Pani na lekcji biologii pyta

Pani na lekcji biologii pyta:
- Jasiu, powiedz mi ile pies ma zębów?
- Pies ... - odpowiada Jaś. - ... ma cały pysk zębów.

Jasio mówi do mamy:
- Mamusiu, chciałbym ci coś ofiarować pod choinkę.
- Nie trzeba, syneczku. Jeśli chcesz mi sprawić przyjemność, to popraw swoją jedynkę z matematyki.
- Za późno, mamusiu. Kupiłem ci już perfumy.

Pani pyta na lekcji uczniów:
- Gdybym umarła... To co byście napisali na moim nagrobku?
Małgosia:
- Panie świeć nad jej duszą.
Kazik.
- Pokój jej duszy.
Krysia:
- Spoczywaj w spokoju.
Podczas gdy dzieci odpowiadały to Jasio bawił się długopisem - rozkręcał go.. Nagle wypadła mu na podłogę sprężynka... Jasio wlazł pod ławkę i szuka...
Pani mówi:
- Wspaniale, bardzo dobrze... Czy może ktoś jeszcze chciałby powiedzieć co napisałby na moim nagrobku jakbym umarła?
I stało się ... W tym momencie Jasio znalazł sprężynkę i krzyknął:
- Ooooo tu ku.wo leżysz.

- Jasiu kim jest twój ojciec?
- On jest chory.
- Ale co on robi?
- Kaszle.

Na lekcji przyrody nauczyciel mówi do uczniów:
- Małpa przez tydzień zjada tyle bananów ile sama waży. Jasio:
- A skąd ona wie, ile waży?

W szkole na lekcji geografii pani pyta dzieci, w którym kraju jest najcieplejszy klimat.
- W Rosji - odpowiada Jaś.
- Z czego to wnioskujesz? - pyta zdziwiona pani.
- Bo, proszę pani, do nas w styczniu znad Wołgi ciocia przyjechała w trampkach.

Przechodzi Jasiu obok stawu i widzi wędkarza łowiącego ryby. Myśli sobie Jasiu tak: ”zapytam go czy biorą?Jeżeli powie, że biorą, to mu odpowiem, że ”takiemu debilowi zawsze biorą”. Jeżeli powie, że ”nie biorą”, to mu odpowiem,że ”takiemu debilowi nigdy nie biorą”.”
Podchodzi Jasiu do wędkarza i pyta:
- I jak, biorą?
A wędkarz na to:
- Spadaj debilu!

Jasiu poszedł do sklepu po klej.
- Owszem - mówi sprzedawca. mamy klej, nawet bardzo dobry, tylko nie możemy go odlepić od regału.

Nauczycielka oddaje Jasiowi zeszyt z wypracowaniem domowym i mówi:
- Same błędy! Znów niedostateczny!
Jasio mruczy pod nosem:
- Biedny tato.

Idzie sobie Jasio z mamą ulicą, patrzy, a tu odkryty właz kanalizacyjny.
- O, popatrz mamo, krokodyl leci! - zawołał Jasio, bo to wredny szczeniak był.
- Krokodyle nie latają, Jasiu - odpowiedziała mama i zwinnie ominęła właz.
Po pięćdziesięciu metrach dogania ich jakiś facet, cały mokry i śmierdzący gównem, bęc Jasia w bańkę:
- Zapamiętaj gówniarzu, KROKODYLE NIE LATAJĄ!