Teściowa leży na łożu śmierci, powoli, ale miarowo oddycha
Teściowa leży na łożu śmierci, powoli, ale miarowo oddycha, a przy łożu czuwa zięć. Nagle do pokoju wpada mucha, zaczyna sobie fruwać i brzęczeć, teściowa zaczyna wodzić wzrokiem za tą muchą, na co zięć mówi:
- Mamusia się nie rozprasza.
- Mamusia się nie rozprasza.
520
Dowcip #689. Teściowa leży na łożu śmierci, powoli, ale miarowo oddycha w kategorii: Śmieszne żarty o teściowej, Śmieszne dowcipy o muchach, Dowcipy o zięciu.
- Wiesz moja teściowa jest aniołem.
- Tak? A moja niestety jeszcze żyje!
- Tak? A moja niestety jeszcze żyje!
218
Dowcip #690. - Wiesz moja teściowa jest aniołem. w kategorii: Śmieszne dowcipy o teściowej, Humor o kolegach.
Drugiego stycznia 2006 r. W akademickiej stołówce rozmawia trzech studentów.
- Ja Sylwestra spędziłem na Kanarach. Mówię wam, super laseczki, kąpiel w morzu, drinki z parasolkami, cudo. - zagada pierwszy.
- A ja - przechwala się drugi - byłem w Alpach. Narty, dziewczyny zarumienione od mrozu, grzane wino do łóżka, coś wspaniałego.
- A co Ty robiłeś? - pytają trzeciego.
- A ja siedziałem razem z wami w pokoju, tylko nie paliłem tego gówna.
- Ja Sylwestra spędziłem na Kanarach. Mówię wam, super laseczki, kąpiel w morzu, drinki z parasolkami, cudo. - zagada pierwszy.
- A ja - przechwala się drugi - byłem w Alpach. Narty, dziewczyny zarumienione od mrozu, grzane wino do łóżka, coś wspaniałego.
- A co Ty robiłeś? - pytają trzeciego.
- A ja siedziałem razem z wami w pokoju, tylko nie paliłem tego gówna.
639
Dowcip #692. Drugiego stycznia 2006 r. w kategorii: Humor o narkotykach, Śmieszne dowcipy o studentach, Śmieszne dowcipy o Sylwestrze, Dowcipy o imprezie.
Szef poważnej firmy miał wygłosić ważny referat na konferencji, na której zebrali się przedstawiciele całej branży. Kiedy wrócił z imprezy do biura, dyszał z wściekłości do sekretarki:
- Po jaką cholerę napisała mi Pani godzinne przemówienie?! Połowa ludzi wyszła z sali zanim skończyłem!
- Ależ panie prezesie, napisałam referat trwający dwadzieścia minut. No i dołączyłam dwie kopie na wszelki wypadek, tak jak pan kazał.
- Po jaką cholerę napisała mi Pani godzinne przemówienie?! Połowa ludzi wyszła z sali zanim skończyłem!
- Ależ panie prezesie, napisałam referat trwający dwadzieścia minut. No i dołączyłam dwie kopie na wszelki wypadek, tak jak pan kazał.
125
Dowcip #693. Szef poważnej firmy miał wygłosić ważny referat na konferencji w kategorii: Dowcipy o sekretarkach, Żarty o szefie, Żarty o przemówieniach.
Franek i Kowalski łowią ryby. Kowalski co chwilę coś wyciąga, a Franek nic.
- Jak ty to robisz, Kowalski? - pyta z zazdrością Franek.
- Bo ja, widzisz, łapię na robaki, które mają po dziesięć centymetrów.
- A skąd je masz?
- Normalnie! Dwieście dwadzieścia wolt do ziemi i wyłażą takie duże glisty.
- Ja też tak zrobię!
Spotykają się po tygodniu. Franek ma na głowie bandaż, a pod oczami siniaki.
- Co ci się stało? - pyta Kowalski.
- Tak żem zrobił jak ty. Puściłem dwieście dwadzieścia wolt, wyszły robaki po dziesięć centymetrów. Dałem pięćset wolt i wiesz? Wyszły robaki po trzydzieści centymetrów. Pomyślałem, że jak dam tysiąc wolt, to wyjdą jeszcze większe. I dałem tysiąc wolt do ziemi.
- I co, wyszły większe?
- Nie, wyszli górnicy!
- Jak ty to robisz, Kowalski? - pyta z zazdrością Franek.
- Bo ja, widzisz, łapię na robaki, które mają po dziesięć centymetrów.
- A skąd je masz?
- Normalnie! Dwieście dwadzieścia wolt do ziemi i wyłażą takie duże glisty.
- Ja też tak zrobię!
Spotykają się po tygodniu. Franek ma na głowie bandaż, a pod oczami siniaki.
- Co ci się stało? - pyta Kowalski.
- Tak żem zrobił jak ty. Puściłem dwieście dwadzieścia wolt, wyszły robaki po dziesięć centymetrów. Dałem pięćset wolt i wiesz? Wyszły robaki po trzydzieści centymetrów. Pomyślałem, że jak dam tysiąc wolt, to wyjdą jeszcze większe. I dałem tysiąc wolt do ziemi.
- I co, wyszły większe?
- Nie, wyszli górnicy!
325
Dowcip #694. Franek i Kowalski łowią ryby. w kategorii: Śmieszne dowcipy o Kowalskim, Śmieszne dowcipy o górnikach, Dowcipy o wędkarzach, Śmieszne kawały o robakach.
Ojciec chciał oglądać mecz w TV, ale mu małe dziecko za bardzo przeszkadzało, więc zaprowadził je do jego pokoju, włączył adapter, założył mu słuchawki na uszy i ”puścił” bajkę.
Po jakimś czasie słyszy dziwne odgłosy dobiegające z pokoju malca:
”BUM BUM BUM ...”
Ale że mu się ruszyć nie chciało, więc oglądał mecz dalej. Po jakimś czasie znowu słyszy coraz głośniejsze:
”BUM BUM BUM ...”
Więc postanowił jednak sprawdzić co się tam wyprawia. Otwiera drzwi i widzi malucha ze słuchawkami na uszach, walącego głową w ścianę i powtarzającego ciągle:
- Chcę! Chcę! Chcę! Chcę! Chcę! Chcę! ...
Ojciec zdejmuje mu słuchawki, zakłada je na uszy a tam:
Chcesz? Opowiem ci bajeczkę...
Chcesz? Opowiem ci bajeczkę...
Chcesz? Opowiem ci bajeczkę...
Po jakimś czasie słyszy dziwne odgłosy dobiegające z pokoju malca:
”BUM BUM BUM ...”
Ale że mu się ruszyć nie chciało, więc oglądał mecz dalej. Po jakimś czasie znowu słyszy coraz głośniejsze:
”BUM BUM BUM ...”
Więc postanowił jednak sprawdzić co się tam wyprawia. Otwiera drzwi i widzi malucha ze słuchawkami na uszach, walącego głową w ścianę i powtarzającego ciągle:
- Chcę! Chcę! Chcę! Chcę! Chcę! Chcę! ...
Ojciec zdejmuje mu słuchawki, zakłada je na uszy a tam:
Chcesz? Opowiem ci bajeczkę...
Chcesz? Opowiem ci bajeczkę...
Chcesz? Opowiem ci bajeczkę...
323
Dowcip #695. Ojciec chciał oglądać mecz w TV w kategorii: Żarty o chłopcach, Żarty o dzieciach, Żarty o tacie.
Dwaj znudzeni krupierzy siedzieli przy stole z ruletką gdy do kasyna weszła bardzo atrakcyjna blondynka. Podeszła do stołu i zadeklarowała zakład na dwadzieścia tysięcy dolarów na konkretną liczbę. Zaraz potem dodała:
- Mam nadzieję, że to wam nie będzie przeszkadzać, ale naprawdę szczęśliwe zakłady obstawiam kompletnie nago.
Po czym zrzuciła z siebie suknię, bieliznę i buty i rozkręciła talerz ruletki z okrzykiem:
- Mamusia potrzebuje pieniążki na nowe ubranko!
Chwilę później już wykrzykiwała:
- TAK! TAK! WYGRAŁAM! NAPRAWĘ WYGRAŁAM!
Podskakiwała przy tym jak mała dziewczynka i obejmowała każdego z krupierów. Zaraz potem zebrała wszystkie pieniądze i swoje rzeczy i prędko opuściła kasyno. Krupierzy nieco zakłopotani popatrzyli na siebie, po czym jeden z nich zapytał drugiego:
- Ty, a co ona właściwie obstawiała?
Drugi odparł:
- Nie mam pojęcia, myślałem, że Ty to sprawdzasz!
- Mam nadzieję, że to wam nie będzie przeszkadzać, ale naprawdę szczęśliwe zakłady obstawiam kompletnie nago.
Po czym zrzuciła z siebie suknię, bieliznę i buty i rozkręciła talerz ruletki z okrzykiem:
- Mamusia potrzebuje pieniążki na nowe ubranko!
Chwilę później już wykrzykiwała:
- TAK! TAK! WYGRAŁAM! NAPRAWĘ WYGRAŁAM!
Podskakiwała przy tym jak mała dziewczynka i obejmowała każdego z krupierów. Zaraz potem zebrała wszystkie pieniądze i swoje rzeczy i prędko opuściła kasyno. Krupierzy nieco zakłopotani popatrzyli na siebie, po czym jeden z nich zapytał drugiego:
- Ty, a co ona właściwie obstawiała?
Drugi odparł:
- Nie mam pojęcia, myślałem, że Ty to sprawdzasz!
323
Dowcip #696. Dwaj znudzeni krupierzy siedzieli przy stole z ruletką gdy do kasyna w kategorii: Śmieszne dowcipy o kobietach, Dowcipy o nagrodzie, Śmieszne kawały o nagości.
Szkot i Żyd poszli do restauracji. Po obfitym posiłku przychodzi kelner z rachunkiem. Ku zdumieniu wszystkich, Szkot mówi do Żyda:
- Pozwól, że ja zapłacę.
I faktycznie zapłacił. Następnego dnia w gazetach pojawił się nagłówek:
”Słynny żydowski brzuchomówca znaleziony martwy.”
- Pozwól, że ja zapłacę.
I faktycznie zapłacił. Następnego dnia w gazetach pojawił się nagłówek:
”Słynny żydowski brzuchomówca znaleziony martwy.”
1546
Dowcip #697. Szkot i Żyd poszli do restauracji. w kategorii: Czarny humor żarty, Kawały o Szkotach, Dowcipy o Żydach, Dowcipy o restauracji i barze.
Rozmawia dwóch dresiarzy:
- Znasz takich: Beethoven, Mozart?
- A co? Kroimy ich?
- Nie. Spoko goście. Melodyjki do komórek piszą.
- Znasz takich: Beethoven, Mozart?
- A co? Kroimy ich?
- Nie. Spoko goście. Melodyjki do komórek piszą.
217
Dowcip #698. Rozmawia dwóch dresiarzy w kategorii: Dowcipy o dresiarzach, Śmieszne kawały o muzykach.
Niedźwiedź zakazał w lesie się załatwiać. Ale pewnego dnia zajączek był w samym jego środku i nagle mu się strasznie zachciało. Nie wie co zrobić ale jednak musiał, więc się załatwił. Ale słychać, że niedźwiedź idzie. Więc wiele nie myśląc wziął i ukrył kupę w łapkach. Przychodzi niedźwiedź i pyta:
- Ej, Zajączek, a co ty tam trzymasz w tych łapkach?
- Nic takiego, motylka.
- Pokaż go tu. - mówi niedźwiedź.
Zajączek otwiera łapki i powiada:
- Ale świntuch! Aaaaleee kopę nawalił!
- Ej, Zajączek, a co ty tam trzymasz w tych łapkach?
- Nic takiego, motylka.
- Pokaż go tu. - mówi niedźwiedź.
Zajączek otwiera łapki i powiada:
- Ale świntuch! Aaaaleee kopę nawalił!
319