Zakochana para jechała na ceremonię swojego ślubu.
Zakochana para jechała na ceremonię swojego ślubu. Niestety po drodze zdarzył się straszny wypadek, w którym oboje zginęli. Stojąc u bram nieba pytają Świętego Piotra:
- Piotrze, czy możemy wziąć ślub w niebie skoro na ziemi na się nie udało?
- Taka sytuacja nie miała nigdy miejsca. Poczekajcie tu, a ja pójdę zapytać. - odpowiedział Piotr.
Czas mijał i Piotra nie było. Miesiąc, drugi, trzeci... Para zaczęła zastanawiać się co będzie jeśli okaże się, że nie są dla siebie stworzeni? Czy będą mogli się rozwieźć? W końcu Święty zjawił się wyczerpany przed parą i oznajmił, że jest możliwość wzięcia ślubu w niebie.
- Święty Piotrze, a czy jest możliwość rozwodu jeśli okaże się, że nie pasujemy do siebie?
Piotr zbladł.
- Piotrze, czy coś się stało?
- Trzy miesiące zajęło mi szukanie księdza po całym niebie. Wiecie ile zajmie mi szukanie prawnika?
- Piotrze, czy możemy wziąć ślub w niebie skoro na ziemi na się nie udało?
- Taka sytuacja nie miała nigdy miejsca. Poczekajcie tu, a ja pójdę zapytać. - odpowiedział Piotr.
Czas mijał i Piotra nie było. Miesiąc, drugi, trzeci... Para zaczęła zastanawiać się co będzie jeśli okaże się, że nie są dla siebie stworzeni? Czy będą mogli się rozwieźć? W końcu Święty zjawił się wyczerpany przed parą i oznajmił, że jest możliwość wzięcia ślubu w niebie.
- Święty Piotrze, a czy jest możliwość rozwodu jeśli okaże się, że nie pasujemy do siebie?
Piotr zbladł.
- Piotrze, czy coś się stało?
- Trzy miesiące zajęło mi szukanie księdza po całym niebie. Wiecie ile zajmie mi szukanie prawnika?
28
Dowcip #31329. Zakochana para jechała na ceremonię swojego ślubu. w kategorii: Żarty o wypadkach samochodowych, Śmieszny humor o ślubie, Śmieszne dowcipy o Świętym Piotrze, Śmieszne kawały o rozwodzie.
Do koła myśliwskiego dołączył nowy członek. Koledzy postanowili oprowadzić go po klubie. W trakcie zwiedzania napotkali śpiącego przy kominku staruszka.
- Widzisz tego staruszka? To najstarszy członek klubu. Obudzimy go, on na pewno opowie Ci jakąś ciekawą historię.
Jak powiedział tak zrobił. Staruszek przeciągnął się i przystąpił do opowiadania.
- Pewnego dnia wybraliśmy się na polowanie. To było polowanie na lwy w Afryce. Chodziliśmy od trzech dni i nie mogliśmy złapać tropu. Byłem bardzo zmęczony więc postanowiłem odpocząć. Znalazłem powalone drzewo, oparłem się o nie i zasnąłem. Nie wiem ile spałem ale nagle obudził mnie przeraźliwy ryk: Rooooaaaaarrrrrr!!!
Aż się zesrałem.
Młodzieńcy spojrzeli zdziwieni. Jeden z nich odzywa się:
- Nie ma się co dziwić. W końcu zaatakował Cię lew. Każdy by się zesrał.
- Nie, nie... Zesrałem się jak mówiłem: Rooooaaarrrrr!!!
- Widzisz tego staruszka? To najstarszy członek klubu. Obudzimy go, on na pewno opowie Ci jakąś ciekawą historię.
Jak powiedział tak zrobił. Staruszek przeciągnął się i przystąpił do opowiadania.
- Pewnego dnia wybraliśmy się na polowanie. To było polowanie na lwy w Afryce. Chodziliśmy od trzech dni i nie mogliśmy złapać tropu. Byłem bardzo zmęczony więc postanowiłem odpocząć. Znalazłem powalone drzewo, oparłem się o nie i zasnąłem. Nie wiem ile spałem ale nagle obudził mnie przeraźliwy ryk: Rooooaaaaarrrrrr!!!
Aż się zesrałem.
Młodzieńcy spojrzeli zdziwieni. Jeden z nich odzywa się:
- Nie ma się co dziwić. W końcu zaatakował Cię lew. Każdy by się zesrał.
- Nie, nie... Zesrałem się jak mówiłem: Rooooaaarrrrr!!!
1014
Dowcip #31330. Do koła myśliwskiego dołączył nowy członek. w kategorii: Śmieszne żarty o myśliwych, Śmieszne dowcipy o staruszkach, Humor o lwie, Śmieszne żarty o kupie.
Młody chłopak przyjął się do pracy w sklepie warzywnym. Przychodzi mężczyzna i mówi:
- Chciałbym kupić pół główki sałaty.
- Przykro mi, sprzedajemy tylko w całości. - odpowiedział grzecznie chłopiec.
- Ale ja potrzebuję tylko pół. - upierał się klient.
- W takim razie proszę poczekać, zapytam szefa.
Chłopak poszedł na zaplecze i mówi:
- Szefie, jakiś palant chce kupić pół główki sałaty.
Odwrócił się, żeby wskazać mężczyznę, ale on stał już za nim więc chłopak pospiesznie dodał:
- A ten Pan chce kupić drugą połowę.
- Dobrze. Zgoda.
Chłopak sprzedał zadowolonemu mężczyźnie pół główki sałaty i klient opuścił sklep. Wtedy szef podchodzi do chłopaka i mówi:
- O mały włos wpadł byś w kłopoty. Ale muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem sposobu w jaki wybrnąłeś z sytuacji. Powiedz sąd jesteś chłopcze?
- Z Kanady. - odpowiada chłopak.
- Dlaczego się wyprowadziłeś tutaj?
- Bo w Kanadzie same dziwki i hokeiści. - odpowiada chłopak.
- Doprawdy? Moja żona pochodzi z Kanady. - zauważa szef.
- Tak? A w jakiej grała drużynie?
- Chciałbym kupić pół główki sałaty.
- Przykro mi, sprzedajemy tylko w całości. - odpowiedział grzecznie chłopiec.
- Ale ja potrzebuję tylko pół. - upierał się klient.
- W takim razie proszę poczekać, zapytam szefa.
Chłopak poszedł na zaplecze i mówi:
- Szefie, jakiś palant chce kupić pół główki sałaty.
Odwrócił się, żeby wskazać mężczyznę, ale on stał już za nim więc chłopak pospiesznie dodał:
- A ten Pan chce kupić drugą połowę.
- Dobrze. Zgoda.
Chłopak sprzedał zadowolonemu mężczyźnie pół główki sałaty i klient opuścił sklep. Wtedy szef podchodzi do chłopaka i mówi:
- O mały włos wpadł byś w kłopoty. Ale muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem sposobu w jaki wybrnąłeś z sytuacji. Powiedz sąd jesteś chłopcze?
- Z Kanady. - odpowiada chłopak.
- Dlaczego się wyprowadziłeś tutaj?
- Bo w Kanadzie same dziwki i hokeiści. - odpowiada chłopak.
- Doprawdy? Moja żona pochodzi z Kanady. - zauważa szef.
- Tak? A w jakiej grała drużynie?
012
Dowcip #31331. Młody chłopak przyjął się do pracy w sklepie warzywnym. w kategorii: Śmieszny humor o szefie, Śmieszne dowcipy o żonie, Śmieszne kawały o sprzedawcach, Żarty o klientach.
Hillary Clinton wybrała się do jednej ze szkół w Nowym Jorku na spotkanie z dziećmi. Podczas krótkiej pogadanki Hillary pyta dzieci czy mają jakieś pytania. Rękę podnosi jeden z chłopców.
- Słucham Cię młody człowieku. Jak masz na imię?
- Joe.
- Jakie jest Twoje pytanie Joe?
- Mam trzy pytania. Pierwsze, co się stało z Twoim planem opieki zdrowotnej? Drugie, dlaczego kandydujesz na prezydenta po tym jak Twój mąż narobił tyle wstydu? Trzecie, co się stało z rzeczami, które zabrałaś kiedy opuszczałaś Biały dom?
Hillary zmieszała się. Nagle zadzwonił dzwonek.
- O, przerwa. Dokończymy po przerwie. - powiedziała Clinton.
Po przerwie dzieci zebrały się w klasie. Hillary znowu pyta:
- Czy macie jakieś pytania?
Zgłasza się kolejny z chłopców. Wstaje i mówi:
- Jestem Maks. Mam 5 pytań. Pierwsze, co się stało z Twoim planem opieki zdrowotnej? Drugie, dlaczego kandydujesz na prezydenta po tym jak Twój mąż narobił tyle wstydu? Trzecie, co się stało z rzeczami, które zabrałaś kiedy opuszczałaś Biały dom? Czwarte, dlaczego dzwonek zadzwonił 20 minut wcześniej. Piąte, co się stało z Joe?
- Słucham Cię młody człowieku. Jak masz na imię?
- Joe.
- Jakie jest Twoje pytanie Joe?
- Mam trzy pytania. Pierwsze, co się stało z Twoim planem opieki zdrowotnej? Drugie, dlaczego kandydujesz na prezydenta po tym jak Twój mąż narobił tyle wstydu? Trzecie, co się stało z rzeczami, które zabrałaś kiedy opuszczałaś Biały dom?
Hillary zmieszała się. Nagle zadzwonił dzwonek.
- O, przerwa. Dokończymy po przerwie. - powiedziała Clinton.
Po przerwie dzieci zebrały się w klasie. Hillary znowu pyta:
- Czy macie jakieś pytania?
Zgłasza się kolejny z chłopców. Wstaje i mówi:
- Jestem Maks. Mam 5 pytań. Pierwsze, co się stało z Twoim planem opieki zdrowotnej? Drugie, dlaczego kandydujesz na prezydenta po tym jak Twój mąż narobił tyle wstydu? Trzecie, co się stało z rzeczami, które zabrałaś kiedy opuszczałaś Biały dom? Czwarte, dlaczego dzwonek zadzwonił 20 minut wcześniej. Piąte, co się stało z Joe?
07
Dowcip #31332. Hillary Clinton wybrała się do jednej ze szkół w Nowym Jorku na w kategorii: Śmieszne dowcipy o uczniach, Humor szkolny, Śmieszne żarty o Hillary Clinton.
Jaka jest różnica między wadliwym silnikiem odrzutowca i Cristiano Ronaldo?
- Silnik odrzutowca w końcu przestaje wyć.
- Silnik odrzutowca w końcu przestaje wyć.
521
Dowcip #31333. Jaka jest różnica między wadliwym silnikiem odrzutowca i Cristiano w kategorii: Śmieszne kawały zagadki, Śmieszne kawały o Cristiano Ronaldo.
Święty Mikołaj, naprawdę dobry francuski piłkarz i bezdomnych facet szli ulicą, kiedy natknęli się na 50 dolarów. Który z nich weźmie pieniądze?
- Bezdomny facet, ponieważ żaden z pozostałych nie istnieje.
- Bezdomny facet, ponieważ żaden z pozostałych nie istnieje.
311
Dowcip #31334. Święty Mikołaj w kategorii: Humor o sportowcach, Śmieszne żarty o Świętym Mikołaju, Śmieszne zagadki, Żarty o bezdomnych.
Kobieta leciała samolotem obok księdza. W pewnym momencie odzywa się do niego:
- Przepraszam, proszę księdza, mam taką delikatną sprawę. Czy mogłabym Cię o coś prosić?
- Oczywiście, moje dziecko. Co mogę dla Ciebie zrobić? - zapytał ksiądz.
- Kupiłam ekskluzywny sprzęt do usuwania włosów. Zapłaciłam za niego bardzo dużą sumę pieniędzy. Obawiam się, że celnicy będą chcieli go skonfiskować. Czy mógłbyś schować mi to pod sutanną?
- Mogę, moje dziecko, jednak musisz wiedzieć, że gdy zapytają mnie o coś nie będę mógł skłamać.
- Tak dobrze patrzy księdzu z oczu. Na pewno o nic nie będą pytać.
Przyszedł moment wysiadania z samolotu. Celnicy czekają już na podróżnych. Kolej księdza:
- Czy ma ksiądz coś do oclenia?
- Od czubka mojej głowy do samego pasa nie mam noc do oclenia mój synu.
- A poniżej pasa? - dopytuje celnik.
- Mam tam cudowny mały przyrząd do użytku dla kobiet, jednak ten nie był jeszcze używany.
Celnik uśmiechnął się pod nosem o puścił księdza dalej.
- Przepraszam, proszę księdza, mam taką delikatną sprawę. Czy mogłabym Cię o coś prosić?
- Oczywiście, moje dziecko. Co mogę dla Ciebie zrobić? - zapytał ksiądz.
- Kupiłam ekskluzywny sprzęt do usuwania włosów. Zapłaciłam za niego bardzo dużą sumę pieniędzy. Obawiam się, że celnicy będą chcieli go skonfiskować. Czy mógłbyś schować mi to pod sutanną?
- Mogę, moje dziecko, jednak musisz wiedzieć, że gdy zapytają mnie o coś nie będę mógł skłamać.
- Tak dobrze patrzy księdzu z oczu. Na pewno o nic nie będą pytać.
Przyszedł moment wysiadania z samolotu. Celnicy czekają już na podróżnych. Kolej księdza:
- Czy ma ksiądz coś do oclenia?
- Od czubka mojej głowy do samego pasa nie mam noc do oclenia mój synu.
- A poniżej pasa? - dopytuje celnik.
- Mam tam cudowny mały przyrząd do użytku dla kobiet, jednak ten nie był jeszcze używany.
Celnik uśmiechnął się pod nosem o puścił księdza dalej.
16
Dowcip #31335. Kobieta leciała samolotem obok księdza. w kategorii: Śmieszne żarty erotyczne, Żarty o duchownych, Dowcipy o celnikach.
Mężczyzna jechał samochodem z prędkością 45 kilometrów na godzinę. Nagle, ku jego zdziwieniu, spostrzega biegnącego z tą samą prędkością, trzynożnego indyka. Mężczyzna postanowił przyspieszyć do 55 kilometrów na godzinę. Patrzy, a indyk biegnie z tą samą prędkością. W końcu kierowca przyspieszył do 65 kilometrów na godzinę. Ale indyk biegnie nadal równo z nim. W pewnym momencie zwierzę gwałtownie skręca w lewą stronę i biegnie w kierunku. Mężczyzna postanawia pojechać za nim. Wjeżdża na farmę i widzi całe gospodarstwo pełne trzynożnych indyków. Wychodzi do niego gospodarz.
- Gospodarza, skąd Was tyle trzynożnych indyków? Czemu mają po 3 nogi? - pytał zaciekawiony.
- Widzi Pan, mam trzyosobową rodzinę. Kiedy hodowaliśmy indyki dwunożne to jedno z nas nie dostawało nogi do zjedzenia podczas święta dziękczynienia. Teraz każde z nas może świętować z własną nogą na talerzu.
- I jak Wam to smakuje?
- Nie wiem. Jeszcze nigdy nie udało mi się żadnego złapać.
- Gospodarza, skąd Was tyle trzynożnych indyków? Czemu mają po 3 nogi? - pytał zaciekawiony.
- Widzi Pan, mam trzyosobową rodzinę. Kiedy hodowaliśmy indyki dwunożne to jedno z nas nie dostawało nogi do zjedzenia podczas święta dziękczynienia. Teraz każde z nas może świętować z własną nogą na talerzu.
- I jak Wam to smakuje?
- Nie wiem. Jeszcze nigdy nie udało mi się żadnego złapać.
818
Dowcip #31336. Mężczyzna jechał samochodem z prędkością 45 kilometrów na godzinę. w kategorii: Śmieszne żarty o rolnikach, Śmieszne kawały o indykach.
Tenisista i gracz w badmintona zderzyli się samochodami. Wypadek wyglądał bardzo poważnie jednak udało im się wyjść z niego cało. Obydwa samochody są jednak bardzo uszkodzone. Wychodzą z samochodów. Zauważają sprzęty sportowe i od razu domyślają się czym który się zajmuje.
- Spójrz na nasze samochody. Są rozbite w drobny mak, a my przetrwaliśmy. To znak od Boga. Powinniśmy się zaprzyjaźnić na długie lata. - mówi tenisista.
- W pełni się z Tobą zgadzam.
- A oto dowód na kolejny cud. - mówi tenisista - Spójrz, mój samochód jest doszczętnie zniszczony, ale butelka whisky ocalała. Musimy wypić ją i uczcić nasze szczęście.
- Masz rację. - potakuje gracz w badmintona.
Tenisista odkręca butelkę alkoholu i wręcza ją koledze. Ten upija kilka solidnych łyków i oddaje butelkę. Wtedy tenisista bierze ją, zakręca i odstawia.
- Dlaczego nie pijesz? - pyta kolega.
- Wolę być trzeźwy kiedy przyjedzie policja.
- Spójrz na nasze samochody. Są rozbite w drobny mak, a my przetrwaliśmy. To znak od Boga. Powinniśmy się zaprzyjaźnić na długie lata. - mówi tenisista.
- W pełni się z Tobą zgadzam.
- A oto dowód na kolejny cud. - mówi tenisista - Spójrz, mój samochód jest doszczętnie zniszczony, ale butelka whisky ocalała. Musimy wypić ją i uczcić nasze szczęście.
- Masz rację. - potakuje gracz w badmintona.
Tenisista odkręca butelkę alkoholu i wręcza ją koledze. Ten upija kilka solidnych łyków i oddaje butelkę. Wtedy tenisista bierze ją, zakręca i odstawia.
- Dlaczego nie pijesz? - pyta kolega.
- Wolę być trzeźwy kiedy przyjedzie policja.
04
Dowcip #31337. Tenisista i gracz w badmintona zderzyli się samochodami. w kategorii: Żarty o alkoholu, Dowcipy o sportowcach, Śmieszne dowcipy o wypadkach samochodowych.
Pewna pchła wygrzewa się na słonecznej plaży w Miami. Nagle spotyka starego przyjaciela. Przyjaciel pchła trzęsie się i jest strasznie przemarznięty.
- Co Ci się stało?
- A bo przyjechałam tu w wąsach jakiegoś motocyklisty i strasznie mnie przewiało.
- Na drugi raz zrób tak jak ja. Skaczę sobie na lotnisko, upatruję jakąś stewardessę, wskakuję jej pod spódniczkę, wchodzę pod majteczki i całą podróż śpię w przytulnym i ciepłym ”lasku”. Potem wyskakuję i jak widzisz, wygrzewam się na słonecznych plażach.
- OK tak zrobię następnym razem.
Po roku pchły znowu się spotykają i sytuacja się powtarza. Jedną z pcheł trzepie znów z zimna.
- I co nie skorzystałeś z moich rad?
- Zrobiłem dokładnie tak jak mówiłeś, poskakałem na lotnisko, upatrzyłem stewardessę, wskoczyłem jej pod spódniczkę, pod majteczki, znalazłem ciepły przytulny lasek i zasnąłem. A jak się obudziłem byłem w wąsach motocyklisty.
- Co Ci się stało?
- A bo przyjechałam tu w wąsach jakiegoś motocyklisty i strasznie mnie przewiało.
- Na drugi raz zrób tak jak ja. Skaczę sobie na lotnisko, upatruję jakąś stewardessę, wskakuję jej pod spódniczkę, wchodzę pod majteczki i całą podróż śpię w przytulnym i ciepłym ”lasku”. Potem wyskakuję i jak widzisz, wygrzewam się na słonecznych plażach.
- OK tak zrobię następnym razem.
Po roku pchły znowu się spotykają i sytuacja się powtarza. Jedną z pcheł trzepie znów z zimna.
- I co nie skorzystałeś z moich rad?
- Zrobiłem dokładnie tak jak mówiłeś, poskakałem na lotnisko, upatrzyłem stewardessę, wskoczyłem jej pod spódniczkę, pod majteczki, znalazłem ciepły przytulny lasek i zasnąłem. A jak się obudziłem byłem w wąsach motocyklisty.
28