Wycieńczony wędrowiec czołga się przez pustynię.

Wycieńczony wędrowiec czołga się przez pustynię. W piasku odnajduje butelkę. Butelka jest niestety pusta. Wyskakuje jednak z niej Dżin i mówi:
- Hej, jestem dżinem! Spełnię Twoje wszystkie życzenia.
- Chcę do domu! Do Chicago!
- Dobrze, idziemy! - mówi Dżin biorąc go za rękę.
- Ale ja chce szybko!
- No to biegnijmy!

Dowódca kompani wzywa kaprala:
- Kazikowi trzeba delikatnie powiedzieć o śmieci ojca.
- Nie ma sprawy ...
- Kompania baczność, - zawołał na zbiórkę kapral - kto ma ojca wystąp, a ty Kazik gdzie się pchasz baranie?

Przychodzi kangur do lekarza. Lekarz pyta:
- Co Ci dolega?
- W autobusie wyrwali mi torbę.

Rozmowa dwóch biznesmenów:
- Stary, ale słonia kupiłem! Odprowadza dzieci do szkoły, pilnuje domu i nawet trawnik kosi!
- Naprawdę? Sprzedaj mi go! Dam pięć milionów!
- Hmmm ... No dobra. Jest twój!
Po tygodniu biznesmeni znów się spotykają. Nowy właściciel słonia skarży się:
- Z nim jest coś nie tak! Podeptał trawnik, rozwalił altankę, przestraszył dzieci ...
- Nie możesz tak źle o nim mówić. W ten sposób nigdy go nie sprzedasz!

Na egzamin z metafizyki student przyszedł z główką kapusty. Zdziwiony profesor pyta go:
- Na co panu ta kapusta?
Student odpowiada:
- Panie profesorze, co dwie głowy, to nie jedna!

Baca mówi do grupy turystów:
- Zbliżamy się do bardzo niebezpiecznego miejsca. Wiele osób poślizgnęło się tu i spadło w przepaść. Gdyby komuś z państwa to się przytrafiło, proszę patrzeć w lewą stronę. Z lotu ptaka rozciąga się piękny widok na dolinę.

- Jak będziesz grzeczny to coś dostaniesz.
- Do kogo pan to mówi? - pyta pacjent lekarza tuż przed operacją.
- Do tego kota, który siedzi pod stołem.

Dlaczego w maluchach nie montują wyciszaczy?
- Bo jak się wsiada to się kolanami uszy zatyka.

Dwaj pijacy siedzą na ławce w parku i rozmawiają:
- Chciałbym znowu być z Zochą.
- To dlaczego nie jesteś?
- Odstąpiłem ją za dwa wina Zbyszkowi,
- I co? Teraz tęsknisz?
- Nie, ale znów bym się napił.

Czech, Rus i Polak spotkali diabła, który powiedział:
- Macie miesiąc na zbudowanie sklepu. Jeżeli nie będzie w nim tego co zechcę, pójdziecie do piekła. Po miesiącu diabeł wraca. Najpierw sprawdza Czecha:
- Poproszę dwa kilo nic.
Czech poddaje się:
- No, nie mam.
Następnie przyszła kolej na Rusa i wszystko się powtórzyło. Wreszcie odwiedził Polaka. A ten idzie na zaplecze. Zawołał diabła i pyta:
- Widzisz tu coś?
- Nic. - odpowiada diabeł.
- To weź sobie te dwa kilo!