Jasio wszedł do ciemni fotograficznej i zaczyna wrzeszczeć.
Jasio wszedł do ciemni fotograficznej i zaczyna wrzeszczeć.
- Czemu tak krzyczysz? - pyta mama.
- Wywołuję zdjęcia!
- Czemu tak krzyczysz? - pyta mama.
- Wywołuję zdjęcia!
712
Dowcip #33121. Jasio wszedł do ciemni fotograficznej i zaczyna wrzeszczeć. w kategorii: Kawały o Jasiu, Kawały o zdjęciach.
Po długich poszukiwaniach prokuratorowi udało się namierzyć osobnika podejrzanego o uchylanie się od płacenia alimentów. Nie było to łatwe, gdyż podejrzany ukrywał się w niewielkim nocnym lokalu, gdzie pracował jako pianista. Prokurator wysyła więc do baru swych pracowników. Dwaj panowie w szarych płaszczach i Kodeksem Karnym pod pachą wchodzą do baru i kierują swe kroki w kierunku pianina i grającego na nim muzyka. Jeden z nich mówi:
- Czy zna pan art. 186 § 1 Kodeksu Karnego?
- Niestety nie, ale jeżeli któryś z panów zanuci, to zagram.
- Czy zna pan art. 186 § 1 Kodeksu Karnego?
- Niestety nie, ale jeżeli któryś z panów zanuci, to zagram.
19
Dowcip #33122. Po długich poszukiwaniach prokuratorowi udało się namierzyć osobnika w kategorii: Śmieszne dowcipy o prokuratorach, Żarty o muzykach.
Przychodzi mały murzynek do mamy i mówi:
- Mamo daj possać cyca!
- No nie wiem, już dzisiaj miałeś.
- Mamo proszę, daj possać...
- No dobrze, tylko nie odchodź za daleko.
- Mamo daj possać cyca!
- No nie wiem, już dzisiaj miałeś.
- Mamo proszę, daj possać...
- No dobrze, tylko nie odchodź za daleko.
4532
Dowcip #33123. Przychodzi mały murzynek do mamy i mówi w kategorii: Kawały o Murzynach, Śmieszny humor o piersiach.
Szef składu opałowego robi awanturę swojemu nowemu pracownikowi:
- Pracujesz już miesiąc, a jeszcze nie odróżniasz węgla od koksu!
- Ale już się od szefa nauczyłem, że tona ma dziewięćset kilogramów.
- Pracujesz już miesiąc, a jeszcze nie odróżniasz węgla od koksu!
- Ale już się od szefa nauczyłem, że tona ma dziewięćset kilogramów.
223
Dowcip #33124. Szef składu opałowego robi awanturę swojemu nowemu pracownikowi w kategorii: Żarty o szefie, Humor matematyczny, Humor o pracownikach.
W kawiarni spotykają się dwaj przyjaciele: Amerykanin i Rosjanin. Obaj opowiadają, jak im się wiedzie. Amerykanin mówi:
- No, oprócz tego wszystkiego, co Ci mówiłem, to mam jeszcze trzy samochody.
- Po co ci aż trzy samochody?
- Jednym jeżdżę do pracy, drugi ma żona na zakupy, a trzecim jedziemy do przyjaciół. A Ty ile masz samochodów?
- Dwa.
- Czemu tylko dwa? - pyta Amerykanin.
- Jednym żona jeździ po zakupy, drugim ja do pracy.
- No, a do przyjaciół?
- Do przyjaciół to my czołgiem.
- No, oprócz tego wszystkiego, co Ci mówiłem, to mam jeszcze trzy samochody.
- Po co ci aż trzy samochody?
- Jednym jeżdżę do pracy, drugi ma żona na zakupy, a trzecim jedziemy do przyjaciół. A Ty ile masz samochodów?
- Dwa.
- Czemu tylko dwa? - pyta Amerykanin.
- Jednym żona jeździ po zakupy, drugim ja do pracy.
- No, a do przyjaciół?
- Do przyjaciół to my czołgiem.
322
Dowcip #33125. W kawiarni spotykają się dwaj przyjaciele: Amerykanin i Rosjanin. w kategorii: Śmieszny humor o Rosjanach, Żarty o autach, Śmieszny humor o przyjaciołach, Kawały o Amerykanach, Dowcipy o czołgu.
Zatrzymuje policjant podejrzane auto.
- Dokumenty proszę!
Kierowca spokojnie podaje papiery.
- Broń jest? - drąży policjant. -
Jest. Oto automat Kałasznikowa i dwie paczki nabojów. - odpowiada spokojnie kierowca.
Dziwi się policjant ale pyta dalej:
- A narkotyki?
- Ta. Tu dziesięć kilogramów heroiny na sprzedaż, a ta amfa to dla mnie...
Jeszcze bardziej zdziwiony policjant pyta dalej:
- A w bagażniku co jest?
- W bagażniku trup. Trup policjanta. Jest tam miejsce jeszcze na jednego!
- No to szerokiej drogi, kierowco...
- Dokumenty proszę!
Kierowca spokojnie podaje papiery.
- Broń jest? - drąży policjant. -
Jest. Oto automat Kałasznikowa i dwie paczki nabojów. - odpowiada spokojnie kierowca.
Dziwi się policjant ale pyta dalej:
- A narkotyki?
- Ta. Tu dziesięć kilogramów heroiny na sprzedaż, a ta amfa to dla mnie...
Jeszcze bardziej zdziwiony policjant pyta dalej:
- A w bagażniku co jest?
- W bagażniku trup. Trup policjanta. Jest tam miejsce jeszcze na jednego!
- No to szerokiej drogi, kierowco...
17
Dowcip #33126. Zatrzymuje policjant podejrzane auto. w kategorii: Humor o kierowcach, Humor o policjantach.
Rzecz dzieje się w carskiej Rosji. Kurier z carskiej armii opowiada o swojej przeprawie przez skutą mrozem Syberię. Siedzi z kompanami, popija, popala i opowiada:
- Wysłano mnie z listem niezwykle ważnym do generała Pawłowa i miałem tylko kilka dni na przedarcie się przez dziką Syberię. Jechałem pięć dni i pięć nocy konno. Wichury, burze śnieżne, potężne zaspy i żywego ducha wokoło. Mój koń już ledwo zipał, brakowało jedzenia, picia i snu. Rozglądałem się ciągle dookoła ale wszędzie tylko śnieg, śnieg i śnieg. Nawet drzew i krzaków nie widać było taka była śnieżyca. Gdy już zwątpiłem zupełnie i modliłem się tylko o łagodną śmierć nagle ujrzałem mglisty zarys czegoś, co wystawało ze śniegu. To był krzyż. Pomyślałem, że trafiłem na jakieś zagubione cmentarzysko. Tak więc postanowiłem, że jeśli mam umrzeć to najlepiej tu. Zsiadłem z konia, przywiązałem go do krzyża, a sam okryłem się wszystkim co tylko miałem i położyłem się obok mojego strudzonego drogą i głodem konia. Zasnąłem... Nie wiem ile spałem. Gdy się obudziłem świeciło słońce, śnieg stopniał, ja leżałem na schodach pod cerkwią, a koń wisiał na dzwonnicy...
- Wysłano mnie z listem niezwykle ważnym do generała Pawłowa i miałem tylko kilka dni na przedarcie się przez dziką Syberię. Jechałem pięć dni i pięć nocy konno. Wichury, burze śnieżne, potężne zaspy i żywego ducha wokoło. Mój koń już ledwo zipał, brakowało jedzenia, picia i snu. Rozglądałem się ciągle dookoła ale wszędzie tylko śnieg, śnieg i śnieg. Nawet drzew i krzaków nie widać było taka była śnieżyca. Gdy już zwątpiłem zupełnie i modliłem się tylko o łagodną śmierć nagle ujrzałem mglisty zarys czegoś, co wystawało ze śniegu. To był krzyż. Pomyślałem, że trafiłem na jakieś zagubione cmentarzysko. Tak więc postanowiłem, że jeśli mam umrzeć to najlepiej tu. Zsiadłem z konia, przywiązałem go do krzyża, a sam okryłem się wszystkim co tylko miałem i położyłem się obok mojego strudzonego drogą i głodem konia. Zasnąłem... Nie wiem ile spałem. Gdy się obudziłem świeciło słońce, śnieg stopniał, ja leżałem na schodach pod cerkwią, a koń wisiał na dzwonnicy...
214
Dowcip #33127. Rzecz dzieje się w carskiej Rosji. w kategorii: Dowcipy o Rosjanach, Śmieszne kawały o Rosji, Kawały o koniu, Dowcipy o zimie.
W pewną paskudną, zimną i deszczową jesienną noc strudzony wędrowiec zauważył przydrożną karczmę o obiecującej nazwie ”Smok i święty Jerzy”. Podszedł, zastukał, drzwi otworzyło mu wstrętne, oślizgłe babsko. Niezrażony tym widokiem grzecznie zapytał o możliwość noclegu mimo późnej pory. Babsko jednak w słowach powszechnie uważanych za niegrzeczne kazało mu odejść, co też wędrowiec niezwłocznie uczynił. Po krótkiej chwili zastanowienia postanowił jeszcze raz spróbować szczęścia. Wrócił, zapukał do drzwi i znów mu otwiera to samo paskudne babsko. Wędrowiec pyta:
- A czy jest Święty Jerzy?
- A czy jest Święty Jerzy?
06
Dowcip #33128. W pewną paskudną w kategorii: Humor o grubasach, Humor o wędrowcach.
Akademia Medyczna w Lublinie. Egzamin z neurologii zdaje student Nowak. Niewysoki, grubawy, rudy, cecha charakterystyczna: brak lewego ucha.
- Jeśli rozpozna pan trzy mózgi, będzie piątka. - zapowiada profesor.
- Czyj to mózg?
- Inżyniera, specjalizacja budowa autostrad.
- Po czym pan wnosi?
- Dużo bruzd, ale wszystkie chaotycznie rozłożone.
- OK. A ten?
- Bankowiec, specjalizacja udzielanie kredytów.
- Skąd ta konstatacja?
- Dużo bruzd, ale wszystkie poskręcane w lewo.
- Dobrze, a ten mózg czyj jest?
- Żołnierz, podoficer w jednostkach zapasowych.
- Brawo, dlaczego?
- Prawie płaski mózg, jedna bruzda, na dodatek połączona.
- Zdał pan, panie Nowak. Stawiam czwórkę.
- A czemu nie piątkę?
- Bo się pan pomylił przy mózgu oficera. To nie bruzda, tylko ślad po czapce.
- Jeśli rozpozna pan trzy mózgi, będzie piątka. - zapowiada profesor.
- Czyj to mózg?
- Inżyniera, specjalizacja budowa autostrad.
- Po czym pan wnosi?
- Dużo bruzd, ale wszystkie chaotycznie rozłożone.
- OK. A ten?
- Bankowiec, specjalizacja udzielanie kredytów.
- Skąd ta konstatacja?
- Dużo bruzd, ale wszystkie poskręcane w lewo.
- Dobrze, a ten mózg czyj jest?
- Żołnierz, podoficer w jednostkach zapasowych.
- Brawo, dlaczego?
- Prawie płaski mózg, jedna bruzda, na dodatek połączona.
- Zdał pan, panie Nowak. Stawiam czwórkę.
- A czemu nie piątkę?
- Bo się pan pomylił przy mózgu oficera. To nie bruzda, tylko ślad po czapce.
111
Dowcip #33129. Akademia Medyczna w Lublinie. w kategorii: Śmieszne kawały o studentach, Kawały o żołnierzach, Dowcipy o egzaminach, Śmieszne żarty o Nowaku.
Dwóch Anglików wybrało się na wyprawę wędkarską. Wypożyczyli cały sprzęt. Wędki, kołowrotki, ubrania wędkarskie, łódź, samochód, a nawet wynajęli chatę nad brzegiem jeziora. Wydali kupę kasy... Pierwszego dnia nie złapali ani jednej ryby, podobnie przez następne dwa dni... W końcu ostatniego dnia swojej wyprawy jeden z nich złapał jakąś rybkę... W drodze do domu obaj byli bardzo przygnębieni. W pewnym momencie jeden mówi do drugiego:
- Czy zdajesz sobie sprawę, z tego, że ta mała rybka kosztowała nas tysiąc pięćset dolarów?
- Wow! - wykrzyknął drugi - To całe szczęście, że nie złapaliśmy więcej...
- Czy zdajesz sobie sprawę, z tego, że ta mała rybka kosztowała nas tysiąc pięćset dolarów?
- Wow! - wykrzyknął drugi - To całe szczęście, że nie złapaliśmy więcej...
68