James Bond spotyka atrakcyjną kobietę.
James Bond spotyka atrakcyjną kobietę. Chce jej zaimponować i pokazuje jej swój gadżet - zabawkę.
- Widzi pani ten zegarek? To niesamowite urządzenie pozwala mi dojrzeć rzeczy jakich nie widać gołym okiem. Na przykład teraz widzę że nie ma Pani bielizny. - Objaśnia.
Kobieta uśmiecha się i mówi:
- Ależ proszę Pana, - to urządzenie się myli - ja mam na sobie bieliznę!
- Tak? - James patrzy jeszcze raz na zegarek.
- Kurcze, znów się spieszy o dziesięć minut ...
- Widzi pani ten zegarek? To niesamowite urządzenie pozwala mi dojrzeć rzeczy jakich nie widać gołym okiem. Na przykład teraz widzę że nie ma Pani bielizny. - Objaśnia.
Kobieta uśmiecha się i mówi:
- Ależ proszę Pana, - to urządzenie się myli - ja mam na sobie bieliznę!
- Tak? - James patrzy jeszcze raz na zegarek.
- Kurcze, znów się spieszy o dziesięć minut ...
38
Dowcip #9650. James Bond spotyka atrakcyjną kobietę. w kategorii: Śmieszny humor o kobietach, Kawały o zegarku, Humor o Jamesie Bondzie.
Ludożercy gotują białego człowieka w kotle. Co chwilę z kipiącego rosołu wynurza się głowa, a stojący obok kucharz uderza w nią z całej siły chochlą.
- Czemu tak bijesz tego człowieka? - sroży się król ludożerców.
- Panie, jeszcze chwila, a on mi cały makaron wyżre.
- Czemu tak bijesz tego człowieka? - sroży się król ludożerców.
- Panie, jeszcze chwila, a on mi cały makaron wyżre.
312
Dowcip #9651. Ludożercy gotują białego człowieka w kotle. w kategorii: Kawały o człowieku, Śmieszne kawały o kanibalach, Śmieszne kawały o gotowaniu.
Do dziewczyny siedzącej pod ścianą podchodzi przystojny chłopak:
- Zatańczysz następny taniec?
- Oczywiście. - odpowiada szczęśliwa.
- To świetnie, nareszcie będę miał gdzie usiąść.
- Zatańczysz następny taniec?
- Oczywiście. - odpowiada szczęśliwa.
- To świetnie, nareszcie będę miał gdzie usiąść.
28
Dowcip #9652. Do dziewczyny siedzącej pod ścianą podchodzi przystojny chłopak w kategorii: Kawały o mężczyznach, Humor o imprezie, Humor o tańczeniu.
Rozmawiają dwie biedronki:
- Co się stało?
- Chciałam spędzić upojną noc z robaczkiem świętojańskim.
- I co?
- Okazało się później, że to tylko papieros!
- Co się stało?
- Chciałam spędzić upojną noc z robaczkiem świętojańskim.
- I co?
- Okazało się później, że to tylko papieros!
614
Dowcip #9653. Rozmawiają dwie biedronki w kategorii: Śmieszne kawały o papierosach, Śmieszne kawały o biedronce.
Z weselnej zabawy wraca do domu przez las młody drużba. Co chwilę potyka się o drzewa, jest już mocno poobijany, potargana odzież. W końcu zmęczony trudną wędrówką siada na pniu i mówi:
- Poczekam, aż ten tłum przejdzie.
- Poczekam, aż ten tłum przejdzie.
35
Dowcip #9654. Z weselnej zabawy wraca do domu przez las młody drużba. w kategorii: Humor o pijakach, Humor o weselu, Żarty o lesie, Śmieszne żarty o drzewach.
Chirurg wychodzi po operacji Pinokia i oznajmia Dżepetto:
- Mam dla pana dwie wiadomości - złą i dobrą.
- Niech pan zacznie od złej.
- Otworzyliśmy klatkę piersiową chłopczyka, ale nie wiele dało się zrobić. Ani serce, ani żołądek, ani wątroba nie funkcjonują.
- A ta dobra?
- Ma pan nowe, fajne korytko.
- Mam dla pana dwie wiadomości - złą i dobrą.
- Niech pan zacznie od złej.
- Otworzyliśmy klatkę piersiową chłopczyka, ale nie wiele dało się zrobić. Ani serce, ani żołądek, ani wątroba nie funkcjonują.
- A ta dobra?
- Ma pan nowe, fajne korytko.
2730
Dowcip #9655. Chirurg wychodzi po operacji Pinokia i oznajmia Dżepetto w kategorii: Śmieszne kawały o postaciach z bajek, Śmieszny humor o chirurgach, Żarty o operacji, Śmieszne dowcipy o Pinokiu.
Sekretarka mówi do szefa.
- Gdyby Pan był moin mężem to wsypałabym Panu do kawy truciznę.
A on na to:
- Gdybym ja był Pani mężem to bym ją wypił!
- Gdyby Pan był moin mężem to wsypałabym Panu do kawy truciznę.
A on na to:
- Gdybym ja był Pani mężem to bym ją wypił!
47
Dowcip #9656. Sekretarka mówi do szefa. w kategorii: Humor o sekretarkach, Żarty o szefie, Śmieszne żarty o kłótniach.
Lekcja biologi:
- Jak się nazywa największy zwierz mieszkający w naszych lasach? - pyta się pani Jasia.
- Dźwiedź.
- Niedźwiedź - poprawia nauczycielka.
- Jeśli nie dźwiedź, to ja nie wiem.
- Jak się nazywa największy zwierz mieszkający w naszych lasach? - pyta się pani Jasia.
- Dźwiedź.
- Niedźwiedź - poprawia nauczycielka.
- Jeśli nie dźwiedź, to ja nie wiem.
27
Dowcip #9657. Lekcja biologi w kategorii: Śmieszny humor o niedźwiedziu, Żarty o uczniach, Śmieszne dowcipy o nauczycielce.
Był sobie człowiek dobry, mądry, ale bardzo brzydki. Namówiony przez przyjaciół, poddał się operacji plastycznej. Niestety, kiedy wychodził ze szpitala, wpadł pod ciężarówkę i zginął. Jego dusza powędrowała do nieba. Kiedy stanął przed obliczem Boga, zapytał z żalem:
- Dlaczego mi to zrobiłeś, Boże?
- Wybacz, synu, ja cię po prostu nie poznałem.
- Dlaczego mi to zrobiłeś, Boże?
- Wybacz, synu, ja cię po prostu nie poznałem.
27
Dowcip #9658. Był sobie człowiek dobry, mądry, ale bardzo brzydki. w kategorii: Dowcipy o facetach, Śmieszne żarty o Bogu, Śmieszne kawały o operacji, Żarty o umieraniu.
Na granicy rosyjsko - chińskiej, wzdłuż przedzielającej jej rzeki, vis a vis przechadzają się żołnierze pogranicza obu narodów. Dzień nie był za specjalny. Z nieba siąpił deszcz, od rzeki wiało chłodem, a i do kogo gęby nie było otworzyć. Myśli ruski:
- Zagadam może do tego Chińczyka, to może jakoś raźniej się na duszy zrobi, ale jak? Poprzez rzekę się nie da - za szeroka i pewnie mnie nie usłyszy, a co gorsze to i chińskiego nie znam. Ale, ale... może spróbuję na migi.
Jak pomyślał, tak też zrobił i kiedy mijał go Chińczyk, gwizdnął na niego i imitując dwoma rękami opadanie, chciał się go zapytać, czy przypadkiem nie służy on w wojskach desantowych. Chińczyk nic nie odpowiedział, tylko zaciekawiony patrzył się na niego. No, więc kontynuował... Wykonując ruchy rękoma naśladujące crawl, chciał mu przekazać, że on sam jest z marynarki. Chińczyk, trochę jakby się wystraszył, ale przyglądał się dalej, co ten Rusek mu nadaje. Ten zaś, nie uzyskawszy żadnej odpowiedzi, kontynuował. - ”Tym razem - pomyślał Rusek - zapytam się go, czy jest może z artylerii i zademonstrował ruch posuwisto - zwrotny, imitujący załadunek pocisku. Tu chińczyk już naprawdę zaczął okazywać coraz większe zdenerwowanie. Co chwila rozglądał się nerwowo wokoło. Ale Rusek, wcale tym nie zrażony, kontynuował.
- Czekaj, czekaj - pomyślał w duchu - ty na pewno jesteś ze zwiadu skoroś taki małomówny - i aby to potwierdzić, zaczął dłońmi udawać lornetkę, a oczy wybałuszył tak, jakby chciał coś dokładnie obserwować.
Tego Chińczyk nie wytrzymał i dał drapaka z posterunku, aż zatrzymał się na odwachu. Gdy zdziwiony dowódca zapytał go:
- Co, się stało?
Opowiedział mu całą przerażającą relację z zajścia z mocnym postanowieniem, że dopóki na drugim brzegu będzie ten świrnięty Rusek, to on na ten posterunek nie pójdzie. Dokładnie w jego relacji wyglądało to tak:
- Najpierw Ruski, pokazał mi na migi, że jak mgła opadnie, to on do mnie przepłynie, a jest świetnym pływakiem, i potem tak mi załaduje, że mi oczy z orbit wyjdą!
- Zagadam może do tego Chińczyka, to może jakoś raźniej się na duszy zrobi, ale jak? Poprzez rzekę się nie da - za szeroka i pewnie mnie nie usłyszy, a co gorsze to i chińskiego nie znam. Ale, ale... może spróbuję na migi.
Jak pomyślał, tak też zrobił i kiedy mijał go Chińczyk, gwizdnął na niego i imitując dwoma rękami opadanie, chciał się go zapytać, czy przypadkiem nie służy on w wojskach desantowych. Chińczyk nic nie odpowiedział, tylko zaciekawiony patrzył się na niego. No, więc kontynuował... Wykonując ruchy rękoma naśladujące crawl, chciał mu przekazać, że on sam jest z marynarki. Chińczyk, trochę jakby się wystraszył, ale przyglądał się dalej, co ten Rusek mu nadaje. Ten zaś, nie uzyskawszy żadnej odpowiedzi, kontynuował. - ”Tym razem - pomyślał Rusek - zapytam się go, czy jest może z artylerii i zademonstrował ruch posuwisto - zwrotny, imitujący załadunek pocisku. Tu chińczyk już naprawdę zaczął okazywać coraz większe zdenerwowanie. Co chwila rozglądał się nerwowo wokoło. Ale Rusek, wcale tym nie zrażony, kontynuował.
- Czekaj, czekaj - pomyślał w duchu - ty na pewno jesteś ze zwiadu skoroś taki małomówny - i aby to potwierdzić, zaczął dłońmi udawać lornetkę, a oczy wybałuszył tak, jakby chciał coś dokładnie obserwować.
Tego Chińczyk nie wytrzymał i dał drapaka z posterunku, aż zatrzymał się na odwachu. Gdy zdziwiony dowódca zapytał go:
- Co, się stało?
Opowiedział mu całą przerażającą relację z zajścia z mocnym postanowieniem, że dopóki na drugim brzegu będzie ten świrnięty Rusek, to on na ten posterunek nie pójdzie. Dokładnie w jego relacji wyglądało to tak:
- Najpierw Ruski, pokazał mi na migi, że jak mgła opadnie, to on do mnie przepłynie, a jest świetnym pływakiem, i potem tak mi załaduje, że mi oczy z orbit wyjdą!
224