Po zaliczeniu wielu barów w miasteczku dwaj przyjaciele bez grosza
Po zaliczeniu wielu barów w miasteczku dwaj przyjaciele bez grosza postanawiają udać się do mieszkania jednego z nich celem wypicia po piwku.
Przed drzwiami mieszkania jeden mówi:
- Musimy zachowywać się cicho... Jest już po dwudziestej drugiej i żona z pewnością już śpi!
Wchodzą do przedpokoju. Jeden poszedł do kuchni, a drugi zagląda do sypialni. Po chwili wpada do kuchni i szepcze...
- Ktoś jest w łóżku z Twoją żoną!
- Ciszej! Mamy tylko po piwie dla siebie!
Przed drzwiami mieszkania jeden mówi:
- Musimy zachowywać się cicho... Jest już po dwudziestej drugiej i żona z pewnością już śpi!
Wchodzą do przedpokoju. Jeden poszedł do kuchni, a drugi zagląda do sypialni. Po chwili wpada do kuchni i szepcze...
- Ktoś jest w łóżku z Twoją żoną!
- Ciszej! Mamy tylko po piwie dla siebie!
16
Dowcip #32857. Po zaliczeniu wielu barów w miasteczku dwaj przyjaciele bez grosza w kategorii: Humor o alkoholu, Śmieszny humor o kochankach, Kawały o pijakach, Śmieszne żarty o żonie.
Pewien starszy już wiekiem bogaty biznesmen, dużo jeżdżący po świecie, zawsze wyruszał w towarzystwie mocno już podstarzałej, brzydkiej żony. Ktoś go wreszcie zapytał:
- Panie, powiedz pan wreszcie, o co tu chodzi?
Na to usłyszał odpowiedz:
- Ja mam do wyboru: albo ją zabierać ze sobą, albo całować na pożegnanie...
- Panie, powiedz pan wreszcie, o co tu chodzi?
Na to usłyszał odpowiedz:
- Ja mam do wyboru: albo ją zabierać ze sobą, albo całować na pożegnanie...
210
Dowcip #32858. Pewien starszy już wiekiem bogaty biznesmen, dużo jeżdżący po świecie w kategorii: Śmieszny humor o biznesmenach, Śmieszne żarty o żonie, Kawały o podróżach, Dowcipy o wyglądzie.
Pewna kobieta z dobrego domu zakochała się w żebraku, który zjawiał się u niej po jałmużnę.
- Ożenię się z Tobą - oświadczył jej żebrak - ale stawiam warunek. Przez rok po naszym ślubie będziesz razem ze mną żebrała. Potem obiecuję Ci znaleźć sobie inne zajęcie.
- Ale jakże ja mogę żebrać? - krzyknęła oblubienica - Umrę ze wstydu, przecież mnie tu wszyscy znajdą w tym mieście.
- Nic nie szkodzi. - powiedział narzeczony - Pojedziemy do innego miasta, gdzie Cię nikt nie zna.
Zawarli więc związek małżeński i przez cały rok chodzili od drzwi do drzwi prosząc o jałmużnę. Gdy minął rok, żebrak oświadczył żonie:
- Dziś o czwartej mija dokładnie pierwsza rocznica naszego ślubu.
Gdy wybiła czwarta, żebrak powiedział:
- Teraz minął termin naszej umowy. Kończymy z żebraniną raz na zawsze.
A ona na to:
- Dobrze, dobrze, ale najpierw skończmy te domy do rogu.
- Ożenię się z Tobą - oświadczył jej żebrak - ale stawiam warunek. Przez rok po naszym ślubie będziesz razem ze mną żebrała. Potem obiecuję Ci znaleźć sobie inne zajęcie.
- Ale jakże ja mogę żebrać? - krzyknęła oblubienica - Umrę ze wstydu, przecież mnie tu wszyscy znajdą w tym mieście.
- Nic nie szkodzi. - powiedział narzeczony - Pojedziemy do innego miasta, gdzie Cię nikt nie zna.
Zawarli więc związek małżeński i przez cały rok chodzili od drzwi do drzwi prosząc o jałmużnę. Gdy minął rok, żebrak oświadczył żonie:
- Dziś o czwartej mija dokładnie pierwsza rocznica naszego ślubu.
Gdy wybiła czwarta, żebrak powiedział:
- Teraz minął termin naszej umowy. Kończymy z żebraniną raz na zawsze.
A ona na to:
- Dobrze, dobrze, ale najpierw skończmy te domy do rogu.
07
Dowcip #32859. Pewna kobieta z dobrego domu zakochała się w żebraku w kategorii: Śmieszny humor o ślubie, Kawały o żebraku, Żarty o milionerach.
Środek Sahary w samo południe. Wycieńczony facet czołga się między piaskowymi wydmami. Jest potwornie zmęczony i spragniony. Jego czoło jest zlane od potu. Stracił około dziesięć kilo. Nie miał kropli wody w ustach od trzech dni. Jest na skraju wycieńczenia. Aż tu nagle do jego uszu dochodzą ciche krzyki:
- Naprzód... Naprzód pieski....
Nie potrafi uwierzyć własnym uszom, ale ostatkiem sił podnosi się na ramionach i czołga szybko w stronę zbliżającego się głosu. Owy głos też się zbliża szybko w jego stronę. Nagle zza wydmy wyjeżdża Eskimos odziany w gruby kożuch. Jedzie saniami ciągniętymi przez osiem dorodnych psów. Dwa Husky i sześć Alaskan Malamutów. Facet nie potrafi uwierzyć w to, co zobaczył. Jest pewien, że to fata Morgana, ale biorąc pod uwagę swoją desperację i to, że nie ma już nic do stracenia, postanawia zawołać w stronę Eskimosa:
- Ratunku! Pomocy!
Eskimos słysząc wołanie, zmienia kierunek i podjeżdża saniami do faceta. W tym momencie facet mówi:
- Totalnie nie mam pojęcia co tu robisz i jak się tu znalazłeś. Ale proszę pomóż mi. Jestem na skraju wycieńczenia. Nie miałem kropli wody w ustach od trzech dni.
Na to Eskimos:
- A co, zabłądziłeś?
- Naprzód... Naprzód pieski....
Nie potrafi uwierzyć własnym uszom, ale ostatkiem sił podnosi się na ramionach i czołga szybko w stronę zbliżającego się głosu. Owy głos też się zbliża szybko w jego stronę. Nagle zza wydmy wyjeżdża Eskimos odziany w gruby kożuch. Jedzie saniami ciągniętymi przez osiem dorodnych psów. Dwa Husky i sześć Alaskan Malamutów. Facet nie potrafi uwierzyć w to, co zobaczył. Jest pewien, że to fata Morgana, ale biorąc pod uwagę swoją desperację i to, że nie ma już nic do stracenia, postanawia zawołać w stronę Eskimosa:
- Ratunku! Pomocy!
Eskimos słysząc wołanie, zmienia kierunek i podjeżdża saniami do faceta. W tym momencie facet mówi:
- Totalnie nie mam pojęcia co tu robisz i jak się tu znalazłeś. Ale proszę pomóż mi. Jestem na skraju wycieńczenia. Nie miałem kropli wody w ustach od trzech dni.
Na to Eskimos:
- A co, zabłądziłeś?
28
Dowcip #32860. Środek Sahary w samo południe. w kategorii: Śmieszny humor bezsensowny, Śmieszny humor o Eskimosach, Dowcipy o pustyni.
Do jednego bezrobotnego aktora dzwoni kolega:
- Słuchaj, jest robota, od razu o tobie pomyślałem!
- Bez dwóch zdań, jaki problem. Jestem w trudnej sytuacji, do grobowej deski będę wdzięczny. A co to za rola?
- Wiesz, niezbyt duża, jedno zdanie...
- Jedno zadnie? Nie ma problemu. Wiesz, kasy brak.. A jakie zdanie?
- ”Ja słyszę armat huk!”.
- ”Ja słyszę armat huk!”? Zgadzam się. To gdzie?
- W środę podejdziesz do teatru, zapytasz się tam jakiegoś reżysera.
- Znakomicie!
W środę aktor przyszedł do teatru, odnajduje reżysera, a ten do aktora:
- Niech Pan powie to zdanie:
- ”Ja słyszę armat huk!”
- Świetnie - mówi reżyser. - Ma Pan tę rolę. Proszę przyjść w sobotę o siódmej wieczorem na spektakl.
- Rozumiem. - odpowiedział aktor
Jasna rzecz, z powodu takiego obrotu sprawy, aktor jakoś to musiał uczcić. W końcu dochodzi do siebie i w sobotę gdzieś koło szóstej trzydzieści biegnie na złamanie karku do teatru, całą drogę powtarzając:
- Ja słyszę armat huk!
Zatrzymuje go portier:
- A Pan gdzie? Bez biletu? !
- To ja krzyczę ”Ja słyszę armat huk!” - objaśnia.
- Aaa! Pan ”Ja słyszę armat huk”. - uspokaja się portier - Niech Pan idzie.
Za kulisy też go nie chcą wpuścić...
- Ja słyszę armat huk. - krzyczy aktor
- Pan ”Ja słyszę armat huk”? Spóźnia się Pan! Biegiem do charakteryzacji! - krzyczy ktoś.
Charakteryzatorka:
- Kim Pan jest?
- To ja krzyczę ”Ja słyszę armat huk”.
- Pan ”Ja słyszę armat huk”? Spóźnia się Pan! Niech Pan siada, ja raz..
Ucharakteryzowany aktor podbiega do sceny. Wyłapuje go reżyser.
- Pan ”Ja słyszę armat huk”?
- To ja, ”Ja słyszę armat huk”?
- Nie za późno? ! Prędko na scenę!!!
Aktor wychodzi, a za jego plecami rozlega się ogłuszający wybuch. Aktor wzdraga się i krzyczy:
- Co was tam całkiem popieprzyło?!
- Słuchaj, jest robota, od razu o tobie pomyślałem!
- Bez dwóch zdań, jaki problem. Jestem w trudnej sytuacji, do grobowej deski będę wdzięczny. A co to za rola?
- Wiesz, niezbyt duża, jedno zdanie...
- Jedno zadnie? Nie ma problemu. Wiesz, kasy brak.. A jakie zdanie?
- ”Ja słyszę armat huk!”.
- ”Ja słyszę armat huk!”? Zgadzam się. To gdzie?
- W środę podejdziesz do teatru, zapytasz się tam jakiegoś reżysera.
- Znakomicie!
W środę aktor przyszedł do teatru, odnajduje reżysera, a ten do aktora:
- Niech Pan powie to zdanie:
- ”Ja słyszę armat huk!”
- Świetnie - mówi reżyser. - Ma Pan tę rolę. Proszę przyjść w sobotę o siódmej wieczorem na spektakl.
- Rozumiem. - odpowiedział aktor
Jasna rzecz, z powodu takiego obrotu sprawy, aktor jakoś to musiał uczcić. W końcu dochodzi do siebie i w sobotę gdzieś koło szóstej trzydzieści biegnie na złamanie karku do teatru, całą drogę powtarzając:
- Ja słyszę armat huk!
Zatrzymuje go portier:
- A Pan gdzie? Bez biletu? !
- To ja krzyczę ”Ja słyszę armat huk!” - objaśnia.
- Aaa! Pan ”Ja słyszę armat huk”. - uspokaja się portier - Niech Pan idzie.
Za kulisy też go nie chcą wpuścić...
- Ja słyszę armat huk. - krzyczy aktor
- Pan ”Ja słyszę armat huk”? Spóźnia się Pan! Biegiem do charakteryzacji! - krzyczy ktoś.
Charakteryzatorka:
- Kim Pan jest?
- To ja krzyczę ”Ja słyszę armat huk”.
- Pan ”Ja słyszę armat huk”? Spóźnia się Pan! Niech Pan siada, ja raz..
Ucharakteryzowany aktor podbiega do sceny. Wyłapuje go reżyser.
- Pan ”Ja słyszę armat huk”?
- To ja, ”Ja słyszę armat huk”?
- Nie za późno? ! Prędko na scenę!!!
Aktor wychodzi, a za jego plecami rozlega się ogłuszający wybuch. Aktor wzdraga się i krzyczy:
- Co was tam całkiem popieprzyło?!
1910
Dowcip #32861. Do jednego bezrobotnego aktora dzwoni kolega w kategorii: Kawały o pracy, Śmieszne żarty o aktorach.
Trzech ojców żali się na swoje córki:
- Znalazłem u swojej córki butelkę wódki pod łóżkiem... Nie wiedziałem, że pije!
- A ja znalazłem paczkę papierosów u swojej w plecaku... Nie wiedziałem że pali!
- To co ja mam powiedzieć? - mówi trzeci - Znalazłem u swojej paczkę prezerwatyw w szufladzie ... Nie wiedziałem, że ma penisa!
- Znalazłem u swojej córki butelkę wódki pod łóżkiem... Nie wiedziałem, że pije!
- A ja znalazłem paczkę papierosów u swojej w plecaku... Nie wiedziałem że pali!
- To co ja mam powiedzieć? - mówi trzeci - Znalazłem u swojej paczkę prezerwatyw w szufladzie ... Nie wiedziałem, że ma penisa!
214
Dowcip #32862. Trzech ojców żali się na swoje córki w kategorii: Śmieszny humor o alkoholu, Śmieszne dowcipy o córce, Śmieszne żarty o tacie, Śmieszne kawały o prezerwatywach, Śmieszny humor o papierosach.
Pewien facet zwiedzał ZOO. Nagle przypomniał sobie, że był umówiony na spotkanie. Niestety akurat zapomniał zegarka. Przyśpieszył więc kroku i gorączkowo poszukiwał kogoś, kto mógłby mu powiedzieć, która jest godzina. Nagle zobaczył słonia, a przy nim pracownika ZOO. Pyta więc gościa:
- Panie, która jest godzina?
W tym momencie porządkowy chwycił słonia za jądra, zaczął ściskać, podnosić, podrzucać, obijać o siebie. Kiedy skończył odpowiedział facetowi:
- Dochodzi trzecia.
A tamten zdziwiony:
- Skąd pan to wie?
- Jak pan się obejrzy, to pan zobaczy taki duży zegar.
- Panie, która jest godzina?
W tym momencie porządkowy chwycił słonia za jądra, zaczął ściskać, podnosić, podrzucać, obijać o siebie. Kiedy skończył odpowiedział facetowi:
- Dochodzi trzecia.
A tamten zdziwiony:
- Skąd pan to wie?
- Jak pan się obejrzy, to pan zobaczy taki duży zegar.
108
Dowcip #32863. Pewien facet zwiedzał ZOO. w kategorii: Żarty bezsensowne, Kawały o zegarku.
Kowalski wychodząc do pracy zapomniał zabrać swój telefon komórkowy. Wieczorem sprawdza SMSy. Pierwszy:
”Kochany zadzwoń do mnie jak tylko będziesz mógł. Twoja Zosia.”
Drugi:
”Ja już dzwoniłam nie musisz się trudzić. Twoja żona.”
”Kochany zadzwoń do mnie jak tylko będziesz mógł. Twoja Zosia.”
Drugi:
”Ja już dzwoniłam nie musisz się trudzić. Twoja żona.”
118
Dowcip #32864. Kowalski wychodząc do pracy zapomniał zabrać swój telefon komórkowy. w kategorii: Dowcipy o Kowalskim, Śmieszne żarty o kochankach, Śmieszne kawały o SMSach.
W amerykańskiej klinice artystka urodziła dziecko. Widząc jak czegoś szuka w książce telefonicznej, pielęgniarka pyta ją:
- Czego pani szuka? Imienia dziecka? Nasz klinika ma w tym celu specjalnie sporządzone listy.
- Nie. - wyjaśnia artystka. - Szukam jego nazwiska.
- Czego pani szuka? Imienia dziecka? Nasz klinika ma w tym celu specjalnie sporządzone listy.
- Nie. - wyjaśnia artystka. - Szukam jego nazwiska.
314
Dowcip #32865. W amerykańskiej klinice artystka urodziła dziecko. w kategorii: Kawały o artystach, Żarty o dzieciach, Dowcipy o kobietach, Kawały o porodach.
- Wyjdziesz za mnie?
- Nie.
- Proszę, wyjdź za mnie!
- Zastanowię się...
- Błagam, wyjdź!
- Dobra.
- W drużynie Legii Warszawa za Szałachowskiego wychodzi na boisko Karwan.
- Nie.
- Proszę, wyjdź za mnie!
- Zastanowię się...
- Błagam, wyjdź!
- Dobra.
- W drużynie Legii Warszawa za Szałachowskiego wychodzi na boisko Karwan.
4439