Nowak wybrał się raz do restauracji w towarzystwie Szkota.
Nowak wybrał się raz do restauracji w towarzystwie Szkota. Zjedli dobry obiad i gawędzą. Szkot mówi:
- Naucz mnie jakiegoś zdania po polsku.
- W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie...
- To za trudne. Daj coś łatwiejszego.
- Dobra, to krzyknij głośno: kelner, rachunek proszę!!!
Szkot:
- W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie...
- Naucz mnie jakiegoś zdania po polsku.
- W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie...
- To za trudne. Daj coś łatwiejszego.
- Dobra, to krzyknij głośno: kelner, rachunek proszę!!!
Szkot:
- W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie...
329
Dowcip #33364. Nowak wybrał się raz do restauracji w towarzystwie Szkota. w kategorii: Śmieszne żarty o Szkotach, Humor o restauracji i barze, Kawały o Polakach.
Mieszkaniec wsi Maśluchy wybrał eis do lasu po drzewo do pieca, bo zima nie odpuszczała. Jakby się jakaś zwierzynka trafiła to zabrał obrzyna ze sobą.
Niestety przeciskając się przez krzaki, niechcący pociągnął za spust i postrzelił sobie nogę. Brocząc krwią, resztką sił doczołgał się do pobliskich zabudowań byłego PGR, szczęśliwym trafem mieszkał tam dawny pracownik zajmujący się świnkami, miał on do czynienia z zabiegami u świnek, od zajścia do zejścia, także na operacjach się znał. W stanie lekko nadającym się do użytku oznajmił.
- Nic do znieczulenia nie mam, bom właśnie resztę zużył i będę musiał wyjmować kule na żywca.
- Spokojnie dam rade, wyjmuj.
Po kilkudziesięciominutowej walce z kulą oraz snem, znachor wytaszczył kulkę i oznajmił:
- Co jak co, ale żeby przez ten cały czas nie dać znać po sobie bólu, żadnego dźwięku, jęku nic, jestem normalnie zszokowany.
- Panie nie taki ból się przeżyło, dokładnie dwa razy było dużo gorzej.
- Tak? A w jakiej sytuacji?
- Raz jak przysiadłem w lesie pod krzaczkiem, żeby kreta wypuścić, jajkami w sidło trafiłem...
- Toć to potworność, chyba nie może być coś gorszego od takiego bólu!
- Może... Sidło było przywiązane do przygiętej do ziemi młodej brzózki...
Niestety przeciskając się przez krzaki, niechcący pociągnął za spust i postrzelił sobie nogę. Brocząc krwią, resztką sił doczołgał się do pobliskich zabudowań byłego PGR, szczęśliwym trafem mieszkał tam dawny pracownik zajmujący się świnkami, miał on do czynienia z zabiegami u świnek, od zajścia do zejścia, także na operacjach się znał. W stanie lekko nadającym się do użytku oznajmił.
- Nic do znieczulenia nie mam, bom właśnie resztę zużył i będę musiał wyjmować kule na żywca.
- Spokojnie dam rade, wyjmuj.
Po kilkudziesięciominutowej walce z kulą oraz snem, znachor wytaszczył kulkę i oznajmił:
- Co jak co, ale żeby przez ten cały czas nie dać znać po sobie bólu, żadnego dźwięku, jęku nic, jestem normalnie zszokowany.
- Panie nie taki ból się przeżyło, dokładnie dwa razy było dużo gorzej.
- Tak? A w jakiej sytuacji?
- Raz jak przysiadłem w lesie pod krzaczkiem, żeby kreta wypuścić, jajkami w sidło trafiłem...
- Toć to potworność, chyba nie może być coś gorszego od takiego bólu!
- Może... Sidło było przywiązane do przygiętej do ziemi młodej brzózki...
38
Dowcip #33365. Mieszkaniec wsi Maśluchy wybrał eis do lasu po drzewo do pieca w kategorii: Śmieszne żarty o facetach, Śmieszny humor o jądrach męskich, Śmieszne żarty o bólu i cierpieniu, Żarty o strzelaniu.
Oddział terenowy Centralnego Biura Śledczego, Nowy Targ. Dzwoni telefon:
- Centralne Biuro Śledcze, słucham.
- Kciołem podać, co Jontek Pipciuch Przepustnica chowie w stosie drzewa marychuanem.
- Dziękujemy za zgłoszenie, zajmiemy się tym.
Następnego dnia w obejściu Przepustnicy zjawia się grupa agentów CBŚ. Rozwalają stos drewna, każdy klocek precyzyjnie rozszczepiają siekierką, ale narkotyków ani śladu. Po kilku godzinach, wymamrotawszy niewyraźne przeprosiny, odjeżdżają. Stary Przepustnica patrzy w zadumie, a to na drogę, którą odjechali, a to na stos drewna. Nagle słyszy telefon. Wzrusza ramionami, wchodzi do chałupy, odbiera.
- Hej Jontek! Stasek mówi. Byli u Ciebie z Cebeesiu?
- Ano byli. Tela co pojechali.
- Drzewa Ci narąbali?
- A narąbali.
- Syćkiego nojlepsego we dniu urodzin, hej!
- Centralne Biuro Śledcze, słucham.
- Kciołem podać, co Jontek Pipciuch Przepustnica chowie w stosie drzewa marychuanem.
- Dziękujemy za zgłoszenie, zajmiemy się tym.
Następnego dnia w obejściu Przepustnicy zjawia się grupa agentów CBŚ. Rozwalają stos drewna, każdy klocek precyzyjnie rozszczepiają siekierką, ale narkotyków ani śladu. Po kilku godzinach, wymamrotawszy niewyraźne przeprosiny, odjeżdżają. Stary Przepustnica patrzy w zadumie, a to na drogę, którą odjechali, a to na stos drewna. Nagle słyszy telefon. Wzrusza ramionami, wchodzi do chałupy, odbiera.
- Hej Jontek! Stasek mówi. Byli u Ciebie z Cebeesiu?
- Ano byli. Tela co pojechali.
- Drzewa Ci narąbali?
- A narąbali.
- Syćkiego nojlepsego we dniu urodzin, hej!
118
Dowcip #33366. Oddział terenowy Centralnego Biura Śledczego, Nowy Targ. w kategorii: Humor o góralach, Kawały o narkotykach, Dowcipy o sąsiadach, Śmieszne dowcipy o prezentach, Śmieszne żarty o drzewach.
Masztalski dzwoni do spotyka po latach Fąfary:
- Co u Ciebie, Goldberg, słychać?
- A, dziękuję, nic nowego. Ale spotkałem niedawno Rozencwajga.
- O, ciekawe. - rzecze Cukierman - A co tam u niego?
- No, trafike otworzył w Gazie.
- Aha, a wiesz może co u Kona?
- Kon wyjechał do Iraku i otworzył tam sklep jubilerski...
- Hm, sklep jubilerski... A wiesz może co porabia Łabądź?
- Łabądź sprzedał wszystko w USA i wyjechał do Polski robić jakieś interesy.
- Oj, ten Łabądź zawsze był taki straszny ryzykant...
- Co u Ciebie, Goldberg, słychać?
- A, dziękuję, nic nowego. Ale spotkałem niedawno Rozencwajga.
- O, ciekawe. - rzecze Cukierman - A co tam u niego?
- No, trafike otworzył w Gazie.
- Aha, a wiesz może co u Kona?
- Kon wyjechał do Iraku i otworzył tam sklep jubilerski...
- Hm, sklep jubilerski... A wiesz może co porabia Łabądź?
- Łabądź sprzedał wszystko w USA i wyjechał do Polski robić jakieś interesy.
- Oj, ten Łabądź zawsze był taki straszny ryzykant...
312
Dowcip #33367. Masztalski dzwoni do spotyka po latach Fąfary w kategorii: Śmieszny humor o Fąfarze, Śmieszne żarty o Masztalskim, Żarty o Polsce.
Pewien facet przyjeżdża do obcego miasta i zatrzymuje się w podrzędnym hotelu. Ponieważ w pokoju nie ma telewizora, a koleś nie zabrał z sobą nic do czytania, zaczyna przeglądać Biblię leżącą na stoliku nocnym. W pewnym momencie, przeczytawszy coś w Piśmie, chwyta za słuchawkę i dzwoni na recepcję. Zaczyna czarować recepcjonistkę, przekonuje ją, żeby przyszła do niego do pokoju, szepcze jej namiętne słówka, aż w końcu udaje mu się.
Po kilku chwilach w jego pokoju zjawia się dziewczyna. Bez zbędnych słów przystępują do dzieła. Po godzinie szalonego seksu oboje leżą w łóżku i palą papierosa. Recepcjonistka odzywa się:
- Kto by pomyślał? Ja z gościem hotelowym...
Na co facet odpowiada:
- W Biblii tak napisano.
- Co? W Biblii? Gdzie? W którym miejscu?
- No tutaj, na drugiej stronie okładki. Wyraźnie stoi: ”Recepcjonistka to puszczalska ździra”.
Po kilku chwilach w jego pokoju zjawia się dziewczyna. Bez zbędnych słów przystępują do dzieła. Po godzinie szalonego seksu oboje leżą w łóżku i palą papierosa. Recepcjonistka odzywa się:
- Kto by pomyślał? Ja z gościem hotelowym...
Na co facet odpowiada:
- W Biblii tak napisano.
- Co? W Biblii? Gdzie? W którym miejscu?
- No tutaj, na drugiej stronie okładki. Wyraźnie stoi: ”Recepcjonistka to puszczalska ździra”.
48
Dowcip #33368. Pewien facet przyjeżdża do obcego miasta i zatrzymuje się w w kategorii: Kawały o seksie, Dowcipy o hotelach, Śmieszne dowcipy o recepcjonistach, Śmieszne żarty o klientach, Dowcipy o Biblii.
Pewien mężczyzna grając na bardzo trudnym i pokręconym polu golfowym, w pewnym momencie stracił orientację, przy którym dołku jest. Rozejrzał się i zobaczył kobietę grającą przed nim. Podszedł do niej, wyjaśnił swój problem i spytał czy nie wie przypadkiem, na którym dołku jest. Kobieta odpowiedziała:
- Ja jestem przy siódmym dołku, pan jest o jeden dołek z tyłu, więc musi to być szósty.
Facet podziękował i wrócił do gry. Jednak po jakimś czasie znowu stracił orientację... Podszedł znów do owej kobiety i zadał to samo pytanie.
- Ja jestem przy czternastym, pan jest jeden dołek za mną więc musi pan być przy trzynastym.
Po skończonej grze wszedł do klubowego baru i zobaczył tę samą kobietę siedzącą na końcu baru. Spytał barmana czy ją zna. Barman powiedział:
- Owszem, ona jest handlowcem i grywa tu regularnie.
Podszedł do kobiety i zaproponował:
- Proszę pozwolić, abym postawił pani drinka w zamian za pomoc. Słyszałem, że jest pani przedstawicielem handlowym. Ja również się tym zajmuję. Co pani sprzedaje? ?
- Jeśli panu powiem, to będzie się pan śmiał - rzekła kobieta.
- Obiecuję, że nie będę.
- Cóż, jeśli naprawdę chce pan wiedzieć, pracuję dla Tampaxa.
Facet wybuchnął histerycznym śmiechem, kobieta urażona mówi:
- Obiecał pan, że nie będzie się śmiał...
- Ale ja nie śmieję się z Pani pracy. Śmieję się z czegoś innego - odrzekł facet - Widzi pani, ja jestem przedstawicielem firmy sprzedającej maść na hemoroidy, więc cały czas jestem w stosunku do pani o jeden dołek z tyłu...
- Ja jestem przy siódmym dołku, pan jest o jeden dołek z tyłu, więc musi to być szósty.
Facet podziękował i wrócił do gry. Jednak po jakimś czasie znowu stracił orientację... Podszedł znów do owej kobiety i zadał to samo pytanie.
- Ja jestem przy czternastym, pan jest jeden dołek za mną więc musi pan być przy trzynastym.
Po skończonej grze wszedł do klubowego baru i zobaczył tę samą kobietę siedzącą na końcu baru. Spytał barmana czy ją zna. Barman powiedział:
- Owszem, ona jest handlowcem i grywa tu regularnie.
Podszedł do kobiety i zaproponował:
- Proszę pozwolić, abym postawił pani drinka w zamian za pomoc. Słyszałem, że jest pani przedstawicielem handlowym. Ja również się tym zajmuję. Co pani sprzedaje? ?
- Jeśli panu powiem, to będzie się pan śmiał - rzekła kobieta.
- Obiecuję, że nie będę.
- Cóż, jeśli naprawdę chce pan wiedzieć, pracuję dla Tampaxa.
Facet wybuchnął histerycznym śmiechem, kobieta urażona mówi:
- Obiecał pan, że nie będzie się śmiał...
- Ale ja nie śmieję się z Pani pracy. Śmieję się z czegoś innego - odrzekł facet - Widzi pani, ja jestem przedstawicielem firmy sprzedającej maść na hemoroidy, więc cały czas jestem w stosunku do pani o jeden dołek z tyłu...
59
Dowcip #33369. Pewien mężczyzna grając na bardzo trudnym i pokręconym polu golfowym w kategorii: Śmieszne żarty o grze w golfa, Żarty o golfistach, Śmieszne kawały o przedstawicielach handlowych.
Jasio wrócił ze szkoły i mówi do mamy:
- A my dzisiaj na biologii mieliśmy o krowach!
- To ładnie Jasiu.
- Ale mamo, jakby tak naszą rodzinę porównać do krów, to ja jestem cielaczkiem, tak?
- No tak.
- A Ty jesteś krową?
- No w zasadzie tak.
- A tatuś to byk?
- Nie synuś, tatuś to wół. Byk mieszka piętro wyżej.
- A my dzisiaj na biologii mieliśmy o krowach!
- To ładnie Jasiu.
- Ale mamo, jakby tak naszą rodzinę porównać do krów, to ja jestem cielaczkiem, tak?
- No tak.
- A Ty jesteś krową?
- No w zasadzie tak.
- A tatuś to byk?
- Nie synuś, tatuś to wół. Byk mieszka piętro wyżej.
06
Dowcip #33370. Jasio wrócił ze szkoły i mówi do mamy w kategorii: Dowcipy o Jasiu, Śmieszne dowcipy o sąsiadach, Śmieszny humor o matce, Śmieszne dowcipy o tacie.
W Związku Sowieckim ogłoszono konkurs na najlepszy dowcip o Stalinie. Dla zwycięzców przewidziano trzy nagrody:
I -piętnaście lat łagru,
II - dziesięć lat łagru,
III - pięć lat łagru.
I -piętnaście lat łagru,
II - dziesięć lat łagru,
III - pięć lat łagru.
219
Dowcip #33371. W Związku Sowieckim ogłoszono konkurs na najlepszy dowcip o Stalinie. w kategorii: Żarty o ZSRR, Śmieszne kawały o nagrodzie, Śmieszne dowcipy o zawodach.
Jaś pyta mamę:
- Mamo, kto to jest dżentelmen?
- Dżentelmen synku to facet, który do opisywania pięknej kobiety nie musi używać rąk.
- Mamo, kto to jest dżentelmen?
- Dżentelmen synku to facet, który do opisywania pięknej kobiety nie musi używać rąk.
03
Dowcip #33372. Jaś pyta mamę w kategorii: Śmieszne dowcipy o Jasiu, Śmieszny humor o mężczyznach, Śmieszne dowcipy o mamie.
Jedzie Arab na wielbłądzie, gorąco jak licho, aż tu nagle wyprzedza go facet pędzący na rowerze. Arab nieźle się zdziwił, dogonił faceta i pyta:
- Dokąd się tak spieszysz?
- Nie śpieszę się tylko czym szybciej jadę, tym bardziej wiatr mnie chłodzi i nie czuje gorąca.
Nasz dzielny Beduin zastanowił się trochę i dalej popędzać wielbłąda. I rzeczywiście czym szybciej jechał, tym chłodniej mu było. Wiec pogania wielbłąda i jedzie szybciej i szybciej... Aż tu nagle wielbłąd padł. Arab zszedł z siodła obszedł go w kolo popatrzył, podumał i mówi:
- O kurde, chyba zamarzł.
- Dokąd się tak spieszysz?
- Nie śpieszę się tylko czym szybciej jadę, tym bardziej wiatr mnie chłodzi i nie czuje gorąca.
Nasz dzielny Beduin zastanowił się trochę i dalej popędzać wielbłąda. I rzeczywiście czym szybciej jechał, tym chłodniej mu było. Wiec pogania wielbłąda i jedzie szybciej i szybciej... Aż tu nagle wielbłąd padł. Arab zszedł z siodła obszedł go w kolo popatrzył, podumał i mówi:
- O kurde, chyba zamarzł.
120