Grupa archeologów prowadziła prace w Izraelu.
Grupa archeologów prowadziła prace w Izraelu. Natknęli się na grotę, której ściany były pokryte dziwnymi znakami. Postanowili wyciąg kawałek ściany i zabrać do muzeum. Przez kolejne lata toczyły się dyskusje, rozmyślanie i analizowanie znaczenia rysunków. W końcu na konferencji, jeden z uczonych rzekł:
- Pierwszy z symboli jest podobny do sylwetki kobiety. Możemy stwierdzić, że jest to ukierunkowane na rodzinę i że kobiety miały w niej wysoką wartość. Kolejny symbol przedstawia jakby osła. To oznacza, że kobiety były na tyle mądre żeby angażować zwierzęta do pomocy w pracy. Trzeci rysunek jest podobny do łopaty. Sugeruje to, że tamtejsi ludzie sami tworzyli narzędzia. Następny symbol to wizerunek ryby. Można to rozumieć jako umiejętność radzenia sobie w przypadku braku pożywienia na ziemi. Kobiety czerpały pożywienie z morza. Ostatni rysunek przypomina wizerunek gwiazdy Dawida. To by wskazywało, że byli to Hebrajczycy.
Na sali zawrzało od oklasków i wiwatów. Jednak z końca sali dobiega głos starszego mężczyzny:
-Idioci. Hebrajski czyta się od prawej strony do lewej. To oznacza ” Święta makrela skopała tyłek babie”
- Pierwszy z symboli jest podobny do sylwetki kobiety. Możemy stwierdzić, że jest to ukierunkowane na rodzinę i że kobiety miały w niej wysoką wartość. Kolejny symbol przedstawia jakby osła. To oznacza, że kobiety były na tyle mądre żeby angażować zwierzęta do pomocy w pracy. Trzeci rysunek jest podobny do łopaty. Sugeruje to, że tamtejsi ludzie sami tworzyli narzędzia. Następny symbol to wizerunek ryby. Można to rozumieć jako umiejętność radzenia sobie w przypadku braku pożywienia na ziemi. Kobiety czerpały pożywienie z morza. Ostatni rysunek przypomina wizerunek gwiazdy Dawida. To by wskazywało, że byli to Hebrajczycy.
Na sali zawrzało od oklasków i wiwatów. Jednak z końca sali dobiega głos starszego mężczyzny:
-Idioci. Hebrajski czyta się od prawej strony do lewej. To oznacza ” Święta makrela skopała tyłek babie”
25
Dowcip #31340. Grupa archeologów prowadziła prace w Izraelu. w kategorii: Żarty o archeologach.
10 lutego 2003 roku, sobota rano, godzina 10:00. Jan postanawia wyruszyć na golfa. Kiedy był już w drodze uświadomił sobie, że nie powiedział żonie o przyjściu hydraulika. Postanawia zadzwonić. W słuchawce telefonu słychać głos małej dziewczynki.
- Halo.
- Cześć kochanie, czy mam jest gdzieś w pobliżu telefonu?
- Nie tato, mama jest na górze z wujkiem Fredem.
Następuje chwila ciszy po czym odzywa się Jan:
- Przecież Ty nie masz żadnego wujka Freda.
- Mam tato. Jest z mamą na górze. - tłumaczy mała dziewczynka.
- Dobrze. Posłuchaj mnie uważnie. Biegnij na górę i krzyknij, że mój samochód podjechał pod dom.
Dziewczynka pobiegła wykonać polecenie. Po chwili wraca.
- Zrobiłam co kazałeś tato.
- I co się stało? - dopytuje Jan.
- Mama zaczęła biegać po pokoju z krzykiem, potknęła się o dywan i wypadła przez okno. Teraz nie żyje.
- Boże mój. - przeraził się mężczyzna - A co z wujkiem Fredem?
- Wujek zaczął biegać tak samo przerażony i wyskoczył z balkonu do basenu. Tylko chyba zapomniał że wczoraj spuściliśmy z niego wodę, żeby go oczyścić więc wujek Fred też nie żyje.
Następuje długa chwila ciszy i nagle odzywa się John:
- Basen? Jaki basen? Przecież my nie mamy basenu... O Boże, przeprasza, wybrałem zły numer.
- Halo.
- Cześć kochanie, czy mam jest gdzieś w pobliżu telefonu?
- Nie tato, mama jest na górze z wujkiem Fredem.
Następuje chwila ciszy po czym odzywa się Jan:
- Przecież Ty nie masz żadnego wujka Freda.
- Mam tato. Jest z mamą na górze. - tłumaczy mała dziewczynka.
- Dobrze. Posłuchaj mnie uważnie. Biegnij na górę i krzyknij, że mój samochód podjechał pod dom.
Dziewczynka pobiegła wykonać polecenie. Po chwili wraca.
- Zrobiłam co kazałeś tato.
- I co się stało? - dopytuje Jan.
- Mama zaczęła biegać po pokoju z krzykiem, potknęła się o dywan i wypadła przez okno. Teraz nie żyje.
- Boże mój. - przeraził się mężczyzna - A co z wujkiem Fredem?
- Wujek zaczął biegać tak samo przerażony i wyskoczył z balkonu do basenu. Tylko chyba zapomniał że wczoraj spuściliśmy z niego wodę, żeby go oczyścić więc wujek Fred też nie żyje.
Następuje długa chwila ciszy i nagle odzywa się John:
- Basen? Jaki basen? Przecież my nie mamy basenu... O Boże, przeprasza, wybrałem zły numer.
05
Dowcip #31341. 10 lutego 2003 roku, sobota rano, godzina 10:00. w kategorii: Śmieszne dowcipy o żonie, Kawały o rozmowach telefonicznych, Żarty o zdradzie.
Małżeństwo obchodzi swoją pięćdziesiątą rocznicę ślub. Nagle mąż pyta żonę:
- Kochana, czy podczas naszego małżeństwa kiedykolwiek mnie zdradziłaś?
- Dlaczego teraz zadajesz mi to pytanie? Na prawdę chcesz to wiedzieć? - pyta zdziwiona żona.
- Tak, chcę żebyś odpowiedziała. - potwierdza mąż.
- Cóż, no dobrze. Zdradziłam Cię 3 razy.
- Trzy razy? Kiedy to było?
- No dobrze. Więc, pamiętasz jak miałeś 35 lat i bardzo chciałeś założyć własną działalność? Wtedy nikt nie chciał dać Ci kredytu, żaden bank. I pamiętasz? Wtedy prezes banku przyszedł do naszego domu z dokumentami do podpisu i udzielił Ci kredytu bez żadnych pytań.
- Och, kochana. Zrobiłaś coś takiego dla mnie? Szanuję Cię za to jeszcze bardziej. Kiedy był drugi raz?
- Pamiętasz, kochany, kiedy miałeś poważny atak serca? Potrzebowałeś skomplikowanej operacji, ale żaden lekarz nie chciał się jej podjąć. Pewnego dnia jeden z lekarzy sam przyszedł do Twojej sali szpitalnej i wykonał operację, Dzięki temu do dziś czujesz się dobrze.
- Nie mogłem sobie wymarzyć lepszej żony. Zrobiłaś to żeby ratować moje życie. Jesteś najlepsza. A kiedy był ten trzeci raz?
- Cóż... Pamiętasz jak kilka lat temu chciałeś zostać prezesem klubu golfowego? Zebrałeś wtedy 17 głosów poparcia...
- Kochana, czy podczas naszego małżeństwa kiedykolwiek mnie zdradziłaś?
- Dlaczego teraz zadajesz mi to pytanie? Na prawdę chcesz to wiedzieć? - pyta zdziwiona żona.
- Tak, chcę żebyś odpowiedziała. - potwierdza mąż.
- Cóż, no dobrze. Zdradziłam Cię 3 razy.
- Trzy razy? Kiedy to było?
- No dobrze. Więc, pamiętasz jak miałeś 35 lat i bardzo chciałeś założyć własną działalność? Wtedy nikt nie chciał dać Ci kredytu, żaden bank. I pamiętasz? Wtedy prezes banku przyszedł do naszego domu z dokumentami do podpisu i udzielił Ci kredytu bez żadnych pytań.
- Och, kochana. Zrobiłaś coś takiego dla mnie? Szanuję Cię za to jeszcze bardziej. Kiedy był drugi raz?
- Pamiętasz, kochany, kiedy miałeś poważny atak serca? Potrzebowałeś skomplikowanej operacji, ale żaden lekarz nie chciał się jej podjąć. Pewnego dnia jeden z lekarzy sam przyszedł do Twojej sali szpitalnej i wykonał operację, Dzięki temu do dziś czujesz się dobrze.
- Nie mogłem sobie wymarzyć lepszej żony. Zrobiłaś to żeby ratować moje życie. Jesteś najlepsza. A kiedy był ten trzeci raz?
- Cóż... Pamiętasz jak kilka lat temu chciałeś zostać prezesem klubu golfowego? Zebrałeś wtedy 17 głosów poparcia...
324
Dowcip #31342. Małżeństwo obchodzi swoją pięćdziesiątą rocznicę ślub. w kategorii: Humor o staruszkach, Śmieszne kawały o zdradzie, Śmieszne dowcipy o rocznicy ślubu.
Trzy żółwie, Jaś, Staś i Piotr wybrały się na piknik. Jan zapakował kosz pełen kanapek i butelek napojów gazowanych. Problem polegał na tym, że teren piknikowy był oddalony od nich o 10 mil. To oznaczało 10 dni wędrówki. Po pewnym czasie zmęczone żółwie robią się głodne i spragnione. Zatrzymują się, żeby napić się napoju. W tym momencie okazuje się, że Jan nie zabrał ze sobą otwieracza. Rozpoczyna się debata, który z nich powinien po niego zawrócić. Pada na Piotra.
- Pójdę pod jednym warunkiem. - mówi wytypowany żółw - do mojego powrotu nie tkniecie ani jednej kanapki!
Koledzy składają obietnicę, a Piotr wyrusza w drogę. Mijają długie dni, a Piotr nie wraca.
- Jestem coraz bardziej głodny! - skarży się Staś.
- Nie możemy nic ruszyć. Obietnica to obietnica.
Czekają kolejne 10 dni, ale żółwia jak nie było tak nie ma.
- Może zjemy chociaż jedną kanapkę na pół, żeby zabić głód. - proponuje Jan.
- Nie możemy złamać obietnicy. Obiecaliśmy Poncho. - protestuje Staś.
Kiedy jednak mija równy miesiąc, a Piotra i otwieracza nie ma żółwie postanawiają zjeść coś, żeby nabrać sił na drogę powrotną. Uchylają pokrycie koszyczka, a tu nagle zza krzaków wyskakuje Piotr i krzyczy:
- Wiedziałem, że trzeba będzie Was pilnować!
- Pójdę pod jednym warunkiem. - mówi wytypowany żółw - do mojego powrotu nie tkniecie ani jednej kanapki!
Koledzy składają obietnicę, a Piotr wyrusza w drogę. Mijają długie dni, a Piotr nie wraca.
- Jestem coraz bardziej głodny! - skarży się Staś.
- Nie możemy nic ruszyć. Obietnica to obietnica.
Czekają kolejne 10 dni, ale żółwia jak nie było tak nie ma.
- Może zjemy chociaż jedną kanapkę na pół, żeby zabić głód. - proponuje Jan.
- Nie możemy złamać obietnicy. Obiecaliśmy Poncho. - protestuje Staś.
Kiedy jednak mija równy miesiąc, a Piotra i otwieracza nie ma żółwie postanawiają zjeść coś, żeby nabrać sił na drogę powrotną. Uchylają pokrycie koszyczka, a tu nagle zza krzaków wyskakuje Piotr i krzyczy:
- Wiedziałem, że trzeba będzie Was pilnować!
515
Dowcip #31343. Trzy żółwie, Jaś, Staś i Piotr wybrały się na piknik. w kategorii: Kawały o jedzeniu, Żarty o żółwiu.
Mężczyzna podróżował samolotem w sprawach biznesowych. W pewnym momencie pilnie zachciało mu się do toalety. Niestety męska była ciągle zajęta. Stewardesa widząc zdenerwowanie pasażera zaproponowała żeby skorzystał z toalety damskiej.
- Tylko proszę pamiętać. - mówiła - Będą tam 4 przyciski: CW, DB, PP i AWT. może Pan wciskać wszystkie poza ostatnim ”ATR.
Mężczyzna udał się do damskiej toalety i załatwia swoje potrzeby. Zauważa wspomniane przez stewardesę guziki. Wciska ”CW” i w tym momencie po jego tylnej części ciała rozlewa się ciepły strumień wody. Mężczyzna jest zachwycony i pospiesznie wciska ”DB”. W tym momencie po jego tyłku rozwiewa się delikatny powiew bryzy. Mężczyzna jest w siódmym niebie. Szybko wciska przycisk ”PP”. W tym momencie doznaje puszystego przypudrowania tylnej części ciała. Facet nie może się powstrzymać i wciska ”AWT”. Kiedy się budzi spostrzega, że jest w szpitalu. Zdezorientowany woła pielęgniarkę:
- Co się stało? Ostatnie co pamiętam to, że wciskam przycisk ”AWT”.
- Tak, świetnie się Pan bawił do momentu wciśnięcia tego przycisku. Jest to automatyczne wyciąganie tampon. Pański penis jest pod poduszką.
- Tylko proszę pamiętać. - mówiła - Będą tam 4 przyciski: CW, DB, PP i AWT. może Pan wciskać wszystkie poza ostatnim ”ATR.
Mężczyzna udał się do damskiej toalety i załatwia swoje potrzeby. Zauważa wspomniane przez stewardesę guziki. Wciska ”CW” i w tym momencie po jego tylnej części ciała rozlewa się ciepły strumień wody. Mężczyzna jest zachwycony i pospiesznie wciska ”DB”. W tym momencie po jego tyłku rozwiewa się delikatny powiew bryzy. Mężczyzna jest w siódmym niebie. Szybko wciska przycisk ”PP”. W tym momencie doznaje puszystego przypudrowania tylnej części ciała. Facet nie może się powstrzymać i wciska ”AWT”. Kiedy się budzi spostrzega, że jest w szpitalu. Zdezorientowany woła pielęgniarkę:
- Co się stało? Ostatnie co pamiętam to, że wciskam przycisk ”AWT”.
- Tak, świetnie się Pan bawił do momentu wciśnięcia tego przycisku. Jest to automatyczne wyciąganie tampon. Pański penis jest pod poduszką.
16
Dowcip #31344. Mężczyzna podróżował samolotem w sprawach biznesowych. w kategorii: Śmieszne kawały o podróżach, Śmieszne dowcipy o jądrach męskich, Żarty o podróżowaniu samolotem, Dowcipy o toalecie.
Mężczyzna postanawia wyjść trochę wcześniej z pracy i wstąpić do baru na piwo. Bar jest czynny do 2 w nocy i do tej godziny facet siedział i pił. Po zamknięciu, chwiejnym krokiem udaje się do domu. Stara się zachowywać cicho, żeby nikogo nie obudzić. Ściąga buty i powoli wchodzi po schodach, jednak w połowie drogi potyka się i spada na sam dół. Robi sporo huku, a przy tym tłucze puste butelki, które miał w tylnych kieszeniach. Gdy dociera do toalety zauważa krew i stwierdza, że poharatał sobie tyłek stłuczonymi szkłami. Postanawia dopatrzeć rany przy pomocy lustra, najlepiej jak to w tej sytuacji jest możliwe. Kładzie się do łóżka i idzie spać. Następnego ranka budzi się z potwornym bólem głowy i tyłka. Od razu zaczyna obmyślać co ma powiedzieć żonie. Kiedy ta wchodzi do sypialni pyta od razu:
- Gdzie byłeś w nocy?
- Pracowałem do późna, a potem poszliśmy z kolegami na jedno piwko. - odpowiada niepewny.
- Jedno piwo? - pyta żona drwiąco - Mów prawdę gdzie byłeś?
- Dobrze, poszedłem do baru i się upiłem, ok?
- To by tłumaczyło poprzyklejane plastry na lustro.
- Gdzie byłeś w nocy?
- Pracowałem do późna, a potem poszliśmy z kolegami na jedno piwko. - odpowiada niepewny.
- Jedno piwo? - pyta żona drwiąco - Mów prawdę gdzie byłeś?
- Dobrze, poszedłem do baru i się upiłem, ok?
- To by tłumaczyło poprzyklejane plastry na lustro.
15
Dowcip #31345. Mężczyzna postanawia wyjść trochę wcześniej z pracy i wstąpić do baru w kategorii: Żarty o pijakach, Śmieszne dowcipy o lusterku.
Pijany mężczyzna wchodzi do baru i mówi do barmana:
- Jeśli pokażę Ci dobrą sztuczkę to dasz mi drinka za darmo?
- Niech będzie. - godzi się barman.
Więc pijak wyjmuje z kieszeni żabę, która zaczyna odgrywać najlepszy jazz jaki barman kiedykolwiek słyszał.
- To niesamowite. - mówi barman i polewa pijakowi drinka.
- Jeśli pokażę Ci kolejną sztuczkę to dostanę jeszcze jednego drinka?
- Jeśli będzie to sztuczka podobna do poprzedniej to będziesz mógł pić całą noc za darmo.
Barman wyjmuje z kieszeni szczura, który zaczyna śpiewać w rytm muzyki żaby. Barman zachwycony polewa pijakowi tyle drinków ile jest w stanie wypić. Dwie godziny później do baru wchodzi agent, który oniemiał na widok duetu.
- Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Do kogo należą te zwierzęta? - pyta.
- Do tego pijaka. - odpowiada barman wskazując na śpiącego przy stoliku faceta.
Agent dobudza go i mówi:
- Jestem w stanie zapłacić każde pieniądze za ten duet. Czy milion wystarczy?
- Nie są na sprzedaż. - bełkocze pijak.
- To może chociaż szczura mi sprzedasz. Dam 50 000 dolarów.
- Ok. Szczura mogę sprzedać.
Mężczyźni dokonują transakcji i agent wychodzi z baru. Wtedy do pijaka odzywa się barman:
- Jak mogłeś go sprzedać? Przecież to żyła złota.
- Spokojnie, wyluzuj. - mówi spokojnym głosem pijak. - Żaba jest brzuchomówcą.
- Jeśli pokażę Ci dobrą sztuczkę to dasz mi drinka za darmo?
- Niech będzie. - godzi się barman.
Więc pijak wyjmuje z kieszeni żabę, która zaczyna odgrywać najlepszy jazz jaki barman kiedykolwiek słyszał.
- To niesamowite. - mówi barman i polewa pijakowi drinka.
- Jeśli pokażę Ci kolejną sztuczkę to dostanę jeszcze jednego drinka?
- Jeśli będzie to sztuczka podobna do poprzedniej to będziesz mógł pić całą noc za darmo.
Barman wyjmuje z kieszeni szczura, który zaczyna śpiewać w rytm muzyki żaby. Barman zachwycony polewa pijakowi tyle drinków ile jest w stanie wypić. Dwie godziny później do baru wchodzi agent, który oniemiał na widok duetu.
- Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Do kogo należą te zwierzęta? - pyta.
- Do tego pijaka. - odpowiada barman wskazując na śpiącego przy stoliku faceta.
Agent dobudza go i mówi:
- Jestem w stanie zapłacić każde pieniądze za ten duet. Czy milion wystarczy?
- Nie są na sprzedaż. - bełkocze pijak.
- To może chociaż szczura mi sprzedasz. Dam 50 000 dolarów.
- Ok. Szczura mogę sprzedać.
Mężczyźni dokonują transakcji i agent wychodzi z baru. Wtedy do pijaka odzywa się barman:
- Jak mogłeś go sprzedać? Przecież to żyła złota.
- Spokojnie, wyluzuj. - mówi spokojnym głosem pijak. - Żaba jest brzuchomówcą.
47
Dowcip #31346. Pijany mężczyzna wchodzi do baru i mówi do barmana w kategorii: Śmieszne dowcipy o pieniądzach, Śmieszny humor o pijakach, Dowcipy o restauracji i barze, Humor o żabie, Śmieszne kawały o szczurach.
3:30 w nocy. Mąż z żoną śpią w łóżku gdy nagle rozlega się donośne pukanie do drzwi. Mężczyzna stwierdza, że nie chce mu się wstać więc odwraca się na drugi bok i zasypia, gdy nagle słychać pukanie drugi raz.
- Idź sprawdzić co się stało. - mówi żona oschłym głosem do męża.
Mąż wstaje, idzie na dół, otwiera drzwi i jego oczom ukazuje się obraz pijanego mężczyzny, który mówi:
- Cześć, czy mógłbyś mnie popchać?
- Jest prawie 4 nad ranem, daj mi spać! - warknął mężczyzna i wrócił do łóżka.
Gdy dotarł do sypialni opowiedział wszystko żonie, która mówi:
- To było bardzo niegrzeczne z Twojej strony!
- Ale on był kompletnie pijany. - tłumaczy mąż.
- To nic. Pamiętasz jak kiedyś jechaliśmy odebrać dzieci od opiekunki? Złapała nas straszna ulewa, a samochód się zepsuł. Co byśmy zrobili gdyby wtedy, tamta rodzina nie wpuściła nas do domu? Zachowaj się po chrześcijańsku i pomóż facetowi.
Na te słowa mąż wstaje, schodzi na dół, otwiera drzwi, ale nikogo już nie widzi.
- Hej! Czy nadal potrzebujesz, żeby Cię popchać?
- Tak! - odpowiada głos z ciemności.
- Gdzie jesteś?
- Jestem tutaj, na huśtawce.
- Idź sprawdzić co się stało. - mówi żona oschłym głosem do męża.
Mąż wstaje, idzie na dół, otwiera drzwi i jego oczom ukazuje się obraz pijanego mężczyzny, który mówi:
- Cześć, czy mógłbyś mnie popchać?
- Jest prawie 4 nad ranem, daj mi spać! - warknął mężczyzna i wrócił do łóżka.
Gdy dotarł do sypialni opowiedział wszystko żonie, która mówi:
- To było bardzo niegrzeczne z Twojej strony!
- Ale on był kompletnie pijany. - tłumaczy mąż.
- To nic. Pamiętasz jak kiedyś jechaliśmy odebrać dzieci od opiekunki? Złapała nas straszna ulewa, a samochód się zepsuł. Co byśmy zrobili gdyby wtedy, tamta rodzina nie wpuściła nas do domu? Zachowaj się po chrześcijańsku i pomóż facetowi.
Na te słowa mąż wstaje, schodzi na dół, otwiera drzwi, ale nikogo już nie widzi.
- Hej! Czy nadal potrzebujesz, żeby Cię popchać?
- Tak! - odpowiada głos z ciemności.
- Gdzie jesteś?
- Jestem tutaj, na huśtawce.
38
Dowcip #31347. 3:30 w nocy. w kategorii: Śmieszne dowcipy o pijakach, Kawały o grach i zabawach, Dowcipy o huśtawce.
Ateista szedł przez las zachwycając się jego pięknem:
- Cóż za majestatyczne drzewa. I jakie potężne rzeki. Te piękne zwierzęta wprawiają mnie w zachwyt.
Nagle usłyszał jakiś szelest w krzakach. Odwraca się jego oczom ukazuje się ogromny niedźwiedź. Zaczyna uciekać tak szybko, jak tylko potrafi. Spojrzał lekko za siebie i zobaczył, że zwierzę zbliża się do niego. Zaczyna biec jeszcze szybciej. Gdy odwrócił się kolejny raz, żeby sprawdzić jak daleko jest niedźwiedź potknął się o wystający korzeń. Wściekłe zwierzę dopadło go, podniosło jedną ręką po to by drugą zadać mu cios.
- Boże Mój! - krzyknął w rozpaczy ateista.
Nagle z nieba ukazuje się światło. Bóg przemawia:
- Tyle lat życia swego wyrzekałeś się mnie. Przekonywałeś ludzi, że nie istnieję, a teraz w potrzebie wzywasz imię moje? Liczysz na moją pomoc?
Ateista spojrzał prosto w światło i wymamrotał:
- Byłoby hipokryzją czynić mnie teraz wierzącym. Ale może mógłbyś uczynić z tego niedźwiedzia chrześcijanina?
Bóg zamilkł na chwilę, a później wyraził zgodę. Światło zniknęło, a niedźwiedź postawił ateistę na ziemi, położył obie łapy na jego głowie i rozpoczął modlitwę:
- Pobłogosław Pani, ten pokarm, który otrzymałem w dobroci Twojej, przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
- Cóż za majestatyczne drzewa. I jakie potężne rzeki. Te piękne zwierzęta wprawiają mnie w zachwyt.
Nagle usłyszał jakiś szelest w krzakach. Odwraca się jego oczom ukazuje się ogromny niedźwiedź. Zaczyna uciekać tak szybko, jak tylko potrafi. Spojrzał lekko za siebie i zobaczył, że zwierzę zbliża się do niego. Zaczyna biec jeszcze szybciej. Gdy odwrócił się kolejny raz, żeby sprawdzić jak daleko jest niedźwiedź potknął się o wystający korzeń. Wściekłe zwierzę dopadło go, podniosło jedną ręką po to by drugą zadać mu cios.
- Boże Mój! - krzyknął w rozpaczy ateista.
Nagle z nieba ukazuje się światło. Bóg przemawia:
- Tyle lat życia swego wyrzekałeś się mnie. Przekonywałeś ludzi, że nie istnieję, a teraz w potrzebie wzywasz imię moje? Liczysz na moją pomoc?
Ateista spojrzał prosto w światło i wymamrotał:
- Byłoby hipokryzją czynić mnie teraz wierzącym. Ale może mógłbyś uczynić z tego niedźwiedzia chrześcijanina?
Bóg zamilkł na chwilę, a później wyraził zgodę. Światło zniknęło, a niedźwiedź postawił ateistę na ziemi, położył obie łapy na jego głowie i rozpoczął modlitwę:
- Pobłogosław Pani, ten pokarm, który otrzymałem w dobroci Twojej, przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
232
Dowcip #31348. Ateista szedł przez las zachwycając się jego pięknem w kategorii: Śmieszny humor o jedzeniu, Dowcipy o niedźwiedziu, Humor o Bogu, Śmieszne kawały o modlitwie, Śmieszne dowcipy o ateistach.
W czasie komunizmu do Polski ma przybyć z wizytą Lenin. Szef Polskiej Partii Komunistycznej zleca miejscowemu artyście aby namalował obraz z tej okazji. Miał on przedstawiać wizerunek samego Lenina. Faktem byłe, że artysta nienawidził Lenina, ale skoro mu za to płacono to przyjął zlecenie. Minęły dwa miesiące. Radziecki prezydent zjawił się w Polsce. Uroczysta kolacja i obraz gotowy do odsłonięcia. Wszyscy zebrali się wokół wyczekując niecierpliwie. Artysta odsłania dzieło jednak zamiast wiwatów i okrzyków radości słychać tylko westchnienie tłumu. Szef Polskiej Partii zaniemówił. Na obrazie widnieje sylwetka grubego, brodatego mężczyzny trzymającego w objęciach kobietę. Oboje patrzą na panoramę Kremla. Szef partii w końcu odzyskuje głos:
- Komunistyczna Partia zleciła namalowanie Lenina w Polsce. Zamiast tego otrzymaliśmy jakąś nieprzyzwoitą rozpustę. Kim są Ci ludzie?
- Ten brodacz to Trocki, a kobieta to żona Lenina. - odpowiada artysta.
- A gdzie jest Lenin?
- Lenin jest w Polsce.
- Komunistyczna Partia zleciła namalowanie Lenina w Polsce. Zamiast tego otrzymaliśmy jakąś nieprzyzwoitą rozpustę. Kim są Ci ludzie?
- Ten brodacz to Trocki, a kobieta to żona Lenina. - odpowiada artysta.
- A gdzie jest Lenin?
- Lenin jest w Polsce.
412