Roz jeden synek przylecioł do piekarni i woło
Roz jeden synek przylecioł do piekarni i woło:
- Dejcie mi dwie żymły i jedna bułka!
- Przecież to jest to samo - pado piekorz.
- Ale kać tam! Żymła jest żymłą, a bułka bułką.
Piekorz mu sprzedoł, ale jak synek już mioł wyjść ze sklepu, pado mu jeszcze roz:
- No dyć pwiedz mi - a to był piekorz ze Śląska - no powiedz mi czemu to nie jest to samo?
- No bo widzą, te dwie żymły są dlo babki i mojej matki, a ta bułka jest dlo ciotki, a ona jest z Sosnowca.
- Dejcie mi dwie żymły i jedna bułka!
- Przecież to jest to samo - pado piekorz.
- Ale kać tam! Żymła jest żymłą, a bułka bułką.
Piekorz mu sprzedoł, ale jak synek już mioł wyjść ze sklepu, pado mu jeszcze roz:
- No dyć pwiedz mi - a to był piekorz ze Śląska - no powiedz mi czemu to nie jest to samo?
- No bo widzą, te dwie żymły są dlo babki i mojej matki, a ta bułka jest dlo ciotki, a ona jest z Sosnowca.
816
Dowcip #2995. Roz jeden synek przylecioł do piekarni i woło w kategorii: Śmieszne żarty o Ślązakach, Humor o zakupach, Żarty o sprzedawcach, Śmieszne żarty o cioci.
W jednej wsi mieszkoł se chłop z babą. A wszyscy ludzie wiedzieli, że ta baba nie jest tako jako mo być prawdziwo kobieta. Ale ten chłop, jak to padają, też mioł swoje za uszami. No i pado roz tak tej babie:
- Wiesz staro, jakby tak dziś kto do mnie przyszoł, to nie puść żodnego. Powiedz, że mnie nie ma w doma, a jo się położę na małą chwilkę.
No i tak zrobił. Siedzą tak w doma, a naroz ktoś klupie. Staro idzie do drzwi i chłop słyszy jak ona rozprowio:
- Bardzo żałuję, ale dziś mój chłop jest w doma!
Po tym zamkła drzwi i poszła do izby. Chłop jej pado:
- Ale staro, przecież tyś miała blank na opak powiedzieć!
A baba mu na to:
- A dyć co cie to obchodzi? To przecież nie był żodyn do ciebie ino do mie!
- Wiesz staro, jakby tak dziś kto do mnie przyszoł, to nie puść żodnego. Powiedz, że mnie nie ma w doma, a jo się położę na małą chwilkę.
No i tak zrobił. Siedzą tak w doma, a naroz ktoś klupie. Staro idzie do drzwi i chłop słyszy jak ona rozprowio:
- Bardzo żałuję, ale dziś mój chłop jest w doma!
Po tym zamkła drzwi i poszła do izby. Chłop jej pado:
- Ale staro, przecież tyś miała blank na opak powiedzieć!
A baba mu na to:
- A dyć co cie to obchodzi? To przecież nie był żodyn do ciebie ino do mie!
412
Dowcip #2996. W jednej wsi mieszkoł se chłop z babą. w kategorii: Śmieszne dowcipy o kochankach, Kawały o mężu i żonie, Humor o mężu, Żarty o Ślązakach, Śmieszne dowcipy o żonie.
”Biali” wzięli do niewoli Czapajewa i Piętkę. Codziennie pytali Czapajewa o tajemnice wojskowe, wracał do celi strasznie pobity. Po tygodniu zaczął uderzać głową w ścianę.
- Towarzyszu dowódco, przestańcie - prosi Piętka - nie wystarczą ciosy ”białych”?
- Ech, Piętka, nie rozumiesz... Ta cholerna skleroza!
- Towarzyszu dowódco, przestańcie - prosi Piętka - nie wystarczą ciosy ”białych”?
- Ech, Piętka, nie rozumiesz... Ta cholerna skleroza!
310
Dowcip #2997. ”Biali” wzięli do niewoli Czapajewa i Piętkę. w kategorii: Humor o towarzyszu Czapajewie, Żarty o bójkach, Śmieszne żarty o Piętce.
Czapajew i Piętka przepływają rzekę Ural. Czapajew używa tylko jednej ręki.
- Towarzyszu dowódco! - krzyczy Piętka. - Rzućcie walizkę, bo utoniecie!
- Nie mogę, tam są karty sztabu dywizji! Obydwie talie.
- Towarzyszu dowódco! - krzyczy Piętka. - Rzućcie walizkę, bo utoniecie!
- Nie mogę, tam są karty sztabu dywizji! Obydwie talie.
414
Dowcip #2998. Czapajew i Piętka przepływają rzekę Ural. w kategorii: Kawały o towarzyszu Czapajewie, Humor o grze w karty.
Pewien misjonarz w Brazylii lubił po pracy chłodzić się w okolicznej rzece, jednakże strach przed piraniami powstrzymywał go od tego. Pewnego dnia życzliwi sąsiedzi wyjaśnili mu, że piranie atakują ludzi tylko wtedy gdy płyną ławicą, lecz na tym odcinku rzeki w ławicach się nie pojawiają. Uspokojony misjonarz kapał się w rzece przez całe lato, aż do dnia gdy usłyszał o tym, że pewien rybak wypadł do rzeki i ślad po nim zaginął. Zaniepokojony znowu udał się po poradę do sąsiadów, czy przypadkiem nie pożarły go piranie.
- Ależ nie - odparli sąsiedzi - piranie nigdy nie pojawiają się w ławicach tam gdzie są aligatory!
- Ależ nie - odparli sąsiedzi - piranie nigdy nie pojawiają się w ławicach tam gdzie są aligatory!
721
Dowcip #2999. Pewien misjonarz w Brazylii lubił po pracy chłodzić się w okolicznej w kategorii: Czarny humor żarty, Śmieszne żarty o rybaku, Żarty o krokodylach, Śmieszne kawały o pływaniu.
Nocny koszmar Breżniewa: na Placu Czerwonym siedzą Czesi i jedzą macę pałeczkami.
49
Dowcip #3000. Nocny koszmar Breżniewa w kategorii: Humor o Rosjanach, Żarty o snach, Śmieszne dowcipy o Leonidzie Breżniewie.
Do gabinetu Lenina wchodzi sekretarka.
- Włodzimierzu Iliczu na wasze nazwisko przyszła paczka z Czerwonego Krzyża..
- Dzieciom! Wszystko dzieciom!
- Ale, towarzyszu, tam są prezerwatywy.
- Przekłuć i oddać mienszewikom!
- Włodzimierzu Iliczu na wasze nazwisko przyszła paczka z Czerwonego Krzyża..
- Dzieciom! Wszystko dzieciom!
- Ale, towarzyszu, tam są prezerwatywy.
- Przekłuć i oddać mienszewikom!
28
Dowcip #3001. Do gabinetu Lenina wchodzi sekretarka. w kategorii: Śmieszne żarty o Rosjanach, Żarty o sekretarkach, Śmieszne kawały o prezerwatywach, Śmieszne kawały o Włodzimierzu Leninie.
Ciemną nocą przed dom podjeżdża samochód na zgaszonych światłach. Po chwili ktoś zaczął wyłamywać drzwi. Przerażony gospodarz pali książki i notatki.
- Przestań palić - rozlega się głos zza drzwi. - To nie rewizja. Przyjechaliśmy porabować!
- Przestań palić - rozlega się głos zza drzwi. - To nie rewizja. Przyjechaliśmy porabować!
17
Dowcip #3002. Ciemną nocą przed dom podjeżdża samochód na zgaszonych światłach. w kategorii: Żarty o złodziejach.
Na dalekich rubieżach naszego wschodniego sąsiada tj. Rosji mieszka nacja Czukczów. Jako ludzie przyzwyczajeni do życia w bardzo trudnych warunkach musieli oni poznać tajniki sztuki przetrwania, a m.in. również wszelkie sekrety polowania. Dlatego też, w całej Rosji słynęli oni jako najlepsi tropiciele i myśliwi. Władze w Moskwie oczywiście nie mogły tego przeżyć. ”Jak to możliwe, żeby prymitywni Czukcze w czymkolwiek byli lepsi od prawdziwych Rosjan z Moskwy” zastanawiali się dygnitarze. I w końcu uradzili, że wyszkolą jednego ze swoich agentów na najlepszego myśliwego na świecie i wyślą go do Czukczów, żeby się sprawdził w terenie. Jak wymyślili, tak zrobili. Po skończonym rocznym szkoleniu agent był tak dobrym myśliwym, że niedźwiedzia wytropiłby i na betonie, a w cel trafiał z kilometra. No i pojechał do Czukczów. Tam zgłosił się do mężczyzny uchodzącego za najlepszego z najlepszych myśliwych, mówiąc, że chce się z nim zmierzyć.
Bladym świtem wyruszyli z chatki Czukczy na polowanie. W trudzie i znoju przedzierali się przez dziką i zasypaną śniegiem tajgę. Przeszli pięć km - śnieg po kolana, przeszli kolejne pięć km - śnieg po pas, przeszli następne dziesięć km - śnieg po szyję. Wreszcie, jak Moskwiczanin zaczął się już wkurzać, doszli do polany. Patrzą, a po jej drugiej stronie stoi niedźwiedź. Czukcza na migi dał znać Ruskowi, żeby nic nie robił, a sam zaczął okrążać polanę i zachodzić niedźwiedzia od tył. W końcu jak był tuż za nim, klepnął go w ramię. Niedźwiedź zdumiony się odwraca, a Czukcza wali mu w pysk i zaczyna uciekać przez polanę prosto na Ruska. Ten zaskoczony nie zdążył zmierzyć się do strzału, a Czukcza z niedźwiedziem na karku byli już tuż przy nim. Zdezorientowany tylko się odwrócił i też zaczął uciekać. Biegną przed siebie, przedzierają się przez śnieg i gęstwinę. Przebiegli, już trzy km, niedźwiedź cały czas za nimi, przebiegli sześć - niedźwiedź jest tuż tuż. Przebiegli dziesięć i Moskwiczanin zaczął czuć, że traci siły. W końcu zdesperowany z nadludzką szybkością odwrócił się i strzelił do niedźwiedzia powalając go jedną kulą. Zdyszany i wkurzony odwraca się do Czukczy, a ten do niego z politowaniem:
- Ot ty durak... Teraz ciągnij go dziesięć km do chaty przez śnieg.
Bladym świtem wyruszyli z chatki Czukczy na polowanie. W trudzie i znoju przedzierali się przez dziką i zasypaną śniegiem tajgę. Przeszli pięć km - śnieg po kolana, przeszli kolejne pięć km - śnieg po pas, przeszli następne dziesięć km - śnieg po szyję. Wreszcie, jak Moskwiczanin zaczął się już wkurzać, doszli do polany. Patrzą, a po jej drugiej stronie stoi niedźwiedź. Czukcza na migi dał znać Ruskowi, żeby nic nie robił, a sam zaczął okrążać polanę i zachodzić niedźwiedzia od tył. W końcu jak był tuż za nim, klepnął go w ramię. Niedźwiedź zdumiony się odwraca, a Czukcza wali mu w pysk i zaczyna uciekać przez polanę prosto na Ruska. Ten zaskoczony nie zdążył zmierzyć się do strzału, a Czukcza z niedźwiedziem na karku byli już tuż przy nim. Zdezorientowany tylko się odwrócił i też zaczął uciekać. Biegną przed siebie, przedzierają się przez śnieg i gęstwinę. Przebiegli, już trzy km, niedźwiedź cały czas za nimi, przebiegli sześć - niedźwiedź jest tuż tuż. Przebiegli dziesięć i Moskwiczanin zaczął czuć, że traci siły. W końcu zdesperowany z nadludzką szybkością odwrócił się i strzelił do niedźwiedzia powalając go jedną kulą. Zdyszany i wkurzony odwraca się do Czukczy, a ten do niego z politowaniem:
- Ot ty durak... Teraz ciągnij go dziesięć km do chaty przez śnieg.
327
Dowcip #3003. Na dalekich rubieżach naszego wschodniego sąsiada tj. w kategorii: Żarty o Rosjanach, Śmieszne kawały o myśliwych, Śmieszne kawały o niedźwiedziu, Śmieszny humor o polowaniu, Żarty o strzelaniu, Kawały o Czukczach.
Twierdzi się, że promieniowanie X zostało odkryte przez Rentgena, jednak już kilka wieków temu rosyjski bojar Morozow pisał do żony: ”Przejrzałem cię na wylot, przeklęta szmato!”
17