Wędruje Czukcza tajgą.
Wędruje Czukcza tajgą. Wędruje markotny jakiś, poirytowany, aż się zwierzęta dziwują. Nie zwraca uwagi ani na łasice, ani na renifery, na dorodne sobole i na pieśce nawet okiem nie rzuci. Snuje się tak parę dni aż wreszcie któregoś ranka nagle staje naprzeciw niego ogromna, kudłata, rozzłoszczona niedźwiedzica. Głuchy pomruk dobywa się z głębi ogromnego cielska, ślina kapie jej z pyska, a ogromne pazury gotowe są w mgnieniu oka rozszarpać każdego kto się zbliży. Czukcza stoi i uśmiecha się. Nareszcie. Powoli ściąga z pleców strzelbę i odrzuca ją w krzaki. Przez chwilę waży w dłoni swój myśliwski nóż, namyśla się lecz i ten ostrożnie odkłada. Podchodzi coraz bliżej...
- Taaak... Dziesiątki zajęcy i lisów, niezliczone sarny, renifery i łosie, a także parę wilków... Wszystko już było. Ale z Tobą to dopiero będzie zabawa. - mamrocze Czukcza odpinając rozporek.
- Taaak... Dziesiątki zajęcy i lisów, niezliczone sarny, renifery i łosie, a także parę wilków... Wszystko już było. Ale z Tobą to dopiero będzie zabawa. - mamrocze Czukcza odpinając rozporek.
414
Dowcip #32891. Wędruje Czukcza tajgą. w kategorii: Śmieszne żarty o niedźwiedziu, Śmieszny humor o zwierzętach, Śmieszny humor o seksie, Śmieszne kawały o Czukczach.
Blokowisko. Po wakacyjnej przerwie spotyka się kilku dresiarzy. Jeden z nich dumnie prezentuje zdobyty dyplom.
- Ej ziomal, co to za bibuła? - pytają koledzy.
Pokraśniały z zadowolenia dres tłumaczy:
- Była Olimpiada Matematyczna Dresów w Wołominie. Pojechałem i wygrałem.
Poklepywaniom i gratulacjom nie było końca. W końcu padło pytanie o rodzaj zadań jakie trzeba było rozwiązać.
- W finale dostałem do pomnożenia 4 x 9... - poinformował koleś.
- I co? - zawisło w powietrzu niepewne pytanie.
- Powiedziałem, że czterdzieści...
Wszyscy zamilkli. Wyraz twarzy dresiarzy świadczył o ich sporym wysiłku umysłowym. W końcu jeden z nich stwierdził nieśmiało:
- Eee, chyba coś nie tego z tym wynikiem!
- Wiem. - odpowiedział beztrosko dres - Ale byłem najbliżej!
- Ej ziomal, co to za bibuła? - pytają koledzy.
Pokraśniały z zadowolenia dres tłumaczy:
- Była Olimpiada Matematyczna Dresów w Wołominie. Pojechałem i wygrałem.
Poklepywaniom i gratulacjom nie było końca. W końcu padło pytanie o rodzaj zadań jakie trzeba było rozwiązać.
- W finale dostałem do pomnożenia 4 x 9... - poinformował koleś.
- I co? - zawisło w powietrzu niepewne pytanie.
- Powiedziałem, że czterdzieści...
Wszyscy zamilkli. Wyraz twarzy dresiarzy świadczył o ich sporym wysiłku umysłowym. W końcu jeden z nich stwierdził nieśmiało:
- Eee, chyba coś nie tego z tym wynikiem!
- Wiem. - odpowiedział beztrosko dres - Ale byłem najbliżej!
311
Dowcip #32892. Blokowisko. Po wakacyjnej przerwie spotyka się kilku dresiarzy. w kategorii: Żarty o dresiarzach, Śmieszne dowcipy matematyczne.
Przychodzi Kowalski do sklepu i kupuje rajstopy dla żony. Następnego dnia przychodzi do sprzedawcy i chce je zwrócić. Sprzedawca pyta:
- Dlaczego chce pan oddać te rajstopy?
Na to Kowalski:
- Wie pan. Stopy to się owszem mieszczą, ale raj już nie wejdzie...
- Dlaczego chce pan oddać te rajstopy?
Na to Kowalski:
- Wie pan. Stopy to się owszem mieszczą, ale raj już nie wejdzie...
511
Dowcip #32893. Przychodzi Kowalski do sklepu i kupuje rajstopy dla żony. w kategorii: Śmieszny humor o Kowalskim, Śmieszny humor o zakupach, Śmieszne kawały o bieliźnie.
Na imprezie Jasiu podszedł do Małgosi w kącie i coś jej wyszeptał do ucha.
- Ty zboczeńcu! Skąd Ci przyszło do głowy, że pozwolę Ci zrobić ze mną takie świństwa? - wykrzyczała.
Po chwili ciszej:
- No chyba, że jesteś tym sukinkotem, który ukradł mi pamiętnik...
- Ty zboczeńcu! Skąd Ci przyszło do głowy, że pozwolę Ci zrobić ze mną takie świństwa? - wykrzyczała.
Po chwili ciszej:
- No chyba, że jesteś tym sukinkotem, który ukradł mi pamiętnik...
15
Dowcip #32894. Na imprezie Jasiu podszedł do Małgosi w kącie i coś jej wyszeptał do w kategorii: Śmieszne dowcipy erotyczne, Śmieszne dowcipy o Jasiu, Dowcipy o Małgosi.
Młody ksiądz po święceniach kapłańskich przychodzi na parafię i zaczyna spowiadać. Podchodzi jedna niewiasta, potem druga, podchodzi trzecia.
- Proszę księdza zgrzeszyłam...
- Jak córko?
- Wzięłam w usta...
Młody ksiądz nie wiedział jaką pokutę zadać, więc mówi:
- Proszę poczekać, spytam proboszcza jaka jest za to pokuta.
Biegnie, biegnie. Po drodze spotyka ministranta:
- Ty, ministrant, co proboszcz daje za ciągnięcie druta?
- Nie wiem, ja dostałem Snickersa.
- Proszę księdza zgrzeszyłam...
- Jak córko?
- Wzięłam w usta...
Młody ksiądz nie wiedział jaką pokutę zadać, więc mówi:
- Proszę poczekać, spytam proboszcza jaka jest za to pokuta.
Biegnie, biegnie. Po drodze spotyka ministranta:
- Ty, ministrant, co proboszcz daje za ciągnięcie druta?
- Nie wiem, ja dostałem Snickersa.
927
Dowcip #32895. Młody ksiądz po święceniach kapłańskich przychodzi na parafię i w kategorii: Śmieszny humor o duchownych, Śmieszne kawały o spowiedzi, Humor o robieniu loda, Śmieszne dowcipy o ministrantach.
Kowalski starał się na kolei o pracę dróżnika. Jego przyszły szef postanowił przeprowadzić mały test.
- Co by pan zrobił, gdyby się pan zorientował, że dwa pociągi jadą po jednym torze w swoim kierunku? - zapytał.
- Przekierowałbym jeden z nich na inny tor.
- Co jeśli nastawnia by się zepsuła?
- Zadzwoniłbym do najbliższej stacji żeby powiadomili prowadzących pociągi.
- Co jeśli telefon byłby zepsuty?
- Pobiegłbym do miasteczka i zadzwoniłbym z budki telefonicznej.
- Co jeśli byłaby zniszczona przez wandali?
- Wtedy pobiegłbym po wujka Leona.
Pytający trochę się zdziwił, ale zapytał:
- A w czym pomógłby wujek Leon?
- W niczym, ale jeszcze nigdy nie widział zderzenia pociągów.
- Co by pan zrobił, gdyby się pan zorientował, że dwa pociągi jadą po jednym torze w swoim kierunku? - zapytał.
- Przekierowałbym jeden z nich na inny tor.
- Co jeśli nastawnia by się zepsuła?
- Zadzwoniłbym do najbliższej stacji żeby powiadomili prowadzących pociągi.
- Co jeśli telefon byłby zepsuty?
- Pobiegłbym do miasteczka i zadzwoniłbym z budki telefonicznej.
- Co jeśli byłaby zniszczona przez wandali?
- Wtedy pobiegłbym po wujka Leona.
Pytający trochę się zdziwił, ale zapytał:
- A w czym pomógłby wujek Leon?
- W niczym, ale jeszcze nigdy nie widział zderzenia pociągów.
228
Dowcip #32896. Kowalski starał się na kolei o pracę dróżnika. w kategorii: Śmieszne dowcipy o Kowalskim, Dowcipy o rozmowie kwalifikacyjnej, Humor o pociągu.
Dwie kobiety i facet zbiegli z więzienia. Uciekali wiele kilometrów, aż wreszcie zobaczyli stodołę z sianem. Nie mieli sił dalej uciekać, więc postanowili ukryć się w sianie i odpocząć. Kiedy wdrapali się na samą górę, znaleźli trzy puste worki. Pomyśleli, że schowają się do worków dla lepszego kamuflażu. Godzinę później przybyli ich śladem więzienni strażnicy. Kapitan rozkazał jednemu wejść na górę i przeszukać siano.
- No i co? Co tam widzisz? - krzyknął kapitan.
- Nic szczególnego. Siano i trzy worki. - odpowiedział strażnik.
- Sprawdź, co jest w tych workach. - polecił kapitan.
Strażnik kopnął pierwszy worek, w którym była pierwsza kobieta i usłyszał:
- Hau! Hau!
Pomyślał chwilę i odkrzyknął kapitanowi:
- W pierwszym jest pies.
Potem kopnął drugi worek, w którym chowała się druga kobieta i usłyszał:
- Miau! Miau!
- W drugim jest kot. - zawołał do kapitana.
Następnie kopnął worek, w którym siedział facet. Nic, cisza. Kopnął jeszcze raz. Znowu nic. Kopnął trzeci raz, aż usłyszał zniecierpliwiony głos:
- Ziemniaczki!!! Ziemniaczki!!!
- No i co? Co tam widzisz? - krzyknął kapitan.
- Nic szczególnego. Siano i trzy worki. - odpowiedział strażnik.
- Sprawdź, co jest w tych workach. - polecił kapitan.
Strażnik kopnął pierwszy worek, w którym była pierwsza kobieta i usłyszał:
- Hau! Hau!
Pomyślał chwilę i odkrzyknął kapitanowi:
- W pierwszym jest pies.
Potem kopnął drugi worek, w którym chowała się druga kobieta i usłyszał:
- Miau! Miau!
- W drugim jest kot. - zawołał do kapitana.
Następnie kopnął worek, w którym siedział facet. Nic, cisza. Kopnął jeszcze raz. Znowu nic. Kopnął trzeci raz, aż usłyszał zniecierpliwiony głos:
- Ziemniaczki!!! Ziemniaczki!!!
03
Dowcip #32897. Dwie kobiety i facet zbiegli z więzienia. w kategorii: Śmieszne kawały o więźniach, Śmieszne dowcipy o strażnikach.
Pewien psychiatra prowadził zajęcia terapeutyczne dla młodych matek. Grupa liczyła cztery panie. Już po pierwszym spotkaniu mówi do nich:
- Przykro mi, drogie Panie, ale każda z Was ma obsesje. Na przykład Pani - tu zwraca się do pierwszej - obsesją jest jedzenie. Nawet córkę nazwała Pani Candy. Pani obsesją - tu zwraca się do drugiej - są pieniądze. Córkę nazwała Pani Penny. A pani - tu zwraca się do trzeciej - ma problemy z alkoholem. Córeczka nazywa się Brandy. Nieprawdaż? A co do Pani - i tu zamierza zwrócić się do czwartej.
Czwarta podrywa się na nogi, łapie syna za rękę i mówi:
- Dick... Wychodzimy!!!
- Przykro mi, drogie Panie, ale każda z Was ma obsesje. Na przykład Pani - tu zwraca się do pierwszej - obsesją jest jedzenie. Nawet córkę nazwała Pani Candy. Pani obsesją - tu zwraca się do drugiej - są pieniądze. Córkę nazwała Pani Penny. A pani - tu zwraca się do trzeciej - ma problemy z alkoholem. Córeczka nazywa się Brandy. Nieprawdaż? A co do Pani - i tu zamierza zwrócić się do czwartej.
Czwarta podrywa się na nogi, łapie syna za rękę i mówi:
- Dick... Wychodzimy!!!
315
Dowcip #32898. Pewien psychiatra prowadził zajęcia terapeutyczne dla młodych matek. w kategorii: Dowcipy o kobietach, Humor o chorobach, Śmieszne kawały o psychiatrach.
Wpada Jasiu do klasy i zaczyna opowiadać.
- Proszę Pani, jak dzisiaj szedłem przez łąkę do szkoły to widziałem na niej czarną i czerwona krowę oraz byczka. I ten byczek posuwał tą czarną krowę.
- Jasiu nie można tak mówić. Powiedz może, że ją zaskoczył czy jakoś tak.
Na drugi dzień wpada Jasiu do klasy i zaczyna opowiadać:
- Proszę Pani, dzisiaj jak szedłem przez łąkę tą co wczoraj, to ten byczek zaskoczył tą czarną krowę.
- O widzisz Jasiu jak ładnie powiedziałeś.
- No, ale on faktycznie zaskoczył tą czarną bo posuwał tą czerwoną.
- Proszę Pani, jak dzisiaj szedłem przez łąkę do szkoły to widziałem na niej czarną i czerwona krowę oraz byczka. I ten byczek posuwał tą czarną krowę.
- Jasiu nie można tak mówić. Powiedz może, że ją zaskoczył czy jakoś tak.
Na drugi dzień wpada Jasiu do klasy i zaczyna opowiadać:
- Proszę Pani, dzisiaj jak szedłem przez łąkę tą co wczoraj, to ten byczek zaskoczył tą czarną krowę.
- O widzisz Jasiu jak ładnie powiedziałeś.
- No, ale on faktycznie zaskoczył tą czarną bo posuwał tą czerwoną.
04
Dowcip #32899. Wpada Jasiu do klasy i zaczyna opowiadać. w kategorii: Śmieszne dowcipy o Jasiu, Śmieszne dowcipy o krowach, Śmieszny humor o bykach.
Himmler wzywa jednego ze współpracowników:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową
- Czterdzieści pięć.
- A czemu nie Pięćdziesiąt cztery?
- Bo czterdzieści pięć!
Himmler zapisuje w aktach ”charakter nordycki” i wzywa następnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- Dwadzieścia osiem.
- A czemu nie osiemdziesiąt dwa?
- Może być i osiemdziesiąt dwa, ale lepsza jest dwadzieścia osiem.
Himmler zapisuje w aktach ”charakter bliski nordyckiemu” i wzywa kolejnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- Trzydzieści trzy.
- A czemu nie... A to wy, Stirlitz.
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową
- Czterdzieści pięć.
- A czemu nie Pięćdziesiąt cztery?
- Bo czterdzieści pięć!
Himmler zapisuje w aktach ”charakter nordycki” i wzywa następnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- Dwadzieścia osiem.
- A czemu nie osiemdziesiąt dwa?
- Może być i osiemdziesiąt dwa, ale lepsza jest dwadzieścia osiem.
Himmler zapisuje w aktach ”charakter bliski nordyckiemu” i wzywa kolejnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- Trzydzieści trzy.
- A czemu nie... A to wy, Stirlitz.
216