LogowanieRejestracja
Dowcip.NET
KategorieLosujDodaj

Nauczyciel pyta małego Icka

Nauczyciel pyta małego Icka:
- Pożyczyłem od twego ojca sto złotych i po tygodniu oddałem dwadzieścia. To ile jestem mu dłużny?
- Sto złotych!
- Cóż to? Jesteś Żydem, a na rachunkach się nie znasz?!
- Na rachunkach to ja się znam, ale pan nie zna mojego ojca!
112

Dowcip #4437. Nauczyciel pyta małego Icka w kategorii: Śmieszne żarty o nauczycielach, Dowcipy o pieniądzach, Śmieszny humor o Żydach, Śmieszny humor o ojcu.

Idzie sobie Kowalski zimą po lodzie i widzi wędkarza łowiącego w przeręblu. Ale coś mu policzek spuchł. Więc pyta się wędkarza:
- Ząb spuchł?
Wędkarz kręci przecząco głową i odpowiada:
- Lobaki mi zamalzły!
315

Dowcip #4438. Idzie sobie Kowalski zimą po lodzie i widzi wędkarza łowiącego w w kategorii: Śmieszny humor o Kowalskim, Śmieszny humor o wędkarzach, Dowcipy o zimie, Śmieszne żarty o robakach.

A Twoja stara ma zero znajomych na naszej klasie.
2313

Dowcip #4439. A Twoja stara ma zero znajomych na naszej klasie. w kategorii: Dowcipy o nasza-klasa.pl.

Po jednej z wielu bitew Napoleon odwiedza rannych żołnierzy w szpitalu. Podchodzi do Francuza:
- Co chciałbyś otrzymać w nagrodę za swoją dzielną służbę?
- Marzę o pałacu na południu Francji, winnicy i własnej służbie.
Podchodzi do Polaka:
- A ty?
- Marzę o wolnej i niepodległej Polsce!
Podchodzi do Żyda:
- A ty?
- A ja zjadłbym śledzia na kolację.
Napoleon pokiwał głową i wyszedł. Francuz i Polak zdziwieni pytają Żyda:
- Zwariowałeś? Mogłeś prosić o wszystko, a ty tylko śledzia na kolację?
- Wiecie, w odróżnieniu od was, ja tego śledzia może dostanę.
216

Dowcip #4440. Po jednej z wielu bitew Napoleon odwiedza rannych żołnierzy w w kategorii: Śmieszny humor o Francuzach, Dowcipy o Żydach, Śmieszne żarty o śledziach, Śmieszne dowcipy o Polakach.

Co się stało, co się stało
coś nade mną przeleciało.
Rozbolała mnie dziś głowa
ktoś mnie kurna przelobował
kto tak piękne bramki puszcza?
Oczywiście Tomek Kuszczak.
38

Dowcip #4441. Co się stało w kategorii: Śmieszny humor o piłkarzach, Śmieszne żarty o sporcie, Humor rymowany.

Rozmawiają ze sobą dwaj Niemcy:
- Wiesz co, znam całą polską reprezentację!
- Jak to możliwe?
- W zeszłym roku tynkowali mi dom.
27

Dowcip #4442. Rozmawiają ze sobą dwaj Niemcy w kategorii: Dowcipy o Niemcach, Śmieszne żarty o budowlańcach, Śmieszne dowcipy o piłkarzach, Śmieszny humor o sporcie, Dowcipy o Polakach.

Pewnego dnia Albert Einstein realizował czek w banku. Po powrocie do samochodu stwierdził brak pozostawionej na siedzeniu jesionki. W mig otoczyło go grono gapiów.
- To pańska wina! - odezwał się jeden z nich - Nie pozostawia się tak lekkomyślnie płaszcza w samochodzie.
Drugi orzekł:
- To raczej wina szofera, który nie zwrócił uwagi na nie domknięte drzwiczki.
- Co tam szofer! - wtrącił trzeci - Portier bankowy winien był zauważyć uciekającego z płaszczem złodzieja!
- Tak jest! - westchnął na koniec znakomity fizyk - My trzej ponosimy winę... Niewinny jest jedynie złodziej, bo musiał, biedaczysko, zarobić parę groszy na chleb powszedni.
410

Dowcip #4443. Pewnego dnia Albert Einstein realizował czek w banku. w kategorii: Śmieszne żarty o złodziejach, Humor o banku, Kawały o Albercie Einsteinie.

Rzecz dzieje się w Ameryce. W przedziale kolejowym siedzi Żyd, a naprzeciwko niego młody Jankes. Młodzieniec zaczyna popisywać się oryginalną sztuką: opluwa dokładnie ścianę wokół głowy Żyda, po czym wstaje i przedstawia się:
- John Clark, mistrz świata w pluciu.
Żyd, nie namyślając się długo, pluje Jankesowi w twarz, po czym również wstaje i przedstawia się:
- Szloma Jekeles, amator.
37

Dowcip #4444. Rzecz dzieje się w Ameryce. w kategorii: Śmieszne żarty o Żydach, Śmieszne dowcipy o pluciu.

- Halo? Poproszę panią zamiejscowa, Lubartów 33... Czi co? Nie: czy? pytajne tylko: czy? wzięte liczebniczo... Taa, mój numer 333 ... Już jest połączenie? Dziękuję ślicznie...
Halo? Halo? HALO? - Halooo...
- Kuba?
- Kto mówi?
- Ale czy Kuba?
- Ale kto mówi?
- Jeżeli nie Kuba, moje nazwisko panu nic nie powie ... Kuba?
- Jaki Kuba?
- Goldberg.
- A jeżeli Kuba, to kto mówi?
- Rappaport!
- BENIEK?
- Tak!
- Tu Kuba.
- Goldberg?
- Tak. Co jest?
- Jest interes do zrobienia.
- Interes? Ile można stracić?
- Co się mnie pytasz ile można stracić! Się mnie natychmiast zapytujesz ile można zarobić!
- Ile się zarobi, to się zarobi. Ja się pytam: ile trzeba mieć żeby ryzykować w razie, że się straci?
- Niewiele ... Dwa, trzy tysiące masz?
- Mam mieć. Co jest?
- Jest tak: Friedmann ma weksel Szapira z żyrem Glassa, rewindykator jest Barmsztajn ... On daje dwadzieścia procent, franko loco towar jest u Lutmana, tylko ten towar jest zajęty przez Honigmanna z powodu weksel Reuberga. Za ten weksel Reuberga można dostać gwarancję od jego teścia Rozencwajga, tylko on jest przepisany na Rozencwajgową, a Rozencwajgowa jest chora.
- A co jej jest?
- Co by i nie było, to my dziedziczymy dwadzieścia procent, tylko Lutmann musi mieć pewność, że Honigmann go wypuści, oczywiście, jeżeli Rozencwajgowa jeszcze dziś się przeniesie na łono Abrahama, to Malwina Fajnsztajn nie ma nic przeciwko, tylko Lipszyc musi mieć pięćset dolary.
- Cooo?
- Nie gotówką, tylko połowę, na resztę zwolnienie od protestu. Jasne?
- Oczywiście, że rozumiem.
- No!
- Tylko skąd pewność, że Rozencwajgowa by wyzionęła ducha?
- W tym właśnie sęk.
- Co?
- Sęk!
- Kto?
- Sęk!
- Nic nie rozumiem.
- Deska, w środku sęk!
- Jaka deska?
- Drzewo. Deska drewniana, w środku sęk.
- Kto ma drzewo? Lutmann?
- Jaki Lutmann? Lutmann ma manufakturę, a drzewo jest z lasu. Się ścina, się rżnie na deski, jest deska, jest sęk.
- A gdzie jest ten las?
- Jaki las?
- No, że wspominałeś.
- Co ciebie obchodzi nagle? W puszczy Białowieszczańskiej jest las! Rosną stuletnie drzewa, się ścina, się rżnie, jest deska, jest sęk.
- A kto ma ten las?
- Kuba, o co ci idzie? Nikt!
- To można kupić?
- Tę manufakturę?
- Nie, ten tartak.
- Jaki tartak, do cholery?
- No ten co sam mówiłeś, że się ścina i się rżnie.
- Kuba, odczep się, chodzi o to czy Rozencwajgowa wytrzyma do licytacji!
- A ona sprzeda?
- Co?!
- Ten tartak.
- Kuba, przecież ... Jaki tartak do cholery?!
- No, że się ścina i się rżnie.
- Kuba! Że mnie co podkusiło powiedzieć ten ”sęk” ... Kuba, ja cofam ten sęk. Ja cofam wszystkie sęki na świecie!
- Co?
- Sęk.
- Który?
- Co pisze w Kurierze Warszawskim tych sztychów. To ja go cofam.
- W Kurierze Warszawskim? To było ogłoszenie?
- Jakie ogłoszenie?
- No, że on sprzedaje.
- Kto?
- No ten, co pisze, że parceluje ten las. Słuchaj, tylko ten tartak to ja bym zatrzymał dla siebie.
- Kuba... Po co tobie ten tartak? Zleź z tego tartaka!
- No wiesz, Rappaport, że ja ciebie nie rozumiem. Ty budzisz mnie w nocy. Pół godziny namawiasz mnie, żebym kupił las. A teraz odmawiasz mnie od tego tartaka. To co to jest za interes?
- Kuba.
- Zaraz, chwileczkę, spokój! Owszem, dajmy na to, ja daję dwa tysiące na las. To kto inny będzie miał tartak, tak? Będzie mnie dyktował ceny? Będę jemu dawał zarabiać na rżnięcie? To gdzie jest Logika? To wolę kupić ten tartak! Mam rację?
- Teoretycznie tak ... Tylko, że mnie coś podkusiło. Staropolszczyzny się mnie zachciało. Sęk, sęk, równie dobrze mogłem powiedzieć ”tu leży pies pochowany”.
- Pies?
- Pies!
- Piesek! Jaka rasa?
- Szlag mnie trafi.
- Słuchaj, Rozencwajgowa ma na sprzedaż psa? Czy to jest może łyżew? Wiesz, ja bym chętnie kupił, bo Hipek bardzo chce mieć łyżwa. No, ostatecznie może być sweter. Albo bulgot? Albo taki mały, biały dupelek... Słuchaj, tylko broń Boże jajnik! A to jest jaka rasa?
- Jaka rasa? Nordycka! Psiakrew, odczep się od tego zwierzęcia, nieszczęście ty moje!
- Słuchaj, Beniek, dwa tysiące za psa? Ja mogę dać trzydzieści złotych. Duży piesek?
- Olbrzymie!
Słyszy telefonistkę:
- Złociutka, to nie do pani!
- Znaczy, co?
- Chwileczkę, Kuba, ta rozmowa za chwilę będzie kosztowała czterdzieści dwa złote.
- No co to znaczy czterdzieści dwa złote, jak się kupuje i las, i tartak, i psa.
- Wiesz co ja ci powiem? Ty weź sobie ten las za darmo.
- A tartak?
- A Tar... A tartak, to ty sobie weź tyż za darmo.
- A pies?
- A pies? A pies ci mordę lizał!
39

Dowcip #4445. - Halo? Poproszę panią zamiejscowa, Lubartów 33... Czi co? Nie: czy? w kategorii: Humor o pieniądzach, Śmieszny humor o rozmowach telefonicznych, Żarty o psie, Humor o lesie.

Pewnego razu, w przedwojennej Warszawie zdarzyło się, że pokłócili się ze sobą dwaj Żydzi - pan Katz z panem Rosenkrantzem. Pokłócili się oni tak bardzo, że sprawa znalazła swój finał w sądzie. Tenże sąd po rozprawie wydał werdykt przyznający rację panu Rosenkrantzowi. Orzeczono karę - pan Katz miał przeprosić publicznie pana Rosenkrantza. Publiczne przeprosiny miały odbyć się w mieszkaniu tego drugiego.
W umówiony dzień zebrali się świadkowie w mieszkaniu Rosenkrantza. Wszyscy, włącznie z gospodarzem czekają niecierpliwie na przybycie Katza i złożenie przezeń oficjalnych przeprosin. Wreszcie jest! Pukanie do drzwi, otwiera je Rosenkrantz, za drzwiami stoi Katz i tak oto mówi:
- Dzień dobry szanownemu panu. Czy tutaj mieszka krawiec Goldberg?
- Nie! Goldberg mieszka piętro wyżej.
- Aaaaa, to ja Pana w takim razie bardzo przepraszam!
111

Dowcip #4446. Pewnego razu, w przedwojennej Warszawie zdarzyło się w kategorii: Śmieszne dowcipy o sąsiadach, Śmieszny humor o Żydach, Dowcipy o sądzie, Żarty o kłótniach.

Pomoc

» Regulamin

» Kontakt

Przydatne zasoby

» Tłumacz alfabetu Morse'a

» Używane samochody osobowe

» Słownik antonimów

» Definicje

» Słownik krzyżówkowicza

» Odmiana przez przypadki

» Opiekunka do dzieci

» Rymy do słów

» Stopniowanie przymiotników i przysłówków online

» Słownik synonimów

» Wyliczanki do zabawy

» Zagadki edukacyjne dla dzieci do wydruku

» Zmiana czasu

 

najlepsze dowcipynajlepsze kawałynajlepsze żartynajlepszy humor Dowcip.NET © LocaHost