Pani Stefania, dawna kościelna organistka
Pani Stefania, dawna kościelna organistka, miała już osiemdziesiąt lat i była ogólnie lubiana i szanowana za swoją dobroć dla wszystkich. Pewnego wiosennego dnia postanowił odwiedzić ją miejscowy pastor. Zaprosiła go do swego pokoju, gdzie w rogu stały małe, domowe organy. Tym co przykuło szczególna uwagę pastora, była przezroczysta bańka z wodą, po powierzchni której coś pływało. To co zobaczył pastor przyprawiło go niemal o szok, zadyszkę i poważny wstrząs. Na powierzchni wody pływała prezerwatywa.
- Pewnie coś się jej pomieszało w głowie na starość. - pomyślał i postanowił, że nie będzie o nic pytał, pomimo, że ciekawość go zżerała.
Kiedy Stefania wróciła z ciastkami i herbatą, rozpoczęli rozmowę. Pastor długo powstrzymywał się od pytania o bańkę z wodą, w końcu jednak nie wytrzymał:
- Pani Stefanio - pyta wskazując na bańkę - może mi pani powiedzieć coś o tym?
- Ależ oczywiście - odparła staruszka - Czy to nie wspaniałe? Spacerowałam sobie po przedmieściu parę miesięcy temu i znalazłam mała paczuszkę. Było na niej napisane ”założyć na organ i utrzymywać w wilgoci, a zapobiegnie chorobom. I myślę, że to działa, bo przez całą zimę nie złapałam przeziębienia...
- Pewnie coś się jej pomieszało w głowie na starość. - pomyślał i postanowił, że nie będzie o nic pytał, pomimo, że ciekawość go zżerała.
Kiedy Stefania wróciła z ciastkami i herbatą, rozpoczęli rozmowę. Pastor długo powstrzymywał się od pytania o bańkę z wodą, w końcu jednak nie wytrzymał:
- Pani Stefanio - pyta wskazując na bańkę - może mi pani powiedzieć coś o tym?
- Ależ oczywiście - odparła staruszka - Czy to nie wspaniałe? Spacerowałam sobie po przedmieściu parę miesięcy temu i znalazłam mała paczuszkę. Było na niej napisane ”założyć na organ i utrzymywać w wilgoci, a zapobiegnie chorobom. I myślę, że to działa, bo przez całą zimę nie złapałam przeziębienia...
26
Dowcip #32393. Pani Stefania, dawna kościelna organistka w kategorii: Śmieszne kawały o duchownych, Śmieszne kawały o staruszkach, Dowcipy o prezerwatywach.
Blondynka w sądzie:
- Ile pozwana ma lat?
- Chwileczkę, Wysoki Sadzie muszę policzyć. Kiedy wychodziłam za niego za mąż miałam dwadzieścia lat, on miał czterdzieści. To teraz, jeśli on ma siedemdziesiąt, a ja jestem o połowę młodsza, to mam trzydzieści pięć.
- Ile pozwana ma lat?
- Chwileczkę, Wysoki Sadzie muszę policzyć. Kiedy wychodziłam za niego za mąż miałam dwadzieścia lat, on miał czterdzieści. To teraz, jeśli on ma siedemdziesiąt, a ja jestem o połowę młodsza, to mam trzydzieści pięć.
210
Dowcip #32394. Blondynka w sądzie w kategorii: Kawały o blondynkach, Humor o sądzie.
Trzech gości łowiło ryby w łódce na jeziorze gdy nagle przeszedł po nim Jezus i usiadł wraz z nimi w łódce. Goście oczywiście szok, no ale gdy już ochłonęli trochę, pierwszy z nich odważył się do niego odezwać:
- Jezu, cierpię, mam straszne bóle pleców, byłem ranny w Wietnamie... Pomożesz mi?
- Oczywiście mój synu.
Po czym dotknął jego pleców i ten poczuł po raz pierwszy od wielu lat ulgę. Wtedy drugi z wędkarzy, z bardzo grubymi okularami zwrócił się do Jezusa o pomoc. Ten wziął jego okulary i rzucił do jeziora. Gdy tylko uderzyły o powierzchnię wody to gość odzyskał ostrość wzroku. Wtedy zwrócił się w stronę trzeciego siedzącego w łódce, lecz ten ze łzami w oczach zaczął krzyczeć:
- Nie dotykaj mnie! Proszę! Jestem na rencie inwalidzkiej!
- Jezu, cierpię, mam straszne bóle pleców, byłem ranny w Wietnamie... Pomożesz mi?
- Oczywiście mój synu.
Po czym dotknął jego pleców i ten poczuł po raz pierwszy od wielu lat ulgę. Wtedy drugi z wędkarzy, z bardzo grubymi okularami zwrócił się do Jezusa o pomoc. Ten wziął jego okulary i rzucił do jeziora. Gdy tylko uderzyły o powierzchnię wody to gość odzyskał ostrość wzroku. Wtedy zwrócił się w stronę trzeciego siedzącego w łódce, lecz ten ze łzami w oczach zaczął krzyczeć:
- Nie dotykaj mnie! Proszę! Jestem na rencie inwalidzkiej!
315
Dowcip #32395. Trzech gości łowiło ryby w łódce na jeziorze gdy nagle przeszedł po w kategorii: Śmieszne kawały o Jezusie, Dowcipy o rybaku, Śmieszne żarty o chorobach.
Samolot pasażerskich linii lotniczych American Airlines właśnie wystartował, kiedy spokój na pokładzie został gwałtownie przerwany. Ten bowiem moment pewien mały chłopczyk, Jaś, wybrał sobie aby ujawnić swój nieokiełznany temperament. Nie zważając na błaganie, prośby i groźby zakłopotanej matki, dzieciak zaczął wściekle biegać wzdłuż pokładu tam i z powrotem krzycząc i z furią kopiąc siedzenia. Wtedy gdzieś z tyłu podniósł się pewien starszy, ubrany w mundur Amerykańskich Sił Powietrznych jegomość i powolnym, spokojnym krokiem podszedł do matki i dzieciaka. Lekko uniesioną dłonią powstrzymał ją wpół słowa, a swą bielutką jak gołąbek głowę pochylił do chłopca, dotknął czegoś na swej piersi i bardzo spokojnym, cichym szeptem coś tam przez chwilę wyjaśniał. W jednej chwili dzieciak ucichł, chwycił grzecznie mamę za rękę i spokojnie usiadł obok. Wśród pasażerów aplauz. Oklaskom nie było końca tymczasem generał powolutku udał się na swoje miejsce. Jeden z siedzących nie wytrzymał ciekawości i chwyciwszy generała za rękaw zapytał:
- Najmocniej przepraszam generale, ale muszę zapytać, jakich magicznych słów pan użył aby uspokoić tego diabełka?
Generał uśmiechnął się lekko i odpowiedział:
- Och nic takiego, pokazałem mu tylko moje lotnicze naszywki, medale i ordery z walk, a także wyjaśniłem, że w uznaniu zasług w służbie dla kraju, rząd uhonorował mnie prawem do wyrzucenia raz w roku jednego dowolnie wybranego pasażera z dowolnie wybranego samolotu...
- Najmocniej przepraszam generale, ale muszę zapytać, jakich magicznych słów pan użył aby uspokoić tego diabełka?
Generał uśmiechnął się lekko i odpowiedział:
- Och nic takiego, pokazałem mu tylko moje lotnicze naszywki, medale i ordery z walk, a także wyjaśniłem, że w uznaniu zasług w służbie dla kraju, rząd uhonorował mnie prawem do wyrzucenia raz w roku jednego dowolnie wybranego pasażera z dowolnie wybranego samolotu...
327
Dowcip #32396. Samolot pasażerskich linii lotniczych American Airlines właśnie w kategorii: Humor o Jasiu, Śmieszne kawały o dzieciach, Śmieszne żarty o samolotach, Dowcipy o generale, Dowcipy o pasażerach.
Wspólne manewry wojsk NATO. Na odprawie kolumny transportowej dowódca pyta włoskiego kierowcę ciężarówki:
- Żołnierzu, co zrobicie, jeśli nad kolumną transportową pojawi się myśliwiec wroga?
- Wysiadam i umykam w las. - odpowiada Włoch.
- Niespecjalnie to dzielne, ciężarówka zostanie zniszczona, ale dobrze, uratujecie życie. A wy, żołnierzu? Co zrobicie w takiej sytuacji? - dowódca kieruje pytanie do żołnierza Bundeswehry
- Wysiadam, rozstawiam RKM i pruję do myśliwca.
- Odważne, ale niezbyt mądre. Stracisz i życie, i transport. - komentuje dowódca i to samo pytanie zadaje żołnierzowi Królewskiej Armii Niderlandów.
- A wy, żołnierzu, jaki wy macie plan?
- Wrzucam lewy migacz i skręcam w prawo w las.
- Brawo, świetny manewr mylący. Gdzie się tego nauczyliście?
- Jaki manewr? My zawsze tak jeździmy...
- Żołnierzu, co zrobicie, jeśli nad kolumną transportową pojawi się myśliwiec wroga?
- Wysiadam i umykam w las. - odpowiada Włoch.
- Niespecjalnie to dzielne, ciężarówka zostanie zniszczona, ale dobrze, uratujecie życie. A wy, żołnierzu? Co zrobicie w takiej sytuacji? - dowódca kieruje pytanie do żołnierza Bundeswehry
- Wysiadam, rozstawiam RKM i pruję do myśliwca.
- Odważne, ale niezbyt mądre. Stracisz i życie, i transport. - komentuje dowódca i to samo pytanie zadaje żołnierzowi Królewskiej Armii Niderlandów.
- A wy, żołnierzu, jaki wy macie plan?
- Wrzucam lewy migacz i skręcam w prawo w las.
- Brawo, świetny manewr mylący. Gdzie się tego nauczyliście?
- Jaki manewr? My zawsze tak jeździmy...
113
Dowcip #32397. Wspólne manewry wojsk NATO. w kategorii: Dowcipy o wojsku, Śmieszne żarty o żołnierzach.
Mały Jaś udał się do wielkiego supermarketu celem spotkania ze Świętym Mikołajem. Święty Mikołaj wziął go na kolana i mówi do niego.
- Mały Jaś już na pewno wie co chce dostać od ode mnie, chce dostać od niego zabawki. - powiedział dotykając palcem jego nosa.
Jaś lekko zdegustowany i z wykrzywioną miną odburknął:
- Nie chce zabawek... Mam ich w domu tysiące.
- W takim razie mały Jaś chce dostać od gry.- powiedział Mikołaj znów trącając Jasia palcem w nos.
- Nie chce gier... Mam w domu każdą grę jaką chciałem mieć. - odburknął z jeszcze bardziej zwieszoną miną.
- To w takim razie teraz Jaś powie Mikołajowi co chciałby dostać. - powiedział z uśmiechem.
- Chciałbym dostać pi*dę.- odpowiada Jaś trącając Mikołaja w nos - I nie mów mi, że nie posiadasz takich, bo czułem ją na Twoim palcu!
- Mały Jaś już na pewno wie co chce dostać od ode mnie, chce dostać od niego zabawki. - powiedział dotykając palcem jego nosa.
Jaś lekko zdegustowany i z wykrzywioną miną odburknął:
- Nie chce zabawek... Mam ich w domu tysiące.
- W takim razie mały Jaś chce dostać od gry.- powiedział Mikołaj znów trącając Jasia palcem w nos.
- Nie chce gier... Mam w domu każdą grę jaką chciałem mieć. - odburknął z jeszcze bardziej zwieszoną miną.
- To w takim razie teraz Jaś powie Mikołajowi co chciałby dostać. - powiedział z uśmiechem.
- Chciałbym dostać pi*dę.- odpowiada Jaś trącając Mikołaja w nos - I nie mów mi, że nie posiadasz takich, bo czułem ją na Twoim palcu!
159
Dowcip #32398. Mały Jaś udał się do wielkiego supermarketu celem spotkania ze w kategorii: Śmieszne dowcipy erotyczne, Śmieszne żarty o Jasiu, Dowcipy o Świętym Mikołaju, Dowcipy o prezentach.
Rolnik kupił do gospodarstwa zebrę i zaprowadził ją do obory. Zebra zaczęła się zastanawiać, co też ona będzie tu robić i postanowiła spytać współlokatorów. Zaczęła od krowy:
- Krowa, co tu robisz?
- Rano wyprowadzają mnie na pastwisko, pasę się tam cały dzień, potem wieczorem mnie doją i odprowadzają do obory.
”Nie jest źle” - pomyślała zebra, ale zapytała jeszcze konia, na co ten:
- Czasem pociągnę jakiś wóz, czasem zaoram jakieś pole, ale najczęściej pasę się spokojnie na pastwisku.
Zebra postanowiła jeszcze spytać byka:
- A co Ty tu robisz?
- Te, mała, ściągnij piżamkę to zobaczysz!
- Krowa, co tu robisz?
- Rano wyprowadzają mnie na pastwisko, pasę się tam cały dzień, potem wieczorem mnie doją i odprowadzają do obory.
”Nie jest źle” - pomyślała zebra, ale zapytała jeszcze konia, na co ten:
- Czasem pociągnę jakiś wóz, czasem zaoram jakieś pole, ale najczęściej pasę się spokojnie na pastwisku.
Zebra postanowiła jeszcze spytać byka:
- A co Ty tu robisz?
- Te, mała, ściągnij piżamkę to zobaczysz!
923
Dowcip #32400. Rolnik kupił do gospodarstwa zebrę i zaprowadził ją do obory. w kategorii: Śmieszne żarty o rolnikach, Dowcipy o krowach, Dowcipy o zebrze, Humor o bykach, Śmieszne kawały o koniu.
Facet i dziewczyna poznają się w barze i z miejsca mocno między nimi iskrzy. Bawią się przez cały wieczór, później idą do niego. A tam już wiadomo co. W pewnym momencie on wychodzi do łazienki, ona w sypialni rozbiera się, wskakuje pod kołdrę i czeka na niego. On wraca, rozbiera się i staje przed nią w samych bokserkach. Z półki przy łóżku bierze gruby flamaster i podaje go dziewczynie. Ona dość mocno zdziwiona, lekko zaniepokojona:
- A to niby po co? Z tobą wszystko w porządku?
On rzuca jej jedno spojrzenie, po czym z bardzo pewnym siebie uśmiechem zdejmuje bokserki. Ona także uśmiecha się szeroko, z zachwytem spoglądając na jego męskość, która w stanie swobodnym sięga do połowy uda.
- Gdzieś będziesz musiała narysować kreskę, mała.
- A to niby po co? Z tobą wszystko w porządku?
On rzuca jej jedno spojrzenie, po czym z bardzo pewnym siebie uśmiechem zdejmuje bokserki. Ona także uśmiecha się szeroko, z zachwytem spoglądając na jego męskość, która w stanie swobodnym sięga do połowy uda.
- Gdzieś będziesz musiała narysować kreskę, mała.
13
Dowcip #32401. Facet i dziewczyna poznają się w barze i z miejsca mocno między nimi w kategorii: Dowcipy z podtekstem erotycznym, Kawały o męskim przyrodzeniu.
Kobieta miała papugę w domu, która ciągle powtarzała:
- Precz z Kaczyńskim! Precz z Kaczyńskimi!
Ktoś z sąsiadów podkablował i niedługo do kobity puka policja:
- Dzień dobry, policja. Dostaliśmy wezwanie, że pani papuga obraża naszego prezydenta i premiera. Proszę pokazać papugę.
Kobieta przynosi klatkę z papugą, a ta już od progu drze się:
- Precz z Kaczyńskimi!
Policjant upomina kobietę:
- Jeśli to się będzie powtarzało to będziemy musieli uśpić papugę, a panią wsadzić do więzienia.
Kobieta po wyjściu funkcjonariuszy prosi papugę:
- Słuchaj papużko, nie mów tak więcej proszę, bo mnie zamkną, a Ciebie uśpią i po co nam to.
Kilka dni spokoju, ale papuga sobie przypomniała i znowu zaczęła swoje:
- Precz z Kaczyńskimi! - na całe gardło.
Na drugi dzień kobieta dostała wezwanie do sądu na rozprawę. Papuga jako dowód rzeczowy. Kobieta poszła więc do spowiedzi powiedzieć księdzu co jej leży na sercu. A ksiądz mówi:
- Słuchaj kobieto, ja mam też papugę, która mówi i jest podobna. Na czas rozprawy podmienimy papugi i nikt się nie skapnie.
No i jak uradzili, tak zrobili. Dzień rozprawy, kobiecina z księdzem podmienili papugi i babka leci do sądu z kościelną papugą. Sędzią mówi:
- Proszę wnieść klatkę z papugą.
Klatka z papugą wniesiona, ale papuga nic. Nie odzywa się słowem. Oskarżyciel podpuszcza papugę:
- Czy papuga mówiła ”Precz z Kaczyńskimi!”?
Papuga nic. Sędzia podpowiada:
- Precz z Kaczyńskimi! - oskarżyciel i oskarżyciel posiłkowy też zachęcają:
- Precz z Kaczyńskimi!
W końcu cała sala skanduje:
- Precz z Kaczyńskimi! Precz z Kaczyńskimi!
A papuga zawodzi kościelnym głosem:
- Słuchaj Jezu jak cię błaga lud.
- Precz z Kaczyńskim! Precz z Kaczyńskimi!
Ktoś z sąsiadów podkablował i niedługo do kobity puka policja:
- Dzień dobry, policja. Dostaliśmy wezwanie, że pani papuga obraża naszego prezydenta i premiera. Proszę pokazać papugę.
Kobieta przynosi klatkę z papugą, a ta już od progu drze się:
- Precz z Kaczyńskimi!
Policjant upomina kobietę:
- Jeśli to się będzie powtarzało to będziemy musieli uśpić papugę, a panią wsadzić do więzienia.
Kobieta po wyjściu funkcjonariuszy prosi papugę:
- Słuchaj papużko, nie mów tak więcej proszę, bo mnie zamkną, a Ciebie uśpią i po co nam to.
Kilka dni spokoju, ale papuga sobie przypomniała i znowu zaczęła swoje:
- Precz z Kaczyńskimi! - na całe gardło.
Na drugi dzień kobieta dostała wezwanie do sądu na rozprawę. Papuga jako dowód rzeczowy. Kobieta poszła więc do spowiedzi powiedzieć księdzu co jej leży na sercu. A ksiądz mówi:
- Słuchaj kobieto, ja mam też papugę, która mówi i jest podobna. Na czas rozprawy podmienimy papugi i nikt się nie skapnie.
No i jak uradzili, tak zrobili. Dzień rozprawy, kobiecina z księdzem podmienili papugi i babka leci do sądu z kościelną papugą. Sędzią mówi:
- Proszę wnieść klatkę z papugą.
Klatka z papugą wniesiona, ale papuga nic. Nie odzywa się słowem. Oskarżyciel podpuszcza papugę:
- Czy papuga mówiła ”Precz z Kaczyńskimi!”?
Papuga nic. Sędzia podpowiada:
- Precz z Kaczyńskimi! - oskarżyciel i oskarżyciel posiłkowy też zachęcają:
- Precz z Kaczyńskimi!
W końcu cała sala skanduje:
- Precz z Kaczyńskimi! Precz z Kaczyńskimi!
A papuga zawodzi kościelnym głosem:
- Słuchaj Jezu jak cię błaga lud.
10130
Dowcip #32402. Kobieta miała papugę w domu, która ciągle powtarzała w kategorii: Dowcipy o Jarosławie Kaczyńskim, Dowcipy o Kaczyńskich, Humor o Lechu Kaczyńskim, Śmieszne kawały o duchownych, Śmieszne żarty o staruszkach, Żarty o sądzie, Żarty o papudze.
Pokazy szermierki. Do zawodów stanął samuraj i rabin. Pierwszy zaprezentował swoje umiejętności samuraj. Wyciągnął maleńkie pudełeczko, otworzył je i wyleciała z niego mucha. Machnął mieczem i mucha padła na ziemię, przecięta na dwa równe kawałki. Rabin też wyciągnął małe pudełeczko, otworzył je i wyleciała z niego mucha. Machnął mieczem, a mucha dalej lata po pokoju. Sędziowie:
- E, przegrałeś Rabin. Nawet jej nie zabiłeś.
- Zabijać? Ale czemu od razu zabijać? Ja tę muchę obrzezałem.
- E, przegrałeś Rabin. Nawet jej nie zabiłeś.
- Zabijać? Ale czemu od razu zabijać? Ja tę muchę obrzezałem.
313