Rosjanin, Meksykanin i Teksańczyk jeżdżą konno.
Rosjanin, Meksykanin i Teksańczyk jeżdżą konno. Nagle Rosjanin wyciąga butelkę wódki, bierze dwa głębokie łyki, rzuca ją w powietrze i strzela do niej. Meksykanin patrzy na niego ze zdziwieniem i pyta:
- Dlaczego to zrobiłeś? Przecież to była butelka bardzo dobrej wódki!
- W Rosji jest mnóstwo wódki, a butelka kosztuje bardzo mało.
Chwilę później Meksykanin wyciąga butelkę tequili, upija dwa solidne łyki, podrzuca ją do góry i strzela do niej. Widząc to Teksańczyk pyta ze zdziwieniem:
- Co Ty wyprawiasz? Przecież to była butelka bardzo dobrej tequili.
- U nas w Meksyku tequili jest pod dostatkiem, a butelka jest bardzo tania.
Widząc to Teksańczyk nie chce być gorszy. Wyciąga butelkę piwa, wypija je, butelkę chowa w siodle, wyjmuje pistolet i strzela do Meksykanina. Rosjanin nie wierzy własnym oczom:
- Co Ty zrobiłeś, do cholery? Czemu do niego strzeliłeś?
- W Teksasie Meksykanów jest masa, a butelki są warte złota.
- Dlaczego to zrobiłeś? Przecież to była butelka bardzo dobrej wódki!
- W Rosji jest mnóstwo wódki, a butelka kosztuje bardzo mało.
Chwilę później Meksykanin wyciąga butelkę tequili, upija dwa solidne łyki, podrzuca ją do góry i strzela do niej. Widząc to Teksańczyk pyta ze zdziwieniem:
- Co Ty wyprawiasz? Przecież to była butelka bardzo dobrej tequili.
- U nas w Meksyku tequili jest pod dostatkiem, a butelka jest bardzo tania.
Widząc to Teksańczyk nie chce być gorszy. Wyciąga butelkę piwa, wypija je, butelkę chowa w siodle, wyjmuje pistolet i strzela do Meksykanina. Rosjanin nie wierzy własnym oczom:
- Co Ty zrobiłeś, do cholery? Czemu do niego strzeliłeś?
- W Teksasie Meksykanów jest masa, a butelki są warte złota.
924
Dowcip #31327. Rosjanin, Meksykanin i Teksańczyk jeżdżą konno. w kategorii: Śmieszne dowcipy o Rosjanach, Żarty o alkoholu, Śmieszny humor o strzelaniu, Dowcipy o Meksykanach, Kawały o mieszkańcach Teksasu.
Mężczyzna wprowadza do baru krokodyla, odwraca się do zdziwionego tłumu i mówi:
- Pokażę Wam sztuczkę. Włożę moje genitalia do paszczy tego krokodyla. Gad zamknie paszczę i przez minutę jej nie otworzy, a po minucie wypluje moje genitalia bez uszkodzenia. Jeśli będzie tak jak mówię każdy z Was stawia mi drinka. Zgoda?
Tłum przytakuje z zaciekawieniem. Mężczyzna wstaje, ściąga spodnie i wkłada jądra do paszczy krokodyla. Gad zamyka paszczę. Mija minuta. Facet bierze butelkę piwa i uderzą nią 3 razy w głowę gada, który natychmiast otwiera zęby. Facet wyjmuje nienaruszone jądra i pokazuje widzom. Klienci baru zaczynają stawiać drinki, a facet mów:
- Każdemu kto odważy się to zrobić zapłacę 100 dolarów.
W barze panuje cisza. Nagle słychać nieśmiały głos blondynki siedzącej z tyłu:
- Ja mogę spróbować, pod warunkiem, że nie będziesz bił mnie po głowie butelką.
- Pokażę Wam sztuczkę. Włożę moje genitalia do paszczy tego krokodyla. Gad zamknie paszczę i przez minutę jej nie otworzy, a po minucie wypluje moje genitalia bez uszkodzenia. Jeśli będzie tak jak mówię każdy z Was stawia mi drinka. Zgoda?
Tłum przytakuje z zaciekawieniem. Mężczyzna wstaje, ściąga spodnie i wkłada jądra do paszczy krokodyla. Gad zamyka paszczę. Mija minuta. Facet bierze butelkę piwa i uderzą nią 3 razy w głowę gada, który natychmiast otwiera zęby. Facet wyjmuje nienaruszone jądra i pokazuje widzom. Klienci baru zaczynają stawiać drinki, a facet mów:
- Każdemu kto odważy się to zrobić zapłacę 100 dolarów.
W barze panuje cisza. Nagle słychać nieśmiały głos blondynki siedzącej z tyłu:
- Ja mogę spróbować, pod warunkiem, że nie będziesz bił mnie po głowie butelką.
16
Dowcip #31328. Mężczyzna wprowadza do baru krokodyla w kategorii: Śmieszne żarty erotyczne, Śmieszne żarty o blondynkach, Śmieszne dowcipy o krokodylach, Śmieszne kawały o męskim członku.
Zakochana para jechała na ceremonię swojego ślubu. Niestety po drodze zdarzył się straszny wypadek, w którym oboje zginęli. Stojąc u bram nieba pytają Świętego Piotra:
- Piotrze, czy możemy wziąć ślub w niebie skoro na ziemi na się nie udało?
- Taka sytuacja nie miała nigdy miejsca. Poczekajcie tu, a ja pójdę zapytać. - odpowiedział Piotr.
Czas mijał i Piotra nie było. Miesiąc, drugi, trzeci... Para zaczęła zastanawiać się co będzie jeśli okaże się, że nie są dla siebie stworzeni? Czy będą mogli się rozwieźć? W końcu Święty zjawił się wyczerpany przed parą i oznajmił, że jest możliwość wzięcia ślubu w niebie.
- Święty Piotrze, a czy jest możliwość rozwodu jeśli okaże się, że nie pasujemy do siebie?
Piotr zbladł.
- Piotrze, czy coś się stało?
- Trzy miesiące zajęło mi szukanie księdza po całym niebie. Wiecie ile zajmie mi szukanie prawnika?
- Piotrze, czy możemy wziąć ślub w niebie skoro na ziemi na się nie udało?
- Taka sytuacja nie miała nigdy miejsca. Poczekajcie tu, a ja pójdę zapytać. - odpowiedział Piotr.
Czas mijał i Piotra nie było. Miesiąc, drugi, trzeci... Para zaczęła zastanawiać się co będzie jeśli okaże się, że nie są dla siebie stworzeni? Czy będą mogli się rozwieźć? W końcu Święty zjawił się wyczerpany przed parą i oznajmił, że jest możliwość wzięcia ślubu w niebie.
- Święty Piotrze, a czy jest możliwość rozwodu jeśli okaże się, że nie pasujemy do siebie?
Piotr zbladł.
- Piotrze, czy coś się stało?
- Trzy miesiące zajęło mi szukanie księdza po całym niebie. Wiecie ile zajmie mi szukanie prawnika?
28
Dowcip #31329. Zakochana para jechała na ceremonię swojego ślubu. w kategorii: Żarty o wypadkach samochodowych, Śmieszny humor o ślubie, Śmieszne dowcipy o Świętym Piotrze, Śmieszne kawały o rozwodzie.
Do koła myśliwskiego dołączył nowy członek. Koledzy postanowili oprowadzić go po klubie. W trakcie zwiedzania napotkali śpiącego przy kominku staruszka.
- Widzisz tego staruszka? To najstarszy członek klubu. Obudzimy go, on na pewno opowie Ci jakąś ciekawą historię.
Jak powiedział tak zrobił. Staruszek przeciągnął się i przystąpił do opowiadania.
- Pewnego dnia wybraliśmy się na polowanie. To było polowanie na lwy w Afryce. Chodziliśmy od trzech dni i nie mogliśmy złapać tropu. Byłem bardzo zmęczony więc postanowiłem odpocząć. Znalazłem powalone drzewo, oparłem się o nie i zasnąłem. Nie wiem ile spałem ale nagle obudził mnie przeraźliwy ryk: Rooooaaaaarrrrrr!!!
Aż się zesrałem.
Młodzieńcy spojrzeli zdziwieni. Jeden z nich odzywa się:
- Nie ma się co dziwić. W końcu zaatakował Cię lew. Każdy by się zesrał.
- Nie, nie... Zesrałem się jak mówiłem: Rooooaaarrrrr!!!
- Widzisz tego staruszka? To najstarszy członek klubu. Obudzimy go, on na pewno opowie Ci jakąś ciekawą historię.
Jak powiedział tak zrobił. Staruszek przeciągnął się i przystąpił do opowiadania.
- Pewnego dnia wybraliśmy się na polowanie. To było polowanie na lwy w Afryce. Chodziliśmy od trzech dni i nie mogliśmy złapać tropu. Byłem bardzo zmęczony więc postanowiłem odpocząć. Znalazłem powalone drzewo, oparłem się o nie i zasnąłem. Nie wiem ile spałem ale nagle obudził mnie przeraźliwy ryk: Rooooaaaaarrrrrr!!!
Aż się zesrałem.
Młodzieńcy spojrzeli zdziwieni. Jeden z nich odzywa się:
- Nie ma się co dziwić. W końcu zaatakował Cię lew. Każdy by się zesrał.
- Nie, nie... Zesrałem się jak mówiłem: Rooooaaarrrrr!!!
1014
Dowcip #31330. Do koła myśliwskiego dołączył nowy członek. w kategorii: Śmieszne żarty o myśliwych, Śmieszne dowcipy o staruszkach, Humor o lwie, Śmieszne żarty o kupie.
Młody chłopak przyjął się do pracy w sklepie warzywnym. Przychodzi mężczyzna i mówi:
- Chciałbym kupić pół główki sałaty.
- Przykro mi, sprzedajemy tylko w całości. - odpowiedział grzecznie chłopiec.
- Ale ja potrzebuję tylko pół. - upierał się klient.
- W takim razie proszę poczekać, zapytam szefa.
Chłopak poszedł na zaplecze i mówi:
- Szefie, jakiś palant chce kupić pół główki sałaty.
Odwrócił się, żeby wskazać mężczyznę, ale on stał już za nim więc chłopak pospiesznie dodał:
- A ten Pan chce kupić drugą połowę.
- Dobrze. Zgoda.
Chłopak sprzedał zadowolonemu mężczyźnie pół główki sałaty i klient opuścił sklep. Wtedy szef podchodzi do chłopaka i mówi:
- O mały włos wpadł byś w kłopoty. Ale muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem sposobu w jaki wybrnąłeś z sytuacji. Powiedz sąd jesteś chłopcze?
- Z Kanady. - odpowiada chłopak.
- Dlaczego się wyprowadziłeś tutaj?
- Bo w Kanadzie same dziwki i hokeiści. - odpowiada chłopak.
- Doprawdy? Moja żona pochodzi z Kanady. - zauważa szef.
- Tak? A w jakiej grała drużynie?
- Chciałbym kupić pół główki sałaty.
- Przykro mi, sprzedajemy tylko w całości. - odpowiedział grzecznie chłopiec.
- Ale ja potrzebuję tylko pół. - upierał się klient.
- W takim razie proszę poczekać, zapytam szefa.
Chłopak poszedł na zaplecze i mówi:
- Szefie, jakiś palant chce kupić pół główki sałaty.
Odwrócił się, żeby wskazać mężczyznę, ale on stał już za nim więc chłopak pospiesznie dodał:
- A ten Pan chce kupić drugą połowę.
- Dobrze. Zgoda.
Chłopak sprzedał zadowolonemu mężczyźnie pół główki sałaty i klient opuścił sklep. Wtedy szef podchodzi do chłopaka i mówi:
- O mały włos wpadł byś w kłopoty. Ale muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem sposobu w jaki wybrnąłeś z sytuacji. Powiedz sąd jesteś chłopcze?
- Z Kanady. - odpowiada chłopak.
- Dlaczego się wyprowadziłeś tutaj?
- Bo w Kanadzie same dziwki i hokeiści. - odpowiada chłopak.
- Doprawdy? Moja żona pochodzi z Kanady. - zauważa szef.
- Tak? A w jakiej grała drużynie?
012
Dowcip #31331. Młody chłopak przyjął się do pracy w sklepie warzywnym. w kategorii: Śmieszny humor o szefie, Śmieszne dowcipy o żonie, Śmieszne kawały o sprzedawcach, Żarty o klientach.
Hillary Clinton wybrała się do jednej ze szkół w Nowym Jorku na spotkanie z dziećmi. Podczas krótkiej pogadanki Hillary pyta dzieci czy mają jakieś pytania. Rękę podnosi jeden z chłopców.
- Słucham Cię młody człowieku. Jak masz na imię?
- Joe.
- Jakie jest Twoje pytanie Joe?
- Mam trzy pytania. Pierwsze, co się stało z Twoim planem opieki zdrowotnej? Drugie, dlaczego kandydujesz na prezydenta po tym jak Twój mąż narobił tyle wstydu? Trzecie, co się stało z rzeczami, które zabrałaś kiedy opuszczałaś Biały dom?
Hillary zmieszała się. Nagle zadzwonił dzwonek.
- O, przerwa. Dokończymy po przerwie. - powiedziała Clinton.
Po przerwie dzieci zebrały się w klasie. Hillary znowu pyta:
- Czy macie jakieś pytania?
Zgłasza się kolejny z chłopców. Wstaje i mówi:
- Jestem Maks. Mam 5 pytań. Pierwsze, co się stało z Twoim planem opieki zdrowotnej? Drugie, dlaczego kandydujesz na prezydenta po tym jak Twój mąż narobił tyle wstydu? Trzecie, co się stało z rzeczami, które zabrałaś kiedy opuszczałaś Biały dom? Czwarte, dlaczego dzwonek zadzwonił 20 minut wcześniej. Piąte, co się stało z Joe?
- Słucham Cię młody człowieku. Jak masz na imię?
- Joe.
- Jakie jest Twoje pytanie Joe?
- Mam trzy pytania. Pierwsze, co się stało z Twoim planem opieki zdrowotnej? Drugie, dlaczego kandydujesz na prezydenta po tym jak Twój mąż narobił tyle wstydu? Trzecie, co się stało z rzeczami, które zabrałaś kiedy opuszczałaś Biały dom?
Hillary zmieszała się. Nagle zadzwonił dzwonek.
- O, przerwa. Dokończymy po przerwie. - powiedziała Clinton.
Po przerwie dzieci zebrały się w klasie. Hillary znowu pyta:
- Czy macie jakieś pytania?
Zgłasza się kolejny z chłopców. Wstaje i mówi:
- Jestem Maks. Mam 5 pytań. Pierwsze, co się stało z Twoim planem opieki zdrowotnej? Drugie, dlaczego kandydujesz na prezydenta po tym jak Twój mąż narobił tyle wstydu? Trzecie, co się stało z rzeczami, które zabrałaś kiedy opuszczałaś Biały dom? Czwarte, dlaczego dzwonek zadzwonił 20 minut wcześniej. Piąte, co się stało z Joe?
07
Dowcip #31332. Hillary Clinton wybrała się do jednej ze szkół w Nowym Jorku na w kategorii: Śmieszne dowcipy o uczniach, Humor szkolny, Śmieszne żarty o Hillary Clinton.
Jaka jest różnica między wadliwym silnikiem odrzutowca i Cristiano Ronaldo?
- Silnik odrzutowca w końcu przestaje wyć.
- Silnik odrzutowca w końcu przestaje wyć.
521
Dowcip #31333. Jaka jest różnica między wadliwym silnikiem odrzutowca i Cristiano w kategorii: Śmieszne kawały zagadki, Śmieszne kawały o Cristiano Ronaldo.
Święty Mikołaj, naprawdę dobry francuski piłkarz i bezdomnych facet szli ulicą, kiedy natknęli się na 50 dolarów. Który z nich weźmie pieniądze?
- Bezdomny facet, ponieważ żaden z pozostałych nie istnieje.
- Bezdomny facet, ponieważ żaden z pozostałych nie istnieje.
311
Dowcip #31334. Święty Mikołaj w kategorii: Humor o sportowcach, Śmieszne żarty o Świętym Mikołaju, Śmieszne zagadki, Żarty o bezdomnych.
Kobieta leciała samolotem obok księdza. W pewnym momencie odzywa się do niego:
- Przepraszam, proszę księdza, mam taką delikatną sprawę. Czy mogłabym Cię o coś prosić?
- Oczywiście, moje dziecko. Co mogę dla Ciebie zrobić? - zapytał ksiądz.
- Kupiłam ekskluzywny sprzęt do usuwania włosów. Zapłaciłam za niego bardzo dużą sumę pieniędzy. Obawiam się, że celnicy będą chcieli go skonfiskować. Czy mógłbyś schować mi to pod sutanną?
- Mogę, moje dziecko, jednak musisz wiedzieć, że gdy zapytają mnie o coś nie będę mógł skłamać.
- Tak dobrze patrzy księdzu z oczu. Na pewno o nic nie będą pytać.
Przyszedł moment wysiadania z samolotu. Celnicy czekają już na podróżnych. Kolej księdza:
- Czy ma ksiądz coś do oclenia?
- Od czubka mojej głowy do samego pasa nie mam noc do oclenia mój synu.
- A poniżej pasa? - dopytuje celnik.
- Mam tam cudowny mały przyrząd do użytku dla kobiet, jednak ten nie był jeszcze używany.
Celnik uśmiechnął się pod nosem o puścił księdza dalej.
- Przepraszam, proszę księdza, mam taką delikatną sprawę. Czy mogłabym Cię o coś prosić?
- Oczywiście, moje dziecko. Co mogę dla Ciebie zrobić? - zapytał ksiądz.
- Kupiłam ekskluzywny sprzęt do usuwania włosów. Zapłaciłam za niego bardzo dużą sumę pieniędzy. Obawiam się, że celnicy będą chcieli go skonfiskować. Czy mógłbyś schować mi to pod sutanną?
- Mogę, moje dziecko, jednak musisz wiedzieć, że gdy zapytają mnie o coś nie będę mógł skłamać.
- Tak dobrze patrzy księdzu z oczu. Na pewno o nic nie będą pytać.
Przyszedł moment wysiadania z samolotu. Celnicy czekają już na podróżnych. Kolej księdza:
- Czy ma ksiądz coś do oclenia?
- Od czubka mojej głowy do samego pasa nie mam noc do oclenia mój synu.
- A poniżej pasa? - dopytuje celnik.
- Mam tam cudowny mały przyrząd do użytku dla kobiet, jednak ten nie był jeszcze używany.
Celnik uśmiechnął się pod nosem o puścił księdza dalej.
16
Dowcip #31335. Kobieta leciała samolotem obok księdza. w kategorii: Śmieszne żarty erotyczne, Żarty o duchownych, Dowcipy o celnikach.
Mężczyzna jechał samochodem z prędkością 45 kilometrów na godzinę. Nagle, ku jego zdziwieniu, spostrzega biegnącego z tą samą prędkością, trzynożnego indyka. Mężczyzna postanowił przyspieszyć do 55 kilometrów na godzinę. Patrzy, a indyk biegnie z tą samą prędkością. W końcu kierowca przyspieszył do 65 kilometrów na godzinę. Ale indyk biegnie nadal równo z nim. W pewnym momencie zwierzę gwałtownie skręca w lewą stronę i biegnie w kierunku. Mężczyzna postanawia pojechać za nim. Wjeżdża na farmę i widzi całe gospodarstwo pełne trzynożnych indyków. Wychodzi do niego gospodarz.
- Gospodarza, skąd Was tyle trzynożnych indyków? Czemu mają po 3 nogi? - pytał zaciekawiony.
- Widzi Pan, mam trzyosobową rodzinę. Kiedy hodowaliśmy indyki dwunożne to jedno z nas nie dostawało nogi do zjedzenia podczas święta dziękczynienia. Teraz każde z nas może świętować z własną nogą na talerzu.
- I jak Wam to smakuje?
- Nie wiem. Jeszcze nigdy nie udało mi się żadnego złapać.
- Gospodarza, skąd Was tyle trzynożnych indyków? Czemu mają po 3 nogi? - pytał zaciekawiony.
- Widzi Pan, mam trzyosobową rodzinę. Kiedy hodowaliśmy indyki dwunożne to jedno z nas nie dostawało nogi do zjedzenia podczas święta dziękczynienia. Teraz każde z nas może świętować z własną nogą na talerzu.
- I jak Wam to smakuje?
- Nie wiem. Jeszcze nigdy nie udało mi się żadnego złapać.
818