Praktykant w zakładzie pogrzebowym dostaje zadanie przekazania pewnej
Praktykant w zakładzie pogrzebowym dostaje zadanie przekazania pewnej wdowie urny z prochami jej męża. Udaje się on w drogę na rowerze, a jako że jest ślisko, staje się co się stać musi: upadek, urna uderza o ziemię, otwiera się, proch zostaje rozwiany przez wiatr.
Nie stanowi to jednak większego problemu dla sprytnego praktykanta, po krótkim zastanowieniu napełnia on ponownie urnę zawartością najbliższego śmietnika.
Przy przekazaniu urny wdowa otwiera przykrywkę i wzdycha ciężko widząc zawartość:
- Cały Antoś, cały on! I po śmierci pozostał sobą: cztery pety, dwa zużyte kondomy i ta bateria, co ją połknął po pijaku .
Nie stanowi to jednak większego problemu dla sprytnego praktykanta, po krótkim zastanowieniu napełnia on ponownie urnę zawartością najbliższego śmietnika.
Przy przekazaniu urny wdowa otwiera przykrywkę i wzdycha ciężko widząc zawartość:
- Cały Antoś, cały on! I po śmierci pozostał sobą: cztery pety, dwa zużyte kondomy i ta bateria, co ją połknął po pijaku .
48
Dowcip #23641. Praktykant w zakładzie pogrzebowym dostaje zadanie przekazania pewnej w kategorii: Żarty o prezerwatywach, Dowcipy o papierosach, Żarty o pogrzebie.
- Panie Doktorze, mam kłopoty z zaśnięciem.
- Proszę brać te czopki, są bardzo mocne.
Przy następnej wizycie pacjent prosi:
- A mógłbym dostać coś słabszego? Bo jak się budzę to mam jeszcze palec w tyłku.
- Proszę brać te czopki, są bardzo mocne.
Przy następnej wizycie pacjent prosi:
- A mógłbym dostać coś słabszego? Bo jak się budzę to mam jeszcze palec w tyłku.
416
Dowcip #23642. - Panie Doktorze, mam kłopoty z zaśnięciem. w kategorii: Śmieszne kawały o pacjentach, Śmieszne kawały o lekach, Dowcipy o spaniu.
Pewna dama, rubensowskiej postury, zasłabła w łazience podczas kąpieli. Woła męża, żeby jej pomógł, ale wątły był chłopina i sobie nie poradził.
- Nie pozostaje nam nic innego, kochanie, niż zawołać pomoc. - mówi wreszcie mąż.
- Jak pomoc, kiedy goła jestem?
W odpowiedzi mąż przynosi z pokoju wielkie sombrero, przykrywa co poniektóre organy żony i dzwoni po pogotowie. Po chwili przyjeżdża dwóch ratowników. Jeden wchodzi do łazienki i zamyka za sobą drzwi. Po długiej chwili wychodzi i woła drugiego. Mąż korzystając z okazji chwyta pierwszego ratownika za rękę i pyta:
- No i jak będzie?
- Niech Pan się nie martwi, żona z tego wyjdzie, ale ten Meksykanin jest nie do uratowania ...
- Nie pozostaje nam nic innego, kochanie, niż zawołać pomoc. - mówi wreszcie mąż.
- Jak pomoc, kiedy goła jestem?
W odpowiedzi mąż przynosi z pokoju wielkie sombrero, przykrywa co poniektóre organy żony i dzwoni po pogotowie. Po chwili przyjeżdża dwóch ratowników. Jeden wchodzi do łazienki i zamyka za sobą drzwi. Po długiej chwili wychodzi i woła drugiego. Mąż korzystając z okazji chwyta pierwszego ratownika za rękę i pyta:
- No i jak będzie?
- Niech Pan się nie martwi, żona z tego wyjdzie, ale ten Meksykanin jest nie do uratowania ...
314
Dowcip #23643. Pewna dama, rubensowskiej postury w kategorii: Dowcipy o grubasach, Żarty o lekarzach, Żarty o mężu, Śmieszny humor o żonie.
Przychodzi ośmioletni synek do tatusia i mówi, że chce rowerek. Tatuś na to:
- Nie mogę Ci kupić rowerka, bo zaciągnęliśmy duży kredyt na dom, a na dodatek mama w zeszłym tygodniu straciła pracę.
Następnego dnia tatuś wstaje i widzi, że synek się spakował, więc go pyta, dlaczego? Synek na to:
- Wczoraj wieczorem przechodziłem obok waszej sypialni i słyszałem, jak mama powiedziała, że już odlatuje, a ty za chwilę powiedziałeś, że też zaraz dojdziesz. Musiałbym być zdrowo walnięty, żeby zostać tu sam z takim wielkim kredytem i bez rowerka ...
- Nie mogę Ci kupić rowerka, bo zaciągnęliśmy duży kredyt na dom, a na dodatek mama w zeszłym tygodniu straciła pracę.
Następnego dnia tatuś wstaje i widzi, że synek się spakował, więc go pyta, dlaczego? Synek na to:
- Wczoraj wieczorem przechodziłem obok waszej sypialni i słyszałem, jak mama powiedziała, że już odlatuje, a ty za chwilę powiedziałeś, że też zaraz dojdziesz. Musiałbym być zdrowo walnięty, żeby zostać tu sam z takim wielkim kredytem i bez rowerka ...
117
Dowcip #23644. Przychodzi ośmioletni synek do tatusia i mówi, że chce rowerek. w kategorii: Humor erotyczny, Kawały o synu, Śmieszne żarty o rowerze, Śmieszne kawały o tacie.
Wchodzi dres do obuwniczego:
- Adidki najnowsze Pan mi obstaluje! Tylko miguniem!
Sprzedawca podaje mu jednego:
- Pan przymierzy!
Dres przymierza:
- Za ciasne, gościu.
- Język Pan wyjmie! Tak będzie lepiej...
- Yyy co y do chuała sie wyguapasz... chułuuu wpełodol chcesz?
- Adidki najnowsze Pan mi obstaluje! Tylko miguniem!
Sprzedawca podaje mu jednego:
- Pan przymierzy!
Dres przymierza:
- Za ciasne, gościu.
- Język Pan wyjmie! Tak będzie lepiej...
- Yyy co y do chuała sie wyguapasz... chułuuu wpełodol chcesz?
40
Dowcip #23645. Wchodzi dres do obuwniczego w kategorii: Żarty o dresiarzach, Żarty o sprzedawcach, Śmieszny humor o butach.
Siedzi sobie krasnoludek. Cały goły, pozycja lotosu, głowa spuszczona, raz po raz pociąga z fajki i wydmuchuje dym pomiędzy nogi. Podchodzi Gapcio.
- Co robisz? - pyta.
- Medytuję. - odpowiada krasnal i wypuszcza kolejną chmurkę.
Podchodzi trzeci krasnoludek. Staje obok Gapcia, trąca go łokciem.
- Ty, co on robi?
- Mendy truje. - opowiada ze znawstwem Gapcio.
- Co robisz? - pyta.
- Medytuję. - odpowiada krasnal i wypuszcza kolejną chmurkę.
Podchodzi trzeci krasnoludek. Staje obok Gapcia, trąca go łokciem.
- Ty, co on robi?
- Mendy truje. - opowiada ze znawstwem Gapcio.
1322
Dowcip #23646. Siedzi sobie krasnoludek. w kategorii: Dowcipy o postaciach z bajek, Śmieszne żarty o papierosach, Śmieszne żarty o krasnoludkach.
Żona ocierając się zagaduje do męża:
- Kochanie, powiedz mi coś słodkiego ...
- Nie teraz, jestem zajęty.
- Kochanie, no powiedz mi coś słodziutkiego ...
- Naprawdę, teraz nie mam czasu.
- Ale kochanie, chociaż jedno słówko ...
- Miód! Do cholery odwal się wreszcie.
- Kochanie, powiedz mi coś słodkiego ...
- Nie teraz, jestem zajęty.
- Kochanie, no powiedz mi coś słodziutkiego ...
- Naprawdę, teraz nie mam czasu.
- Ale kochanie, chociaż jedno słówko ...
- Miód! Do cholery odwal się wreszcie.
1614
Dowcip #23647. Żona ocierając się zagaduje do męża w kategorii: Żarty o mężu i żonie, Śmieszny humor o mężu, Śmieszny humor o żonie.
15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. Poranny posiłek, modlitwa. Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by miast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.
Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek, pójdziesz walczyć o wygrana bitwę?
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro ... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... Po prostu nie dam rady ... Król udał się więc do kolejnego rycerza:
- Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę?
Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz ... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady ...
Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka ...
- Tak, tak, wiem u Zawiszy. Kto jeszcze tam był?
- No chyba wszyscy ...
- Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem ...
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego?
Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali. Nikt nie chce ... Nagle słychać:
- Ja! Ja! Ja chcę! Ja pójdę!
Rozglądają się i widzą - stary dziad z brodą do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego?
No i nikogo innego nie było. Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go za sobą ... Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz. Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:
- Dziadek!! W nooooogiiiiii!! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka, który w ogóle nie zamierzał uciekać, podniósł się tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu. Patrzą Polacy, a tam koń bez nóg, krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsącą się ręką trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:
- Masz szczęście chuju, że krzyczeli ”w nogi”, bo bym ci łeb ucioł!
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by miast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.
Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek, pójdziesz walczyć o wygrana bitwę?
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro ... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... Po prostu nie dam rady ... Król udał się więc do kolejnego rycerza:
- Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę?
Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz ... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady ...
Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka ...
- Tak, tak, wiem u Zawiszy. Kto jeszcze tam był?
- No chyba wszyscy ...
- Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem ...
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego?
Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali. Nikt nie chce ... Nagle słychać:
- Ja! Ja! Ja chcę! Ja pójdę!
Rozglądają się i widzą - stary dziad z brodą do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego?
No i nikogo innego nie było. Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go za sobą ... Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz. Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:
- Dziadek!! W nooooogiiiiii!! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka, który w ogóle nie zamierzał uciekać, podniósł się tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu. Patrzą Polacy, a tam koń bez nóg, krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsącą się ręką trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:
- Masz szczęście chuju, że krzyczeli ”w nogi”, bo bym ci łeb ucioł!
610
Dowcip #23648. 15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. w kategorii: Śmieszne żarty o staruszkach, Śmieszne żarty o rycerzach, Kawały historyczne, Śmieszne kawały o bójkach.
Przychodzi baba do lekarza.
- Panie doktorze! Jak siadam na kiblu i robię klocka, to mi się ząb rusza ...
Doktor myśli, myśli, myśli ... W końcu diagnoza:
- Proszę odwijać nici z rolady.
- Panie doktorze! Jak siadam na kiblu i robię klocka, to mi się ząb rusza ...
Doktor myśli, myśli, myśli ... W końcu diagnoza:
- Proszę odwijać nici z rolady.
814
Dowcip #23649. Przychodzi baba do lekarza. w kategorii: Śmieszny humor o lekarzach, Śmieszne humor przychodzi baba do lekarza, Kawały o zębach.
- Proszę mi powiedzieć, doktorze, czy to prawda, że mojego męża będzie operował student Iwanow?
- Zaraz popatrzę na rozkład zajęć ... Tak, rzeczywiście Iwanow!
- Ależ on go przecież uśmierci!
- Tak? No to wtedy my mu niedostateczny postawimy ...
- Zaraz popatrzę na rozkład zajęć ... Tak, rzeczywiście Iwanow!
- Ależ on go przecież uśmierci!
- Tak? No to wtedy my mu niedostateczny postawimy ...
16