Trzech Żydów z małego miasteczka wyjeżdża do Warszawy.
Trzech Żydów z małego miasteczka wyjeżdża do Warszawy. Po ich powrocie ktoś doniósł rabinowi, że jadali w restauracjach niekoszernych i chodzili do domów publicznych. Rabin wezwał całą trójkę do siebie i za karę kazał im włożyć groch do butów i chodzić tak przez osiem dni. W kilka godzin później dwóch z nich utykając spotyka trzeciego, który porusza się swobodnie, jakby nigdy nic.
- Co, nie zrobiłeś tak, jak kazał rabin?
- Zrobiłem tak, ale rabin nic nie mówił, że ten groch nie może być ugotowany.
- Co, nie zrobiłeś tak, jak kazał rabin?
- Zrobiłem tak, ale rabin nic nie mówił, że ten groch nie może być ugotowany.
228
Dowcip #32958. Trzech Żydów z małego miasteczka wyjeżdża do Warszawy. w kategorii: Humor o Żydach, Humor o karze, Śmieszne żarty o Rabinie.
List blondynki
Piszę do Ciebie tych parę linijek, żebyś wiedział, że do Ciebie piszę. Jak ten list dostaniesz, to znaczy, że do Ciebie doszedł. Jak go nie dostaniesz, to mi daj znać, to go wyślę jeszcze raz. Piszę do Ciebie wolno, bo wiem, że nie potrafisz szybko czytać. Niedawno tata przeczytał w jakiejś gazecie, że najwięcej
wypadków się zdarza kilometr od domu, więc przeprowadziliśmy się trochę dalej. Mieszkamy teraz w fajnej chałupce. Jest tu pralka, choć nie jestem pewna, czy się nie zepsuła. Wczoraj wrzuciłam do niej pranie, pociągnęłam za sznurek i pranie gdzieś wsiąkło. Ale przecież się z powodu tego nie powieszę... Pogoda nie jest najgorsza. W zeszłym tygodniu padało tylko dwa razy. Za pierwszym razem trzy dni, a za drugim cztery. Co do kurtki, którą chciałeś. Wujek Piotr powiedział, że jak Ci ją poślę z guzikami, to będzie dużo kosztować, bo guziki są ciężkie. Dlatego oderwałam guziki i włożyłam do kieszeni. Tata dostał pracę. Jest dumny jak paw, bo ma pod sobą jakieś pięćset osób. Wysiewa trawę na cmentarzu. Twoja siostra, Julka, która wyszła za mąż, w końcu urodziła. Nie znamy jeszcze płci, więc Ci nie powiem, czy jesteś wujkiem czy ciotką. Jak to będzie dziewczynka, Twoja siostra chce ją nazwać po mnie. Ale to będzie dziwne mówić na swoją córkę ”mama”. Gorzej jest z Twoim bratem, Jankiem. Zamknął samochód i zostawił w środku kluczyki. Musiał iść do domu po drugi komplet, żeby nas wyciągnąć ze środka. Jak się będziesz widział z Gosią, pozdrów ją ode mnie, a jeśli nie, to jej nic nie mów.
Twoja mamusia Dusia.
PS. Chciałam Ci włożyć do listu parę złotych, ale już go zakleiłam.
Piszę do Ciebie tych parę linijek, żebyś wiedział, że do Ciebie piszę. Jak ten list dostaniesz, to znaczy, że do Ciebie doszedł. Jak go nie dostaniesz, to mi daj znać, to go wyślę jeszcze raz. Piszę do Ciebie wolno, bo wiem, że nie potrafisz szybko czytać. Niedawno tata przeczytał w jakiejś gazecie, że najwięcej
wypadków się zdarza kilometr od domu, więc przeprowadziliśmy się trochę dalej. Mieszkamy teraz w fajnej chałupce. Jest tu pralka, choć nie jestem pewna, czy się nie zepsuła. Wczoraj wrzuciłam do niej pranie, pociągnęłam za sznurek i pranie gdzieś wsiąkło. Ale przecież się z powodu tego nie powieszę... Pogoda nie jest najgorsza. W zeszłym tygodniu padało tylko dwa razy. Za pierwszym razem trzy dni, a za drugim cztery. Co do kurtki, którą chciałeś. Wujek Piotr powiedział, że jak Ci ją poślę z guzikami, to będzie dużo kosztować, bo guziki są ciężkie. Dlatego oderwałam guziki i włożyłam do kieszeni. Tata dostał pracę. Jest dumny jak paw, bo ma pod sobą jakieś pięćset osób. Wysiewa trawę na cmentarzu. Twoja siostra, Julka, która wyszła za mąż, w końcu urodziła. Nie znamy jeszcze płci, więc Ci nie powiem, czy jesteś wujkiem czy ciotką. Jak to będzie dziewczynka, Twoja siostra chce ją nazwać po mnie. Ale to będzie dziwne mówić na swoją córkę ”mama”. Gorzej jest z Twoim bratem, Jankiem. Zamknął samochód i zostawił w środku kluczyki. Musiał iść do domu po drugi komplet, żeby nas wyciągnąć ze środka. Jak się będziesz widział z Gosią, pozdrów ją ode mnie, a jeśli nie, to jej nic nie mów.
Twoja mamusia Dusia.
PS. Chciałam Ci włożyć do listu parę złotych, ale już go zakleiłam.
06
Dowcip #32959. List w kategorii: Kawały o blondynkach, Dowcipy o listach.
Myśliwy opowiada drugiemu:
- Słuchaj, mam takiego dziwnego psa. Za każdym razem jak spudłuję, ten rzuca się na ziemię, łapy w górze i rechocze ze śmiechu.
- A co robi jak trafisz?
- Nie wiem, mam go dopiero od trzech lat.
- Słuchaj, mam takiego dziwnego psa. Za każdym razem jak spudłuję, ten rzuca się na ziemię, łapy w górze i rechocze ze śmiechu.
- A co robi jak trafisz?
- Nie wiem, mam go dopiero od trzech lat.
03
Dowcip #32960. Myśliwy opowiada drugiemu w kategorii: Humor o myśliwych, Humor o psach, Dowcipy o strzelaniu.
Samolot miał problem z silnikiem. Pilot powiedział stewardesom, żeby kazały pasażerom zająć miejsca i przygotować się do lądowania awaryjnego. Kilka minut później pilot spytał czy wszyscy pasażerowie zajęli swoje miejsca i są gotowi na lądowanie... Jedna ze stewardes odpowiedziała:
- Wszyscy siedzą, z wyjątkiem trzech prawników, którzy wciąż rozdają pozostałym swoje wizytówki...
- Wszyscy siedzą, z wyjątkiem trzech prawników, którzy wciąż rozdają pozostałym swoje wizytówki...
215
Dowcip #32961. Samolot miał problem z silnikiem. w kategorii: Dowcipy o prawnikach, Śmieszne żarty o samolotach, Dowcipy o pilotach.
Ślimaczek wyłazi na wiosnę ze swojego domku. Patrzy w prawo - wschód słońca... Patrzy w lewo - zachód słońca...
39
Dowcip #32962. Ślimaczek wyłazi na wiosnę ze swojego domku. w kategorii: Śmieszne żarty o ślimakach.
Jan i Gosia żyli zgodnie pięćdziesiąt lat. Mieli piętnaścioro dzieci, w związku z powyższym Watykan postanowił ich nagrodzić specjalnym medalem okolicznościowym. Pewnego dnia pod ich dom w Belfaście podjechała limuzyna, wysiadł człowiek w purpurze wraz z okazałą asystą i odbyła się mniej więcej taka rozmowa:
- W uznaniu waszych zasług na polu krzewienia wartości Ojciec święty postanowił przyznać Wam ten oto medal.
- A czy to na pewno o nas chodzi?
- Ależ oczywiście. Pięćdziesiąt lat wspólnego pożycia, piętnaścioro potomstwa. To ideał chrześcijańskiej rodziny.
- Ale my jesteśmy protestantami.
Kardynał obraca się do stojącego obok i mówi półgłosem:
- Chcecie mi wmówić, że Papież kazał wybić ten medal na cześć pary Irlandczyków opętanych na punkcie seksu?
- W uznaniu waszych zasług na polu krzewienia wartości Ojciec święty postanowił przyznać Wam ten oto medal.
- A czy to na pewno o nas chodzi?
- Ależ oczywiście. Pięćdziesiąt lat wspólnego pożycia, piętnaścioro potomstwa. To ideał chrześcijańskiej rodziny.
- Ale my jesteśmy protestantami.
Kardynał obraca się do stojącego obok i mówi półgłosem:
- Chcecie mi wmówić, że Papież kazał wybić ten medal na cześć pary Irlandczyków opętanych na punkcie seksu?
713
Dowcip #32963. Jan i Gosia żyli zgodnie pięćdziesiąt lat. w kategorii: Śmieszne żarty o staruszkach, Dowcipy o nagrodzie, Śmieszny humor o protestantach.
Proboszcz w Toruniu zorganizował dla swoich najwierniejszych parafian wycieczkę objazdową po USA. Gdy dotarli do Teksasu, całą grupą wybrali się na rodeo odbywające się koło Dallas. Widowisko było przednie. Kowboje, dzikie konie, Indianie... Pod koniec trzech tęgich mężczyzn wyprowadziło na arenę wspaniałego mustanga.
- To jest Zorro. - obwieścił konferansjer - Najdzikszy mustang w Ameryce. Jeszcze nikt nie utrzymał się na nim dłużej niż dziesięć sekund. Drodzy państwo oto jest dziesięć tysięcy dolarów. Jeśli znajdzie się śmiałek, który wytrzyma w siodle pół minuty, te pieniądze są jego... No, czy jest ktoś chętny? W części widowni gdzie siedziała polska grupa podniósł się około czterdziestoletni facet. Mimo, że proboszcz łapał go za rękaw i zatrzymywał na miejscu, gość wszedł przy aplauzie publiczności na arenę, dał się usadzić na grzbiecie rumaka i zaczęło się. Koń faktycznie wyprawiał cuda. Ale minęło dziesięć sekund, dwadzieścia, czterdzieści... A klient przytulony do szyi bestii ani myślał spaść. Po trzech minutach zwierzak zrezygnował z walki. Gość zsiadł, zainkasował dziesięć tysięcy zielonych i wrócił na trybunę gdzie momentalnie otoczyli go uczestnicy eskapady na czele z proboszczem, który rozpromieniony powiedział:
- Panie Nowak, no od tej strony to ja pana nie znałem. Gdzieś się synu tak wyuczył? Chodziłeś do jakiegoś klubu jeździeckiego?
- Do jakiego klubu jeździeckiego? - burknął niegrzecznie Nowak i zreflektowawszy się do kogo mówi dodał łagodniej - Żona przez ostatnie pół roku chorowała na koklusz.
- To jest Zorro. - obwieścił konferansjer - Najdzikszy mustang w Ameryce. Jeszcze nikt nie utrzymał się na nim dłużej niż dziesięć sekund. Drodzy państwo oto jest dziesięć tysięcy dolarów. Jeśli znajdzie się śmiałek, który wytrzyma w siodle pół minuty, te pieniądze są jego... No, czy jest ktoś chętny? W części widowni gdzie siedziała polska grupa podniósł się około czterdziestoletni facet. Mimo, że proboszcz łapał go za rękaw i zatrzymywał na miejscu, gość wszedł przy aplauzie publiczności na arenę, dał się usadzić na grzbiecie rumaka i zaczęło się. Koń faktycznie wyprawiał cuda. Ale minęło dziesięć sekund, dwadzieścia, czterdzieści... A klient przytulony do szyi bestii ani myślał spaść. Po trzech minutach zwierzak zrezygnował z walki. Gość zsiadł, zainkasował dziesięć tysięcy zielonych i wrócił na trybunę gdzie momentalnie otoczyli go uczestnicy eskapady na czele z proboszczem, który rozpromieniony powiedział:
- Panie Nowak, no od tej strony to ja pana nie znałem. Gdzieś się synu tak wyuczył? Chodziłeś do jakiegoś klubu jeździeckiego?
- Do jakiego klubu jeździeckiego? - burknął niegrzecznie Nowak i zreflektowawszy się do kogo mówi dodał łagodniej - Żona przez ostatnie pół roku chorowała na koklusz.
02
Dowcip #32964. Proboszcz w Toruniu zorganizował dla swoich najwierniejszych parafian w kategorii: Dowcipy z podtekstem erotycznym, Kawały o duchownych, Humor o podróżowaniu, Śmieszne dowcipy o nagrodzie, Humor o Nowaku.
Przyszedł Kowalski do roboty cały poharatany. Koledzy pytają go, co się stało:
- Pies mnie pogryzł.
- To podaj właściciela do kolegium.
- Nie mogę, bo to mój pies.
- To zabij jak taki pieron.
- Nie mogę, bo to moja, a nie jego wina.
- Jak to Twoja?
- Bo przyszedłem do domu trzeźwy, a nie pijany i pies mnie nie poznał!
- Pies mnie pogryzł.
- To podaj właściciela do kolegium.
- Nie mogę, bo to mój pies.
- To zabij jak taki pieron.
- Nie mogę, bo to moja, a nie jego wina.
- Jak to Twoja?
- Bo przyszedłem do domu trzeźwy, a nie pijany i pies mnie nie poznał!
16
Dowcip #32965. Przyszedł Kowalski do roboty cały poharatany. w kategorii: Dowcipy o Kowalskim, Śmieszny humor o pijakach, Śmieszne żarty o psie.
Dziennikarz pyta starego Czukczy:
- Ojczulku, ile masz rogów ze swoich jeleni w sezonie?
- Z białych czy z czarnych?
- Niech będzie z czarnych.
- Z czarnych dwa kilogramy.
- A z białych?
- Z białych też dwa kilogramy.
- A powiedzcie Ojczulku, a ile im potrzeba karmy na dzień?
- Białym czy czarnym?
- Niech będzie czarnym.
- Czarnym jeden kilogram.
- A białym?
- Białym też jeden kilogram.
Dziennikarz lekko wkurzony pyta:
- Co Ty Ojczulku mnie tak podpuszczasz? Dlaczego na każde pytanie pytasz o czarnych czy białych, kiedy odpowiedź i tak jest identyczna?
- No bo czarne są moje....
Dziennikarz kiwając głową ze zrozumieniem:
- A białe?
- Białe też moje...
- Ojczulku, ile masz rogów ze swoich jeleni w sezonie?
- Z białych czy z czarnych?
- Niech będzie z czarnych.
- Z czarnych dwa kilogramy.
- A z białych?
- Z białych też dwa kilogramy.
- A powiedzcie Ojczulku, a ile im potrzeba karmy na dzień?
- Białym czy czarnym?
- Niech będzie czarnym.
- Czarnym jeden kilogram.
- A białym?
- Białym też jeden kilogram.
Dziennikarz lekko wkurzony pyta:
- Co Ty Ojczulku mnie tak podpuszczasz? Dlaczego na każde pytanie pytasz o czarnych czy białych, kiedy odpowiedź i tak jest identyczna?
- No bo czarne są moje....
Dziennikarz kiwając głową ze zrozumieniem:
- A białe?
- Białe też moje...
338
Dowcip #32966. Dziennikarz pyta starego Czukczy w kategorii: Kawały o dziennikarzach, Dowcipy o jeleniach, Śmieszne dowcipy o Czukczach.
Jedzie nowobogacki warszawiak terenówką. Patrzy, a na słupie siedzi bezdomny. Odpoczywa. Nagle palcami pstryknął i przed nim szklanka wódki się pojawiła. Wypił i dalej siedzi. Facet zatrzymał się i obserwuje. Po jakimś czasie wszystko powtórzyło się. Prztyczek palcami i znów pojawiła się szklaneczka. I tak kilka razy. Facet nie wytrzymał podbiegł do bezdomnego.
- Słuchaj, a jak Ty to robisz?
- Mam dżina i on moje życzenia wykonuje.
- Dżin? Słuchaj, sprzedaj go!
- Ja wiem ... Mi samemu jest potrzebny...
- Sprzedaj! Masz auto, klucze od mojego w domu. Kasa w sejfie na drobne wydatki. Zgadzasz się?
Bezdomny popatrzył, wydostał zza kurtki lampę, oddał i odjechał terenówką. Facet potarł lampę i wyleciał dżin:
- Słucham i podporządkowuję się!!!
- Po pierwsze kupa pieniędzy, po drugie mieszkanie, po trzecie kontrolne pakiety ”Orlenu”, ”Polsatu”...
- Luzik... Luzik...Nie śpiesz się tak, ja mam wąską specjalizację: pięćdziesiątka, setka, sto pięćdziesiątka...
- Słuchaj, a jak Ty to robisz?
- Mam dżina i on moje życzenia wykonuje.
- Dżin? Słuchaj, sprzedaj go!
- Ja wiem ... Mi samemu jest potrzebny...
- Sprzedaj! Masz auto, klucze od mojego w domu. Kasa w sejfie na drobne wydatki. Zgadzasz się?
Bezdomny popatrzył, wydostał zza kurtki lampę, oddał i odjechał terenówką. Facet potarł lampę i wyleciał dżin:
- Słucham i podporządkowuję się!!!
- Po pierwsze kupa pieniędzy, po drugie mieszkanie, po trzecie kontrolne pakiety ”Orlenu”, ”Polsatu”...
- Luzik... Luzik...Nie śpiesz się tak, ja mam wąską specjalizację: pięćdziesiątka, setka, sto pięćdziesiątka...
315