w niebie.
- Słuchaj, na prawym ramieniu masz dużą czarną rączkę, jak skoczysz licz do trzystu i pociągnij, spadochron się otworzy, gitara gra. Ale, jeśli się nie otworzy to na lewym ramieniu masz małą brązową rączkę, pociągniesz za nią spadochron się otworzy, gitara gra. Ale jeśli i to nie pomorze w kieszonce szelek masz instrukcje, czytasz to i gitara gra. Kapujesz?
Facet potwierdził skinieniem głowy i skoczył.
Leci, leci, liczy, liczy.
- Trzysta! - krzyknął kiedy doliczył i ciągnie za czarną rączkę.
Bach ... Nic się nie stało.
- Cholera! - krzyknął i pociągnął za brązową rączkę.
Bach ... Nic się nie stało.
- Noż kurna! - krzyknął i wydobył z kieszonki instrukcje, otwiera na pierwszej stronie i czyta:
- Ojcze nasz któryś jest w niebie.
26
Dowcip #4695. Pewien facet bardzo pragnął skoczyć ze spadochronem. w kategorii: Humor o modlitwie, Żarty o spadochroniarzach.
Siedzą w pubie dwa żule i popijają wódkę. Jeden mówi:
- To ja już idę.
- Idę z Tobą. Gdzie mieszkasz?
- Na Kwiatkowskiej.
- Ja też! Który blok?
- Trzynasty.
- Ja też! Która klatka?
- Druga.
- Ja też! Jakie mieszkanie?
- Osiem.
- Zenuś?!
- Tata?!
- To ja już idę.
- Idę z Tobą. Gdzie mieszkasz?
- Na Kwiatkowskiej.
- Ja też! Który blok?
- Trzynasty.
- Ja też! Która klatka?
- Druga.
- Ja też! Jakie mieszkanie?
- Osiem.
- Zenuś?!
- Tata?!
18
Dowcip #4696. Siedzą w pubie dwa żule i popijają wódkę. w kategorii: Śmieszne kawały o pijakach, Śmieszne żarty o synu, Śmieszne żarty o ojcu.
Facet od dłuższego czasu miał na oku przepiękną brunetkę. Pewnego dnia złamał się i postanowił z nią porozmawiać.
- Jak przepiękna kobieto masz na imię?
- Joanna. - odpowiada zalotnie brunetka.
- Yo, Wiesław. Też ze wsi.
- Jak przepiękna kobieto masz na imię?
- Joanna. - odpowiada zalotnie brunetka.
- Yo, Wiesław. Też ze wsi.
28
Dowcip #4697. Facet od dłuższego czasu miał na oku przepiękną brunetkę. w kategorii: Śmieszne kawały o facetach, Humor o kobietach.
Bar, zdołowani faceci siedzą przy ladzie i piją by zabić smutki. Jedni zalani, drudzy dopiero ich gonią. Wszystko tchnie upadkiem i rezygnacją. Naraz wpada jakiś młody, przystojny facet. Zamawia setkę i wychyla ją dyszkiem.
- Panowie, - krzyczy na całą knajpę - kocham i jestem kochany!
- Pogratulować. - zgryźliwie odpowiada barman.
- Panie nie ma czego, to są dwie różne kobiety.
- Panowie, - krzyczy na całą knajpę - kocham i jestem kochany!
- Pogratulować. - zgryźliwie odpowiada barman.
- Panie nie ma czego, to są dwie różne kobiety.
315
Dowcip #4698. Bar, zdołowani faceci siedzą przy ladzie i piją by zabić smutki. w kategorii: Humor o alkoholu, Śmieszne żarty o mężczyznach, Humor o miłości.
Przychodzi koleś do McDonalda i zamawia zestaw.
- Czy chce Pan powiększone frytki? - pyta sprzedawczyni.
- Powiększone frytki?! To można tak?
- Oczywiście. - odpowiada z politowaniem babeczka.
- Rewelacja, to ja poproszę te powiększone frytki.
Po chwili koleś dostaje zestaw z frytkami. Podnosi jedną z nich, ogląda pod światło badawczym wzrokiem i oznajmia z kamienną twarzą:
- Przepraszam ja zamawiałem powiększone frytki.
- No tak, to są powiększone.
- Nie, ta frytka jest normalna.
- No tak, bo powiększone, to chodzi o to, że one nie są większe, tylko ma Pan ich więcej.
- Proszę Pani, czy jakby chciała sobie Pani cycki powiększyć, to by sobie Pani dorobiła trzeciego?
- Czy chce Pan powiększone frytki? - pyta sprzedawczyni.
- Powiększone frytki?! To można tak?
- Oczywiście. - odpowiada z politowaniem babeczka.
- Rewelacja, to ja poproszę te powiększone frytki.
Po chwili koleś dostaje zestaw z frytkami. Podnosi jedną z nich, ogląda pod światło badawczym wzrokiem i oznajmia z kamienną twarzą:
- Przepraszam ja zamawiałem powiększone frytki.
- No tak, to są powiększone.
- Nie, ta frytka jest normalna.
- No tak, bo powiększone, to chodzi o to, że one nie są większe, tylko ma Pan ich więcej.
- Proszę Pani, czy jakby chciała sobie Pani cycki powiększyć, to by sobie Pani dorobiła trzeciego?
215
Dowcip #4699. Przychodzi koleś do McDonalda i zamawia zestaw. w kategorii: Humor o sprzedawcach, Śmieszne dowcipy o piersiach, Dowcipy o klientach.
- A z pocałunkiem jeszcze poczekamy - powiedział rycerz dopinając rozporek i patrząc z ”uczuciem” na śpiącą królewnę.
2129
Dowcip #4700. - A z pocałunkiem jeszcze poczekamy - powiedział rycerz dopinając w kategorii: Humor erotyczny, Humor o postaciach z bajek, Śmieszny humor o rycerzach, Śmieszne żarty o królewnie, Dowcipy o pocałunku i całowaniu.
We wsi mieszkał chłopak o imieniu Józek, który w okolicy był traktowany jako wielki znawca kobiet i specjalista w sprawach seksu. Któregoś razu na zabawie w remizie do Józka, popijającego sobie spokojnie wino, podchodzi kolega z sąsiedniej wsi i pyta:
- Józuś, widzisz tamtą dziewczynę? Jak myślisz czy ona bierze do gęby?
Józek wstał zza stołu, poszedł w kierunku wskazanego dziewczęcia, obejrzał ją z każdej strony, wrócił i odpowiada:
- Bierze.
- Józuś, Ty to jesteś facet! - woła ucieszony perspektywą niezłej zabawy i pełen podziwu dla ”mistrza” jego kolega. - A powiedz mi jeszcze, po czym to poznałeś?
- Proste. - mówi Józek. - Gębę ma, znaczy bierze.
- Józuś, widzisz tamtą dziewczynę? Jak myślisz czy ona bierze do gęby?
Józek wstał zza stołu, poszedł w kierunku wskazanego dziewczęcia, obejrzał ją z każdej strony, wrócił i odpowiada:
- Bierze.
- Józuś, Ty to jesteś facet! - woła ucieszony perspektywą niezłej zabawy i pełen podziwu dla ”mistrza” jego kolega. - A powiedz mi jeszcze, po czym to poznałeś?
- Proste. - mówi Józek. - Gębę ma, znaczy bierze.
312