- Kto z was zrobił dobry uczynek?
- Kto z was zrobił dobry uczynek?
- Mnie udały się dwa.
- Jakie Jasiu?
- W sobotę pojechałem do babci i babcia bardzo się ucieszyła.
- A drugi?
- W niedzielę wyjechałem od babci i babcia ucieszyła się jeszcze bardziej.
- Mnie udały się dwa.
- Jakie Jasiu?
- W sobotę pojechałem do babci i babcia bardzo się ucieszyła.
- A drugi?
- W niedzielę wyjechałem od babci i babcia ucieszyła się jeszcze bardziej.
213
Dowcip #26409. - Kto z was zrobił dobry uczynek? w kategorii: Śmieszny humor o Jasiu, Dowcipy o babci, Dowcipy o nauczycielce.
Skleroza i sraczka to straszna kombinacja. Biegniesz, ale dokąd?
515
Dowcip #26410. Skleroza i sraczka to straszna kombinacja. Biegniesz, ale dokąd? w kategorii: Humor o chorobach.
Przychodzi Tusk do wróżki i mówi:
- Opowiedz mi o mojej przyszłości.
- Widzę, że jedziesz odkrytym, długim samochodem, a wokół samochodu setki tysięcy Polaków.
Donald się uśmiecha. Wróżka komentuje:
- Widzę, że ludzie są bardzo zadowoleni, stoją z flagami, krzyczą radośnie i mają szczęśliwe twarze.
- Kochają mnie ... A czy ściskam im ręce?
- Nie.
- A dlaczego?
- Trumna jest zamknięta.
- Opowiedz mi o mojej przyszłości.
- Widzę, że jedziesz odkrytym, długim samochodem, a wokół samochodu setki tysięcy Polaków.
Donald się uśmiecha. Wróżka komentuje:
- Widzę, że ludzie są bardzo zadowoleni, stoją z flagami, krzyczą radośnie i mają szczęśliwe twarze.
- Kochają mnie ... A czy ściskam im ręce?
- Nie.
- A dlaczego?
- Trumna jest zamknięta.
947
Dowcip #26411. Przychodzi Tusk do wróżki i mówi w kategorii: Czarny humor, Dowcipy o Donaldzie Tusku, Śmieszny humor o wróżkach.
Jasiu chwali się koledze:
- Moja mama to jeździ jak piorun.
- Tak szybko?
- Nie, tak często wali w drzewa.
- Moja mama to jeździ jak piorun.
- Tak szybko?
- Nie, tak często wali w drzewa.
16
Dowcip #26412. Jasiu chwali się koledze w kategorii: Dowcipy o Jasiu, Żarty o kierowcach, Śmieszne dowcipy o mamie, Śmieszne dowcipy o drzewach.
Niedźwiedź prosi Zająca.
- Choć ze mną do baru.
Zając:
- Nie bo tam piją.
Niedźwiedź:
- No choć, co ci szkodzi.
Zając:
- Nie bo tam piją.
Niedźwiedź:
- No choć nie będę cię dłużej prosił.
Zając:
- No dobra, ale jesteś za mnie odpowiedzialny.
Wchodzą do baru. Nagle ze środka wychodzi wielbłąd. Zając:
- O cholera, ja tam nie idę, patrz co z koniem zrobili.
- Choć ze mną do baru.
Zając:
- Nie bo tam piją.
Niedźwiedź:
- No choć, co ci szkodzi.
Zając:
- Nie bo tam piją.
Niedźwiedź:
- No choć nie będę cię dłużej prosił.
Zając:
- No dobra, ale jesteś za mnie odpowiedzialny.
Wchodzą do baru. Nagle ze środka wychodzi wielbłąd. Zając:
- O cholera, ja tam nie idę, patrz co z koniem zrobili.
713
Dowcip #26413. Niedźwiedź prosi Zająca. w kategorii: Dowcipy o niedźwiedziu, Śmieszny humor o zajączku, Dowcipy o zwierzętach, Śmieszne kawały o restauracji i barze, Kawały o wielbłądach.
Co mówi Chińczyk, gdy widzi szybę?
- Toshiba.
- Toshiba.
213
Dowcip #26416. Co mówi Chińczyk, gdy widzi szybę? w kategorii: Śmieszne dowcipy o Chińczykach, Śmieszny humor zagadka.
Przychodzi biskup na wizytację do kościoła. Przegląda księgi wieczyste. Nagle, patrzy ochrzczono psa. Zdziwił się i mówi do księdza:
- Księże Piotrze, psa? Tak nie wolno!
Na to ksiądz:
- Biskupie ja wiem, ale dali sto tysięcy złotych, a dach przecieka i ogrzewanie szwankuje.
- Aaa, no to trzeba pieska przygotować do bierzmowania.
- Księże Piotrze, psa? Tak nie wolno!
Na to ksiądz:
- Biskupie ja wiem, ale dali sto tysięcy złotych, a dach przecieka i ogrzewanie szwankuje.
- Aaa, no to trzeba pieska przygotować do bierzmowania.
115
Dowcip #26419. Przychodzi biskup na wizytację do kościoła. w kategorii: Śmieszne kawały o duchownych, Kawały o pieniądzach, Śmieszne dowcipy o psach.
Przyjaciółka do przyjaciółki:
- Podobno twój mąż leży w szpitalu, bo coś złamał.
- Tak. Przysięgę wierności małżeńskiej.
- Podobno twój mąż leży w szpitalu, bo coś złamał.
- Tak. Przysięgę wierności małżeńskiej.
112
Dowcip #26420. Przyjaciółka do przyjaciółki w kategorii: Śmieszne dowcipy o facetach, Humor o mężu i żonie, Żarty o mężu, Dowcipy o żonie, Śmieszne kawały o zdradzie.
Małgosia poznała Jasia. Po kilku spotkaniach Małgosia postanawia zaprosić Jasia w niedziele na obiad. Jasiu zgodził się, ale był drobny szczegół. Pochodził z biednej rodziny i nie wiedział za bardzo jak się ubrać. Po chwili zastanowienia przypomniał sobie, że ma w szopie starego Junaka, więc po połączeniu ze starymi dżinsami i skórzaną kurtką będzie git.
Poszedł więc do szopy, ogarnął całe siano którym pojazd był przykryty i zamarł. Junak był cały zardzewiały. Na to Jasiu wpadł na genialny pomysł.
- Wysmaruje go wazeliną.
Tak więc zrobił i Junak świecił się jak po wypolerowaniu. W niedziele pojechał do Małgosi gdzie czekała na niego przed wejściem i mówi:
- Tylko pamiętaj Jasiu! Po zjedzeniu obiadu nie wolno ci się odezwać. Kto odezwie się pierwszy myje wszystkie gary, taka jest u nas tradycja.
- No dobra, niech będzie. Chyba ich porypało że ja gość będę gary mył.
Weszli więc do domu, zasiedli do stołu, zjedli obiad i cisza. Ojciec sobie myśli.
- Co ja będę się odzywał. Robiłem całą nockę, a teraz miałbym te gary myć? Nigdy w życiu, siedzę cicho!
Matka myśli.
- No chyba ich porąbało jeśli myślą że się odezwę! Cały dzień obiad gotowałam, a teraz miałabym jeszcze zmywać, no i jeszcze ta patelnia oj jaka brudna. Nic z tego siedzę cicho.
Małgosia sobie myśli.
- Żeby tylko Jasiu się nie odezwał.
Jasiu myśli.
- Porąbani. Przyszedłem w gości i myślą, że gary będę mył.
Minęła godzina i jeszcze nikt się nie odezwał. Jasio się wkurzył, położył Małgosię na stół i zerżnął. Ojciec sobie myśli.
- A co mnie to obchodzi. Pewnie dyma ją codziennie. Ja tych garów nie dotknę.
Matka myśli.
- A w dupie to mam. Jak pomyśle o tej patelni to mi się słabo robi. Siedzę cicho.
Mijają dwie godziny. Jasio się wkurzył, wziął matkę, położył na stół i zerżnął. Ojciec myśli.
- No przegiął, ale mam to w dupie. Całą noc harowałem i teraz nie będę garów mył.
Małgosia myśli.
- Żeby tylko Jasiu się nie odezwał.
Mijają trzy godziny i dalej cisza.
Zaczęło padać, Jasio podbiega do okna patrzy, a tam całą wazelinę zmyło mu z Junaka. Myśli sobie:
- No cholera, odezwę się.
- Macie może wazelinę?
Na to wystraszony ojciec.
- Dobra, dobra to ja już te gary umyję.
Poszedł więc do szopy, ogarnął całe siano którym pojazd był przykryty i zamarł. Junak był cały zardzewiały. Na to Jasiu wpadł na genialny pomysł.
- Wysmaruje go wazeliną.
Tak więc zrobił i Junak świecił się jak po wypolerowaniu. W niedziele pojechał do Małgosi gdzie czekała na niego przed wejściem i mówi:
- Tylko pamiętaj Jasiu! Po zjedzeniu obiadu nie wolno ci się odezwać. Kto odezwie się pierwszy myje wszystkie gary, taka jest u nas tradycja.
- No dobra, niech będzie. Chyba ich porypało że ja gość będę gary mył.
Weszli więc do domu, zasiedli do stołu, zjedli obiad i cisza. Ojciec sobie myśli.
- Co ja będę się odzywał. Robiłem całą nockę, a teraz miałbym te gary myć? Nigdy w życiu, siedzę cicho!
Matka myśli.
- No chyba ich porąbało jeśli myślą że się odezwę! Cały dzień obiad gotowałam, a teraz miałabym jeszcze zmywać, no i jeszcze ta patelnia oj jaka brudna. Nic z tego siedzę cicho.
Małgosia sobie myśli.
- Żeby tylko Jasiu się nie odezwał.
Jasiu myśli.
- Porąbani. Przyszedłem w gości i myślą, że gary będę mył.
Minęła godzina i jeszcze nikt się nie odezwał. Jasio się wkurzył, położył Małgosię na stół i zerżnął. Ojciec sobie myśli.
- A co mnie to obchodzi. Pewnie dyma ją codziennie. Ja tych garów nie dotknę.
Matka myśli.
- A w dupie to mam. Jak pomyśle o tej patelni to mi się słabo robi. Siedzę cicho.
Mijają dwie godziny. Jasio się wkurzył, wziął matkę, położył na stół i zerżnął. Ojciec myśli.
- No przegiął, ale mam to w dupie. Całą noc harowałem i teraz nie będę garów mył.
Małgosia myśli.
- Żeby tylko Jasiu się nie odezwał.
Mijają trzy godziny i dalej cisza.
Zaczęło padać, Jasio podbiega do okna patrzy, a tam całą wazelinę zmyło mu z Junaka. Myśli sobie:
- No cholera, odezwę się.
- Macie może wazelinę?
Na to wystraszony ojciec.
- Dobra, dobra to ja już te gary umyję.
410
Dowcip #26421. Małgosia poznała Jasia. w kategorii: Kawały o Jasiu, Śmieszne dowcipy o mamie, Humor o tacie, Śmieszny humor o seksie, Śmieszne dowcipy o Małgosi, Humor o sprzątaniu.
Poszliśmy z żoną na spotkanie maturzystów z mojej szkoły, wiele lat po maturze. Zauważyłem pijaną kobietę, siedzącą samotnie przy sąsiednim stoliku.
Żona spytała:
- Kto to jest?
- To moja była sympatia. Słyszałem, że gdy przerwaliśmy nasz romans, ona zaczęła pić i od tej pory nigdy nie była trzeźwa.
- Kto by pomyślał, że człowiek może coś świętować tak długo?
Żona spytała:
- Kto to jest?
- To moja była sympatia. Słyszałem, że gdy przerwaliśmy nasz romans, ona zaczęła pić i od tej pory nigdy nie była trzeźwa.
- Kto by pomyślał, że człowiek może coś świętować tak długo?
210