Czukcza, myśliciel siedzi w swoim namiociku na zboczu góry i myśli.
Czukcza, myśliciel siedzi w swoim namiociku na zboczu góry i myśli. W pewnej chwili wpada inny Czukcza:
- Jedna z Twoich kóz spadła w przepaść.
Ten jednak nie reaguje. Za jakiś czas znów przychodzi pomocnik.
- Kolejna Twoja koza spadła w przepaść.
Jednak i tym razem nie było odzewu ze strony naszego myśliciela. Po niedługim czasie po raz kolejny wbiega przerażony Czukcza:
- Wszystkie twoje kozy spadły w przepaść!
Czukcza zmyślił się głęboko
- Hmm... znaczy zauważalna jest tendencja...
- Jedna z Twoich kóz spadła w przepaść.
Ten jednak nie reaguje. Za jakiś czas znów przychodzi pomocnik.
- Kolejna Twoja koza spadła w przepaść.
Jednak i tym razem nie było odzewu ze strony naszego myśliciela. Po niedługim czasie po raz kolejny wbiega przerażony Czukcza:
- Wszystkie twoje kozy spadły w przepaść!
Czukcza zmyślił się głęboko
- Hmm... znaczy zauważalna jest tendencja...
631
Dowcip #33039. Czukcza, myśliciel siedzi w swoim namiociku na zboczu góry i myśli. w kategorii: Śmieszne żarty o kozach, Kawały o Czukczach.
Młody bankier został wiceprezesem, wpadł do domu i chwali się żonie.
- Głupi jesteś mój drogi. - odpowiada połowica - Wiceprezes to zero, kompletne. Nawet w byle spożywczym znajdziesz takie nic jak wiceprezes do spraw fasolki.
- Poważnie? - zapytał, myśląc iż żona żartuje i uznał, że pójdzie to sprawdzić.
Wszedł do spożywczego i pyta:
- Czy mógłbym rozmawiać z wiceprezesem do spraw fasolki?
- Oczywiście. Puszkowanej czy mrożonej?
- Głupi jesteś mój drogi. - odpowiada połowica - Wiceprezes to zero, kompletne. Nawet w byle spożywczym znajdziesz takie nic jak wiceprezes do spraw fasolki.
- Poważnie? - zapytał, myśląc iż żona żartuje i uznał, że pójdzie to sprawdzić.
Wszedł do spożywczego i pyta:
- Czy mógłbym rozmawiać z wiceprezesem do spraw fasolki?
- Oczywiście. Puszkowanej czy mrożonej?
27
Dowcip #33040. Młody bankier został wiceprezesem, wpadł do domu i chwali się żonie. w kategorii: Żarty o pracy, Żarty o bankierach.
Pozwany:
- Wysoki Sądzie, chciałbym prosić o wyznaczenie mi innego prawnika.
Sędzia:
- A to dlaczego?
- Ponieważ obecny obrońca z adwokat nienależycie dba o moje interesy.
- Czy to prawda, panie mecenasie? Panie mecenasie?
Obrońca z urzędu:
- Przepraszam, Wysoki Sądzie, zamyśliłem się i nie dosłyszałem pytania. Czy mógłby mi je pan powtórzyć?
- Wysoki Sądzie, chciałbym prosić o wyznaczenie mi innego prawnika.
Sędzia:
- A to dlaczego?
- Ponieważ obecny obrońca z adwokat nienależycie dba o moje interesy.
- Czy to prawda, panie mecenasie? Panie mecenasie?
Obrońca z urzędu:
- Przepraszam, Wysoki Sądzie, zamyśliłem się i nie dosłyszałem pytania. Czy mógłby mi je pan powtórzyć?
34
Dowcip #33041. Pozwany w kategorii: Kawały o adwokatach, Śmieszne kawały o sądzie.
Przychodzi turysta do bacy na Polanie Chochołowskiej:
- Baco, macie tu wrzątek?
- Jest, ino zimny.
- Baco, macie tu wrzątek?
- Jest, ino zimny.
1118
Dowcip #33042. Przychodzi turysta do bacy na Polanie Chochołowskiej w kategorii: Żarty o Bacy, Śmieszne żarty o turystach, Kawały o wodzie.
Facet jedzie drogą i widzi samochód w rowie. Zazwyczaj nie pomaga ludziom, więc przejeżdża obok i jedzie dalej. Spogląda jednak we wsteczne lusterko i zauważa, że za kierownicą auta w rowie siedzi piękna kobieta. Cofa więc swą półciężarówkę i zaczepia linę mówiąc:
- Wie pani, jest pani pierwszą kobietą w ciąży, której pomagam.
- Ale ja nie jestem w ciąży. - mówi ona.
- Z rowu też jeszcze pani nie wyjechała.
- Wie pani, jest pani pierwszą kobietą w ciąży, której pomagam.
- Ale ja nie jestem w ciąży. - mówi ona.
- Z rowu też jeszcze pani nie wyjechała.
27
Dowcip #33043. Facet jedzie drogą i widzi samochód w rowie. w kategorii: Śmieszne kawały o kierowcach, Kawały o kobietach, Humor o wypadkach samochodowych.
Związek Radziecki, lata pięćdziesiąte. Do kołchozu przyjechał prelegent z pogadanką na temat miłości.
- Towarzysze, na świecie istnieją cztery rodzaje miłości. Rodzaj pierwszy, to miłość kobiety i mężczyzny. Wiecie na pewno na czym ona polega. Ten rodzaj miłości jest bardzo popularny w Związku Radzieckim. Czasami występuje na imperialistycznym zachodzie. Rodzaj drugi, to miłość kobiety do kobiety. Jest to zboczenie popularne w krajach imperialistycznych. U nas nie występuje. Rodzaj trzeci, to miłość mężczyzny do mężczyzny. Obrzydliwe zboczenie popularne w krajach imperialistycznych. W Związku Radzieckim nie występuje. Wreszcie czwarty, najczystszy rodzaj miłości. To miłość społeczeństwa i partii. W krajach imperialistycznych nie znana. U nas bardzo popularna. Czy są jakieś pytania?
Wstaje staruszek.
- Towarzyszu prelegencie. Trzy pierwsze rodzaje miłości rozumiem. Natomiast jeśli chodzi o miłość społeczeństwa i partii, to czy mógłby towarzysz wyjaśnić kto kogo je*ie?
- Towarzysze, na świecie istnieją cztery rodzaje miłości. Rodzaj pierwszy, to miłość kobiety i mężczyzny. Wiecie na pewno na czym ona polega. Ten rodzaj miłości jest bardzo popularny w Związku Radzieckim. Czasami występuje na imperialistycznym zachodzie. Rodzaj drugi, to miłość kobiety do kobiety. Jest to zboczenie popularne w krajach imperialistycznych. U nas nie występuje. Rodzaj trzeci, to miłość mężczyzny do mężczyzny. Obrzydliwe zboczenie popularne w krajach imperialistycznych. W Związku Radzieckim nie występuje. Wreszcie czwarty, najczystszy rodzaj miłości. To miłość społeczeństwa i partii. W krajach imperialistycznych nie znana. U nas bardzo popularna. Czy są jakieś pytania?
Wstaje staruszek.
- Towarzyszu prelegencie. Trzy pierwsze rodzaje miłości rozumiem. Natomiast jeśli chodzi o miłość społeczeństwa i partii, to czy mógłby towarzysz wyjaśnić kto kogo je*ie?
420
Dowcip #33044. Związek Radziecki, lata pięćdziesiąte. w kategorii: Śmieszne żarty o Rosjanach, Kawały polityczne, Dowcipy o miłości, Śmieszny humor o treści wulgarnej.
Żona mówi do Kowalskiego:
- Popatrz, co to się w świecie dzieje! Jedna para rano się poznała, wieczorem się pobrali, a rano on ją zabił!
- To prawda, co mówią. Sen przynosi radę...
- Popatrz, co to się w świecie dzieje! Jedna para rano się poznała, wieczorem się pobrali, a rano on ją zabił!
- To prawda, co mówią. Sen przynosi radę...
93
Dowcip #33045. Żona mówi do Kowalskiego w kategorii: Kawały o Kowalskim, Humor o żonie, Śmieszne dowcipy o spaniu.
Myśliwy wychodzi na polanę, na której środku rośnie wielki dąb z dziuplą. Jego uwagę przykuwają liczne ślady kul wokół dziupli. Niewiele myśląc wkłada głowę do środka i czuje ostrze noża na swojej szyi.
- Zrób mi laskę, albo zginiesz. - rozlega się basowy głos.
Jako, że życie było mu miłe usłuchał rozkazu, po czym odskoczył od drzewa i plując na wszystkie strony wystrzelał do dziupli wszystkie naboje....Aby sprawdzić efekt wsuwa znów głowę i znów niestety czuje nóż na gardle...
- Widzę, że Ci się spodobało - rozlega się ten sam głos...
- Zrób mi laskę, albo zginiesz. - rozlega się basowy głos.
Jako, że życie było mu miłe usłuchał rozkazu, po czym odskoczył od drzewa i plując na wszystkie strony wystrzelał do dziupli wszystkie naboje....Aby sprawdzić efekt wsuwa znów głowę i znów niestety czuje nóż na gardle...
- Widzę, że Ci się spodobało - rozlega się ten sam głos...
111
Dowcip #33046. Myśliwy wychodzi na polanę w kategorii: Kawały o myśliwych, Żarty o Fellatio, Śmieszny humor o strzelaniu.
Są dwa okopy. W jednym są Polacy, a w drugim są Niemcy. Żołnierze ostrzeliwują się każdego dnie i nikt nie ginie. W końcu generał polski wpada na myśl i mówi do żołnierzy:
- Jakie jest najczęstsze imię w Niemczech?
- Hans panie generale.
No więc polski żołnierz krzyczy:
- Hans!
- Ja.
I ginie
- Hans!
- Ja.
A z okopu niemieckiego za każdym razem podnosi się żołnierz i go zestrzeliwują. I tak dziesiątkują Niemców, co krzyknął Hans, to już ktoś wstanie i nie żyje. W okopie niemieckim generał niemiecki do żołnierzy:
- Jak tak dalej będzie to nas wszystkich wybiją. Jakie jest popularne imię w Polsce? ?
- Zdzisiu. - odpowiadają.
Więc krzyczą:
- Zdzisiu!!
Nikt nie wstaje.
- Zdzisiu!!
Nikt nie wstaje.
Zdzisiu!!
A w końcu z okopu polskiego dobiega głos:
- Zdzisia nie ma pojechał na wakacje, to Ty Hans?
- Ja...
- Jakie jest najczęstsze imię w Niemczech?
- Hans panie generale.
No więc polski żołnierz krzyczy:
- Hans!
- Ja.
I ginie
- Hans!
- Ja.
A z okopu niemieckiego za każdym razem podnosi się żołnierz i go zestrzeliwują. I tak dziesiątkują Niemców, co krzyknął Hans, to już ktoś wstanie i nie żyje. W okopie niemieckim generał niemiecki do żołnierzy:
- Jak tak dalej będzie to nas wszystkich wybiją. Jakie jest popularne imię w Polsce? ?
- Zdzisiu. - odpowiadają.
Więc krzyczą:
- Zdzisiu!!
Nikt nie wstaje.
- Zdzisiu!!
Nikt nie wstaje.
Zdzisiu!!
A w końcu z okopu polskiego dobiega głos:
- Zdzisia nie ma pojechał na wakacje, to Ty Hans?
- Ja...
06
Dowcip #33047. Są dwa okopy. W jednym są Polacy, a w drugim są Niemcy. w kategorii: Humor o Niemcach, Śmieszne dowcipy o Polakach, Śmieszne dowcipy o wojnie, Śmieszny humor o strzelaniu.
Mosze i Salcia wybrali się w szabas na spacer. Nagle zobaczyli przejeżdżającą taksówkę i biegnącego za nią Icka, rozpaczliwie machającego ramionami.
- Nigdy bym nie przypuszczał, że Icek nie przestrzega szabasu. - mówi Mosze. - Widziałaś jak on biegł za taksówką?
- Bóg mówi, abyśmy nie osądzali bliźnich. Może jest chory i musi pilnie jechać do szpitala. - łagodzi Salcia.
- Daj spokój! Biegł pięćdziesiąt na godzinę! Jest zdrowszy niż Arnold Schwartzenegger.
- No to może jego żona rodzi.
- Urodziła w zeszłym tygodniu.
- Może musi odwiedzić ją w szpitalu. - próbuje dalej Salcia.
- Już jest w domu.
- Więc może dziecko potrzebuje lekarza!
- No co Ty! Przecież Icek sam jest lekarzem.
- A może musi pilnie jechać do pacjenta w szpitalu?
- Szpital jest w przeciwną stronę.
- No to pewnie zapomniał, że dziś jest szabas...
- Niemożliwe! Miał na sobie jedwabny krawat od Giovanniego. Nigdy nie nosi go w dni powszednie.
- Ależ Ty masz oko, Mosze! Ja nawet nie zauważyłam, że on ma krawat!
- Jak mogłaś nie zauważyć!? Przecież przytrzasnął go sobie w drzwiczkach taksówki!
- Nigdy bym nie przypuszczał, że Icek nie przestrzega szabasu. - mówi Mosze. - Widziałaś jak on biegł za taksówką?
- Bóg mówi, abyśmy nie osądzali bliźnich. Może jest chory i musi pilnie jechać do szpitala. - łagodzi Salcia.
- Daj spokój! Biegł pięćdziesiąt na godzinę! Jest zdrowszy niż Arnold Schwartzenegger.
- No to może jego żona rodzi.
- Urodziła w zeszłym tygodniu.
- Może musi odwiedzić ją w szpitalu. - próbuje dalej Salcia.
- Już jest w domu.
- Więc może dziecko potrzebuje lekarza!
- No co Ty! Przecież Icek sam jest lekarzem.
- A może musi pilnie jechać do pacjenta w szpitalu?
- Szpital jest w przeciwną stronę.
- No to pewnie zapomniał, że dziś jest szabas...
- Niemożliwe! Miał na sobie jedwabny krawat od Giovanniego. Nigdy nie nosi go w dni powszednie.
- Ależ Ty masz oko, Mosze! Ja nawet nie zauważyłam, że on ma krawat!
- Jak mogłaś nie zauważyć!? Przecież przytrzasnął go sobie w drzwiczkach taksówki!
010