Po referacie Chruszczowa na dwudziestym Zjeździe ktoś z sali zawołał
Po referacie Chruszczowa na dwudziestym Zjeździe ktoś z sali zawołał:
- A dlaczego dotychczas milczeliście?!
- Kto pyta?
Cisza. Po chwili Chruszczow mówi:
- Dlatego i ja milczałem!
- A dlaczego dotychczas milczeliście?!
- Kto pyta?
Cisza. Po chwili Chruszczow mówi:
- Dlatego i ja milczałem!
414
Dowcip #15491. Po referacie Chruszczowa na dwudziestym Zjeździe ktoś z sali zawołał w kategorii: Śmieszny humor o Nikicie Chruszczowie.
Ilu potrzeba pesymistów żeby zmienić żarówkę?
- Żadnego. To strata czasu. Nowa i tak na pewno nie będzie działać.
- Żadnego. To strata czasu. Nowa i tak na pewno nie będzie działać.
28
Dowcip #15492. Ilu potrzeba pesymistów żeby zmienić żarówkę? w kategorii: Śmieszne kawały zagadki, Żarty o żarówce, Śmieszne żarty o pesymistach.
Prawdziwa uwaga:
” Damian, Piotr i Łukasz śpiewają na muzyce.”
” Damian, Piotr i Łukasz śpiewają na muzyce.”
1410
Dowcip #15493. Prawdziwa uwaga w kategorii: Humor o uczniach.
Jedzie Zyguś Materzok swoim samochodem;, obok siedzi przerażony Masztalski.
- Czerwone światła! Co ty to robisz?
A Zyguś nic! Przejeżdża na czerwonych światłach skrzyżowanie i mówi spokojnie:
- Mój szwagier już dwa lata bez czerwone jeździ i nic mu się nie stało.
Znowu skrzyżowanie i znowu czerwone światła!
- Nie jedź! Mosz czerwone! - krzyczy blady jak ściana Masztalski.
- Mówiłech ci już, że mój szwagier dwa lata bez czerwone jeździ i nic mu się nie stało! Znowu podjeżdżają do skrzyżowania. Pali się zielone światło, a Zyguś zatrzymuje samochód.
- No jedź! Mosz zielone. - krzyczy Masztalski.
- A jak mi szwagier wyjedzie z boku?
- Czerwone światła! Co ty to robisz?
A Zyguś nic! Przejeżdża na czerwonych światłach skrzyżowanie i mówi spokojnie:
- Mój szwagier już dwa lata bez czerwone jeździ i nic mu się nie stało.
Znowu skrzyżowanie i znowu czerwone światła!
- Nie jedź! Mosz czerwone! - krzyczy blady jak ściana Masztalski.
- Mówiłech ci już, że mój szwagier dwa lata bez czerwone jeździ i nic mu się nie stało! Znowu podjeżdżają do skrzyżowania. Pali się zielone światło, a Zyguś zatrzymuje samochód.
- No jedź! Mosz zielone. - krzyczy Masztalski.
- A jak mi szwagier wyjedzie z boku?
19
Dowcip #15494. Jedzie Zyguś Materzok swoim samochodem w kategorii: Żarty o Masztalskim, Śmieszne żarty o kierowcach.
Wróciły dzieci z wakacji na wsi. Jedno z nich opowiada:
- Mamusiu, widzieliśmy taaaką grubą świnię, jeszcze grubszą niż ty!
Matka posmutniała i zaczęła popłakiwać. Widząc to podeszło młodsze z nich, córeczka, i mówi:
- Nie płacz mamusiu, to nie prawda, nie ma grubszej świni od ciebie.
- Mamusiu, widzieliśmy taaaką grubą świnię, jeszcze grubszą niż ty!
Matka posmutniała i zaczęła popłakiwać. Widząc to podeszło młodsze z nich, córeczka, i mówi:
- Nie płacz mamusiu, to nie prawda, nie ma grubszej świni od ciebie.
310
Dowcip #15495. Wróciły dzieci z wakacji na wsi. w kategorii: Humor o grubasach, Humor o córkach, Kawały o synach, Śmieszny humor o mamie, Śmieszne żarty o świniach.
Rozmowa na pierwszej randce:
- Masz jakieś nałogi?
- Nie.
- A jakieś hobby?
- Lubię rośliny.
- O, a jakie?
- Chmiel, tytoń, konopie.
- Masz jakieś nałogi?
- Nie.
- A jakieś hobby?
- Lubię rośliny.
- O, a jakie?
- Chmiel, tytoń, konopie.
210
Dowcip #15496. Rozmowa na pierwszej randce w kategorii: Śmieszne żarty o alkoholu, Śmieszne żarty o chłopcach, Śmieszny humor o facetach, Śmieszne dowcipy o narkotykach, Śmieszne żarty o papierosach, Śmieszny humor o randce.
- Wyglądasz wspaniale. Świeża cera, błysk w oku. Musiałeś nieźle wypocząć. Byłeś na urlopie?
- Ja nie. To mój szef pojechał na dwutygodniową wycieczkę.
- Ja nie. To mój szef pojechał na dwutygodniową wycieczkę.
08
Dowcip #15497. - Wyglądasz wspaniale. Świeża cera, błysk w oku. w kategorii: Śmieszne dowcipy o szefie, Śmieszny humor o wycieczce, Śmieszne dowcipy o pracownikach.
Policjant przegląda prawo jazdy kierowcy zatrzymanego przed chwilą samochodu.
- Na fotografii jest pan łysy, tymczasem ma pan na głowie bujną czuprynę. To prawo jazdy jest fałszywe!
- Prawo jazdy jest prawdziwe, to włosy są fałszywe.
- Na fotografii jest pan łysy, tymczasem ma pan na głowie bujną czuprynę. To prawo jazdy jest fałszywe!
- Prawo jazdy jest prawdziwe, to włosy są fałszywe.
12
Dowcip #15498. Policjant przegląda prawo jazdy kierowcy zatrzymanego przed chwilą w kategorii: Śmieszne żarty o kierowcach, Śmieszne dowcipy o policjantach, Śmieszne dowcipy o włosach, Śmieszne żarty o zdjęciach.
Jaki jest szczyt skąpstwa:
- Znaleźć plaster na odciski i kupić sobie buty o numer mniejsze.
- Znaleźć plaster na odciski i kupić sobie buty o numer mniejsze.
14
Dowcip #15499. Jaki jest szczyt skąpstwa w kategorii: Szczyty, Śmieszne kawały zagadki, Śmieszne żarty o butach.
Amerykanie postanowili wysłać eksperymentalna ekspedycje w kosmos. Aby zrobić coś nowego, miała ona trwać pięć lat. Urządzili ogólnonarodowy casting. Po długich poszukiwaniach i testach zakwalifikowali Johnego. Mówią mu:
- Johny, pięć lat to szmat czasu, co chcesz zabrać żebyś się nie nudził?
A Johny, jak to Amerykanin, lubił tego, no wiecie, pociupciać. Wiec zapakowali mu pól rakiety takich super amerykańskich ”girls” i posłali go w kosmos. Ruski wywiad się dowiedział. Rosjanie gorsi być nie mogli. Wybrali ”na ochotnika” Wanie.
- Wania słuchaj, lecisz w kosmos na pięć lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Jak na typowego Rosjanina Wania lubił wypić, wiec zapakowali mu pol rakiety przedniego ruskiego samogonu i posłali go w kosmos. Polacy też się jakoś o tym dowiedzieli. Wiadomo - my naród zadziorny - gorsi być nie możemy. Zrobiliśmy ściepę narodowa na rakietę, bo dziura w budżecie. W przeciągu miesięcy zbudowaliśmy taką super rakietę całą z żelaza.
- Heniek słuchaj, lecisz w kosmos na pięć lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Nasz kosmonauta nie był taki wymagający jak jego poprzednicy i lubił sobie po prostu zapalić. Zapakowali mu pol rakiety przednich polskich czerwonych Marsów i wystrzelili go w kosmos.
Mija rok pierwszy, drugi, trzeci, czwarty i piaty Ląduje rakieta amerykańska. Show z transmisją na cały świat. Masa dziennikarzy, turyści, orkiestry, transmisja na cały świat. Otwiera się luk w lądowniku.
Wypada Johny z obłędem w oczach i krzyczy:
- I can’t, I can’t, nie mogę patrzeć, myśleć, a robić to już w ogóle, impotentem psychicznym zostałem.
Ubrali go w kaftan i zawieźli na leczenie do zakładu niezmełtego. Trochę później ląduję rakieta rosyjska. Show trochę skromniejsze. Otwiera się właz lądownika, wypada z niego Wania cały zarzygany:
- Niemagu, niemagu, ani pracienta, ani pracienta.
No i zabrali go na odwyk.
Ląduje rakieta polska. Show skromne bo dziura w budżecie nie załatana, ale TV i tak są z całego świata. Po przykrych doświadczeniach poprzednich pilotów wszyscy z niecierpliwością czekają co się zdarzy.
W drzwiach staje Heniu, wszystkie kamery zbliżenie na niego i ... Wygląda całkiem normalnie, tylko bardzo czerwony na twarzy, Jego pierwsze słowa:
- Zapałki do cholery!
- Johny, pięć lat to szmat czasu, co chcesz zabrać żebyś się nie nudził?
A Johny, jak to Amerykanin, lubił tego, no wiecie, pociupciać. Wiec zapakowali mu pól rakiety takich super amerykańskich ”girls” i posłali go w kosmos. Ruski wywiad się dowiedział. Rosjanie gorsi być nie mogli. Wybrali ”na ochotnika” Wanie.
- Wania słuchaj, lecisz w kosmos na pięć lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Jak na typowego Rosjanina Wania lubił wypić, wiec zapakowali mu pol rakiety przedniego ruskiego samogonu i posłali go w kosmos. Polacy też się jakoś o tym dowiedzieli. Wiadomo - my naród zadziorny - gorsi być nie możemy. Zrobiliśmy ściepę narodowa na rakietę, bo dziura w budżecie. W przeciągu miesięcy zbudowaliśmy taką super rakietę całą z żelaza.
- Heniek słuchaj, lecisz w kosmos na pięć lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Nasz kosmonauta nie był taki wymagający jak jego poprzednicy i lubił sobie po prostu zapalić. Zapakowali mu pol rakiety przednich polskich czerwonych Marsów i wystrzelili go w kosmos.
Mija rok pierwszy, drugi, trzeci, czwarty i piaty Ląduje rakieta amerykańska. Show z transmisją na cały świat. Masa dziennikarzy, turyści, orkiestry, transmisja na cały świat. Otwiera się luk w lądowniku.
Wypada Johny z obłędem w oczach i krzyczy:
- I can’t, I can’t, nie mogę patrzeć, myśleć, a robić to już w ogóle, impotentem psychicznym zostałem.
Ubrali go w kaftan i zawieźli na leczenie do zakładu niezmełtego. Trochę później ląduję rakieta rosyjska. Show trochę skromniejsze. Otwiera się właz lądownika, wypada z niego Wania cały zarzygany:
- Niemagu, niemagu, ani pracienta, ani pracienta.
No i zabrali go na odwyk.
Ląduje rakieta polska. Show skromne bo dziura w budżecie nie załatana, ale TV i tak są z całego świata. Po przykrych doświadczeniach poprzednich pilotów wszyscy z niecierpliwością czekają co się zdarzy.
W drzwiach staje Heniu, wszystkie kamery zbliżenie na niego i ... Wygląda całkiem normalnie, tylko bardzo czerwony na twarzy, Jego pierwsze słowa:
- Zapałki do cholery!
06