Kowalski pyta Nowaka
Kowalski pyta Nowaka:
- Dlaczego jesteś taki przygnębiony, Stefan?
- A bo pokłóciłem się z teściową i przysięgła mi, że przez miesiąc się do mnie nie odezwie.
- No to co w tym złego? Powinieneś to uczcić i świętować!
- Nie, nie, nie... To było cztery tygodnie temu i dziś jest ostatni dzień...
- Dlaczego jesteś taki przygnębiony, Stefan?
- A bo pokłóciłem się z teściową i przysięgła mi, że przez miesiąc się do mnie nie odezwie.
- No to co w tym złego? Powinieneś to uczcić i świętować!
- Nie, nie, nie... To było cztery tygodnie temu i dziś jest ostatni dzień...
29
Dowcip #32976. Kowalski pyta Nowaka w kategorii: Śmieszne żarty o teściowej, Śmieszny humor o kłótniach, Dowcipy o Nowaku.
Praca z ładnymi kobietami teoretycznie jest możliwa, a w praktyce wszystko stoi.
06
Dowcip #32977. Praca z ładnymi kobietami teoretycznie jest możliwa w kategorii: Kawały erotyczne, Humor o kobietach, Dowcipy z grą słów, Śmieszne powiedzenia.
Czterech emerytów przyjechało sobie na wakacje do Gdyni. Łażą sobie zwiedzając miasto, patrzą, a tu knajpa i napis: ”Wszystkie drinki po dziesięć groszy”. W szoku spojrzeli po sobie. Ale stwierdzili, że jaki hak by w tym nie był to trzeba to sprawdzić. Weszli do środka, knajpa milutka, czyściutko w środku, dużo miejsca i sporo ludzi. Od progu usłyszeli głos sympatycznego barmana:
- Witam panowie, proszę tutaj jest miejsce. Cóż wam nalać?
- Cztery martini.
- Już podaje, proszę, czterdzieści groszy.
Panowie w totalnym szoku spojrzeli po sobie, zapłacili, wypili, zamówili kolejną kolejkę. Znowu zapłacili czterdzieści groszy. Zamówili jeszcze po jednym martini i znów czterdzieści groszy. W końcu jeden nie wytrzymał i pyta barmana:
- Panie niech pan nam wytłumaczy, czemu tu jest tak tanio?
- Wie pan... To wygląda tak. Byłem marynarzem, ale zawsze chciałem prowadzić swoją knajpkę. I gdy wygrałem na loterii dwadzieścia pięć milionów dolarów, postanowiłem ją otworzyć i sprzedawać tanie drinki, aby przychodziło tu wielu ludzi. Mając te pieniądze nie muszę zarabiać i tylko robię to co lubię, poznając przy okazji wiele ciekawych osób.
- Wow, to jest historia, a mógłby nam pan jeszcze powiedzieć czemu tamci faceci w kącie siedzą od czterdziestu minut, ale nic nie piją?
- A bo oni przyjechali z Poznania i teraz czekają, aż po osiemnastej wszystko będzie pięćdziesiąt procent taniej...
- Witam panowie, proszę tutaj jest miejsce. Cóż wam nalać?
- Cztery martini.
- Już podaje, proszę, czterdzieści groszy.
Panowie w totalnym szoku spojrzeli po sobie, zapłacili, wypili, zamówili kolejną kolejkę. Znowu zapłacili czterdzieści groszy. Zamówili jeszcze po jednym martini i znów czterdzieści groszy. W końcu jeden nie wytrzymał i pyta barmana:
- Panie niech pan nam wytłumaczy, czemu tu jest tak tanio?
- Wie pan... To wygląda tak. Byłem marynarzem, ale zawsze chciałem prowadzić swoją knajpkę. I gdy wygrałem na loterii dwadzieścia pięć milionów dolarów, postanowiłem ją otworzyć i sprzedawać tanie drinki, aby przychodziło tu wielu ludzi. Mając te pieniądze nie muszę zarabiać i tylko robię to co lubię, poznając przy okazji wiele ciekawych osób.
- Wow, to jest historia, a mógłby nam pan jeszcze powiedzieć czemu tamci faceci w kącie siedzą od czterdziestu minut, ale nic nie piją?
- A bo oni przyjechali z Poznania i teraz czekają, aż po osiemnastej wszystko będzie pięćdziesiąt procent taniej...
736
Dowcip #32978. Czterech emerytów przyjechało sobie na wakacje do Gdyni. w kategorii: Śmieszny humor o alkoholu, Dowcipy o emerytach, Śmieszny humor o pieniądzach, Humor o Poznaniakach.
Lata osiemdziesiąte. Wchodzi para biedaków do sklepu.
- Dzień dobry, są zapałki?
- Nie ma.
- My ze spalonych wsi, a jest mięso?
- Nie ma.
- My z głodujących miast, a wódka?
- Jest.
- Ukochany kraj! Umiłowany kraj!
- Dzień dobry, są zapałki?
- Nie ma.
- My ze spalonych wsi, a jest mięso?
- Nie ma.
- My z głodujących miast, a wódka?
- Jest.
- Ukochany kraj! Umiłowany kraj!
1917
Dowcip #32979. Lata osiemdziesiąte. Wchodzi para biedaków do sklepu. w kategorii: Humor o alkoholu, Dowcipy o sklepach, Kawały o biedakach.
Prosiak, Kubuś, dwa pijaki
wpadli raz na pomysł taki:
Naje*iemy się jak bela,
będzie ubaw jak cholera.
Pomysł był to zaku*wisty.
poszli kupić wódy czystej.
Wódka droga, choć niezdrowa,
trzeba kasę skombinować.
Poszli w bramę, prawda szczera
i czekają na frajera.
Ale w lesie cisza głucha
i cholerna zapi*ździucha.
Nagle Krzysio się pojawił,
Prosiak w mordę go zaprawił,
Kubuś z buta zapie*dolił.
Prosiak podszedł i ogolił,
krwią ma uje*ane ręce
ale kasy jest już więcej.
Za jeb*ne złote cztery
będzie chlania od cholery.
Jest tu w lesie stumilowym
taki sklep monopolowy
Gdzie jest wóda za dwa zety.
Sklep daleko jest niestety...
Mają jednak łeb chłopaki,
wpadli więc na pomysł taki,
aby szybko, jednym susem
przebyć trasę autobusem.
Jada sobie komfortowo,
myśląc, że jest młodzieżowo.
Nagle wpadka, nie do wiary!
W autobusie są kanary!
Wiedz, że nasi przyjaciele,
to nie łapsy są, nie cwele.
Nawet kanar,- choć ch*j duży,
nie zakłóci im podróży.
W mordę mu chłopaki dali,
z laczka w oko doj*bali.
Zakończywszy w brzuch fajfusa
wyskoczyli z ikarusa.
Wnet dotarli do sklepiku.
Wtem miś mówi: ”muszę siku”.
Odlał się nie patrząc gdzie,
nagle słyszy - ktoś się drze:
- Te, Puchatku! Poje*usie!
Co szczasz na mnie, Ty fajfusie!
Przyjaciela nie poznajesz?
Na kolegę mocz oddajesz?
Był to osioł Kłapouchy
co to mimo zapi*dziuchy
leczył kaca po libacji
i się ćwiczył w masturbacji.
- Kłapouchu, madafaku!
Co tu robisz, ty jeb*ku?
- Właśnie ciągłem se ogóra,
gdy poczułem - ktoś mi siura!
Poszli do sklepiku gazem,
siedem złotych mieli razem.
Więc kupili dwie wódeczki
i dwie wiśni buteleczki.
Obalili je szybciutko,
poradzili se też z wódką.
Trunki szybka dają w głowę
i koncepty idą nowe.
Kubuś śpiewa jak w operze,
Prosiak beknął sobie szczerze,
zaś Kłapouch, świntuch wielki,
już przeleciał dwa wróbelki.
Na dupczenie się zebrało,
a że panien w lesie mało
trzeba było pieprzyć ptaki,
psy, wiewiórki i ślimaki.
Właśnie kiedy przyszła pora
jechać wspólnie wraz gąsiora
posłyszeli wtem trzy słowa:
- Co jest, ku*wa? - rzekł Pan Sowa.
Gdy spojrzeli się do góry
zobaczyli dziób ponury.
To Pan Sowa z kolesiami
tak zwanymi ”dresiarzami”.
Trzeba wiedzieć, że Pan Sowa
To osoba jest nerwowa.
Gdy się wku*wi, daje słowo
wtedy całkiem jest chu*owo.
Kubuś dostał pika z główki,
wziął też w brzuszek z bejsbolówki.
Gdy już leżał, goście w paskach
kopli jeszcze z adidaska.
Się wku*wili przyjaciele.
Prosiak krzyknął: - O wy cwele!
Nagle poczuł ból pośladka
i podzielił los Puchatka.
Rzekł Kłapouch, kumpel trzeci:
- Mnie tak łatwo nie weźmiecie!
Wyjął nóż z dupy Prosiaka
i ugodził Sowę w ptaka!
Co się dzieje! Krew się leje!
Osioł się jak po*eb śmieje,
Sowa zdycha krwawiąc z kroku,
a koledzy śpią na boku.
- Na nich ku*wa! - Sowa kwika
- Trzeba pomścić mego dicka!
Za me męki, za me bóle,
niechaj zginą głupie chu*e!
Dresy Sowy to twardziele
i choć głupi są jak ciele,
to gdy trzeba komuś wje*ać,
oni wje*ią komu trzeba.
To zbyt wiele dla osiołka.
- -Znajdźcie se innego ciołka.
wrzasnął tak do obu cweli,
Zwiał i tyle go widzieli.
Dresy Sowy to prostaki.
Się musieli wyżyć na kimś
a najbliżej był ich szef,
no to bęc! Szefowi w łeb.
Trzeba kończyć nasze story,
kto nie zasnął do tej pory
chyba jest z poj*bów rasy,
albo zażył jakieś kwasy.
Taki morał naszej bajki:
Nie pij wódy, nie rusz fajki,
nie wal konia, nie pal skrętów,
nie podrabiaj dokumentów...
Siostry od tylca nie ruchaj,
nie bij ludzi, mamy słuchaj,
załóż gumę przed ciupcianiem.
Dobra, kończę przynudzanie!
Tak się kończy nasza bajka.
Myster Sowa stracił jajka,
Reszta, po porannym piwie,
żyła długo i szczęśliwie.
wpadli raz na pomysł taki:
Naje*iemy się jak bela,
będzie ubaw jak cholera.
Pomysł był to zaku*wisty.
poszli kupić wódy czystej.
Wódka droga, choć niezdrowa,
trzeba kasę skombinować.
Poszli w bramę, prawda szczera
i czekają na frajera.
Ale w lesie cisza głucha
i cholerna zapi*ździucha.
Nagle Krzysio się pojawił,
Prosiak w mordę go zaprawił,
Kubuś z buta zapie*dolił.
Prosiak podszedł i ogolił,
krwią ma uje*ane ręce
ale kasy jest już więcej.
Za jeb*ne złote cztery
będzie chlania od cholery.
Jest tu w lesie stumilowym
taki sklep monopolowy
Gdzie jest wóda za dwa zety.
Sklep daleko jest niestety...
Mają jednak łeb chłopaki,
wpadli więc na pomysł taki,
aby szybko, jednym susem
przebyć trasę autobusem.
Jada sobie komfortowo,
myśląc, że jest młodzieżowo.
Nagle wpadka, nie do wiary!
W autobusie są kanary!
Wiedz, że nasi przyjaciele,
to nie łapsy są, nie cwele.
Nawet kanar,- choć ch*j duży,
nie zakłóci im podróży.
W mordę mu chłopaki dali,
z laczka w oko doj*bali.
Zakończywszy w brzuch fajfusa
wyskoczyli z ikarusa.
Wnet dotarli do sklepiku.
Wtem miś mówi: ”muszę siku”.
Odlał się nie patrząc gdzie,
nagle słyszy - ktoś się drze:
- Te, Puchatku! Poje*usie!
Co szczasz na mnie, Ty fajfusie!
Przyjaciela nie poznajesz?
Na kolegę mocz oddajesz?
Był to osioł Kłapouchy
co to mimo zapi*dziuchy
leczył kaca po libacji
i się ćwiczył w masturbacji.
- Kłapouchu, madafaku!
Co tu robisz, ty jeb*ku?
- Właśnie ciągłem se ogóra,
gdy poczułem - ktoś mi siura!
Poszli do sklepiku gazem,
siedem złotych mieli razem.
Więc kupili dwie wódeczki
i dwie wiśni buteleczki.
Obalili je szybciutko,
poradzili se też z wódką.
Trunki szybka dają w głowę
i koncepty idą nowe.
Kubuś śpiewa jak w operze,
Prosiak beknął sobie szczerze,
zaś Kłapouch, świntuch wielki,
już przeleciał dwa wróbelki.
Na dupczenie się zebrało,
a że panien w lesie mało
trzeba było pieprzyć ptaki,
psy, wiewiórki i ślimaki.
Właśnie kiedy przyszła pora
jechać wspólnie wraz gąsiora
posłyszeli wtem trzy słowa:
- Co jest, ku*wa? - rzekł Pan Sowa.
Gdy spojrzeli się do góry
zobaczyli dziób ponury.
To Pan Sowa z kolesiami
tak zwanymi ”dresiarzami”.
Trzeba wiedzieć, że Pan Sowa
To osoba jest nerwowa.
Gdy się wku*wi, daje słowo
wtedy całkiem jest chu*owo.
Kubuś dostał pika z główki,
wziął też w brzuszek z bejsbolówki.
Gdy już leżał, goście w paskach
kopli jeszcze z adidaska.
Się wku*wili przyjaciele.
Prosiak krzyknął: - O wy cwele!
Nagle poczuł ból pośladka
i podzielił los Puchatka.
Rzekł Kłapouch, kumpel trzeci:
- Mnie tak łatwo nie weźmiecie!
Wyjął nóż z dupy Prosiaka
i ugodził Sowę w ptaka!
Co się dzieje! Krew się leje!
Osioł się jak po*eb śmieje,
Sowa zdycha krwawiąc z kroku,
a koledzy śpią na boku.
- Na nich ku*wa! - Sowa kwika
- Trzeba pomścić mego dicka!
Za me męki, za me bóle,
niechaj zginą głupie chu*e!
Dresy Sowy to twardziele
i choć głupi są jak ciele,
to gdy trzeba komuś wje*ać,
oni wje*ią komu trzeba.
To zbyt wiele dla osiołka.
- -Znajdźcie se innego ciołka.
wrzasnął tak do obu cweli,
Zwiał i tyle go widzieli.
Dresy Sowy to prostaki.
Się musieli wyżyć na kimś
a najbliżej był ich szef,
no to bęc! Szefowi w łeb.
Trzeba kończyć nasze story,
kto nie zasnął do tej pory
chyba jest z poj*bów rasy,
albo zażył jakieś kwasy.
Taki morał naszej bajki:
Nie pij wódy, nie rusz fajki,
nie wal konia, nie pal skrętów,
nie podrabiaj dokumentów...
Siostry od tylca nie ruchaj,
nie bij ludzi, mamy słuchaj,
załóż gumę przed ciupcianiem.
Dobra, kończę przynudzanie!
Tak się kończy nasza bajka.
Myster Sowa stracił jajka,
Reszta, po porannym piwie,
żyła długo i szczęśliwie.
214
Dowcip #32980. Prosiak, Kubuś w kategorii: Dowcipy o Kubusiu Puchatku, Śmieszny humor o alkoholu, Humor o postaciach z bajek, Śmieszne kawały rymowane, Śmieszne dowcipy o Prosiaczku, Śmieszne dowcipy o treści wulgarnej.
Staruszka wchodzi do sklepu i mówi:
- Potrzebuję kilka rolek papieru toaletowego.
Młoda sprzedawczyni prezentuje na ladzie kilka gatunków papierów w różne wzorki i kolory.
- Który pani sobie życzy?
- Obojętnie, byle nie biały, bo się szybko brudzi.
- Potrzebuję kilka rolek papieru toaletowego.
Młoda sprzedawczyni prezentuje na ladzie kilka gatunków papierów w różne wzorki i kolory.
- Który pani sobie życzy?
- Obojętnie, byle nie biały, bo się szybko brudzi.
312
Dowcip #32981. Staruszka wchodzi do sklepu i mówi w kategorii: Dowcipy o staruszkach, Humor o papierze toaletowym.
Biznesmen wybiera się w delegację. Zagląda do walizki po czym woła żonę:
- Kochanie?
- Tak skarbie? - odpowiada żona.
- Kochanie ... - mówi łagodnym tonem - Dlaczego pakujesz mi do walizki prezerwatywy, za każdym razem kiedy jadę w delegację? Wiesz przecież, że poza Tobą świata nie widzę. Zawsze jestem Ci wierny.
- Och, wiem kochanie, ufam Ci. - odpowiedziała słodko - To przez to, że wiesz, tyle jest teraz tych paskudnych chorób... To daje mi pewność, że nic Ci się nie stanie, że jesteś bezpieczny. Dlatego proszę, zrób to dla mnie i zabierz je ze sobą.
- Dobrze, jeśli tak stawiasz sprawę. Zrobię to dla Ciebie... Ale na litość boską, daj mi więcej niż jedną.
- Kochanie?
- Tak skarbie? - odpowiada żona.
- Kochanie ... - mówi łagodnym tonem - Dlaczego pakujesz mi do walizki prezerwatywy, za każdym razem kiedy jadę w delegację? Wiesz przecież, że poza Tobą świata nie widzę. Zawsze jestem Ci wierny.
- Och, wiem kochanie, ufam Ci. - odpowiedziała słodko - To przez to, że wiesz, tyle jest teraz tych paskudnych chorób... To daje mi pewność, że nic Ci się nie stanie, że jesteś bezpieczny. Dlatego proszę, zrób to dla mnie i zabierz je ze sobą.
- Dobrze, jeśli tak stawiasz sprawę. Zrobię to dla Ciebie... Ale na litość boską, daj mi więcej niż jedną.
02
Dowcip #32983. Biznesmen wybiera się w delegację. w kategorii: Humor o biznesmenach, Dowcipy o żonie, Dowcipy o podróżach, Dowcipy o prezerwatywach.
Rozmawiają między sobą żołnierze:
- Słyszeliście? Breżniew umarł!
- Osobiście?
- Słyszeliście? Breżniew umarł!
- Osobiście?
414
Dowcip #32984. Rozmawiają między sobą żołnierze w kategorii: Humor o żołnierzach, Śmieszne kawały o Leonidzie Breżniewie.
Podczas mszy zbiórka na tacę. Jedna z kobiet wyjmuje z portfela złotówkę oraz banknot dziesięciozłotowy i rzuca na tacę monetę.
- Dlaczego pani nie dała dziesięciu złotych?
- Bo idę dziś do fryzjera i muszę mu zapłacić.
- Ależ pani nie musi iść do fryzjera!
- A ksiądz nie musi jeździć mercedesem!
- Dlaczego pani nie dała dziesięciu złotych?
- Bo idę dziś do fryzjera i muszę mu zapłacić.
- Ależ pani nie musi iść do fryzjera!
- A ksiądz nie musi jeździć mercedesem!
1118
Dowcip #32985. Podczas mszy zbiórka na tacę. w kategorii: Dowcipy o duchownych, Śmieszne kawały o pieniądzach, Śmieszne dowcipy o samochodach.
Jaś telefonuje ze swoją nową, niedawno poznaną miłością Małgosią.
- Uwielbiam czerwone wino... - szepcze ona do słuchawki.
- Mam pełną piwnicę czerwonego wina... - dostraja się Jasiu.
- Mogę cały dzień słuchać Stevie Wondera... - kontynuuje dziewczyna.
Staś nie pozostaje dłużny:
- Mam całą górną półkę jego płyt...!
Głos laski przechodzi w szept:
- Uwielbiam się kochać na zwierzęcych futrach...
- Wytłukę wszystkie swoje chomiki!!!
- Uwielbiam czerwone wino... - szepcze ona do słuchawki.
- Mam pełną piwnicę czerwonego wina... - dostraja się Jasiu.
- Mogę cały dzień słuchać Stevie Wondera... - kontynuuje dziewczyna.
Staś nie pozostaje dłużny:
- Mam całą górną półkę jego płyt...!
Głos laski przechodzi w szept:
- Uwielbiam się kochać na zwierzęcych futrach...
- Wytłukę wszystkie swoje chomiki!!!
1412