W pewnej wiosce żył sobie proboszcz i chłop.
W pewnej wiosce żył sobie proboszcz i chłop. Chłop rzadko przychodził do kościoła i lubił śmiać się z proboszcza. Proboszcz był zły na chłopa, ale nie mógł nic poradzić na jego złośliwości. W pewnym czasie obydwaj umarli. Chłop otwiera oczy i widzi przed sobą św. Piotra, a za nim ogromne i długie schody. Na szczycie tych schodów jest brama do nieba. Św. Piotr dał chłopu kawałek kredy i powiedział:
- Na tych schodach są zapisane wszystkie grzechy ludzkości, na każdym stopniu inny grzech. Gdy będziesz szedł do nieba, postaw krzyżyk na tym stopniu, gdzie zobaczysz swój grzech.
Chłop zaczął iść i co jakiś czas schylał się, żeby postawić krzyżyk. Gdy był w połowie drogi zobaczył, że z góry na dół biegnie jego znajomy proboszcz. Zdziwiony zawołał do niego:
- Witam księdza! Gdzie to ksiądz tak biegnie?
- Do św. Piotra! Kreda mi się skończyła!
- Na tych schodach są zapisane wszystkie grzechy ludzkości, na każdym stopniu inny grzech. Gdy będziesz szedł do nieba, postaw krzyżyk na tym stopniu, gdzie zobaczysz swój grzech.
Chłop zaczął iść i co jakiś czas schylał się, żeby postawić krzyżyk. Gdy był w połowie drogi zobaczył, że z góry na dół biegnie jego znajomy proboszcz. Zdziwiony zawołał do niego:
- Witam księdza! Gdzie to ksiądz tak biegnie?
- Do św. Piotra! Kreda mi się skończyła!
525
Dowcip #15756. W pewnej wiosce żył sobie proboszcz i chłop. w kategorii: Kawały o duchownych, Dowcipy o chłopach, Kawały o Świętym Piotrze.
Do pewnej parafii miał przyjechać na wizytację biskup. Proboszcz mówi do wikarego:
- Idź złów dobrą rybę, żeby godnie biskupa przyjąć!
Wikary złowił rybę i zaniósł do kucharki aby ją oprawiła i mówi:
- Dobra kobieto opraw tego skur*ysyna.
- Jak się ksiądz wyraża! - krzyknęła kucharka.
- Ale ta ryba się tak nazywa. - odpowiada Wikary.
Wieczorem przyjeżdża na wizytację biskup, po kilku minutach rozmowy mówi tak:
- Jaka pyszna ryba!
Chcąc się pochwalić proboszcz krzyczy:
- Ja tego skur*ysyna kazałem złowić!
- A ja tego skur*ysyna złowiłem. - dodaje wikary.
- A ja tego skur*ysyna oprawiłam i upiekłam! - chwali się kucharka.
Biskup patrzy zdziwiony, a po chwili wyciąga pół litra wódki i mówi:
- Ku*wa! Sami Swoi!
- Idź złów dobrą rybę, żeby godnie biskupa przyjąć!
Wikary złowił rybę i zaniósł do kucharki aby ją oprawiła i mówi:
- Dobra kobieto opraw tego skur*ysyna.
- Jak się ksiądz wyraża! - krzyknęła kucharka.
- Ale ta ryba się tak nazywa. - odpowiada Wikary.
Wieczorem przyjeżdża na wizytację biskup, po kilku minutach rozmowy mówi tak:
- Jaka pyszna ryba!
Chcąc się pochwalić proboszcz krzyczy:
- Ja tego skur*ysyna kazałem złowić!
- A ja tego skur*ysyna złowiłem. - dodaje wikary.
- A ja tego skur*ysyna oprawiłam i upiekłam! - chwali się kucharka.
Biskup patrzy zdziwiony, a po chwili wyciąga pół litra wódki i mówi:
- Ku*wa! Sami Swoi!
422
Dowcip #15757. Do pewnej parafii miał przyjechać na wizytację biskup. w kategorii: Kawały o alkoholu, Humor o duchownych, Śmieszny humor o rybach, Kawały o treści wulgarnej.
Spotykają się dwaj ojcowie:
- Jak postępy małego w szkole? - pyta jeden.
Drugi macha zrezygnowany ręką:
- Nie najlepiej. Idę na wywiadówkę pod przybranym nazwiskiem.
- Jak postępy małego w szkole? - pyta jeden.
Drugi macha zrezygnowany ręką:
- Nie najlepiej. Idę na wywiadówkę pod przybranym nazwiskiem.
925
Dowcip #15758. Spotykają się dwaj ojcowie w kategorii: Dowcipy o uczniach, Humor o synach, Dowcipy o ojcu, Żarty o ocenach szkolnych.
Jan Kochanowski siedzi pod lipą i cierpi, bo już od dłuższego czasu nie miał natchnienia. Wtem zobaczył unoszącą się nad nim muzę i woła:
- Wena! Wena! Chodź no tutaj! Weź mi coś podpowiedz, bo mnie skręci. Dzieciaki w szkole nie będą miały się o czym uczyć, jak czegoś nie napiszę.
Wena pochyliła się do ucha i coś zaszeptała. A Janek na to:
- Spadaj, to już było! Wymyśl coś lepszego.
Wena znów się nad nim pochyliła, zaszeptała, a Kochanowski znowu:
- Wena, nie cuduj, tylko coś wymyśl, bo ci przywalę. Muza znów się nad nim pochyliła i znów zaszeptała. Na twarzy Kochanowskiego zajaśniał uśmiech i mówi:
- Ty wiesz co, że to może być dobre.
Z błyskiem w oku krzyczy spod lipy w stronę dworu:
- Urszulka! Chodźże prędziutko do tatusia ...
- Wena! Wena! Chodź no tutaj! Weź mi coś podpowiedz, bo mnie skręci. Dzieciaki w szkole nie będą miały się o czym uczyć, jak czegoś nie napiszę.
Wena pochyliła się do ucha i coś zaszeptała. A Janek na to:
- Spadaj, to już było! Wymyśl coś lepszego.
Wena znów się nad nim pochyliła, zaszeptała, a Kochanowski znowu:
- Wena, nie cuduj, tylko coś wymyśl, bo ci przywalę. Muza znów się nad nim pochyliła i znów zaszeptała. Na twarzy Kochanowskiego zajaśniał uśmiech i mówi:
- Ty wiesz co, że to może być dobre.
Z błyskiem w oku krzyczy spod lipy w stronę dworu:
- Urszulka! Chodźże prędziutko do tatusia ...
1712
Dowcip #15759. Jan Kochanowski siedzi pod lipą i cierpi w kategorii: Śmieszne kawały o córce, Śmieszny humor o Janie Kochanowskim, Kawały o pisarzach.
Wrzesień ’45. Rosyjska szkoła. Pierwsza lekcja. Nauczycielka pyta:
- Dzieci powiedzcie, jak spędziliście wakacje?
Wstaje Masza:
- Ja pomagałam nosić rannych do szpitala!
Nauczycielka:
- I co ci mówili sanitariusze?
- Zuch dziewczyna!
Wstaje Pietia:
- A ja pracowałem w fabryce i pomagałem robić amunicję!
- I co ci mówili inni pracownicy fabryki?
- Dziękujemy ci Pietia!
Wstaje Wowa:
- A ja pomagałem artylerzystom ostrzeliwać miasta wroga!
- No i co ci mówili artylerzyści?
- Gut, Waldemar, gut!
- Dzieci powiedzcie, jak spędziliście wakacje?
Wstaje Masza:
- Ja pomagałam nosić rannych do szpitala!
Nauczycielka:
- I co ci mówili sanitariusze?
- Zuch dziewczyna!
Wstaje Pietia:
- A ja pracowałem w fabryce i pomagałem robić amunicję!
- I co ci mówili inni pracownicy fabryki?
- Dziękujemy ci Pietia!
Wstaje Wowa:
- A ja pomagałem artylerzystom ostrzeliwać miasta wroga!
- No i co ci mówili artylerzyści?
- Gut, Waldemar, gut!
1130
Dowcip #15760. Wrzesień ’45. Rosyjska szkoła. Pierwsza lekcja. w kategorii: Kawały o Rosjanach, Śmieszne żarty o uczniach, Żarty o wojnie, Dowcipy o nauczycielce.
Rozmawia dwóch więźniów:
- Jak wpadłeś? - pyta jeden.
- Przez przypadek, mój syn napisał w szkole wypracowanie na temat: ”Co robi mój tato?”.
- Jak wpadłeś? - pyta jeden.
- Przez przypadek, mój syn napisał w szkole wypracowanie na temat: ”Co robi mój tato?”.
49
Dowcip #15761. Rozmawia dwóch więźniów w kategorii: Śmieszny humor o więźniach, Żarty o synach, Dowcipy o więzieniu, Humor o wypracowaniach.
- Synku! Czy wiesz ile kosztuje mnie twoja nauka w szkole?
- Wiem tato, dlatego staram się uczyć jak najmniej!
- Wiem tato, dlatego staram się uczyć jak najmniej!
38
Dowcip #15762. - Synku! Czy wiesz ile kosztuje mnie twoja nauka w szkole? w kategorii: Dowcipy o synach, Śmieszne dowcipy o tacie, Dowcipy o szkole.
- Kaziu, dlaczego nie ma dzisiaj w szkole twojego brata?
- Jest w szpitalu ...
- Co mu się stało?
- To przez zakład. Założyliśmy się, że kot się bardziej wychyli przez okno niż on. On wygrał.
- Jest w szpitalu ...
- Co mu się stało?
- To przez zakład. Założyliśmy się, że kot się bardziej wychyli przez okno niż on. On wygrał.
713
Dowcip #15763. - Kaziu, dlaczego nie ma dzisiaj w szkole twojego brata? w kategorii: Kawały o kotach, Dowcipy o szpitalu, Humor o rodzeństwie, Dowcipy o zakładach.
Czym się różni szkoła od szpitala psychiatrycznego?
- W szpitalu psychiatrycznym obsługa jest normalna.
- W szpitalu psychiatrycznym obsługa jest normalna.
37
Dowcip #15764. Czym się różni szkoła od szpitala psychiatrycznego? w kategorii: Śmieszne dowcipy zagadki, Dowcipy o szkole, Dowcipy o psychiatryku.
W szkole:
- Co to za szum w ostatnich ławkach? - pyta nauczyciel.
- To tylko Iksiński, proszę pani, otworzył atlas na stronie z wodospadem Niagara.
- Co to za szum w ostatnich ławkach? - pyta nauczyciel.
- To tylko Iksiński, proszę pani, otworzył atlas na stronie z wodospadem Niagara.
912