Przed rogatkami Warszawy dla autostopowicza zatrzymuje się mercedes.
Przed rogatkami Warszawy dla autostopowicza zatrzymuje się mercedes. Autostopowicz siada i zdziwiony pyta:
- To pan?
- Tak to ja. Jedziemy.
Samochód pędzi pewnie prowadzony, dojeżdżają do skrzyżowania z czerwonym światłem, a kierowca bez zmrużenia oka przejeżdża, pasażer ze zgrozą w oczach pyta się dlaczego?
- Nic się pan nie martwi - rzecze kierujący - mój brat bliźniak tak od dwudziestu lat jeździ i nic mu się nie stało, dalej tworzy nowe partie i zasiada w najlepszych ławach.
Jada dalej, na następnym skrzyżowaniu to samo, czerwone światło, a samochód bez zwalniania pędzi.
- Panie, co pan?
- Mówiłem już panu, że nie się co bać, mój brat bliźniak tak jeździ i nadal lawiruje w sejmie.
Dojeżdżają do skrzyżowania, w tam raptowne hamowanie i zielone światło:
- No i co nie jedzie pan?
- Nie ma głupich, z prawej może nadlecieć Brat bliźniak.
- To pan?
- Tak to ja. Jedziemy.
Samochód pędzi pewnie prowadzony, dojeżdżają do skrzyżowania z czerwonym światłem, a kierowca bez zmrużenia oka przejeżdża, pasażer ze zgrozą w oczach pyta się dlaczego?
- Nic się pan nie martwi - rzecze kierujący - mój brat bliźniak tak od dwudziestu lat jeździ i nic mu się nie stało, dalej tworzy nowe partie i zasiada w najlepszych ławach.
Jada dalej, na następnym skrzyżowaniu to samo, czerwone światło, a samochód bez zwalniania pędzi.
- Panie, co pan?
- Mówiłem już panu, że nie się co bać, mój brat bliźniak tak jeździ i nadal lawiruje w sejmie.
Dojeżdżają do skrzyżowania, w tam raptowne hamowanie i zielone światło:
- No i co nie jedzie pan?
- Nie ma głupich, z prawej może nadlecieć Brat bliźniak.
213
Dowcip #2337. Przed rogatkami Warszawy dla autostopowicza zatrzymuje się mercedes. w kategorii: Śmieszne dowcipy o kierowcach, Humor o autostopowiczach, Śmieszne dowcipy o bliźniakach.
Siedzi trzech pedałów w knajpie i rozmawiają na temat jaki chcieli by uprawiać sport ... Pierwszy mówi:
- Ja to chciałbym być bokserem.
- Ojej, a dlaczego taki brutalny sport? - pyta drugi.
- Posłuchajcie sytuacja, siedzę w knajpie wchodzi brunet wysoki, ciemna karnacja, niebieskie oczy, podchodzi do mnie i łapie mnie za włosy no to ja go lewy, prawy, lewy, prawy i leży. - mówi pierwszy ...
Na co drugi:
- Ja to chciałbym być kickbokserem.
- Ojej, a dlaczego taki brutalny sport? - pyta trzeci.
- Posłuchajcie sytuacja, siedzę w barze i pije piwo, wchodzi blondyn średniego wzrostu, długie włosy, rozpięta koszula, podchodzi do mnie i daje mi w twarz, no to ja go lewy, prawy, lewy, prawy i leży. - stwierdza drugi.
A ty trzeci jaki byś chciał uprawiać sport? - pytają.
Na co trzeci:
- Ja to chciałbym być piłkarzem ...
- Ojej, a dlaczego taki brutalny sport? - pyta pierwszy.
- Posłuchajcie sytuacja. Mundial siedem milionów kibiców, dostaje piłkę biegnę z nią do bramki, na przeciwko mnie obrońca, to ja kop go w jajka i biegnę dalej, na przeciwko mnie drugi obrońca no to ja go znów kop w jajka i biegnę dalej, na przeciwko mnie bramkarz, przewraca się i teraz tylko. Ja - piłka - bramka, strzelam, słupek! Dziesięciomilionowy tłum kibiców krzyczy ”Ch*j Ci w dupę!” A ja leże i marzę ...
- Ja to chciałbym być bokserem.
- Ojej, a dlaczego taki brutalny sport? - pyta drugi.
- Posłuchajcie sytuacja, siedzę w knajpie wchodzi brunet wysoki, ciemna karnacja, niebieskie oczy, podchodzi do mnie i łapie mnie za włosy no to ja go lewy, prawy, lewy, prawy i leży. - mówi pierwszy ...
Na co drugi:
- Ja to chciałbym być kickbokserem.
- Ojej, a dlaczego taki brutalny sport? - pyta trzeci.
- Posłuchajcie sytuacja, siedzę w barze i pije piwo, wchodzi blondyn średniego wzrostu, długie włosy, rozpięta koszula, podchodzi do mnie i daje mi w twarz, no to ja go lewy, prawy, lewy, prawy i leży. - stwierdza drugi.
A ty trzeci jaki byś chciał uprawiać sport? - pytają.
Na co trzeci:
- Ja to chciałbym być piłkarzem ...
- Ojej, a dlaczego taki brutalny sport? - pyta pierwszy.
- Posłuchajcie sytuacja. Mundial siedem milionów kibiców, dostaje piłkę biegnę z nią do bramki, na przeciwko mnie obrońca, to ja kop go w jajka i biegnę dalej, na przeciwko mnie drugi obrońca no to ja go znów kop w jajka i biegnę dalej, na przeciwko mnie bramkarz, przewraca się i teraz tylko. Ja - piłka - bramka, strzelam, słupek! Dziesięciomilionowy tłum kibiców krzyczy ”Ch*j Ci w dupę!” A ja leże i marzę ...
512
Dowcip #2338. Siedzi trzech pedałów w knajpie i rozmawiają na temat jaki chcieli by w kategorii: Śmieszne dowcipy o piłkarzach, Dowcipy o sporcie, Dowcipy o homoseksualistach, Śmieszne żarty o marzeniach.
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować. Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby ...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby ...
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby ...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby ...
119
Dowcip #2339. Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. w kategorii: Żarty o mężczyznach, Śmieszne dowcipy o szefie, Śmieszne kawały o wędkarzach, Humor o pracy, Kawały o zakupach, Dowcipy o sprzedawcach, Śmieszny humor o pracownikach.
Zatrudnili w firmie teleadresowej kolesia. Piękny był, ładnie ubrany i młody. Nic dziwnego, że wszystkie laseczki za nim zaczęły się oglądać. Ba, niektóre nawet czynić mu awanse. Gostek poleciał na skargę do szefa:
- Już nie mogę! - żali się pięknisi. - Nie wiem co robić! Jedna ociera się o mnie biustem, druga bioderkiem trąca. Trzecia majtki pokazuje ...
- Cóż, możesz cierpieć. - mówi szef. - Nie ruszyć żadnej babeczki i dostać nagrodę w niebie.
- Jaką nagrodę?
- Żłob pełen owsa, ośle!
- Już nie mogę! - żali się pięknisi. - Nie wiem co robić! Jedna ociera się o mnie biustem, druga bioderkiem trąca. Trzecia majtki pokazuje ...
- Cóż, możesz cierpieć. - mówi szef. - Nie ruszyć żadnej babeczki i dostać nagrodę w niebie.
- Jaką nagrodę?
- Żłob pełen owsa, ośle!
310
Dowcip #2340. Zatrudnili w firmie teleadresowej kolesia. w kategorii: Dowcipy o kobietach, Dowcipy o szefie, Śmieszne żarty o pracownikach.
Przychodzi kobieta to księdza.
- Proszę księdza, zgrzeszyłam ...
- Cóż żeś uczyniła kobieto?
- A no, zdradziłam męża ... Wielokrotnie.
- No to piekło!
- Nie, to swędziało ...
- Proszę księdza, zgrzeszyłam ...
- Cóż żeś uczyniła kobieto?
- A no, zdradziłam męża ... Wielokrotnie.
- No to piekło!
- Nie, to swędziało ...
510
Dowcip #2341. Przychodzi kobieta to księdza. w kategorii: Śmieszne dowcipy o duchownych, Śmieszne kawały o kobietach, Humor o kochankach, Kawały o zdradzie, Dowcipy o spowiedzi.
Mój dziadek ma pas, pod pasem ma las, a w lesie ruskie działo.
Pojechał na front popieścił go prąd i działo się rozj*bało.
Przeleciał przez siatkę, zgwałcił sąsiadkę,
przeleciał przez płot i zgwałcił go kot.
Pojechał na front popieścił go prąd i działo się rozj*bało.
Przeleciał przez siatkę, zgwałcił sąsiadkę,
przeleciał przez płot i zgwałcił go kot.
1141
Dowcip #2342. Mój dziadek ma pas, pod pasem ma las, a w lesie ruskie działo. w kategorii: Dowcipy o dziadku, Śmieszne żarty rymowane.
Terrorysta przychodzi do fryzjera.
- Co się panu stało w ucho? - pyta fryzjer.
- Źle podłączyłem przewody, bomba wybuchła i urwała mi kawałek ucha.
- Proszę się nie martwić. To drugie zaraz ładnie dotniemy i wyrównamy.
- Co się panu stało w ucho? - pyta fryzjer.
- Źle podłączyłem przewody, bomba wybuchła i urwała mi kawałek ucha.
- Proszę się nie martwić. To drugie zaraz ładnie dotniemy i wyrównamy.
1627
Dowcip #2343. Terrorysta przychodzi do fryzjera. w kategorii: Śmieszne kawały o fryzjerach, Humor o bombie, Kawały o terrorystach.
Przyjeżdża Tusk z wizytą do Benedykta. Jest miło i sympatycznie. Benedykt pyta:
- A jak tam u Was po wyborach?
- Wszystko w jak najlepszym porządku Ojcze Święty.
- Wyborcy zadowoleni, szczęśliwi. Mówią, że takiej Polski chcieli.
Ojciec Święty pokiwał głowa, uśmiechnął się i pokazał Tuskowi sześć palców.
- A jak tam u Was z bezrobociem?
- Doskonale Ojcze Święty. Jest tak dobrze, że młodzi ludzie już zaczynają wracać do kraju z emigracji. Zarobki super, pracodawcy gwarantują doskonałe warunki zatrudnienia.
Ojciec Święty znów pokiwał głową uśmiechnął się i pokazał Tuskowi sześć palców.
- A co w szkolnictwie?
- Wspaniale. Minister sprawdził się doskonale. Dzieciaki zadowolone, chcą nawet w sobotę i niedziele chodzić do szkoły.
Ojciec Święty pokiwał głową uśmiechnął się i znów pokazał sześć palców.
Wizyta się zakończyła, Tusk wrócił do Polski i do swoich obowiązków. Jednak sprawa pokazywania sześciu palców nie dawała mu spokoju. Wybrał się więc do Glempa i pyta:
- Księże Prymasie byłem u papieża, opowiadałem mu co w kraju, a ten na każda moją odpowiedź pokazywał mi sześć palców. Co to znaczy?
- Jak to? Ty katolik i nie wiesz, że chodzi o szóste przykazanie: nie cudzołóż?!
- Nie cudzołóż? A jak to się ma do mnie?
- A co miał powiedzieć? Nie pie*dol?!
- A jak tam u Was po wyborach?
- Wszystko w jak najlepszym porządku Ojcze Święty.
- Wyborcy zadowoleni, szczęśliwi. Mówią, że takiej Polski chcieli.
Ojciec Święty pokiwał głowa, uśmiechnął się i pokazał Tuskowi sześć palców.
- A jak tam u Was z bezrobociem?
- Doskonale Ojcze Święty. Jest tak dobrze, że młodzi ludzie już zaczynają wracać do kraju z emigracji. Zarobki super, pracodawcy gwarantują doskonałe warunki zatrudnienia.
Ojciec Święty znów pokiwał głową uśmiechnął się i pokazał Tuskowi sześć palców.
- A co w szkolnictwie?
- Wspaniale. Minister sprawdził się doskonale. Dzieciaki zadowolone, chcą nawet w sobotę i niedziele chodzić do szkoły.
Ojciec Święty pokiwał głową uśmiechnął się i znów pokazał sześć palców.
Wizyta się zakończyła, Tusk wrócił do Polski i do swoich obowiązków. Jednak sprawa pokazywania sześciu palców nie dawała mu spokoju. Wybrał się więc do Glempa i pyta:
- Księże Prymasie byłem u papieża, opowiadałem mu co w kraju, a ten na każda moją odpowiedź pokazywał mi sześć palców. Co to znaczy?
- Jak to? Ty katolik i nie wiesz, że chodzi o szóste przykazanie: nie cudzołóż?!
- Nie cudzołóż? A jak to się ma do mnie?
- A co miał powiedzieć? Nie pie*dol?!
554
Dowcip #2344. Przyjeżdża Tusk z wizytą do Benedykta. Jest miło i sympatycznie. w kategorii: Śmieszne żarty o Donaldzie Tusku, Śmieszne dowcipy o Polsce, Śmieszny humor o Benedykcie XVI, Śmieszny humor o treści wulgarnej.
Wykładowca:
- Opowiem wam teraz anegdotę, którą opowiadam prawie wszystkim grupom. Otóż w czasach PRL, wiecie, ścisła cenzura, w pewnej wsi koncert chciał dać zespół o pięknej nazwie ”Prze*ebane”. Niestety, źle by to wyglądało na plakatach, więc sprytny sołtys tejże wsi postanowił zmienić nazwę na ”Nie Jest Dobrze”. Historyjka kończy się happy endem, zespół się zgodził, koncert był udany. A teraz przechodzimy do głównego powodu, dla którego to słyszycie. Moi drodzy, sprawdziłem wasze prace. Nie jest dobrze.
- Opowiem wam teraz anegdotę, którą opowiadam prawie wszystkim grupom. Otóż w czasach PRL, wiecie, ścisła cenzura, w pewnej wsi koncert chciał dać zespół o pięknej nazwie ”Prze*ebane”. Niestety, źle by to wyglądało na plakatach, więc sprytny sołtys tejże wsi postanowił zmienić nazwę na ”Nie Jest Dobrze”. Historyjka kończy się happy endem, zespół się zgodził, koncert był udany. A teraz przechodzimy do głównego powodu, dla którego to słyszycie. Moi drodzy, sprawdziłem wasze prace. Nie jest dobrze.
114
Dowcip #2345. Wykładowca w kategorii: Humor o studentach, Kawały o profesorach.
Do prezesa Jarosława zgłosiło się kilku młodych ludzi w harcerskich strojach.
- Przychodzimy z propozycją. - zaczął najwyższy z grupy.
- O co chodzi?
- Chcemy postawić pomnik Panu śp. Prezydentowi przed Pałacem, który stanie w miejscu, gdzie nasi koledzy postawili krzyż zaraz po katastrofie. Co pan na to?
- Dobrze wiecie, że ja jestem za od samego początku!
- Wiemy i dlatego przychodzimy tutaj bezpośrednio do pana.
- Tylko, że władze miasta nie są przychylne na tą lokalizację!
- Nam pozwolą, - dorzucił drugi z grupy - mamy swoje sposoby!
- Na kiedy planujecie zakończenie prac?
- Do końca roku powinien stanąć!
- Jakiej wielkości będzie mój śp. brat?
- Wszystko zależy do tego, jak obfite opady śniegu będą przed Bożym Narodzeniem w stolicy.
- Przychodzimy z propozycją. - zaczął najwyższy z grupy.
- O co chodzi?
- Chcemy postawić pomnik Panu śp. Prezydentowi przed Pałacem, który stanie w miejscu, gdzie nasi koledzy postawili krzyż zaraz po katastrofie. Co pan na to?
- Dobrze wiecie, że ja jestem za od samego początku!
- Wiemy i dlatego przychodzimy tutaj bezpośrednio do pana.
- Tylko, że władze miasta nie są przychylne na tą lokalizację!
- Nam pozwolą, - dorzucił drugi z grupy - mamy swoje sposoby!
- Na kiedy planujecie zakończenie prac?
- Do końca roku powinien stanąć!
- Jakiej wielkości będzie mój śp. brat?
- Wszystko zależy do tego, jak obfite opady śniegu będą przed Bożym Narodzeniem w stolicy.
945