Pani w szkole zawieszała rysunki, a dzieci ją trzymały.
Pani w szkole zawieszała rysunki, a dzieci ją trzymały. Tym czasem Jasiu zagląda pani pod spódnicę. W tym czasie wchodzi inny nauczyciel widząc to mówi:
- Jasiu bo oślepniesz.
A Jasiu na to:
- Zaryzykuje na jedno oko.
- Jasiu bo oślepniesz.
A Jasiu na to:
- Zaryzykuje na jedno oko.
73
Dowcip #27742. Pani w szkole zawieszała rysunki, a dzieci ją trzymały. w kategorii: Śmieszne żarty o Jasiu, Śmieszne kawały o nauczycielce.
Pani w szkole:
- Czy pamiętaliście, aby przez weekend zrobić dwa dobre uczynki?
Na to odzywa się Jaś:
- Tak. Jak przyjechałem w sobotę do cioci, to się ucieszyła, a jak następnego dnia wyjeżdżałem, cieszyła się jeszcze bardziej!
- Czy pamiętaliście, aby przez weekend zrobić dwa dobre uczynki?
Na to odzywa się Jaś:
- Tak. Jak przyjechałem w sobotę do cioci, to się ucieszyła, a jak następnego dnia wyjeżdżałem, cieszyła się jeszcze bardziej!
225
Dowcip #27743. Pani w szkole w kategorii: Żarty o Jasiu, Śmieszne kawały o cioci.
Papież wyjechał na przejażdżkę samochodową, oczywiście prowadził szofer. Jednak, że papież bardzo nudził się ”z tyłu” limuzyny nacisnął guzik interkomu i mówi do kierowcy:
- Chciałbym teraz poprowadzić.
Kierowca miał dylemat, bo nie wolno mu było się zamieniać, ale papież to papież.
- Zgoda. - powiedział i przesiedli się.
Gdy tylko za kierowcą zamknęły się drzwi papież ruszył z piskiem opon. Na prostych osiągał prędkość do dwustu czterdziestu na godzinę, zakręty robił na dwóch kołach, słowem prosił się o interwencje Bożą. Dzięki niebiosom zatrzymał ich policjant. Stróż prawa podszedł do okna kierowcy, szyby były przyciemniane i puka.
- Zrobiłem coś nie tak? - pyta papież gdy uchyliło się okno.
- Eee, proszę chwilę poczekać. - powiedział speszony policjant i poszedł do samochodu zawiadomić centrale przez radio.
- Halo centrala? Dajcie komisarza!
- Tu komisarz, o co chodzi?
- Zatrzymałem osobistość, co robić?
- Zatrzymałeś premiera? - pyta spokojnym tonem przełożony.
- Nie.
- Prezydenta? - Tym razem dało się słyszeć w jego głosie panikę.
- Nie.
- Boże jedyny! To kogo zatrzymałeś? - komisarz już prawie płakał z bezsilnej złości.
- Nie wiem, ale papież jest jego szoferem.
- Chciałbym teraz poprowadzić.
Kierowca miał dylemat, bo nie wolno mu było się zamieniać, ale papież to papież.
- Zgoda. - powiedział i przesiedli się.
Gdy tylko za kierowcą zamknęły się drzwi papież ruszył z piskiem opon. Na prostych osiągał prędkość do dwustu czterdziestu na godzinę, zakręty robił na dwóch kołach, słowem prosił się o interwencje Bożą. Dzięki niebiosom zatrzymał ich policjant. Stróż prawa podszedł do okna kierowcy, szyby były przyciemniane i puka.
- Zrobiłem coś nie tak? - pyta papież gdy uchyliło się okno.
- Eee, proszę chwilę poczekać. - powiedział speszony policjant i poszedł do samochodu zawiadomić centrale przez radio.
- Halo centrala? Dajcie komisarza!
- Tu komisarz, o co chodzi?
- Zatrzymałem osobistość, co robić?
- Zatrzymałeś premiera? - pyta spokojnym tonem przełożony.
- Nie.
- Prezydenta? - Tym razem dało się słyszeć w jego głosie panikę.
- Nie.
- Boże jedyny! To kogo zatrzymałeś? - komisarz już prawie płakał z bezsilnej złości.
- Nie wiem, ale papież jest jego szoferem.
962
Dowcip #27744. Papież wyjechał na przejażdżkę samochodową w kategorii: Śmieszne kawały o kierowcach, Humor o policjantach, Śmieszne kawały o przekraczaniu prędkości, Humor o papieżu.
Para leciwych staruszków siedzi nad obiadem, nagle dziadek chwyta drewnianą chochlę i Jeb! babkę w głowę. Ta otrzepuje się nie co i z pretensją w głosie pyta:
- Za co to?
Na to dziadek:
- Co sobie wspomnę, żeś Ty cnoty nie miała.
- Za co to?
Na to dziadek:
- Co sobie wspomnę, żeś Ty cnoty nie miała.
76
Dowcip #27745. Para leciwych staruszków siedzi nad obiadem w kategorii: Śmieszne kawały o babci, Śmieszny humor o dziadku, Śmieszne żarty o staruszkach.
Polscy partyzanci schowali się przed Niemcami w pustej studni i postanowili udawać echo. Nadchodzą Niemcy. Jeden z nich zagląda do studni i pyta:
- Czy są tu partyzanci?
Echo odpowiada:
- Czy są tu partyzanci?
Niemiec znowu pyta:
- A może poszli do lasu?
- A może poszli do lasu?
Kolejne pytanie:
- A może wrzucimy granat?
A echo:
- A może poszli do lasu?
- Czy są tu partyzanci?
Echo odpowiada:
- Czy są tu partyzanci?
Niemiec znowu pyta:
- A może poszli do lasu?
- A może poszli do lasu?
Kolejne pytanie:
- A może wrzucimy granat?
A echo:
- A może poszli do lasu?
116
Dowcip #27746. Polscy partyzanci schowali się przed Niemcami w pustej studni i w kategorii: Humor o Niemcach, Śmieszne kawały o żołnierzach, Humor o Polakach.
Patrzę, a wzdłuż ulicy biegnie Murzyn w butach Nike i niesie wielki telewizor. Pomyślałem:
- Wygląda jak mój.
Po czym przypomniałem sobie, że mój nosi Adidasy.
- Wygląda jak mój.
Po czym przypomniałem sobie, że mój nosi Adidasy.
331
Dowcip #27747. Patrzę w kategorii: Śmieszny humor o Murzynach.
Pewien dziewięćdziesięcioośmioletni pan chciał nauczyć się łaciny. Znalazł korepetytora i poprosił o lekcje.
- Ale dlaczego pan w tym wieku chce się łaciny nauczyć? - pyta.
- Wie pan, niedługo umrę i jak pójdę do nieba, to jak inaczej dogadam się ze Świętym Piotrem jeśli nie po łacinie?
- Rozumiem. A co jeśli pójdzie pan do piekła?
- Niemiecki już znam.
- Ale dlaczego pan w tym wieku chce się łaciny nauczyć? - pyta.
- Wie pan, niedługo umrę i jak pójdę do nieba, to jak inaczej dogadam się ze Świętym Piotrem jeśli nie po łacinie?
- Rozumiem. A co jeśli pójdzie pan do piekła?
- Niemiecki już znam.
534
Dowcip #27748. Pewien dziewięćdziesięcioośmioletni pan chciał nauczyć się łaciny. w kategorii: Śmieszne kawały o staruszkach, Humor o piekle, Śmieszne żarty o niebie, Kawały o nauce.
Pewien bezrobotny inżynier nie mogąc od dłuższego czasu znaleźć zatrudnienia postanowił zmienić fach i założyć własną klinikę. Na budynku wywiesił szyld z napisem? Wyleczymy Twoją dolegliwość za pięćset złotych, w przeciwnym wypadku damy Ci tysiąc złotych? Przechodzący obok lekarz postanowił to wykorzystać i trochę zarobić.
- Dzień dobry, nie wiem co się stało, straciłem smak?
- Siostro, proszę przynieść pudełko dwadzieścia dwa, jest w nim syrop. Proszę go podać pacjentowi.
- Dobrze. Proszę otworzyć usta?
- Fuj? Przecież to benzyna!
- Gratulacje, odzyskał pan smak, pięćset złotych.
Wściekły lekarz zapłacił. Po kilku dniach wrócił do kliniki:
- Dzień dobry, straciłem pamięć, pomóżcie mi ją odzyskać?
- Siostro, proszę przynieść pudełko dwadzieścia dwa, jest w nim syrop. Proszę go podać pacjentowi.
- Dobrze, już podaję.
- Ale przecież tam jest benzyna!
- Gratuluję, odzyskał pan pamięć, pięćset złotych.
Jeszcze bardziej zdenerwowany lekarz zapłacił, jednak po kilku kolejnych dniach ponownie postanowił się odgryźć:
- Dzień dobry, straciłem wzrok, proszę mi pomóc?
- Przykro mi, nie mamy na to lekarstwa. Proszę, tu jest pana tysiąc złotych.
- Ale tu jest tylko pięćset złotych?
- Gratuluję, odzyskał pan wzrok, należy się pięćset złotych.
- Dzień dobry, nie wiem co się stało, straciłem smak?
- Siostro, proszę przynieść pudełko dwadzieścia dwa, jest w nim syrop. Proszę go podać pacjentowi.
- Dobrze. Proszę otworzyć usta?
- Fuj? Przecież to benzyna!
- Gratulacje, odzyskał pan smak, pięćset złotych.
Wściekły lekarz zapłacił. Po kilku dniach wrócił do kliniki:
- Dzień dobry, straciłem pamięć, pomóżcie mi ją odzyskać?
- Siostro, proszę przynieść pudełko dwadzieścia dwa, jest w nim syrop. Proszę go podać pacjentowi.
- Dobrze, już podaję.
- Ale przecież tam jest benzyna!
- Gratuluję, odzyskał pan pamięć, pięćset złotych.
Jeszcze bardziej zdenerwowany lekarz zapłacił, jednak po kilku kolejnych dniach ponownie postanowił się odgryźć:
- Dzień dobry, straciłem wzrok, proszę mi pomóc?
- Przykro mi, nie mamy na to lekarstwa. Proszę, tu jest pana tysiąc złotych.
- Ale tu jest tylko pięćset złotych?
- Gratuluję, odzyskał pan wzrok, należy się pięćset złotych.
216
Dowcip #27749. Pewien bezrobotny inżynier nie mogąc od dłuższego czasu znaleźć w kategorii: Śmieszne żarty o lekarzach, Śmieszny humor o pieniądzach, Humor o inżynierach.
Pewien Chińczyk, udał się na zakupy do osiedlowego sklepu spożywczego:
- Dziń dobly, ci jest mąka?
- Nie ma mąka - odpowiada sprzedawczyni, zmierzywszy obcokrajowca wzrokiem.
Chińczyk chwilę wpatruje się w panią jak zaczarowany, kiedy ta już chce mu zacząć tłumaczyć na migi, pyta niepewnie:
- A ciemu pani uziwa mianownika ziamiast dopełniacia?
- Dziń dobly, ci jest mąka?
- Nie ma mąka - odpowiada sprzedawczyni, zmierzywszy obcokrajowca wzrokiem.
Chińczyk chwilę wpatruje się w panią jak zaczarowany, kiedy ta już chce mu zacząć tłumaczyć na migi, pyta niepewnie:
- A ciemu pani uziwa mianownika ziamiast dopełniacia?
19
Dowcip #27750. Pewien Chińczyk, udał się na zakupy do osiedlowego sklepu spożywczego w kategorii: Humor o Chińczykach, Śmieszne żarty o zakupach, Kawały o sprzedawcach.
Pewien dziennikarz postanowił zrobić wywiad na uczelni technicznej. Jednym z podstawowych pytań było określenie czasu jaki potrzeba na opanowanie języka chińskiego. Podchodzi do prof. dr hab. i pyta:
- Panie profesorze, ile pan potrzebuje czasu, aby nauczyć się chińskiego?
- No tak, aby dość dobrze się nim posługiwać to siedem lat.
Idzie do doktora:
- Panie doktorze, ile pan potrzebuje czasu, aby nauczyć się chińskiego?
- Sądzę, że w ciągu pięciu lat to bym się nauczył.
Idzie do doktoranta i zadaje to samo pytanie. Doktorant odpowiada, że dwa lata wystarczą. W końcu podchodzi do studenta:
- Te stary, ile potrzebujesz czasu, aby nauczyć się chińskiego?
Na co student spojrzał się ze zdziwieniem i pyta:
- A na kiedy trzeba?
- Panie profesorze, ile pan potrzebuje czasu, aby nauczyć się chińskiego?
- No tak, aby dość dobrze się nim posługiwać to siedem lat.
Idzie do doktora:
- Panie doktorze, ile pan potrzebuje czasu, aby nauczyć się chińskiego?
- Sądzę, że w ciągu pięciu lat to bym się nauczył.
Idzie do doktoranta i zadaje to samo pytanie. Doktorant odpowiada, że dwa lata wystarczą. W końcu podchodzi do studenta:
- Te stary, ile potrzebujesz czasu, aby nauczyć się chińskiego?
Na co student spojrzał się ze zdziwieniem i pyta:
- A na kiedy trzeba?
09