Spotykają się dwaj starzy koledzy z wojska.
Spotykają się dwaj starzy koledzy z wojska.
- Chodź do mnie na wódeczkę! - proponuje pierwszy.
Po kilku minutach wchodzą do mieszkania, a tu żona gospodarza bierze ścierkę i zaczyna okładać nią męża i jego kolegę!
- Nic się nie martw, napijemy się u mnie - proponuje drugi.
Wchodzą do mieszkania drugiego kolegi. Żona gospodarza wita obu panów nisko się kłaniając i zaprasza do środka. Teściowa pomaga zdjąć palta i wiesza je w szafie. Obie szybko podają kanapki i wódeczkę.
- Stary, nie mogę uwierzyć własnym oczom! Jak ty je sobie wychowałeś!?
- Widzisz... Jestem sędzią piłkarskim. Kiedy trzy dni temu kot teściowej nie chciał mi ustąpić miejsca na kanapie, pokazałem mu żółtą kartkę. Nie usłuchał, więc drugiego dnia pokazałem mu czerwoną kartkę. I to nie pomogło, więc wczoraj zlałem go na kwaśne jabłko i wyrzuciłem przez okno.
- Co to ma wspólnego z twoją żoną i teściową?
- Żona ma już żółtą kartkę, a teściowa czerwoną.
- Chodź do mnie na wódeczkę! - proponuje pierwszy.
Po kilku minutach wchodzą do mieszkania, a tu żona gospodarza bierze ścierkę i zaczyna okładać nią męża i jego kolegę!
- Nic się nie martw, napijemy się u mnie - proponuje drugi.
Wchodzą do mieszkania drugiego kolegi. Żona gospodarza wita obu panów nisko się kłaniając i zaprasza do środka. Teściowa pomaga zdjąć palta i wiesza je w szafie. Obie szybko podają kanapki i wódeczkę.
- Stary, nie mogę uwierzyć własnym oczom! Jak ty je sobie wychowałeś!?
- Widzisz... Jestem sędzią piłkarskim. Kiedy trzy dni temu kot teściowej nie chciał mi ustąpić miejsca na kanapie, pokazałem mu żółtą kartkę. Nie usłuchał, więc drugiego dnia pokazałem mu czerwoną kartkę. I to nie pomogło, więc wczoraj zlałem go na kwaśne jabłko i wyrzuciłem przez okno.
- Co to ma wspólnego z twoją żoną i teściową?
- Żona ma już żółtą kartkę, a teściowa czerwoną.
421
Dowcip #13186. Spotykają się dwaj starzy koledzy z wojska. w kategorii: Humor o alkoholu, Dowcipy o teściowej, Śmieszny humor o żonie, Humor o żołnierzach, Żarty o kolegach.
W restauracji poirytowany gość wzywa kierownika.
- To skandal! Kelner podał mi posiłek i powiedział ” żryj!”
- Proszę mu wybaczyć, to wynik zmęczenia. Nasz pracownik dorabia sobie na drugą zmianę, karmiąc zwierzęta w zoo.
- To skandal! Kelner podał mi posiłek i powiedział ” żryj!”
- Proszę mu wybaczyć, to wynik zmęczenia. Nasz pracownik dorabia sobie na drugą zmianę, karmiąc zwierzęta w zoo.
08
Dowcip #13187. W restauracji poirytowany gość wzywa kierownika. w kategorii: Śmieszny humor o kelnerach, Śmieszny humor o zwierzętach, Śmieszne dowcipy o restauracji i barze, Śmieszne żarty o klientach.
Bezrobotny mechanik przyszedł do zoo i poprosił o posadę. Dyrektor ogrodu bardzo się ucieszył.
- Z nieba nam pan spadł. Właśnie wczoraj zdechł goryl. A czym jest zoo bez goryla? Niczym! Możemy panu dać jego skórę i będzie pan odgrywał wielką małpę.
- No, nie wiem - powiedział bezrobotny - Ale to dziwna praca.
- Jak pan chce, ale płacimy zupełnie dobrze. Zje pan banana, potrząśnie kratą i na tym koniec pańskich wysiłków - zachęcał dyrektor.
Bezrobotny postanowił się zgodzić. Założył skórę goryla i wszedł do klatki.
Jadł banany, bił się w piersi, porykiwał. W końcu tak się rozoochocił, że zaczął podskakiwać. Nagle podłoga się pod nim załamała i pechowiec wylądował w klatce z lwami. Natychmiast przeszła mu ochota do żartów. Dopadł krat i zaczął krzyczeć.
- Ludzie, ratujcie! Pożrą mnie lwy! Jestem człowiekiem, a nie gorylem! Pomocy!
Na to do przerażonego mężczyzny podchodzi największy lew i mówi półgłosem:
- Zamknij się głupku, bo wszyscy przez ciebie stracimy robotę.
- Z nieba nam pan spadł. Właśnie wczoraj zdechł goryl. A czym jest zoo bez goryla? Niczym! Możemy panu dać jego skórę i będzie pan odgrywał wielką małpę.
- No, nie wiem - powiedział bezrobotny - Ale to dziwna praca.
- Jak pan chce, ale płacimy zupełnie dobrze. Zje pan banana, potrząśnie kratą i na tym koniec pańskich wysiłków - zachęcał dyrektor.
Bezrobotny postanowił się zgodzić. Założył skórę goryla i wszedł do klatki.
Jadł banany, bił się w piersi, porykiwał. W końcu tak się rozoochocił, że zaczął podskakiwać. Nagle podłoga się pod nim załamała i pechowiec wylądował w klatce z lwami. Natychmiast przeszła mu ochota do żartów. Dopadł krat i zaczął krzyczeć.
- Ludzie, ratujcie! Pożrą mnie lwy! Jestem człowiekiem, a nie gorylem! Pomocy!
Na to do przerażonego mężczyzny podchodzi największy lew i mówi półgłosem:
- Zamknij się głupku, bo wszyscy przez ciebie stracimy robotę.
29
Dowcip #13188. Bezrobotny mechanik przyszedł do zoo i poprosił o posadę. w kategorii: Dowcipy o zwierzętach, Śmieszny humor o pracy, Humor o lwie, Żarty o gorylu.
Przychodzi murzynek do mamy i pyta:
- Mamo, dlaczego ja mam takie krótkie, kręcone włosy?!
Bo ty Bambo, goniąc zwierzęta wśród haszczy byś się w nie włosami zaplątał!
- Dobrze mamusiu, a dlaczego ja mam takie duże usta?
- Bo ty Bambo musisz nawoływać dzikie zwierzęta i współplemieńców - jakbyś miał małe usta, to nikt by cię nie usłyszał.
- Dobrze mamo, a dlaczego ja mam taką brązową skórę?
- Bo ty Bambo jakbyś miał białą skórę to na tym słońcu byś się spalił.
- Dobrze kochana mamusiu. To powiedz mi w takim razie, co ja tu w Nowym Jorku robię?!?
- Mamo, dlaczego ja mam takie krótkie, kręcone włosy?!
Bo ty Bambo, goniąc zwierzęta wśród haszczy byś się w nie włosami zaplątał!
- Dobrze mamusiu, a dlaczego ja mam takie duże usta?
- Bo ty Bambo musisz nawoływać dzikie zwierzęta i współplemieńców - jakbyś miał małe usta, to nikt by cię nie usłyszał.
- Dobrze mamo, a dlaczego ja mam taką brązową skórę?
- Bo ty Bambo jakbyś miał białą skórę to na tym słońcu byś się spalił.
- Dobrze kochana mamusiu. To powiedz mi w takim razie, co ja tu w Nowym Jorku robię?!?
39
Dowcip #13189. Przychodzi murzynek do mamy i pyta w kategorii: Śmieszny humor o Murzynach, Kawały o synu, Humor o mamie.
W lesie, zwierzęta żyjące w takim jakby społeczeństwie postanawiają uzyskać sponsoring od rządu na odnowę dróg. Najpierw wysyłają na rozmowy z rządem sowę - w końcu jest najmądrzejsza. Sowa wraca po dwóch dniach z niczym. Odbywa się zatem narada, kogo wysłać drugi raz. Nikt się nie zgłasza z wyjątkiem osła:
- Mnie weźcie, mnie! - krzyczy osioł.
No, ale wysłali żółwia. Żółw wraca po czterech dniach z niczym mówiąc:
- Eeee tam, z nimi to się nie da. Więc zwierzęta znów się naradzają, nikt się nie zgłasza oprócz osła:
- Mnie wybierzcie! Ja, ja!
W końcu go wysłali. Osioł wraca po południu. Taszczy papiery, dokumenty - załatwił! Zwierzęta pytają go:
- Osioł, jak ty żeś to zrobił?!
A on na to:
- W tym rządzie to super jest. Wchodzę, patrzę i co widzę? Tu osioł - kolega z ławki, tam osioł - kolega z ławki.
- Mnie weźcie, mnie! - krzyczy osioł.
No, ale wysłali żółwia. Żółw wraca po czterech dniach z niczym mówiąc:
- Eeee tam, z nimi to się nie da. Więc zwierzęta znów się naradzają, nikt się nie zgłasza oprócz osła:
- Mnie wybierzcie! Ja, ja!
W końcu go wysłali. Osioł wraca po południu. Taszczy papiery, dokumenty - załatwił! Zwierzęta pytają go:
- Osioł, jak ty żeś to zrobił?!
A on na to:
- W tym rządzie to super jest. Wchodzę, patrzę i co widzę? Tu osioł - kolega z ławki, tam osioł - kolega z ławki.
38
Dowcip #13190. W lesie w kategorii: Śmieszny humor o zwierzętach, Humor o politykach, Żarty o ośle.
Po ostatnim polowaniu w roku koło łowieckie zrobiło sobie imprezkę na świeżym powietrzu. Jest bigosik, wódeczka i dziczyzna, jak to zwykle na takich imprezkach. W pewnym momencie jeden z myśliwych wpada na pomysł, że upolowaną zwierzynę zbiorą na stos i po kolei wszyscy myśliwi z zawiązanymi oczami będą wyciągać zwierzaki z tego stosu i poprzez macanie zgadywać, co to za zwierz i w jaki sposób został zabity. Podchodzi pierwszy myśliwy, trochę zawiany, zawiązują mu oczy, idzie do stosu ze zwierzakami, łapie kawał futra, ciągnie, zaczyna macać i mówi:
- Hmm... sarna... zabita ze sztucera z pięćdziesięciu metrów.
Ludzie biją brawo, bo zgadł bezbłędnie. Podchodzi drugi myśliwy z zawiązanymi oczami, troszkę bardziej zawiany od pierwszego, wyciąga kawał futra i mówi:
- Ten tego... zając... zabity ze śrutówki z dwudziestu pięciu metrów.
Wszyscy biją brawo, bo też zgadł. Podchodzi trzeci myśliwy, tak pijaniutki, że ledwie się na nogach trzyma. Z ledwością mu oczy zawiązali i puścili w kierunku stosu zwierzaków. Bidula po drodze się potknął i wpadł między nogi żony gajowego. Twardo jednak staje na kolana, wyciąga ręce, maca i mówi radosnym głosem:
- To jest jeż!
Wszyscy osłupieli, a ten po chwili zastanowienia dodaje:
- Zabity saperką.
- Hmm... sarna... zabita ze sztucera z pięćdziesięciu metrów.
Ludzie biją brawo, bo zgadł bezbłędnie. Podchodzi drugi myśliwy z zawiązanymi oczami, troszkę bardziej zawiany od pierwszego, wyciąga kawał futra i mówi:
- Ten tego... zając... zabity ze śrutówki z dwudziestu pięciu metrów.
Wszyscy biją brawo, bo też zgadł. Podchodzi trzeci myśliwy, tak pijaniutki, że ledwie się na nogach trzyma. Z ledwością mu oczy zawiązali i puścili w kierunku stosu zwierzaków. Bidula po drodze się potknął i wpadł między nogi żony gajowego. Twardo jednak staje na kolana, wyciąga ręce, maca i mówi radosnym głosem:
- To jest jeż!
Wszyscy osłupieli, a ten po chwili zastanowienia dodaje:
- Zabity saperką.
410
Dowcip #13191. Po ostatnim polowaniu w roku koło łowieckie zrobiło sobie imprezkę na w kategorii: Śmieszne dowcipy o myśliwych, Śmieszne żarty o zwierzętach, Śmieszny humor o pistoletach.
Dwóch Rosjan piło wódkę, w pierwszy dzień wypili dziesięć butelek, w drugi piętnaście butelek, na trzeci dzień zabrakło im alkoholu i postanowili go poszukać. Pili niedaleko lotniska więc było ono miejscem, od którego zaczęli. Znaleźli tam dwie duże beczki z paliwem lotniczym. Jeden z nich powąchał i mówi do drugiego:
- Ty, stary pachnie jak wódka.
Drugi posmakował i mówi:
- Smakuje jak wódka.
- No to dawaj, rozpijemy.
Wypili dwie beczki i na drugi dzień, jeden Rusek dzwoni do drugiego i pyta:
- Stary byłeś już w kiblu?
- Jeszcze nie, a o co?
- Jak pójdziesz, to złap się czegoś mocno, bo ja z Londynu dzwonię.
- Ty, stary pachnie jak wódka.
Drugi posmakował i mówi:
- Smakuje jak wódka.
- No to dawaj, rozpijemy.
Wypili dwie beczki i na drugi dzień, jeden Rusek dzwoni do drugiego i pyta:
- Stary byłeś już w kiblu?
- Jeszcze nie, a o co?
- Jak pójdziesz, to złap się czegoś mocno, bo ja z Londynu dzwonię.
27
Dowcip #13192. Dwóch Rosjan piło wódkę, w pierwszy dzień wypili dziesięć butelek w kategorii: Humor o Rosjanach, Żarty o pijakach.
Wchodzi mężczyzna do baru:
- Poproszę piwo.
- Jest już prawie dwudziesta druga, a to jest czas Czarnego! Piwa nie sprzedajemy.
Punktualnie o dwudziestej drugiej wszyscy klienci w popłochu opuszczają pub. Mężczyzna poirytowany do kelnera:
- Żaden Czarny nie będzie decydował o tym, kiedy mam się napić piwa! Poproszę jedno piwo!
Kelner obsłużył klienta i uciekł.
Do baru wchodzi zarośnięty, brudny, wielki facet... Podchodzi do mężczyzny i mówi:
- Zrób mi lachę.
Mężczyzna myśli:”O kurcze! To jest Czarny! Wszyscy uciekli, nikt mi nie pomoże...”.
Kiedy spełnia żądanie nowego gości, ten łagodnie głaszcze go po głowie i mówi:
- Pospiesz się, bo za chwilę przyjdzie Czarny!
- Poproszę piwo.
- Jest już prawie dwudziesta druga, a to jest czas Czarnego! Piwa nie sprzedajemy.
Punktualnie o dwudziestej drugiej wszyscy klienci w popłochu opuszczają pub. Mężczyzna poirytowany do kelnera:
- Żaden Czarny nie będzie decydował o tym, kiedy mam się napić piwa! Poproszę jedno piwo!
Kelner obsłużył klienta i uciekł.
Do baru wchodzi zarośnięty, brudny, wielki facet... Podchodzi do mężczyzny i mówi:
- Zrób mi lachę.
Mężczyzna myśli:”O kurcze! To jest Czarny! Wszyscy uciekli, nikt mi nie pomoże...”.
Kiedy spełnia żądanie nowego gości, ten łagodnie głaszcze go po głowie i mówi:
- Pospiesz się, bo za chwilę przyjdzie Czarny!
210
Dowcip #13193. Wchodzi mężczyzna do baru w kategorii: Śmieszne żarty o alkoholu, Śmieszne żarty o pijakach, Żarty o Fellatio.
Idzie pijak o północy ulicą i krzyczy:
- Ludzie! Ludzie! Ludzie!
Mieszkańcy pobliskich bloków z zaciekawieniem pootwierali okna i patrzą co też się dzieje. Na to pijak:
- Ludzie, czego Wy jeszcze nie śpicie!
- Ludzie! Ludzie! Ludzie!
Mieszkańcy pobliskich bloków z zaciekawieniem pootwierali okna i patrzą co też się dzieje. Na to pijak:
- Ludzie, czego Wy jeszcze nie śpicie!
25
Dowcip #13194. Idzie pijak o północy ulicą i krzyczy w kategorii: Żarty o pijakach.
Dwaj długoletni przyjaciele: Wania i Kola postanowili rzucić picie. Wylali cały alkohol, jaki mieli w butelkach, do zlewu. Parę dni później w czasie sprzątania znaleźli jeszcze jedną pełną butelkę.
- Wiesz... - mówi Kola - zrobimy tak: ja schowam butelkę za siebie, a ty masz zgadnąć, w którym ręku ją trzymam. Jak zgadniesz - wypijemy, jak nie - wylejemy.
Tak też zrobili.
- No dobra, w której ręce? - pyta Kola.
- W lewej! - strzelił Wania.
- Oj, Wania, nie spiesz się, najpierw pomyśl troszeczkę... - prosi Kola.
- Wiesz... - mówi Kola - zrobimy tak: ja schowam butelkę za siebie, a ty masz zgadnąć, w którym ręku ją trzymam. Jak zgadniesz - wypijemy, jak nie - wylejemy.
Tak też zrobili.
- No dobra, w której ręce? - pyta Kola.
- W lewej! - strzelił Wania.
- Oj, Wania, nie spiesz się, najpierw pomyśl troszeczkę... - prosi Kola.
35