Ze szkolnego dzienniczka

Ze szkolnego dzienniczka:
”Syn lata z gołym brzuchem po błocie”.

To był taki człowiek, który jedną nogą stał w przeszłości, a drugą witał przyszłość.

SMS do studenta:
Synu wysłałem Ci tę stówkę, o którą prosiłeś. Zapamiętaj na przyszłość, że sto piszemy z dwoma zerami, a nie z trzema.

O babci:
- Ooo, bab ci się zachciewa.

Czym się różnią szminki od inżynierów?
- Szminki mamy do ust, a inżynierów do dupy.

Bardzo ciężka jest praca rolnika i górnika, chociaż jeden pracuje na wierzchu, a drugi pod spodem.

Pewna panna z dobrego domu, dostawszy się w złe towarzystwo, stwierdziła z przerażeniem, że oto ziściły się najgorsze przeczucia jej cnotliwej mamy. Zawsze ostrzegała przed nieopatrznym zaplątaniem się w podobne afery. I oto ci zwyrodnialcy rozsiedli się po kątach, chleli absynt, zażywali narkotyki i grali z obłędem w oczach w ruletkę na rozbieranego i w pokera. O świcie cnotliwa panna nie wytrzymała:
- Co jest, do jasnej cholery! Mieli gwałcić i nie gwałcą?!

Jasiu wraca ze szkoły i mówi do mamy:
- Mamo znów dostałem dwóję!
- Pewnie znowu nie zrozumiałeś pytania nauczycielki co?
- Nie, to nauczyciel nie zrozumiał mojej odpowiedzi!

Trzech studentów opowiada sobie o wrażeniach z Sylwestra.
- Ja chłopaki byłem na Majorce. - mówi pierwszy - Jaki wypas! Plaża, drinki, dziewczyny w bikini.
- A ja byłem w Alpach, - mówi drugi - śnieg po pas, narty, a jakie panienki ...
- No stary, a ty gdzie byłeś? - pyta milczącego dotąd trzeciego żaka.
- Chłopaki ja byłem w tym samym pokoju co wy ale ja nie paliłem tego świństwa.

Żona mówi do Małysza:
- Chyba będzie padać.
- A co, znów nisko latam!?