Polak, Rusek i Niemiec chcą przejść przez granicę.
Polak, Rusek i Niemiec chcą przejść przez granicę. Zatrzymuje ich diabeł:
- Przejdziecie jak rozśmieszycie mojego konia.
Pierwszy Rusek podchodzi mówi coś do konia, a ten patrzy na niego jak na debila. Niemiec to samo. Podchodzi Polak i mówi coś koniowi, a ten nagle wybucha gwałtownym śmiechem.
Przeszli. Za tydzień wracają z powrotem. Diabeł mówi, że przejdą tylko wtedy kiedy sprawią żeby koń zapłakał, bo jeszcze się brechta po Polaku. Podchodzi Rusek, gada, koń, aż się na plecy przewraca i się śmieje. Niemiec to samo. Polak podchodzi i mówi mu coś, a koń płacze. Przeszli. Idą, a Rusek i Niemiec pytają co takiego zrobił, że koń zaczął się śmiać, potem ryczeć?
Polak mówi:
- Powiedziałem, że mam większą pałę niż on. A potem mu pokazałem.
- Przejdziecie jak rozśmieszycie mojego konia.
Pierwszy Rusek podchodzi mówi coś do konia, a ten patrzy na niego jak na debila. Niemiec to samo. Podchodzi Polak i mówi coś koniowi, a ten nagle wybucha gwałtownym śmiechem.
Przeszli. Za tydzień wracają z powrotem. Diabeł mówi, że przejdą tylko wtedy kiedy sprawią żeby koń zapłakał, bo jeszcze się brechta po Polaku. Podchodzi Rusek, gada, koń, aż się na plecy przewraca i się śmieje. Niemiec to samo. Polak podchodzi i mówi mu coś, a koń płacze. Przeszli. Idą, a Rusek i Niemiec pytają co takiego zrobił, że koń zaczął się śmiać, potem ryczeć?
Polak mówi:
- Powiedziałem, że mam większą pałę niż on. A potem mu pokazałem.
524
Dowcip #959. Polak, Rusek i Niemiec chcą przejść przez granicę. w kategorii: Śmieszne kawały Polak, Rusek i Niemiec, Śmieszne dowcipy o diable, Humor o męskim przyrodzeniu, Śmieszne żarty o koniu.
Rzecz dzieje się w Egipcie. Pewien Beduin ma wielki problem ze swoim nowo nabytym wielbłądem, który nigdzie nie chce iść. Z trudem zaciąga go do warsztatu samochodowego w jakiejś mieścinie i poczyna błagać mechanika:
- Panie, zrób coś, żeby to bydlę zechciało mnie słuchać i chodzić tam, gdzie chcę!
- Wprowadź go pan na kanał - radzi mechanik.
Gdy oboje zaciągnęli wielbłąda, mechanik wziął wielki młot i przyłożył mu z całej siły w genitalia. Wielbłąd zapiszczał z bólu i pobiegł przed siebie w siną dal. Beduin zaczyna płakać i krzyczy:
- Jak ja go teraz dogonię?!
- Stawaj pan na kanał.
- Panie, zrób coś, żeby to bydlę zechciało mnie słuchać i chodzić tam, gdzie chcę!
- Wprowadź go pan na kanał - radzi mechanik.
Gdy oboje zaciągnęli wielbłąda, mechanik wziął wielki młot i przyłożył mu z całej siły w genitalia. Wielbłąd zapiszczał z bólu i pobiegł przed siebie w siną dal. Beduin zaczyna płakać i krzyczy:
- Jak ja go teraz dogonię?!
- Stawaj pan na kanał.
530
Dowcip #960. Rzecz dzieje się w Egipcie. w kategorii: Kawały o mechaniku, Humor o wielbłądach, Dowcipy o Egipcjanach.
Za dziesięć minut dziesiąta, prawie godzina policyjna. Dwóch zomowców idzie ulica. Spotykają przechodnia. Jeden z nich zaczyna go bić pałą i kopać.
Drugi pyta:
- Za co ty go właściwie bijesz?
- Ja go dobrze znam! On daleko mieszka. I tak nie zdąży!
Drugi pyta:
- Za co ty go właściwie bijesz?
- Ja go dobrze znam! On daleko mieszka. I tak nie zdąży!
719
Dowcip #961. Za dziesięć minut dziesiąta, prawie godzina policyjna. w kategorii: Śmieszne dowcipy o PRLu, Śmieszne dowcipy o policjantach, Śmieszne żarty o bójkach.
Złodziej włamał się do cudzego mieszkania i szpera w poszukiwaniu łupu. W pewnym momencie odzywa się głos:
- Jezus cię widzi.
Złodziej zbladł choć w panujących ciemnościach i tak niewiele było widać.
”Co jest - pomyślał - dom miał być pusty do końca tygodnia.”
- Jezus cię widzi. - głos odzywa się znowu.
Pełen obaw złodziej skierował światło latarki w stronę skąd dolatywał głos i odetchnął z ulgą. W klatce na drążku huśtała się papuga.
- Cześć - odezwała się papuga - mam na imię Maria.
- Maria? - zaśmiał się złodziej - Maria to bardzo głupie imię szczególnie jak dla ptaka.
- Może i tak ale jeszcze głupsze jest Jezus dla dobermana.
- Jezus cię widzi.
Złodziej zbladł choć w panujących ciemnościach i tak niewiele było widać.
”Co jest - pomyślał - dom miał być pusty do końca tygodnia.”
- Jezus cię widzi. - głos odzywa się znowu.
Pełen obaw złodziej skierował światło latarki w stronę skąd dolatywał głos i odetchnął z ulgą. W klatce na drążku huśtała się papuga.
- Cześć - odezwała się papuga - mam na imię Maria.
- Maria? - zaśmiał się złodziej - Maria to bardzo głupie imię szczególnie jak dla ptaka.
- Może i tak ale jeszcze głupsze jest Jezus dla dobermana.
622
Dowcip #962. Złodziej włamał się do cudzego mieszkania i szpera w poszukiwaniu w kategorii: Humor o złodziejach, Dowcipy religijne, Śmieszny humor o psach, Śmieszne kawały o papudze.
Do tramwaju wpada ksiądz i już od drzwi krzyczy:
- Krzyżyki do kontroli!
Wszyscy posłusznie okazują, tylko jeden facet w kącie nie.
- No, a pan? - pyta się ksiądz.
Facet zdejmuje koszulę i oczom wszystkich ukazał się wielki różaniec zawieszony na szyi.
- Co to jest? - dopytuje się zdziwiony ksiądz.
- Miesięczny.
- Krzyżyki do kontroli!
Wszyscy posłusznie okazują, tylko jeden facet w kącie nie.
- No, a pan? - pyta się ksiądz.
Facet zdejmuje koszulę i oczom wszystkich ukazał się wielki różaniec zawieszony na szyi.
- Co to jest? - dopytuje się zdziwiony ksiądz.
- Miesięczny.
515
Dowcip #963. Do tramwaju wpada ksiądz i już od drzwi krzyczy w kategorii: Śmieszne dowcipy o duchownych, Śmieszne żarty religijne, Śmieszny humor o tramwaju.
”Któregoś dnia poszłam do miejscowej księgarni katolickiej i ujrzałam naklejkę na zderzak z napisem: ”ZDRAB, JEŚLI KOCHASZ JEZUSA”. Akurat byłam w szczególnym nastroju, ponieważ właśnie wróciłam ze wstrząsającego występu chóru, po którym odbyły się gromkie, wspólne modlitwy - więc kupiłam naklejkę i założyłam na zderzak.
Jak dobrze, że to zrobiłam! Co za podniosłe doświadczenie nastąpiło później! Zatrzymałam się na czerwonych światłach na zatłoczonym skrzyżowaniu i pogrążyłam się w myślach o Bogu i o tym, jaki jest dobry. Nie zauważyłam, że światła się zmieniły. Jak to dobrze, że ktoś również kocha Jezusa, bo gdyby nie zatrąbił, nie zauważyłabym, a tak odkryłam, że MNÓSTWO ludzi kocha Jezusa! Więc gdy tam siedziałam, gość za mną zaczął trąbić, jak oszalały, potem otworzył okno i krzyknął: ”Na miłość Boską! Naprzód! Naprzód! Jezu Chryste, naprzód!” Jakimże oddanym chwalcą Jezusa był ten człowiek! Potem każdy zaczął trąbić! Wychyliłam się przez okno i zaczęłam machać i uśmiechać się do tych wszystkich, pełnych miłości ludzi.
Sama też kilkakrotnie nacisnęłam klakson, by dzielić z nimi tę miłość! Gdzieś z tyłu musiał być ktoś z Florydy, bo usłyszałam, jak krzyczał coś o ”sunny beach”. Ujrzałam innego człowieka, który w zabawny sposób wymachiwał dłonią, ze środkowym palcem uniesionym do góry. Gdy zapytałam nastoletniego wnuka, siedzącego z tyłu, co to może znaczyć, odpowiedział, że to chyba jest jakiś hawajski znak na szczęście, czy coś takiego. No cóż, nigdy nie spotkałam nikogo z Hawajów, więc wychyliłam się z okna i też pokazałam mu hawajski znak na szczęście.
Wnuk wybuchnął śmiechem... Nawet jemu podobało się to religijne doświadczenie!
Paru ludzi było tak ujętych radością tej chwili, że wysiedli z samochodów i zaczęli iść w moim kierunku. Z pewnością chcieli się wspólnie pomodlić, lub może zapytać, do jakiego Kościoła należę, ale właśnie zobaczyłam, że mam zielone światła. Pomachałam więc do wszystkich sióstr i braci z miłym uśmiechem, po czym przejechałam przez skrzyżowanie. Zauważyłam, że tylko mój samochód zdążył to zrobić, bo znowu zmieniły się światła - i poczułam smutek, że muszę już opuścić tych ludzi, po okazaniu sobie nawzajem tak pięknej miłości; otworzyłam więc okno i po raz ostatni pokazałam im wszystkim hawajski znak na szczęście, a potem odjechałam.
Niech Bogu będzie chwała za tych cudownych ludzi!”
Jak dobrze, że to zrobiłam! Co za podniosłe doświadczenie nastąpiło później! Zatrzymałam się na czerwonych światłach na zatłoczonym skrzyżowaniu i pogrążyłam się w myślach o Bogu i o tym, jaki jest dobry. Nie zauważyłam, że światła się zmieniły. Jak to dobrze, że ktoś również kocha Jezusa, bo gdyby nie zatrąbił, nie zauważyłabym, a tak odkryłam, że MNÓSTWO ludzi kocha Jezusa! Więc gdy tam siedziałam, gość za mną zaczął trąbić, jak oszalały, potem otworzył okno i krzyknął: ”Na miłość Boską! Naprzód! Naprzód! Jezu Chryste, naprzód!” Jakimże oddanym chwalcą Jezusa był ten człowiek! Potem każdy zaczął trąbić! Wychyliłam się przez okno i zaczęłam machać i uśmiechać się do tych wszystkich, pełnych miłości ludzi.
Sama też kilkakrotnie nacisnęłam klakson, by dzielić z nimi tę miłość! Gdzieś z tyłu musiał być ktoś z Florydy, bo usłyszałam, jak krzyczał coś o ”sunny beach”. Ujrzałam innego człowieka, który w zabawny sposób wymachiwał dłonią, ze środkowym palcem uniesionym do góry. Gdy zapytałam nastoletniego wnuka, siedzącego z tyłu, co to może znaczyć, odpowiedział, że to chyba jest jakiś hawajski znak na szczęście, czy coś takiego. No cóż, nigdy nie spotkałam nikogo z Hawajów, więc wychyliłam się z okna i też pokazałam mu hawajski znak na szczęście.
Wnuk wybuchnął śmiechem... Nawet jemu podobało się to religijne doświadczenie!
Paru ludzi było tak ujętych radością tej chwili, że wysiedli z samochodów i zaczęli iść w moim kierunku. Z pewnością chcieli się wspólnie pomodlić, lub może zapytać, do jakiego Kościoła należę, ale właśnie zobaczyłam, że mam zielone światła. Pomachałam więc do wszystkich sióstr i braci z miłym uśmiechem, po czym przejechałam przez skrzyżowanie. Zauważyłam, że tylko mój samochód zdążył to zrobić, bo znowu zmieniły się światła - i poczułam smutek, że muszę już opuścić tych ludzi, po okazaniu sobie nawzajem tak pięknej miłości; otworzyłam więc okno i po raz ostatni pokazałam im wszystkim hawajski znak na szczęście, a potem odjechałam.
Niech Bogu będzie chwała za tych cudownych ludzi!”
423
Dowcip #964. ”Któregoś dnia poszłam do miejscowej księgarni katolickiej i ujrzałam w kategorii: Dowcipy religijne, Humor o Bogu.
Spotyka się dwóch księży:
- O! Nowe buty. Zamszowe?
- Nie za swoje.
- O! Nowe buty. Zamszowe?
- Nie za swoje.
417
Dowcip #965. Spotyka się dwóch księży w kategorii: Śmieszne żarty o duchownych, Śmieszny humor o pieniądzach, Śmieszne żarty o butach.
Dawno dawno temu kiedy bramy zapinano na guziki, na zdrewniałym kamieniu w słonecznym cieniu siedział piętnastoletnia staruszka. Przyszedł do niej piętnastoletni staruszek, a ona nic nie mówiąc rzekła:
- Widziałam policjanta, który trzymał na smyczy nieżywego pijaka. Poszli do portu, tam były 3 statki. Jeden był cały, drugiego była połowa, a trzeciego wcale nie było. Więc wsiedli na ten trzeci i odpłynęli na bezludną wyspę, gdzie aż roiło się od białych Murzynów. Policjantowi zachciało się jeść więc wszedł na gruszkę trząsł pietruszkę, a cebula leciała. Przychodzi właściciel tego banana i mówi: ”Złaź pan z tego kasztana! Więc zszedł z tego orzecha pozbierał ogórki, a wszyscy się dziwili jakie piękne pomidory.”
- Widziałam policjanta, który trzymał na smyczy nieżywego pijaka. Poszli do portu, tam były 3 statki. Jeden był cały, drugiego była połowa, a trzeciego wcale nie było. Więc wsiedli na ten trzeci i odpłynęli na bezludną wyspę, gdzie aż roiło się od białych Murzynów. Policjantowi zachciało się jeść więc wszedł na gruszkę trząsł pietruszkę, a cebula leciała. Przychodzi właściciel tego banana i mówi: ”Złaź pan z tego kasztana! Więc zszedł z tego orzecha pozbierał ogórki, a wszyscy się dziwili jakie piękne pomidory.”
1326
Dowcip #966. Dawno dawno temu kiedy bramy zapinano na guziki w kategorii: Humor abstrakcyjny, Śmieszne żarty bezsensowne, Śmieszne kawały o jedzeniu, Śmieszne żarty o policjantach, Śmieszny humor o statku.
- Dokąd zmierzasz Polsko?
- W PiS - du.
- W PiS - du.
755
Dowcip #967. - Dokąd zmierzasz Polsko? w kategorii: Śmieszny humor o PiSie, Śmieszne żarty polityczne.
Jak J. Kaczyński wyglądałby w spodniach Romana Giertycha?
- Rozporkiem.
- Rozporkiem.
936