Ciemna noc, amerykański bombowiec leci na akcję.
Ciemna noc, amerykański bombowiec leci na akcję. Cel: zrzucić spadochroniarzy na wyznaczony obszar na terytorium wroga. Samolot zatoczył krąg, zapala się czerwona lampka, następnie zielona, grupa komandosów wyskoczyła nad celem. Z wyjątkiem jednego. Dowódca:
- Skacz.
Jąkający się komandos:
- Nnnie.
- Dlaczego nie?
- Bbbo jja nie chhhhcę.
- Skacz, bo pójdę po pilota!
- Ttto idź.
Po chwili dowódca wraca z pilotem, a ciemno jest kompletnie.
- Skacz - mówi pilot - bo Cię wyrzucimy siłą.
Komandos nadal odmawia opuszczenia samolotu:
- Nnnie, nnnie skkkoczczę.
W ciemności słychać kotłowaninę, w końcu udaje im się wypchnąć go z samolotu. Zdyszani siedzą w ciemnym wnętrzu:
- Silny był. - mówi dowódca.
- Nnno, chhhyba ccoś tttrenowaał.
- Skacz.
Jąkający się komandos:
- Nnnie.
- Dlaczego nie?
- Bbbo jja nie chhhhcę.
- Skacz, bo pójdę po pilota!
- Ttto idź.
Po chwili dowódca wraca z pilotem, a ciemno jest kompletnie.
- Skacz - mówi pilot - bo Cię wyrzucimy siłą.
Komandos nadal odmawia opuszczenia samolotu:
- Nnnie, nnnie skkkoczczę.
W ciemności słychać kotłowaninę, w końcu udaje im się wypchnąć go z samolotu. Zdyszani siedzą w ciemnym wnętrzu:
- Silny był. - mówi dowódca.
- Nnno, chhhyba ccoś tttrenowaał.
08
Dowcip #10332. Ciemna noc, amerykański bombowiec leci na akcję. w kategorii: Humor o pilotach, Śmieszny humor o spadochroniarzach, Śmieszne żarty o jąkałach.
Diabeł złapał Anglika, Francuza, Niemca i Polaka. Zaciągnął ich na bezdenną przepaść i mówi do Anglika:
- Skacz!
- Nie skoczę!
- Gentlemen skoczyłby!
Anglik skoczył. Nad przepaścią staje Francuz i diabeł go kusi:
- Skacz!
- Nie skoczę!
- Gentlemen skoczyłby!
- Nie skoczę!
- Ale teraz jest taka moda!
I Francuz skoczył. Nad przepaścią staje Niemiec i diabeł znów kusi:
- Skacz!
- Nie skoczę!
- Gentlemen skoczyłby!
- Nie skoczę!
- Ale teraz jest taka moda!
- Nie skoczę!
- To rozkaz!
Więc i Niemiec skoczył. Wreszcie, nad przepaścią staje Polak i diabeł kusi:
- Skacz!
- Nie skoczę!
- Gentlemen skoczyłby!
- Nie skoczę!
- Ale teraz jest taka moda!
- Nie skoczę!
- To rozkaz!
- Nie skoczę!
- A, to sobie nie skacz!
Polak skoczył.
- Skacz!
- Nie skoczę!
- Gentlemen skoczyłby!
Anglik skoczył. Nad przepaścią staje Francuz i diabeł go kusi:
- Skacz!
- Nie skoczę!
- Gentlemen skoczyłby!
- Nie skoczę!
- Ale teraz jest taka moda!
I Francuz skoczył. Nad przepaścią staje Niemiec i diabeł znów kusi:
- Skacz!
- Nie skoczę!
- Gentlemen skoczyłby!
- Nie skoczę!
- Ale teraz jest taka moda!
- Nie skoczę!
- To rozkaz!
Więc i Niemiec skoczył. Wreszcie, nad przepaścią staje Polak i diabeł kusi:
- Skacz!
- Nie skoczę!
- Gentlemen skoczyłby!
- Nie skoczę!
- Ale teraz jest taka moda!
- Nie skoczę!
- To rozkaz!
- Nie skoczę!
- A, to sobie nie skacz!
Polak skoczył.
312
Dowcip #10333. Diabeł złapał Anglika, Francuza, Niemca i Polaka. w kategorii: Żarty o Anglikach, Humor o Francuzach, Śmieszne kawały o Niemcach, Śmieszne dowcipy o diable, Żarty o Polakach.
Do Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przyjechał raz Niemiec z NRD. Chciał zapolować na jakiegoś grubego zwierza. Udał się więc do koła łowieckiego, aby dostać pozwolenie na odstrzał.
- Chciałbym zapolować na żubra. - powiedział
- Ale żubry są u nas pod ochroną.
- To może jakaś sarna albo łoś?
- No niestety, okres ochronny się zaczął
- Może chociaż jakaś kaczka, czy coś?
- Tego też nie możemy panu załatwić. Ale możemy panu dać zezwolenie na odstrzał jednego Rumuna.
- Ale jak to? To przecież będzie zabójstwo!
- Niech się pan nie martwi, tu jest zezwolenie na odstrzał jednego Rumuna.
Facet lekko zdziwiony, ale co tam. Nie po to jechał tyle kilometrów, żeby wrócić z pustymi rękami. Niech będzie Rumun. Udał się do miasta. Jedzie ulicą, patrzy, a tam jakiś Rumun grzebie w śmietniku. Długo się nie zastanawiając wyciągnął giwerę, jeden celny strzał i Rumun padł jak długi. Nagle zewsząd wypadają policjanci, rzucają Niemca o glebę.
- Jesteś aresztowany!
- Ale jak to? Przecież miałem zgodę na odstrzał jednego Rumuna. Tu są dokumenty
- No tak, pozwolenie na odstrzał było, ale nie przy paśniku!
- Chciałbym zapolować na żubra. - powiedział
- Ale żubry są u nas pod ochroną.
- To może jakaś sarna albo łoś?
- No niestety, okres ochronny się zaczął
- Może chociaż jakaś kaczka, czy coś?
- Tego też nie możemy panu załatwić. Ale możemy panu dać zezwolenie na odstrzał jednego Rumuna.
- Ale jak to? To przecież będzie zabójstwo!
- Niech się pan nie martwi, tu jest zezwolenie na odstrzał jednego Rumuna.
Facet lekko zdziwiony, ale co tam. Nie po to jechał tyle kilometrów, żeby wrócić z pustymi rękami. Niech będzie Rumun. Udał się do miasta. Jedzie ulicą, patrzy, a tam jakiś Rumun grzebie w śmietniku. Długo się nie zastanawiając wyciągnął giwerę, jeden celny strzał i Rumun padł jak długi. Nagle zewsząd wypadają policjanci, rzucają Niemca o glebę.
- Jesteś aresztowany!
- Ale jak to? Przecież miałem zgodę na odstrzał jednego Rumuna. Tu są dokumenty
- No tak, pozwolenie na odstrzał było, ale nie przy paśniku!
511
Dowcip #10334. Do Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przyjechał raz Niemiec z NRD. w kategorii: Śmieszny humor o Niemcach, Śmieszne żarty o PRLu, Żarty o Rumunach, Humor o polowaniu.
Dwóch gliniarzy łączy się przez radio z wydziałem zabójstw:
- Przyślijcie ekipę.
- Jaka sytuacja?
- Zabójstwo, ofiara to mężczyzna, lat trzydzieści osiem, matka uderzyła go nożem kilkanaście razy za to, że wszedł na mokrą, dopiero co umytą podłogę.
- Aresztowaliście matkę?
- Nie, podłoga jeszcze mokra.
- Przyślijcie ekipę.
- Jaka sytuacja?
- Zabójstwo, ofiara to mężczyzna, lat trzydzieści osiem, matka uderzyła go nożem kilkanaście razy za to, że wszedł na mokrą, dopiero co umytą podłogę.
- Aresztowaliście matkę?
- Nie, podłoga jeszcze mokra.
213
Dowcip #10335. Dwóch gliniarzy łączy się przez radio z wydziałem zabójstw w kategorii: Humor o policjantach, Żarty o matce, Śmieszne dowcipy o mordercach.
Głowa rodziny, leżąc na łożu śmierci mówi do syna:
- Synu, zostawiam Ci farmę z trzema domami, pięć samochodów, sześć ciągników, jedną stodołę, dwadzieścia krów, dziesięć koni, dziesięć owiec oraz dziesięć kóz.
Zaskoczony syn mówi.
- Naprawdę? Jak to? Gdzie to wszystko jest?
Na co staruszek w odpowiedzi:
- Na Facebooku.
- Synu, zostawiam Ci farmę z trzema domami, pięć samochodów, sześć ciągników, jedną stodołę, dwadzieścia krów, dziesięć koni, dziesięć owiec oraz dziesięć kóz.
Zaskoczony syn mówi.
- Naprawdę? Jak to? Gdzie to wszystko jest?
Na co staruszek w odpowiedzi:
- Na Facebooku.
29
Dowcip #10336. Głowa rodziny, leżąc na łożu śmierci mówi do syna w kategorii: Śmieszne żarty o Facebooku, Śmieszne kawały o synach, Śmieszne kawały o ojcu, Śmieszne kawały o śmierci.
Murzyn, Szkot, Anglik i Polak jadą pociągiem. W pewnym momencie murzyn wyjmuje cygaro. Najlepsze, prosto z Kuby, warte kupę szmalu. Podpala je, bierze jednego macha i wyrzuca przez okno.
- Co robisz? - dziwą się pozostali.
- Jestem Kubańczykiem, w moim kraju jest mnóstwo takich cygar, mogę sobie pozwolić na to.
Mija trochę czasu. Szkot wyjmuje butelkę pięćdziesięcioletniej szkockiej Whisky, cudowny kolor i aromat, oczywiście cena również odpowiednia. Nalewa sobie pół szklaneczki i również wyrzuca resztę przez okno. Wszyscy oczywiście zdziwieni, Szkot odpowiada:
- W moim kraju takiej whisky pod dostatkiem, gdzie się człowiek nie odwróci tam mnóstwo takich butelek.
Ponownie mija trochę czasu. Wstaje anglik i wyrzuca Polaka przez okno.
- Co robisz? - dziwą się pozostali.
- Jestem Kubańczykiem, w moim kraju jest mnóstwo takich cygar, mogę sobie pozwolić na to.
Mija trochę czasu. Szkot wyjmuje butelkę pięćdziesięcioletniej szkockiej Whisky, cudowny kolor i aromat, oczywiście cena również odpowiednia. Nalewa sobie pół szklaneczki i również wyrzuca resztę przez okno. Wszyscy oczywiście zdziwieni, Szkot odpowiada:
- W moim kraju takiej whisky pod dostatkiem, gdzie się człowiek nie odwróci tam mnóstwo takich butelek.
Ponownie mija trochę czasu. Wstaje anglik i wyrzuca Polaka przez okno.
46
Dowcip #10337. Murzyn, Szkot, Anglik i Polak jadą pociągiem. w kategorii: Śmieszne kawały o Anglikach, Śmieszne dowcipy o Murzynach, Żarty o Szkotach, Dowcipy o alkoholu, Śmieszny humor o Polakach, Śmieszny humor o cygarach.
Łopatologiczny opis pracy w Urzędzie Miasta Krakowa. Kierownik wskazuje pracownikom miejsce do wykopania rowu.
- Bierzcie łopaty i kopcie, ja za dwie godziny wracam.
Kierownik wraca, a prace nie jest nawet ruszona.
- Dlaczego nic nie robicie?- Pyta kierownik.
- Nie mamy łopat, mamy tylko sztychówki.
Odpowiadają pracownicy.
- Dlaczego nic nie mówiliście?- Pyta kierownik.
- Nie będziemy pouczać przełożonego.
- Bierzcie łopaty i kopcie, ja za dwie godziny wracam.
Kierownik wraca, a prace nie jest nawet ruszona.
- Dlaczego nic nie robicie?- Pyta kierownik.
- Nie mamy łopat, mamy tylko sztychówki.
Odpowiadają pracownicy.
- Dlaczego nic nie mówiliście?- Pyta kierownik.
- Nie będziemy pouczać przełożonego.
14
Dowcip #10338. Łopatologiczny opis pracy w Urzędzie Miasta Krakowa. w kategorii: Żarty o szefie, Humor o pracownikach.
Międzynarodowy kongres feministek. Na podium wchodzi jedna z delegatek i rzuca hasło.
- Siostry, dość wyzysku. Nie będziemy im prać i gotować. Uchwałę przyjęto jednogłośnie.
Na kolejnym spotkaniu wojowniczych pań, delegatki dzielą się swymi spostrzeżeniami. Zaczyna Angielka.
- Wróciłam do domu i mówię: John, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia - widzę - gotuje jajko.
Sala zatrzęsła się od oklasków. Na mównicę wchodzi Francuzka.
- Wróciłam do domu i mówię: Pierre, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia widzę - pierze majtki.
Owacje na stojąco. Na podium wchodzi Rosjanka.
- Wróciłam do domu i mówię: Iwan, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia nadal nic nie widzę. Czwartego dnia - zaczynam widzieć na prawe oko.
- Siostry, dość wyzysku. Nie będziemy im prać i gotować. Uchwałę przyjęto jednogłośnie.
Na kolejnym spotkaniu wojowniczych pań, delegatki dzielą się swymi spostrzeżeniami. Zaczyna Angielka.
- Wróciłam do domu i mówię: John, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia - widzę - gotuje jajko.
Sala zatrzęsła się od oklasków. Na mównicę wchodzi Francuzka.
- Wróciłam do domu i mówię: Pierre, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia widzę - pierze majtki.
Owacje na stojąco. Na podium wchodzi Rosjanka.
- Wróciłam do domu i mówię: Iwan, od dzisiaj nie piorę i nie gotuję. Pierwszego dnia - nic nie widzę, drugiego dnia - nic nie widzę, trzeciego dnia nadal nic nie widzę. Czwartego dnia - zaczynam widzieć na prawe oko.
233
Dowcip #10339. Międzynarodowy kongres feministek. w kategorii: Śmieszne dowcipy o Anglikach, Żarty o Francuzach, Dowcipy o Rosjanach, Śmieszny humor o mężu, Śmieszny humor o feministkach.
Muller wiedział, że Rosjanie, zamieszawszy cukier, zostawiają łyżkę w szklance z herbatą. Chcąc sprawdzić Stirlitza, zaprosił go na herbatę. Stirlitz wsypał cukier do szklanki, zamieszał, wyjął łyżeczkę, położył ją na spodeczku, po czym pokazał Muellerowi język.
212
Dowcip #10340. Muller wiedział, że Rosjanie, zamieszawszy cukier w kategorii: Humor o Stirlitzu, Kawały o Mullerze, Śmieszne żarty o herbacie.
Na kongresie językoznawców kilku filologów: Polak, Anglik, Francuz i Niemiec spiera się, który język najlepiej oddaje rzeczywistość. Głos zabiera Polak:
- Koledzy, wszyscy chyba zgodzicie się, że polski język najlepiej oddaje rzeczywistość. Posłużę się przykładem: słowo ”motyl”, jakież to lekkie, delikatne w wymowie, bezbłędnie opisuje naturę określanego obiektu.
- Ależ nie, nie mogę się zupełnie z kolegą zgodzić, no nawet posłużę się kolegi przykładem, o ileż bardziej angielskie słowo ”butterfly” jest w
wymowie delikatniejsze i lżejsze, doprawdy żaden inny język nie oddaje lepiej rzeczywistości!
- Koledzy, jesteście niestety w błędzie, francuskie słowo ”le papillon”, o ileż bardziej delikatnie i zwiewnie to brzmi, aż można sobie wyobrazić jak
polatuje.
- No ale koledzy chyba nie powiedzą, że ”das Schmetterlink” może nie brzmi delikatnie?
- Koledzy, wszyscy chyba zgodzicie się, że polski język najlepiej oddaje rzeczywistość. Posłużę się przykładem: słowo ”motyl”, jakież to lekkie, delikatne w wymowie, bezbłędnie opisuje naturę określanego obiektu.
- Ależ nie, nie mogę się zupełnie z kolegą zgodzić, no nawet posłużę się kolegi przykładem, o ileż bardziej angielskie słowo ”butterfly” jest w
wymowie delikatniejsze i lżejsze, doprawdy żaden inny język nie oddaje lepiej rzeczywistości!
- Koledzy, jesteście niestety w błędzie, francuskie słowo ”le papillon”, o ileż bardziej delikatnie i zwiewnie to brzmi, aż można sobie wyobrazić jak
polatuje.
- No ale koledzy chyba nie powiedzą, że ”das Schmetterlink” może nie brzmi delikatnie?
210