Na ranczu chodzą pogłoski, że ma przybyć nowy byk.
Na ranczu chodzą pogłoski, że ma przybyć nowy byk. Sprawę komentują miejscowe byki.
Byk pierwszy:
- Jestem tutaj pięć lat, mam sto krów i nie dam ani jednej temu nowemu, jak się tu pojawi.
Byk drugi:
- Jestem tu trzy lata, opiekuję się pięćdziesięcioma krowami i nadal tak będzie, ani jednej dla nowego.
Byk trzeci:
- Koledzy, jestem tu od roku. Byliście tak dobrzy, że dzisiaj mam dziesięć krów i nic się nie zmieni, nic dla nowego, jak chce to niech goni za kurami.
Po kilku dniach na ranczu pojawia się ciężarówka. Po stalowej rampie schodzi byk. Waży chyba z półtorej tony, ślipia czerwone, sierść czarna, błyszcząca, na głowie wielkiej jak betoniarka rogi na pół metra, spod kopyt tryskają iskry. Rampa się trzęsie w rytm dyndających jaj wielkości małych arbuzów...
Byk pierwszy:
- Tak właściwie to mogę odstąpić kilkadziesiąt krów naszemu nowemu przyjacielowi...
Byk drugi:
- Trudno mi ogarnąć wszystkie moje krowy. W ramach prezentu powitalnego dam ze dwadzieścia nowemu koledze...
Byk trzeci pochylił głowę, wierzga nią w prawo, lewo, puszcza parę z nozdrzy, porykuje gniewnie, ryje kopytami aż ziemia tryska na boki... Pozostałe byki przyglądają się mu ze zdziwieniem. Jeden odzywa się:
- Młody, daj spokój. Zmiażdży Cię, rozwalcuje, przecież nic się nie stanie, jak dasz mu ze trzy krowy...
Na to byk trzeci odpowiada:
- Koledzy, jak dla mnie, to on może sobie brać wszystkie moje krowy... Ja tylko chcę mu pokazać, że nie jestem jedną z nich.
Byk pierwszy:
- Jestem tutaj pięć lat, mam sto krów i nie dam ani jednej temu nowemu, jak się tu pojawi.
Byk drugi:
- Jestem tu trzy lata, opiekuję się pięćdziesięcioma krowami i nadal tak będzie, ani jednej dla nowego.
Byk trzeci:
- Koledzy, jestem tu od roku. Byliście tak dobrzy, że dzisiaj mam dziesięć krów i nic się nie zmieni, nic dla nowego, jak chce to niech goni za kurami.
Po kilku dniach na ranczu pojawia się ciężarówka. Po stalowej rampie schodzi byk. Waży chyba z półtorej tony, ślipia czerwone, sierść czarna, błyszcząca, na głowie wielkiej jak betoniarka rogi na pół metra, spod kopyt tryskają iskry. Rampa się trzęsie w rytm dyndających jaj wielkości małych arbuzów...
Byk pierwszy:
- Tak właściwie to mogę odstąpić kilkadziesiąt krów naszemu nowemu przyjacielowi...
Byk drugi:
- Trudno mi ogarnąć wszystkie moje krowy. W ramach prezentu powitalnego dam ze dwadzieścia nowemu koledze...
Byk trzeci pochylił głowę, wierzga nią w prawo, lewo, puszcza parę z nozdrzy, porykuje gniewnie, ryje kopytami aż ziemia tryska na boki... Pozostałe byki przyglądają się mu ze zdziwieniem. Jeden odzywa się:
- Młody, daj spokój. Zmiażdży Cię, rozwalcuje, przecież nic się nie stanie, jak dasz mu ze trzy krowy...
Na to byk trzeci odpowiada:
- Koledzy, jak dla mnie, to on może sobie brać wszystkie moje krowy... Ja tylko chcę mu pokazać, że nie jestem jedną z nich.
517
Dowcip #31392. Na ranczu chodzą pogłoski, że ma przybyć nowy byk. w kategorii: Żarty o zwierzętach, Śmieszny humor o krowach, Żarty o bykach.
Przychodzi pijany chłopak do dziewczyny. Ta niestety nie zdążyła się jeszcze uszykować, więc otwiera owinięta ręcznikiem i mówi:
- Proszę, wejdź do salonu, ja idę do łazienki. Dokończę się malować, za góra piętnaście minut będę gotowa.
Chłopak usiadł na kanapie w salonie i zachciało mu się do toalety. Myśli sobie ”jaki przypał, ja tu u laski na chacie, kibel zajęty, a ja zaraz się zesram”.
Nagle zauważa psa na dywanie, myśli sobie: ”zwalę się na dywanie i będzie na psa”.
I tak zrobił. Po chwili z łazienki wychodzi dziewczyna. Patrzy na dywan i krzyczy:
- Co to jest, do cholery?
Chłopak na to:
- No pies się zesrał.
Dziewczyna czerwona ze złości:
- Pluszowy?
- Proszę, wejdź do salonu, ja idę do łazienki. Dokończę się malować, za góra piętnaście minut będę gotowa.
Chłopak usiadł na kanapie w salonie i zachciało mu się do toalety. Myśli sobie ”jaki przypał, ja tu u laski na chacie, kibel zajęty, a ja zaraz się zesram”.
Nagle zauważa psa na dywanie, myśli sobie: ”zwalę się na dywanie i będzie na psa”.
I tak zrobił. Po chwili z łazienki wychodzi dziewczyna. Patrzy na dywan i krzyczy:
- Co to jest, do cholery?
Chłopak na to:
- No pies się zesrał.
Dziewczyna czerwona ze złości:
- Pluszowy?
337
Dowcip #31393. Przychodzi pijany chłopak do dziewczyny. w kategorii: Dowcipy o randce, Żarty o kupie, Żarty o treści wulgarnej, Śmieszny humor o relacjach międzyludzkich, Dowcipy o chłopaku i dziewczynie.
Przechodzi facet obok Bacy i zauważa, że ten pierze kota.
- Baco, przecież kotów się nie pierze.
- Pierze, pierze.
W drodze powrotnej mężczyzna znowu mija Bacę. Widzi go płaczącego nad kotem.
- Widzisz Baco? Mówiłem, że kota się nie pierze.
- Pierze, pierze... Tylko się nie wyżyna.
- Baco, przecież kotów się nie pierze.
- Pierze, pierze.
W drodze powrotnej mężczyzna znowu mija Bacę. Widzi go płaczącego nad kotem.
- Widzisz Baco? Mówiłem, że kota się nie pierze.
- Pierze, pierze... Tylko się nie wyżyna.
2010
Dowcip #31394. Przechodzi facet obok Bacy i zauważa, że ten pierze kota. w kategorii: Śmieszny humor o Bacy, Żarty o kotach, Humor o praniu.
Szedł facet ulicą i zobaczył nowy sklep. Myśli sobie: ”Wpadnę”. Wita go uśmiechnięty sprzedawca:
- Dzień dobry. W czym możemy pomóc, co chciałby pan kupić?
Facet się zastanawia i mówi:
- Rękawiczki.
- To proszę podejść do tamtego działu.
Facet idzie do wskazanego działu i mówi:
- Chcę kupić rękawiczki.
- Zimowe czy letnie?
- Zimowe.
- To proszę podejść do następnego działu.
Facet poszedł.
- Dzień dobry. Potrzebne mi zimowe rękawiczki.
- Skórzane czy nie?
- Skórzane.
- To proszę podejść do następnego działu.
Facet podenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:
- Chcę kupić zimowe, skórzane rękawiczki.
- Z klamerką czy bez?
- Z klamerką.
- Proszę podejść do następnego stoiska.
Facet jest już wkurzony, z trudem powstrzymuje się żeby nie wybuchnąć i mówi:
- Poproszę rękawiczki, zimowe, skórzane i z klamerką.
- Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
- Na rzepy.
- Zapraszam do stoiska naprzeciwko.
Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
- Proszę przestać się nade mną znęcać!!! Dajcie mi te rękawiczki i pójdę sobie!!!
- Proszę pana, proszę o cierpliwość, chcemy panu sprzedać dokładnie takie rękawiczki, jakie są panu potrzebne.
Facet idzie dalej.
- Poproszę rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerką i na rzepy.
- A jaki kolor?
Nagle otwierają się drzwi i do sklepu wchodzi jakiś facet z sedesem świeżo wyrwanym z podłogi, od którego odstają kawałki glazury. Niesie go na wyciągniętych rękach, podchodzi do lady i krzyczy:
- Taki mam sedes i taką glazurę!!!!!! Tyłek już wam wczoraj pokazałem, więc sprzedajcie mi wreszcie JAKIKOLWIEK papier toaletowy!!!
- Dzień dobry. W czym możemy pomóc, co chciałby pan kupić?
Facet się zastanawia i mówi:
- Rękawiczki.
- To proszę podejść do tamtego działu.
Facet idzie do wskazanego działu i mówi:
- Chcę kupić rękawiczki.
- Zimowe czy letnie?
- Zimowe.
- To proszę podejść do następnego działu.
Facet poszedł.
- Dzień dobry. Potrzebne mi zimowe rękawiczki.
- Skórzane czy nie?
- Skórzane.
- To proszę podejść do następnego działu.
Facet podenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:
- Chcę kupić zimowe, skórzane rękawiczki.
- Z klamerką czy bez?
- Z klamerką.
- Proszę podejść do następnego stoiska.
Facet jest już wkurzony, z trudem powstrzymuje się żeby nie wybuchnąć i mówi:
- Poproszę rękawiczki, zimowe, skórzane i z klamerką.
- Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
- Na rzepy.
- Zapraszam do stoiska naprzeciwko.
Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
- Proszę przestać się nade mną znęcać!!! Dajcie mi te rękawiczki i pójdę sobie!!!
- Proszę pana, proszę o cierpliwość, chcemy panu sprzedać dokładnie takie rękawiczki, jakie są panu potrzebne.
Facet idzie dalej.
- Poproszę rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerką i na rzepy.
- A jaki kolor?
Nagle otwierają się drzwi i do sklepu wchodzi jakiś facet z sedesem świeżo wyrwanym z podłogi, od którego odstają kawałki glazury. Niesie go na wyciągniętych rękach, podchodzi do lady i krzyczy:
- Taki mam sedes i taką glazurę!!!!!! Tyłek już wam wczoraj pokazałem, więc sprzedajcie mi wreszcie JAKIKOLWIEK papier toaletowy!!!
010
Dowcip #31395. Szedł facet ulicą i zobaczył nowy sklep. Myśli sobie: ”Wpadnę”. w kategorii: Żarty o zakupach, Żarty o sprzedawcach, Śmieszny humor o klientach.
Rozmawia dwóch mężczyzn:
- Żona ma do mnie pretensje. Po pierwsze, że jej nie słucham?
- A po drugie?
- A coś tam jeszcze gadała.
- Żona ma do mnie pretensje. Po pierwsze, że jej nie słucham?
- A po drugie?
- A coś tam jeszcze gadała.
626
Dowcip #31396. Rozmawia dwóch mężczyzn w kategorii: Żarty o mężu i żonie, Humor o mężu, Śmieszne kawały o żonie, Dowcipy o relacjach międzyludzkich.
Siedzi facet na ulicy obok kosza z pestkami z jabłek. Podchodzi policjant i pyta:
- Co tam masz?
- Sprzedaję pestki z jabłek.
- A do czego służą?
- Po zjedzeniu jednej człowiek staje się mądrzejszy.
- A po ile je sprzedajesz?
- Piętnaście złotych za sztukę.
- Daj mi jedną.
Policjant zjadł pestkę, pomyślał i mówi:
- Poczekaj chwilę! Za piętnaście złotych mogłem kupić kilka kilo jabłek i mieć z nich mnóstwo pestek zamiast jednej!
- Widzi Pan? Już poskutkowało.
- Rzeczywiście. Daj jeszcze dwie.
- Co tam masz?
- Sprzedaję pestki z jabłek.
- A do czego służą?
- Po zjedzeniu jednej człowiek staje się mądrzejszy.
- A po ile je sprzedajesz?
- Piętnaście złotych za sztukę.
- Daj mi jedną.
Policjant zjadł pestkę, pomyślał i mówi:
- Poczekaj chwilę! Za piętnaście złotych mogłem kupić kilka kilo jabłek i mieć z nich mnóstwo pestek zamiast jednej!
- Widzi Pan? Już poskutkowało.
- Rzeczywiście. Daj jeszcze dwie.
036
Dowcip #31397. Siedzi facet na ulicy obok kosza z pestkami z jabłek. w kategorii: Żarty o policjantach, Śmieszny humor o jabłkach, Dowcipy o mądrości.
Idzie sobie facet ulicą, a tu kordon pogrzebowy, żałobnicy zawodzą i szlochają. Niby wszystko w porządku, tylko jakoś tak dziwnie trumnę krzywo niosą. Więc pyta pierwszego żałobnika z rzędu, kto zmarł. Ten na to:
- Teściowa, biedaczka...
- Tak? A czemu tak krzywo tą trumnę niesiecie?
- A bo jak prosto niesiemy, to strasznie chrapie.
- Teściowa, biedaczka...
- Tak? A czemu tak krzywo tą trumnę niesiecie?
- A bo jak prosto niesiemy, to strasznie chrapie.
919
Dowcip #31398. Idzie sobie facet ulicą, a tu kordon pogrzebowy w kategorii: Humor o teściowej, Śmieszne kawały o pogrzebie, Dowcipy o trumnie, Śmieszne kawały o chrapaniu.
Rozmawia dwóch kolegów:
- Stary, ale wtopa! - mówi jeden.
- Co się stało?
- Po nocy poślubnej z moją żoną położyłem jej na poduszce dwie stówki.
- No coś Ty? I co ona na to?
- Oddała mi pięć dych.
- Stary, ale wtopa! - mówi jeden.
- Co się stało?
- Po nocy poślubnej z moją żoną położyłem jej na poduszce dwie stówki.
- No coś Ty? I co ona na to?
- Oddała mi pięć dych.
613
Dowcip #31399. Rozmawia dwóch kolegów w kategorii: Śmieszny humor o mężu i żonie, Dowcipy o pieniądzach, Śmieszny humor o żonie, Humor o seksie, Śmieszne żarty o nocy poślubnej, Kawały o relacjach międzyludzkich.
Jasiu zawsze przeklinał i rzucał niedwuznaczne uwagi wszystkim wokoło. Za karę miał napisać wypracowanie, w którym nie będzie niczego niestosownego. Pani prosi, by głośno je przeczytał. Jaś czyta:
- Choć była zima, niebo było bezchmurne. Przez gąszcz drzew przebijało się słońce.
- Bardzo ładnie Jasiu. Czytaj dalej. - chwali go pani.
- W środku lasu, tam gdzie było jezioro, powstało błyszczące w słońcu lodowisko.
- Brawo Jasiu, wiedziałam, że potrafisz.- cieszy się pani - Czytaj dalej.
- Na powstałym lodowisku w blasku słońca bzykały się dwa wilki.
- Oj Jasiu, niedobrze!
- Pewnie, że niedobrze, bo im się łapy ślizgały!
- Choć była zima, niebo było bezchmurne. Przez gąszcz drzew przebijało się słońce.
- Bardzo ładnie Jasiu. Czytaj dalej. - chwali go pani.
- W środku lasu, tam gdzie było jezioro, powstało błyszczące w słońcu lodowisko.
- Brawo Jasiu, wiedziałam, że potrafisz.- cieszy się pani - Czytaj dalej.
- Na powstałym lodowisku w blasku słońca bzykały się dwa wilki.
- Oj Jasiu, niedobrze!
- Pewnie, że niedobrze, bo im się łapy ślizgały!
06
Dowcip #31400. Jasiu zawsze przeklinał i rzucał niedwuznaczne uwagi wszystkim wokoło. w kategorii: Śmieszne kawały o Jasiu, Dowcipy szkolne, Śmieszne kawały o wypracowaniach.
Przychodzi facet do lekarza i skarży się, że ma czerwonego penisa. Lekarz pyta:
- Uprawia pan seks?
- Tak. Z żoną mniej więcej trzy razy dziennie. - odpowiada facet.
- Trzy razy dziennie, no to...
- Ale panie doktorze! - przerywa mu pacjent - Ale oprócz tego mam jeszcze pięć kochanek!
- Pięć kochanek? - dziwi się lekarz. - A jak często Pan z nimi współżyje?
- Codziennie po dwa razy! - odpowiada pacjent
- No panie kochany! Po takiej ilości stosunków penis ma prawo być czerwony!
- Panie doktorze! Kamień spadł mi z serca! A już myślałem, że to od masturbacji!
- Uprawia pan seks?
- Tak. Z żoną mniej więcej trzy razy dziennie. - odpowiada facet.
- Trzy razy dziennie, no to...
- Ale panie doktorze! - przerywa mu pacjent - Ale oprócz tego mam jeszcze pięć kochanek!
- Pięć kochanek? - dziwi się lekarz. - A jak często Pan z nimi współżyje?
- Codziennie po dwa razy! - odpowiada pacjent
- No panie kochany! Po takiej ilości stosunków penis ma prawo być czerwony!
- Panie doktorze! Kamień spadł mi z serca! A już myślałem, że to od masturbacji!
114