Bogacz jedzie swoim luksusowym autem i spostrzega na trawniku biedaka
Bogacz jedzie swoim luksusowym autem i spostrzega na trawniku biedaka jedzącego trawę, zatrzymuje pojazd i pyta go:
- Dlaczego jesz trawę?
- Bo jestem głodny.
- Przecież ta trawa jest zanieczyszczona spalinami, chodź do mnie ja Ciebie nakarmię.
- Ale ja mam dzieci i one są też głodne.
- To je też nakarmię.
- A ja mam jeszcze rodziców, i oni też są głodni.
- Dobrze, i dla nich starczy.
- Ale ja jeszcze mam trzech braci, dwie siostry i sześciu kuzynów...
- O nie! Takiego dużego trawnika to ja nie mam!
- Dlaczego jesz trawę?
- Bo jestem głodny.
- Przecież ta trawa jest zanieczyszczona spalinami, chodź do mnie ja Ciebie nakarmię.
- Ale ja mam dzieci i one są też głodne.
- To je też nakarmię.
- A ja mam jeszcze rodziców, i oni też są głodni.
- Dobrze, i dla nich starczy.
- Ale ja jeszcze mam trzech braci, dwie siostry i sześciu kuzynów...
- O nie! Takiego dużego trawnika to ja nie mam!
07
Dowcip #32815. Bogacz jedzie swoim luksusowym autem i spostrzega na trawniku biedaka w kategorii: Żarty o jedzeniu, Żarty o bogaczach, Kawały o ubogich.
Mąż do żony:
- Wiesz, masz antyczny profil.
- Ooo, cieszę się bardzo kochanie. A kogo Ci przypominam? Atenę? Afrodytę?
- Konia trojańskiego...
- Wiesz, masz antyczny profil.
- Ooo, cieszę się bardzo kochanie. A kogo Ci przypominam? Atenę? Afrodytę?
- Konia trojańskiego...
01
Dowcip #32816. Mąż do żony w kategorii: Śmieszne kawały o mężu i żonie, Śmieszny humor o mężu, Kawały o wyglądzie.
Wizyta duszpasterska. Do parafii sprowadził się nowy proboszcz. Postanowił odwiedzić wszystkich mieszkańców swojej parafii. W jednym domu, w którym było wiadomo, że ktoś jest obecny, nikt nie chciał mu otworzyć, pomimo natarczywego pukania do drzwi. Kapłan, zrezygnowany, odchodząc, napisał na kartce ”Ap 3, 20” i wetknął ją w drzwi. Następnego dnia kartka wróciła do niego w niedzielę, wrzucona na tacę podczas składki z adnotacją: ”Rdz 3, 10.
Ap 3, 20 - Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otwórz, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną.
Rdz 3, 10 - On odpowiedział: ”Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nago i ukryłem się”.
Ap 3, 20 - Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otwórz, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną.
Rdz 3, 10 - On odpowiedział: ”Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nago i ukryłem się”.
120
Dowcip #32817. Wizyta duszpasterska. Do parafii sprowadził się nowy proboszcz. w kategorii: Żarty o duchownych, Śmieszny humor o Biblii.
Kowalski był pechowcem. Wydał kupę kasy na kurs spadochronowy, w końcu wyskoczył z samolotu i pociągnął linkę spadochronu. Czasza otwarła się ale spadochron odpiął się i odfrunął swobodnie. Kowalski pociągnął linkę rezerwowego spadochronu, ten jednak też odpadł i mężczyzna począł się modlić do Boga o jakiś cud, który uratował by go przed niechybną śmiercią. Ku swojemu zdziwieniu zauważył, że w górę z zadziwiającą szybkością podąża jakaś kobieta.
- Hej, czy wie coś pani o spadochronach? - zawołał gdy się mijali w powietrzu.
Usłyszał odpowiedź:
- Nie.... A czy zna się pan na kuchenkach gazowych?
- Hej, czy wie coś pani o spadochronach? - zawołał gdy się mijali w powietrzu.
Usłyszał odpowiedź:
- Nie.... A czy zna się pan na kuchenkach gazowych?
46
Dowcip #32818. Kowalski był pechowcem. w kategorii: Śmieszny humor o Kowalskim, Kawały o modlitwie, Śmieszne kawały o spadochroniarzach.
Jasiu wykopał z piaskownicy granat i pokazuje go mamie. Mama:
- Wyrzuć to cholerstwo do pieca, bo nas pozabija!
- Wyrzuć to cholerstwo do pieca, bo nas pozabija!
12
Dowcip #32819. Jasiu wykopał z piaskownicy granat i pokazuje go mamie. w kategorii: Śmieszny humor o Jasiu, Śmieszny humor o mamie, Żarty o granatach.
Wchodzi biały facet do sauny i tak siedzi i sobie myśli:
- Kurde, jak ja dawno nie paliłem, oj ale bym sobie zajarał bacika.
No ale nie ma trawy, więc siedzi dalej, siedzi i znowu myśli:
- Boże, jak ja bym sobie zapalił, no chociaż maleńką dupkę.
No ale nie ma trawy więc siedzi i tak sobie myśli. Po pół godzinie kiedy facet już się nieźle nakręcił do sauny wchodzi murzyn w dredach, siada po drugiej stronie i ostentacyjnie wyjmuje dziesięciogramowego wora i zaczyna skręcać. Na to białas się podniecił:
- Ja pitolę, ale sobie zapalę, ale sobie zapalę.
Podchodzi do murzyna i mówi:
- Yo stary! Wiesz jak dawno nie paliłem, chyba z rok, poratuj kolegę w potrzebie daj ściągnąć trochę.
Na to murzyn:
- Yo, no spoko, ale wiesz... Sto dolców od macha.
- Co? Sto dolarów? Pogięło cię?
- Nie stary to jest taki zajebisty towar, że nawet sobie nie wyobrażasz jakie będziesz miał schizy.
Facet sobie myśli:
- A walić to, mam trochę kasy i muszę sobie zajarać!
Zapłacił więc murzynowi sto dolców i ściągnął z bata taką chmurę jaką tylko mógł. Siedzi, i nic.
- Ej stary, ale żeś mnie zrobił w konia, nic mnie nie wzięło.
- Bo to jest taki towar co dopiero po czwartym, piątym razie łapie.
Białas wkurzony, ale myśli sobie zapłaciłem mu już sto dolców, nie może się zmarnować. Rzucił więc jeszcze pięćset i ściągnął pięć porządnych buchów pod rząd. Usiadł i znowu nic...
- Ty oszuście, zapłaciłem ci sześćset zielonych za taki szajs.
Murzyn zaczął się śmiać, zwinął manatki i zaczął nawiewać. Biały za nim. Murzyn ucieka po korytarzach, biały za nim. Murzyn wsiadł do windy. Biały nie zdążył, wbiega więc po schodach, zjeżdża po poręczy. Zjechał na dół murzyn akurat wysiadł z windy i ucieka na zewnątrz. Wsiadł do taksówki i odjechał. No to biały za nim w drugą i w pościg. Ścigają się tak po całym mieście. Wreszcie murzyn wysiada i wbiega w sam środek centrum handlowego, biały za nim. Goniąc się rozpierdzielili kilka stoisk. Murzyn ucieka pod górę po schodach ruchomych jadących w dół. Biały za nim. Murzyn wbiegł na najwyższe piętro, biały za nim. Murzyn po drabinie na dach, biały za nim. Skaczą po dachach z budynku na budynek, wreszcie zbiegają z któregoś po schodach i gonią się po ulicy. Dobiegają do portu murzyn wskakuje w motorówkę i w morze, biały dosiada skutera i za nim. Gonią się tak aż zabrakło im benzyny. Wreszcie murzyn skacze do wody i płynie wpław, biały za nim. Dopłynął do brzegu uniknąwszy rekinów i ucieka dalej. Murzyn wpada na lotnisko, biały za nim. Przedarł się przez ochronę i wskoczył do startującego samolotu. Gonią się po samolocie, wreszcie murzyn dorywa spadochron i wyskakuje, biały za nim. Lądują na bazarze murzyn kroi ze stoiska deskorolkę i w długą, biały zabiera rolki i za nim. Gonią się tak, że aż zainteresowała się nimi policja konna. Wreszcie murzyn się wkurzył bo za wolno na tej desce jechał i wyrywa jakiemuś szczylowi rower, biały zabiera drugiemu i za murzynem. Gonią się tak aż wreszcie zgubili policję i wjechali do lasu. Murzyn bardziej wytrzymały pedałuje na rowerze, a biały został w tyle i zgubił murzyna. I nagle zachciało mu się srać. Zszedł z drogi za krzak, oparł rower o drzewo, ściągnął gacie, wypiął dupę i sra... Nagle czuje silny uścisk czarnej dłoni na ramieniu i słyszy:
- Ej koleś, ale w saunie to się nie sra!
- Kurde, jak ja dawno nie paliłem, oj ale bym sobie zajarał bacika.
No ale nie ma trawy, więc siedzi dalej, siedzi i znowu myśli:
- Boże, jak ja bym sobie zapalił, no chociaż maleńką dupkę.
No ale nie ma trawy więc siedzi i tak sobie myśli. Po pół godzinie kiedy facet już się nieźle nakręcił do sauny wchodzi murzyn w dredach, siada po drugiej stronie i ostentacyjnie wyjmuje dziesięciogramowego wora i zaczyna skręcać. Na to białas się podniecił:
- Ja pitolę, ale sobie zapalę, ale sobie zapalę.
Podchodzi do murzyna i mówi:
- Yo stary! Wiesz jak dawno nie paliłem, chyba z rok, poratuj kolegę w potrzebie daj ściągnąć trochę.
Na to murzyn:
- Yo, no spoko, ale wiesz... Sto dolców od macha.
- Co? Sto dolarów? Pogięło cię?
- Nie stary to jest taki zajebisty towar, że nawet sobie nie wyobrażasz jakie będziesz miał schizy.
Facet sobie myśli:
- A walić to, mam trochę kasy i muszę sobie zajarać!
Zapłacił więc murzynowi sto dolców i ściągnął z bata taką chmurę jaką tylko mógł. Siedzi, i nic.
- Ej stary, ale żeś mnie zrobił w konia, nic mnie nie wzięło.
- Bo to jest taki towar co dopiero po czwartym, piątym razie łapie.
Białas wkurzony, ale myśli sobie zapłaciłem mu już sto dolców, nie może się zmarnować. Rzucił więc jeszcze pięćset i ściągnął pięć porządnych buchów pod rząd. Usiadł i znowu nic...
- Ty oszuście, zapłaciłem ci sześćset zielonych za taki szajs.
Murzyn zaczął się śmiać, zwinął manatki i zaczął nawiewać. Biały za nim. Murzyn ucieka po korytarzach, biały za nim. Murzyn wsiadł do windy. Biały nie zdążył, wbiega więc po schodach, zjeżdża po poręczy. Zjechał na dół murzyn akurat wysiadł z windy i ucieka na zewnątrz. Wsiadł do taksówki i odjechał. No to biały za nim w drugą i w pościg. Ścigają się tak po całym mieście. Wreszcie murzyn wysiada i wbiega w sam środek centrum handlowego, biały za nim. Goniąc się rozpierdzielili kilka stoisk. Murzyn ucieka pod górę po schodach ruchomych jadących w dół. Biały za nim. Murzyn wbiegł na najwyższe piętro, biały za nim. Murzyn po drabinie na dach, biały za nim. Skaczą po dachach z budynku na budynek, wreszcie zbiegają z któregoś po schodach i gonią się po ulicy. Dobiegają do portu murzyn wskakuje w motorówkę i w morze, biały dosiada skutera i za nim. Gonią się tak aż zabrakło im benzyny. Wreszcie murzyn skacze do wody i płynie wpław, biały za nim. Dopłynął do brzegu uniknąwszy rekinów i ucieka dalej. Murzyn wpada na lotnisko, biały za nim. Przedarł się przez ochronę i wskoczył do startującego samolotu. Gonią się po samolocie, wreszcie murzyn dorywa spadochron i wyskakuje, biały za nim. Lądują na bazarze murzyn kroi ze stoiska deskorolkę i w długą, biały zabiera rolki i za nim. Gonią się tak, że aż zainteresowała się nimi policja konna. Wreszcie murzyn się wkurzył bo za wolno na tej desce jechał i wyrywa jakiemuś szczylowi rower, biały zabiera drugiemu i za murzynem. Gonią się tak aż wreszcie zgubili policję i wjechali do lasu. Murzyn bardziej wytrzymały pedałuje na rowerze, a biały został w tyle i zgubił murzyna. I nagle zachciało mu się srać. Zszedł z drogi za krzak, oparł rower o drzewo, ściągnął gacie, wypiął dupę i sra... Nagle czuje silny uścisk czarnej dłoni na ramieniu i słyszy:
- Ej koleś, ale w saunie to się nie sra!
18
Dowcip #32820. Wchodzi biały facet do sauny i tak siedzi i sobie myśli w kategorii: Kawały o Murzynach, Śmieszne kawały o narkotykach.
Mówi Kwaśniewski do Millera:
- Wiesz, wzrosło mi ostatnio poparcie o dwa punkty, a Ci?
- Mi osiem. - odpowiada Miller.
- Wiesz, wzrosło mi ostatnio poparcie o dwa punkty, a Ci?
- Mi osiem. - odpowiada Miller.
399
Dowcip #32821. Mówi Kwaśniewski do Millera w kategorii: Śmieszne dowcipy o Aleksandrze Kwaśniewskim, Żarty polityczne, Śmieszne żarty o politykach, Żarty o Leszku Millerze.
Dwóch właścicieli psów chwali się swoimi podopiecznymi.
- Mój Azor szczeka pod drzwiami kiedy chce wejść do domu. - mówi pierwszy.
- Mój nie musi szczekać, ma swój klucz. - odparowuje drugi.
- Mój Azor szczeka pod drzwiami kiedy chce wejść do domu. - mówi pierwszy.
- Mój nie musi szczekać, ma swój klucz. - odparowuje drugi.
06
Dowcip #32822. Dwóch właścicieli psów chwali się swoimi podopiecznymi. w kategorii: Śmieszne kawały abstrakcyjne, Śmieszne dowcipy o psie.
Poligon wojskowy. Młodzi żołnierze mają organoleptycznie poznać potęgę wojsk pancernych. Cała uroczystość jest dowodzona przez generała. Wozy pancerne ustawiły się w szyku i gotowości:
Generał wydaje rozkaz:
- Pierwszy czołg, jazda...
Czołg ruszył z kopyta.
- Drugi, poszedł...
Drugi zachrzęścił gąsienicami i ruszył...
- Trzeci, jazda...
Nic.
- Trzeci, ruszaj, ruszaj...
Zero reakcji
- Ku*wa, trzeci, jedziesz... - drze się generał.
Nagle otwiera się właz w czołgu i wychyla się głowa.
- Ku*wa chłopaki, wiecie co? Mam gadającą czapkę...
Generał wydaje rozkaz:
- Pierwszy czołg, jazda...
Czołg ruszył z kopyta.
- Drugi, poszedł...
Drugi zachrzęścił gąsienicami i ruszył...
- Trzeci, jazda...
Nic.
- Trzeci, ruszaj, ruszaj...
Zero reakcji
- Ku*wa, trzeci, jedziesz... - drze się generał.
Nagle otwiera się właz w czołgu i wychyla się głowa.
- Ku*wa chłopaki, wiecie co? Mam gadającą czapkę...
811
Dowcip #32823. Poligon wojskowy. w kategorii: Żarty o wojsku, Śmieszne żarty o żołnierzach, Żarty o czołgu.
Rozmawiają dwie blondynki.
- Wczoraj poszłam z moim chłopakiem nad rzekę żeby zrobić to pierwszy raz.
- No i jak było?
- Nie dało się nic zrobić, bolało jak cholera. Ale następnym razem wezmę parasol.
- Zwariowałaś? A co Ci parasol na to pomoże?
- No przecież mówiłam. Bo lało jak cholera.
- Wczoraj poszłam z moim chłopakiem nad rzekę żeby zrobić to pierwszy raz.
- No i jak było?
- Nie dało się nic zrobić, bolało jak cholera. Ale następnym razem wezmę parasol.
- Zwariowałaś? A co Ci parasol na to pomoże?
- No przecież mówiłam. Bo lało jak cholera.
423