Przychodzi facet do lekarza.
Przychodzi facet do lekarza.
- Panie doktorze, strasznie bolą mnie bimbole.
- Niech się pan rozbierze, obejrzymy. Hmmm ... Nie wiem co to może być, trzeba będzie zrobić badania krwi i moczu. Ma pan tu skierowanie do laboratorium, przyjdzie pan pojutrze z wynikami badania.
Facet poszedł do tego laboratorium, zrobił badania odebrał wyniki. Następnego dnia siedzi z kumplem w barze i opowiada mu jak go te bimbole bolą i, że jutro idzie do lekarza z wynikami. Kumpel, jako że kiedyś trochę się interesował medycyną mówi:
- Słuchaj, ja się na tym trochę znam, pokaż mi te wyniki z laboratorium, ja już dzisiaj powiem co ci jest.
Obejrzał uważnie te karteluszki z laboratorium.
- Uuu, stary ... Zobacz co ci tu napisali!
- AB - znaczy ”Amputować Bimbole”... Ale to jeszcze nie koniec złych wieści, patrz tu dalej jest napisane Rh - czyli - Razem z ch*em.
- Panie doktorze, strasznie bolą mnie bimbole.
- Niech się pan rozbierze, obejrzymy. Hmmm ... Nie wiem co to może być, trzeba będzie zrobić badania krwi i moczu. Ma pan tu skierowanie do laboratorium, przyjdzie pan pojutrze z wynikami badania.
Facet poszedł do tego laboratorium, zrobił badania odebrał wyniki. Następnego dnia siedzi z kumplem w barze i opowiada mu jak go te bimbole bolą i, że jutro idzie do lekarza z wynikami. Kumpel, jako że kiedyś trochę się interesował medycyną mówi:
- Słuchaj, ja się na tym trochę znam, pokaż mi te wyniki z laboratorium, ja już dzisiaj powiem co ci jest.
Obejrzał uważnie te karteluszki z laboratorium.
- Uuu, stary ... Zobacz co ci tu napisali!
- AB - znaczy ”Amputować Bimbole”... Ale to jeszcze nie koniec złych wieści, patrz tu dalej jest napisane Rh - czyli - Razem z ch*em.
512
Dowcip #24148. Przychodzi facet do lekarza. w kategorii: Humor o męskim członku, Kawały o kolegach, Śmieszne żarty o jądrach męskich, Śmieszne dowcipy o treści wulgarnej.
Przychodzi facet do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, mam problem z przyrodzeniem. Mam penisa no jak dziecko,. rozumie pan, chłop trzydzieści lat, a tu taki wstyd.
- No ale cóż mogę panu poradzić?
- Błagam panie doktorze, proszę coś wymyślić. Załamany jestem. Stary chłop ze mnie, a penisa mam jak dziecko.
- No dobrze, to proszę ściągnąć spodnie.
Facet ściąga spodnie, doktor mruży oczy i ogląda interes.
- No taak, rzeczywiście jak dziecko, trzydzieści centymetrów długości i trzy kilo wagi!
- Panie doktorze, mam problem z przyrodzeniem. Mam penisa no jak dziecko,. rozumie pan, chłop trzydzieści lat, a tu taki wstyd.
- No ale cóż mogę panu poradzić?
- Błagam panie doktorze, proszę coś wymyślić. Załamany jestem. Stary chłop ze mnie, a penisa mam jak dziecko.
- No dobrze, to proszę ściągnąć spodnie.
Facet ściąga spodnie, doktor mruży oczy i ogląda interes.
- No taak, rzeczywiście jak dziecko, trzydzieści centymetrów długości i trzy kilo wagi!
611
Dowcip #24149. Przychodzi facet do lekarza i mówi w kategorii: Humor o facetach, Dowcipy przychodzi facet do lekarza, Humor o penisie.
Przychodzi facet do lekarza i nic nie mówiąc wyciąga swoje przyrodzenie. Lekarz podnosząc wzrok znad papierów pyta:
- Co panu dolega?
Facet milczy.
- Co wzwodu nie ma?
- Nie. - odpowiada gość.
- Wiem, jąderka bolą? - pyta lekarz.
- Nie.
- No to o co chodzi?
- Fajny, nie?
- Co panu dolega?
Facet milczy.
- Co wzwodu nie ma?
- Nie. - odpowiada gość.
- Wiem, jąderka bolą? - pyta lekarz.
- Nie.
- No to o co chodzi?
- Fajny, nie?
1412
Dowcip #24150. Przychodzi facet do lekarza i nic nie mówiąc wyciąga swoje w kategorii: Kawały o mężczyznach, Śmieszne żarty przychodzi facet do lekarza, Śmieszne żarty o męskim członku.
Przychodzi facet do restauracji, siada przy stoliku. Podchodzi kelner i pyta:
- Co podać?
- Chciałbym prosić o pieczoną kaczkę, ale żeby była z Krakowa.
Kelner przyjmuje zamówienie, idzie do kuchni i woła do kucharza:
- Słuchaj przyszedł jakiś gość i chce pieczoną kaczkę z Krakowa ... Dawaj co masz i niech nie pieprzy!
Kelner wraca z przyrządzonym daniem do klienta.
- Proszę.
Facet wkłada w kuper kaczki palec wskazujący, oblizuje go i mówi:
- Ta kaczka jest z Poznania. Prosiłem o kaczkę z Krakowa? Tak?! Proszę to zabrać!
Kelner wraca ogłupiały do kuchni.
- Ty, Józek gość twierdzi, że ta jest z Poznania. Dawaj drugą.
Z wymienioną kaczką wraca do klienta. Ten robi dokładnie to samo czyli palec w dupę, oblizuje i krzyczy:
- No nie przecież to kaczka z Warszawy! Panie, czy ja się nie wyraźnie wypowiadam? Z Krakowa!
Kelner biegnie do kuchni.
- Wsiadajcie w samochód jedźcie do Krakowa kupić kaczkę bo oszaleję.
Po jakimś czasie kelner wraca z uśmiechem.
- Proszę!
Gość ładuje palucha w kaczą dupę, oblizuje i mówi uradowany:
- No nareszcie kaczka z Krakowa! Dziękuję.
I bierze się do jedzenia. Całej tej sytuacji z boku przyglądał się kompletnie nawalony facet. Wstaje od swojego stolika, chwiejnym krokiem podchodzi do gościa jedzącego kaczkę, ściąga spodnie, wypina swoja dupę i mówi:
- Panie, piję już trzy tygodnie, mógłbyś pan sprawdzić gdzie ja mieszkam?
- Co podać?
- Chciałbym prosić o pieczoną kaczkę, ale żeby była z Krakowa.
Kelner przyjmuje zamówienie, idzie do kuchni i woła do kucharza:
- Słuchaj przyszedł jakiś gość i chce pieczoną kaczkę z Krakowa ... Dawaj co masz i niech nie pieprzy!
Kelner wraca z przyrządzonym daniem do klienta.
- Proszę.
Facet wkłada w kuper kaczki palec wskazujący, oblizuje go i mówi:
- Ta kaczka jest z Poznania. Prosiłem o kaczkę z Krakowa? Tak?! Proszę to zabrać!
Kelner wraca ogłupiały do kuchni.
- Ty, Józek gość twierdzi, że ta jest z Poznania. Dawaj drugą.
Z wymienioną kaczką wraca do klienta. Ten robi dokładnie to samo czyli palec w dupę, oblizuje i krzyczy:
- No nie przecież to kaczka z Warszawy! Panie, czy ja się nie wyraźnie wypowiadam? Z Krakowa!
Kelner biegnie do kuchni.
- Wsiadajcie w samochód jedźcie do Krakowa kupić kaczkę bo oszaleję.
Po jakimś czasie kelner wraca z uśmiechem.
- Proszę!
Gość ładuje palucha w kaczą dupę, oblizuje i mówi uradowany:
- No nareszcie kaczka z Krakowa! Dziękuję.
I bierze się do jedzenia. Całej tej sytuacji z boku przyglądał się kompletnie nawalony facet. Wstaje od swojego stolika, chwiejnym krokiem podchodzi do gościa jedzącego kaczkę, ściąga spodnie, wypina swoja dupę i mówi:
- Panie, piję już trzy tygodnie, mógłbyś pan sprawdzić gdzie ja mieszkam?
321
Dowcip #24151. Przychodzi facet do restauracji, siada przy stoliku. w kategorii: Dowcipy o dupie, Śmieszne żarty o mężczyznach, Żarty o jedzeniu, Śmieszne żarty o pijakach, Humor o restauracji i barze, Śmieszne dowcipy o kaczkach.
Przychodzi facet do urologa i mówi:
- Panie doktorze gram na skrzypcach ale kiedy zaczynam to mi staje, co robić?
- Hmm, proszę przyjść jutro z instrumentem i zobaczymy. - odpowiada lekarz.
Następnego dnia pacjent wraca ze skrzypcami z nadzieją na diagnozę.
- Proszę zagrać.
Koleś zaczyna sonatę, a po chwili lekarz:
- Wie pan co chyba wiem.
- To świetnie. Słucham ...
- Pan gra jak pizda.
- Panie doktorze gram na skrzypcach ale kiedy zaczynam to mi staje, co robić?
- Hmm, proszę przyjść jutro z instrumentem i zobaczymy. - odpowiada lekarz.
Następnego dnia pacjent wraca ze skrzypcami z nadzieją na diagnozę.
- Proszę zagrać.
Koleś zaczyna sonatę, a po chwili lekarz:
- Wie pan co chyba wiem.
- To świetnie. Słucham ...
- Pan gra jak pizda.
1226
Dowcip #24152. Przychodzi facet do urologa i mówi w kategorii: Humor o facetach, Śmieszne dowcipy o lekarzach, Śmieszne humor przychodzi facet do lekarza, Śmieszne żarty o męskim członku, Śmieszny humor o muzyce, Humor o muzykach.
Przychodzi foton na imprezę i słyszy:
- Wypieprzaj, to impreza masowa.
- Wypieprzaj, to impreza masowa.
79
Dowcip #24153. Przychodzi foton na imprezę i słyszy w kategorii: Dowcipy o imprezie.
Przychodzi Jasio w odwiedziny do dziadka. Nagle pod kominkiem spostrzegł skórę lwa. Mówi do dziadka:
- Dziadku, dziadku, opowiedz mi jak to było z tym lwem!
- Wybrałem się kiedyś do lasu. Wziąłem ze sobą strzelbę, tak na wszelki wypadek. Idę sobie, idę, wtem słyszę, a w krzakach czai się lew. No to ja PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu ...
- Kurczę, dziadku - przerywa Jasio - ale Ty odważny ... Ja to bym się od razu zesrał ze strachu!
- A jak myślisz bałwanie, na czym ten lew się ślizgał?!
- Dziadku, dziadku, opowiedz mi jak to było z tym lwem!
- Wybrałem się kiedyś do lasu. Wziąłem ze sobą strzelbę, tak na wszelki wypadek. Idę sobie, idę, wtem słyszę, a w krzakach czai się lew. No to ja PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu PACH, PACH, strzelam i uciekam, a on biegnie za mną i się ślizga. To ja znowu ...
- Kurczę, dziadku - przerywa Jasio - ale Ty odważny ... Ja to bym się od razu zesrał ze strachu!
- A jak myślisz bałwanie, na czym ten lew się ślizgał?!
26
Dowcip #24154. Przychodzi Jasio w odwiedziny do dziadka. w kategorii: Śmieszne dowcipy o Jasiu, Śmieszny humor o dziadku, Śmieszne żarty o lwie, Śmieszny humor o kupie, Humor o strzelaniu.
Przychodzi Jasio ze szkoły i mówi do ojca:
- Dostałem piątkę i w mordę.
- Za co dostałeś piątkę?
- No bo pani zapytała ile jest siedem razy sześć, a ja jej powiedziałem, że to jest czterdzieści dwa.
- No, a za co w mordę?
- Bo pani zapytała mnie ile jest sześć razy siedem.
Na co zdziwiony ojciec mówi:
- No przecież to jeden ch*uj.
- Też tak jej powiedziałem.
- Dostałem piątkę i w mordę.
- Za co dostałeś piątkę?
- No bo pani zapytała ile jest siedem razy sześć, a ja jej powiedziałem, że to jest czterdzieści dwa.
- No, a za co w mordę?
- Bo pani zapytała mnie ile jest sześć razy siedem.
Na co zdziwiony ojciec mówi:
- No przecież to jeden ch*uj.
- Też tak jej powiedziałem.
111
Dowcip #24155. Przychodzi Jasio ze szkoły i mówi do ojca w kategorii: Żarty o Jasiu, Śmieszne żarty szkolne, Żarty o ojcu, Śmieszne dowcipy o nauczycielce, Śmieszne kawały o treści wulgarnej.
Przychodzi kobieta do lekarza, wszędzie jest niebieska, zielona ... Lekarz mówi:
- O Boże, co się pani stało?
- Panie doktorze, już nie wiem co mam dalej robić ... Za każdym razem, kiedy mój mąż przychodzi do domu pijany, tłucze mnie.
- Hmm znam jeden absolutnie pewny i efektywny środek! W przyszłości, kiedy pani mąż przyjdzie pijany do domu, weźmie pani filiżankę herbaty rumiankowej i niech pani płucze gardło i płucze i płucze ...
Dwa tygodnie później przychodzi ta sama kobieta do tegoż lekarza, wygląda jak kwitnące życie ...
- Panie doktorze, wspaniała rada! Za każdym razem, kiedy mój mąż dobrze wcięty wtacza się do mieszkania, ja płuczę i płuczę gardło, a on nic mi nie robi ...
- Widzi pani, po prostu trzymać pysk zamknięty ...
- O Boże, co się pani stało?
- Panie doktorze, już nie wiem co mam dalej robić ... Za każdym razem, kiedy mój mąż przychodzi do domu pijany, tłucze mnie.
- Hmm znam jeden absolutnie pewny i efektywny środek! W przyszłości, kiedy pani mąż przyjdzie pijany do domu, weźmie pani filiżankę herbaty rumiankowej i niech pani płucze gardło i płucze i płucze ...
Dwa tygodnie później przychodzi ta sama kobieta do tegoż lekarza, wygląda jak kwitnące życie ...
- Panie doktorze, wspaniała rada! Za każdym razem, kiedy mój mąż dobrze wcięty wtacza się do mieszkania, ja płuczę i płuczę gardło, a on nic mi nie robi ...
- Widzi pani, po prostu trzymać pysk zamknięty ...
29
Dowcip #24156. Przychodzi kobieta do lekarza, wszędzie jest niebieska, zielona ... w kategorii: Śmieszny humor o babie, Śmieszne żarty o lekarzach, Śmieszny humor o mężu, Humor o pijakach, Dowcipy przychodzi baba do lekarza.
Przychodzi kobieta do nieba, staje przed obliczem Św. Piotra i mówi, że szuka swojego męża, który odszedł cztery lata temu. Św. Piotr pyta:
- A jak mąż się nazywał?
- No Marian, Marian Kowalski.
Św. Piotr przeszukuje bazę, ale mówi, że nie może go znaleźć więc pyta:
- A pobożny był? Do kościoła chodził?
- No był, był, każdej niedzieli chodziliśmy razem do kościoła.
- Ok, w takim razie poszukam pod ”pobożnymi”.
Szuka, szuka, ale dalej nie może znaleźć więc mówi:
- Pani, ten mąż to na pewno odszedł, bo nigdzie nie mogę go znaleźć.
- No Piotrze, myśmy pięćdziesiąt lat w małżeństwie spędzili razem, przecież wiem, że odszedł.
Na to Piotr:
- Pięćdziesiąt lat razem?! Trzeba było tak mówić od razu, będzie pod męczennikami.
- A jak mąż się nazywał?
- No Marian, Marian Kowalski.
Św. Piotr przeszukuje bazę, ale mówi, że nie może go znaleźć więc pyta:
- A pobożny był? Do kościoła chodził?
- No był, był, każdej niedzieli chodziliśmy razem do kościoła.
- Ok, w takim razie poszukam pod ”pobożnymi”.
Szuka, szuka, ale dalej nie może znaleźć więc mówi:
- Pani, ten mąż to na pewno odszedł, bo nigdzie nie mogę go znaleźć.
- No Piotrze, myśmy pięćdziesiąt lat w małżeństwie spędzili razem, przecież wiem, że odszedł.
Na to Piotr:
- Pięćdziesiąt lat razem?! Trzeba było tak mówić od razu, będzie pod męczennikami.
07