Anglik został skazany na karę śmierci. To nie była jego wina.
Anglik został skazany na karę śmierci. To nie była jego wina. Nie miał wyboru. Musiał wtedy pociągnąć za spust. Ława przysięgłych zadecydowała jednak inaczej. Istniała dla niego już tylko jedna szansa. I on zamierzał z niej skorzystać. Dlatego wysłał list z prośbą o ułaskawienie do gubernatora. Od zawsze był republikaninem i choćby z tego powodu miał nadzieję, że nowy gubernator Kalifornii, Arnold Schwarzenegger przychyli się do jego prośby i ocali mu życie. Mijały jednak dni, a spodziewana odpowiedź nie nadchodziła. Wreszcie przyszedł dzień egzekucji. Po raz ostatni się wyspowiadał, ucałował zdjęcie swojej żony i posłusznie dał się doprowadzić do miejsca swego przeznaczenia. Strażnicy po chwili posadzili go na krześle. Już mieli zasłaniać mu oczy, gdy wtem wpadł zdyszany policjant z telefonem w ręku:
- Zatrzymajcie egzekucję, gubernator dzwoni. Pilnie chce się skontaktować ze skazanym.
Po chwili słuchawka wylądowała w ręku skazańca:
- Tak, panie gubernatorze? - spytał z nadzieją w głosie..
- Hasta la vista, baby!
- Zatrzymajcie egzekucję, gubernator dzwoni. Pilnie chce się skontaktować ze skazanym.
Po chwili słuchawka wylądowała w ręku skazańca:
- Tak, panie gubernatorze? - spytał z nadzieją w głosie..
- Hasta la vista, baby!
319
Dowcip #32327. Anglik został skazany na karę śmierci. To nie była jego wina. w kategorii: Czarny humor dowcipy, Żarty o Anglikach, Śmieszne żarty o więźniach, Śmieszne kawały o karze.
Pewien farmer pomagał ocielić się swojej krowie. w pewnym momencie zauważył, że jego pięcioletni syn przygląda się wszystkiemu przez dziurę w ogrodzeniu.
- Pięknie. - pomyślał - Ma dopiero pięć lat, a będę mu musiał tłumaczyć wszystko o ptaszkach i pszczółkach. Cóż po prostu pozwolę mu zadawać pytania i odpowiem na nie...
Po wszystkim podszedł do syna i spytał:
- Jasiu, masz do mnie jakieś pytania? ?
- Tylko jedno. Jak szybko biegło to cielę kiedy dobiło do tej krowy?
- Pięknie. - pomyślał - Ma dopiero pięć lat, a będę mu musiał tłumaczyć wszystko o ptaszkach i pszczółkach. Cóż po prostu pozwolę mu zadawać pytania i odpowiem na nie...
Po wszystkim podszedł do syna i spytał:
- Jasiu, masz do mnie jakieś pytania? ?
- Tylko jedno. Jak szybko biegło to cielę kiedy dobiło do tej krowy?
166
Dowcip #32328. Pewien farmer pomagał ocielić się swojej krowie. w kategorii: Dowcipy o Jasiu, Humor o krowach, Kawały o farmerach.
Zajęcia z seksuologii dla przyszłych pielęgniarek. Prowadzący omawia właśnie zasady samokontroli piersi i jąder oraz niebezpieczeństwa wynikające z zagrożenia nowotworami tychże narządów. W pewnym momencie jedna ze studentek pyta się siedzącego obok niej studenta:
- Słuchaj, a czy jak badacie sobie jądra, zdarza wam się erekcja?
- Zdarza się, w końcu to też stymulacja. Ale to nic nadzwyczajnego. - odpowiada student.
- No i co z tym robicie? - pyta dalej studentka.
- Nic. A co mamy robić? - odpiera zdziwiony student.
- Czyli chodzicie cały dzień z tą erekcją?
- Nie, skąd. Samo mija.
- Samo mija? Czyli męski członek może opaść bez orgazmu? - pyta dalej bardzo zaskoczona przyszła pielęgniarka.
- Jasne. - odpowiada nie mniej zaskoczony student.
Po chwili zamyślenia, pokrywająca się purpurą złości studentka mówi:
- Zabiję mojego chłopaka.
- Słuchaj, a czy jak badacie sobie jądra, zdarza wam się erekcja?
- Zdarza się, w końcu to też stymulacja. Ale to nic nadzwyczajnego. - odpowiada student.
- No i co z tym robicie? - pyta dalej studentka.
- Nic. A co mamy robić? - odpiera zdziwiony student.
- Czyli chodzicie cały dzień z tą erekcją?
- Nie, skąd. Samo mija.
- Samo mija? Czyli męski członek może opaść bez orgazmu? - pyta dalej bardzo zaskoczona przyszła pielęgniarka.
- Jasne. - odpowiada nie mniej zaskoczony student.
Po chwili zamyślenia, pokrywająca się purpurą złości studentka mówi:
- Zabiję mojego chłopaka.
1224
Dowcip #32329. Zajęcia z seksuologii dla przyszłych pielęgniarek. w kategorii: Kawały erotyczne, Śmieszne żarty o studentach, Śmieszne kawały o studentkach, Śmieszne żarty o penisie.
Kowalski z trzema kolegami grali w golfa. Przy dziesiątym dołku Kowalski przerwał grę. Spojrzał w stronę kolejnych dołków i zaczął szlochać... Koledzy zdziwieni spojrzeli na niego i pytają:
- O co chodzi? ?
Kowalski spojrzał pod nogi, pociągnął nosem, wytarł oczy i przeprosił za ten wybuch emocji:
- Przepraszam Was, ale zawsze wzruszam się przy tym dołku. Mam z nim bardzo niemiłe wspomnienia...
Jeden z kolegów spytał:
- Ale co się stało? Co mogło Cię wprawić w taki stan?
Kowalski wlepił wzrok w dal i powiedział smutnym głosem:
- Na tym polu graliśmy zawsze z moją żoną... Dwanaście lat temu, dokładnie przy tym dołku zmarła na atak serca...
- O mój Boże. - wyrwało się pozostałym - To musiało być okropne...
- Okropne? Wy myślicie, że to było okropne? - załkał Bob - To słowo nie oddaje tego co przeszedłem!!! Całą resztę dnia, przez wszystkie dołki, całą drogę do budynku klubowego: uderzenie piłki, ciągnięcie Alicji, uderzenie piłki, ciągnięcie Alicji...
- O co chodzi? ?
Kowalski spojrzał pod nogi, pociągnął nosem, wytarł oczy i przeprosił za ten wybuch emocji:
- Przepraszam Was, ale zawsze wzruszam się przy tym dołku. Mam z nim bardzo niemiłe wspomnienia...
Jeden z kolegów spytał:
- Ale co się stało? Co mogło Cię wprawić w taki stan?
Kowalski wlepił wzrok w dal i powiedział smutnym głosem:
- Na tym polu graliśmy zawsze z moją żoną... Dwanaście lat temu, dokładnie przy tym dołku zmarła na atak serca...
- O mój Boże. - wyrwało się pozostałym - To musiało być okropne...
- Okropne? Wy myślicie, że to było okropne? - załkał Bob - To słowo nie oddaje tego co przeszedłem!!! Całą resztę dnia, przez wszystkie dołki, całą drogę do budynku klubowego: uderzenie piłki, ciągnięcie Alicji, uderzenie piłki, ciągnięcie Alicji...
1317
Dowcip #32330. Kowalski z trzema kolegami grali w golfa. w kategorii: Czarny humor kawały, Kawały o Kowalskim, Śmieszne kawały o żonie, Kawały o grze w golfa, Śmieszny humor o śmierci.
Leci samolot pasażerski z pasażerami różnych ras i narodowości. Nastąpiła awaria. Żeby się nie rozbić trzeba zmniejszyć tonaż. Po krótkiej, acz nerwowej dyskusji postanowiono wyrzucać z samolotu pasażerów według ras w kolejności alfabetycznej.
Stewardessa wyczytuje:
- Afroamerykanie?
Cisza...
- Black people?
Cisza...
- Czarni?
Maleńkie Murzyniątko trąca ręką swojego ojca w bok:
- Ojcze, już trzy razy nas wzywali! Dlaczego się nie odzywasz?
- Zapamiętaj synu! My jesteśmy od zawsze Murzynami, Murzynami!!! A przed nami są jeszcze Meksykanie...
Stewardessa wyczytuje:
- Afroamerykanie?
Cisza...
- Black people?
Cisza...
- Czarni?
Maleńkie Murzyniątko trąca ręką swojego ojca w bok:
- Ojcze, już trzy razy nas wzywali! Dlaczego się nie odzywasz?
- Zapamiętaj synu! My jesteśmy od zawsze Murzynami, Murzynami!!! A przed nami są jeszcze Meksykanie...
739
Dowcip #32331. Leci samolot pasażerski z pasażerami różnych ras i narodowości. w kategorii: Śmieszne żarty o Murzynach, Śmieszne kawały o samolotach, Żarty o podróżach samolotem.
Starszy pan stwierdził, że jego żona słabo słyszy i postanowił pójść skonsultować się z lekarzem, co może na to poradzić. Lekarz stwierdził:
- Aby móc coś poradzić muszę wiedzieć jak bardzo jest to zaawansowane. Niech pan to zbada w następujący sposób. Najpierw zada pytanie z odległości dziesięciu metrów, jak nie usłyszy to z ośmiu i tak dalej. Wtedy mi pan powie przy jakiej odległości pana usłyszała.
Tak więc wieczorem żona robi w kuchni kolacje, a facet w pokoju czyta gazetę i stwierdza:
- W sumie tutaj jestem akurat dziesięć metrów od niej, zobaczymy czy mnie usłyszy.
- Kochanie! - woła - Co jest dziś na kolacje?
Bez odpowiedzi. Zmniejszył dystans do ośmiu metrów, wciąż żadnej odpowiedzi. Zmniejsza do sześciu, czterech, w końcu dwóch. W końcu podchodzi, staje tuż obok niej i pyta:
- Kochanie, co dziś na kolacje?
- Kurczak, do cholery, kurczak mówię!!!
- Aby móc coś poradzić muszę wiedzieć jak bardzo jest to zaawansowane. Niech pan to zbada w następujący sposób. Najpierw zada pytanie z odległości dziesięciu metrów, jak nie usłyszy to z ośmiu i tak dalej. Wtedy mi pan powie przy jakiej odległości pana usłyszała.
Tak więc wieczorem żona robi w kuchni kolacje, a facet w pokoju czyta gazetę i stwierdza:
- W sumie tutaj jestem akurat dziesięć metrów od niej, zobaczymy czy mnie usłyszy.
- Kochanie! - woła - Co jest dziś na kolacje?
Bez odpowiedzi. Zmniejszył dystans do ośmiu metrów, wciąż żadnej odpowiedzi. Zmniejsza do sześciu, czterech, w końcu dwóch. W końcu podchodzi, staje tuż obok niej i pyta:
- Kochanie, co dziś na kolacje?
- Kurczak, do cholery, kurczak mówię!!!
013
Dowcip #32332. Starszy pan stwierdził w kategorii: Kawały o mężu i żonie, Śmieszne kawały o mężu, Kawały o staruszkach, Dowcipy o żonie.
Kowalski i Fąfara znajdują się na proszonym obiedzie u bogatego przemysłowca. Uzgodnili między sobą, że ten kto będzie miał dogodniejszą pozycję, ukradnie srebrne nakrycia, a po obiedzie skradzione przedmioty podzielą między sobą. W chwili kiedy goście przechodzili do salonu Kowalski pyta Fąfarę:
- Ile?
- Cztery nakrycia
- Podziel się ze mną!!
- Jeszcze co!
- A nasza umowa?
- Daj mi spokój z umową.
Goście przechodzą do salonu Kowalski zwraca się do obecnych
- Proszę państwa, pokażę teraz państwu kilka sztuk magicznych. O, może pani domu zechce mi podać cztery nakrycia.
Pani domu przynosi cztery nakrycia.
- Oto teraz, proszę państwa, owijam je w chusteczkę, kładę do mojej kieszeni. A teraz trzy razy uderzam się po kieszeni i oto nakrycia z mojej kieszeni znalazły się w kieszeni pana Fąfary. Proszę je stamtąd wyjąć..
- Ile?
- Cztery nakrycia
- Podziel się ze mną!!
- Jeszcze co!
- A nasza umowa?
- Daj mi spokój z umową.
Goście przechodzą do salonu Kowalski zwraca się do obecnych
- Proszę państwa, pokażę teraz państwu kilka sztuk magicznych. O, może pani domu zechce mi podać cztery nakrycia.
Pani domu przynosi cztery nakrycia.
- Oto teraz, proszę państwa, owijam je w chusteczkę, kładę do mojej kieszeni. A teraz trzy razy uderzam się po kieszeni i oto nakrycia z mojej kieszeni znalazły się w kieszeni pana Fąfary. Proszę je stamtąd wyjąć..
318
Dowcip #32333. Kowalski i Fąfara znajdują się na proszonym obiedzie u bogatego w kategorii: Śmieszne kawały o Fąfarze, Humor o Kowalskim, Żarty o złodziejach.
Na szkoleniu policjantów komendant mówi:
- Jako policjanci często będziecie musieli dokonywać ciężkich wyborów. Na przykład, co zrobicie, gdy będziecie musieli zaaresztować własną matkę?
Na sali cisza. W końcu ktoś nieśmiało proponuje:
- Eee... Wezwiemy wsparcie?
- Jako policjanci często będziecie musieli dokonywać ciężkich wyborów. Na przykład, co zrobicie, gdy będziecie musieli zaaresztować własną matkę?
Na sali cisza. W końcu ktoś nieśmiało proponuje:
- Eee... Wezwiemy wsparcie?
15
Dowcip #32335. Na szkoleniu policjantów komendant mówi w kategorii: Humor o policjantach, Śmieszne żarty o mamie, Śmieszne żarty o szkoleniach.
Przychodzi do dyrektora cyrku gość, oczywiście z fenomenalnym numerem. Ale dyrektor jest zajęty i mówi, że nie ma czasu. Jednak gość nalega i mówi, że numer jest wspaniały, niepowtarzalny... Po prostu hit! Dyrektor jest niechętny, ale zgadza się na małą prezentację. Gość wychodzi na środek pokoju i zdejmuje spodnie. Następnie bokserki i wypina się na dyrektora. Dyrektor patrzy z lekkim niedowierzaniem, a w tyłku gościa tkwi korek z małym sznureczkiem. Dyrektor patrzy i znudzonym głosem mówi:
- Panie! Toż to żaden wyczyn. W zeszłym tygodniu był gość co to w tyłku futbolówkę mieścił i odprawiłem go z kwitkiem....
- Ale Panie dyrektorze - oponuje gość - to jeszcze nie koniec! Niech Pan teraz wyjmie korek, a sam się Pan przekona, że czegoś takiego to Pan jeszcze nie widział!
Dyrektor podrapał łysawą głowę, podszedł do gościa i szarpnął za sznureczek. Ledwo zatyczka zrobiła głośne cmok, a z tyłka dało się słyszeć coś jakby śpiew:
- Wstań powiedz nie jesteś sam i nigdy więcej już nikt...
- No i co Pan na to Panie dyrektorze? Czyż to nie wspaniały numer? ! - pyta podekscytowany facet.
Dyrektor spokojnie zatkał otwór i znudzony powiedział:
- Czy ja wiem... Ten kawałek to byle d*pa może zaśpiewać...
- Panie! Toż to żaden wyczyn. W zeszłym tygodniu był gość co to w tyłku futbolówkę mieścił i odprawiłem go z kwitkiem....
- Ale Panie dyrektorze - oponuje gość - to jeszcze nie koniec! Niech Pan teraz wyjmie korek, a sam się Pan przekona, że czegoś takiego to Pan jeszcze nie widział!
Dyrektor podrapał łysawą głowę, podszedł do gościa i szarpnął za sznureczek. Ledwo zatyczka zrobiła głośne cmok, a z tyłka dało się słyszeć coś jakby śpiew:
- Wstań powiedz nie jesteś sam i nigdy więcej już nikt...
- No i co Pan na to Panie dyrektorze? Czyż to nie wspaniały numer? ! - pyta podekscytowany facet.
Dyrektor spokojnie zatkał otwór i znudzony powiedział:
- Czy ja wiem... Ten kawałek to byle d*pa może zaśpiewać...
85
Dowcip #32336. Przychodzi do dyrektora cyrku gość, oczywiście z fenomenalnym numerem. w kategorii: Kawały o cyrku, Dowcipy o dupie, Śmieszne dowcipy o dyrektorze, Humor o śpiewaniu.
Mówi Fąfara do Kowalskiego:
- Co powiedziała Twoja żona, gdy zobaczyła, że całujesz się z sąsiadką?
- Nic nie powiedziała! A dwa przednie zęby i tak były do wyrwania!
- Co powiedziała Twoja żona, gdy zobaczyła, że całujesz się z sąsiadką?
- Nic nie powiedziała! A dwa przednie zęby i tak były do wyrwania!
213