Przychodzi zając do lisicy i pyta
Przychodzi zając do lisicy i pyta:
- Mąż jest?
- Nie ma.
- A więc moja droga mam dla Ciebie propozycję dam Ci tą stówkę jak mi buzi dasz.
- A nie, nie nigdy w życiu ja jestem mężatką, nie zrobię tego!
- Na pewno? - mówi zając wymachując banknotem.
- No dobra.
Lisica całuje namiętnie zająca, za co dostaje sto złotych.
- No lisica gorąca jesteś. Wiesz co dam Ci jeszcze sto złotych jak się przede mną rozbierzesz.
- Nie do tego ta ja się nie posunę nigdy, nie rozbiorę się przed Tobą za żadne pieniądze!
- Na pewno? - mówi zając wymachując pieniędzmi.
- No dobra.
Lisica rozbiera się przed zającem i dostaje zapłatę. Na to zając:
- Kochana dostaniesz kolejną stówkę jeśli się ze mną prześpisz!
- Za kogo Ty mnie masz, co Ty sobie myślisz, że kto ja jestem co? - krzyczy oburzona lisica.
Ale po chwili rzuca się na zająca i zaczynają się kochać. Zając płaci lisicy i wychodzi zadowolony jak nigdy. Po pewnym czasie wraca mąż lisicy. Patrzy, a jego żona jakaś inna, cicha, wcale się nie odzywa tylko krząta się po kuchni. A więc pyta:
- Co się stało kochanie?
- A nie nic wszystko w porządku
A mąż na to:
- Zając był?!
- Był ...
- Oddał pieniądze?
- Mąż jest?
- Nie ma.
- A więc moja droga mam dla Ciebie propozycję dam Ci tą stówkę jak mi buzi dasz.
- A nie, nie nigdy w życiu ja jestem mężatką, nie zrobię tego!
- Na pewno? - mówi zając wymachując banknotem.
- No dobra.
Lisica całuje namiętnie zająca, za co dostaje sto złotych.
- No lisica gorąca jesteś. Wiesz co dam Ci jeszcze sto złotych jak się przede mną rozbierzesz.
- Nie do tego ta ja się nie posunę nigdy, nie rozbiorę się przed Tobą za żadne pieniądze!
- Na pewno? - mówi zając wymachując pieniędzmi.
- No dobra.
Lisica rozbiera się przed zającem i dostaje zapłatę. Na to zając:
- Kochana dostaniesz kolejną stówkę jeśli się ze mną prześpisz!
- Za kogo Ty mnie masz, co Ty sobie myślisz, że kto ja jestem co? - krzyczy oburzona lisica.
Ale po chwili rzuca się na zająca i zaczynają się kochać. Zając płaci lisicy i wychodzi zadowolony jak nigdy. Po pewnym czasie wraca mąż lisicy. Patrzy, a jego żona jakaś inna, cicha, wcale się nie odzywa tylko krząta się po kuchni. A więc pyta:
- Co się stało kochanie?
- A nie nic wszystko w porządku
A mąż na to:
- Zając był?!
- Był ...
- Oddał pieniądze?
013
Dowcip #10350. Przychodzi zając do lisicy i pyta w kategorii: Śmieszne kawały o lisie, Śmieszne dowcipy o pieniądzach, Żarty o zajączku, Śmieszne kawały o seksie.
Sierżant z inspekcją w jednostce wojskowej ogląda wszystko po kolei. Trawa skoszona, koszary błyszczą, krawężniki odmalowane. Idzie do kuchni, zwiedza, w końcu wkłada palec do jakiegoś zakamarka, wyciąga i warstwę kurzu pokazuje towarzyszącym mu żołnierzom! Złośliwie uśmiechając się, pyta:
- I jakie wam teraz słowa przychodzą do głowy?
- Że prawdziwa świnia zawsze chlew znajdzie, panie sierżancie.
- I jakie wam teraz słowa przychodzą do głowy?
- Że prawdziwa świnia zawsze chlew znajdzie, panie sierżancie.
16
Dowcip #10351. Sierżant z inspekcją w jednostce wojskowej ogląda wszystko po kolei. w kategorii: Śmieszne kawały o żołnierzach, Żarty o sierżancie, Żarty o porządku.
Pyta się klient ciastkarza:
- Z czym jest ta polewa?
- Z ka-kałem.
- Kakao, świetny pomysł!
- Dz-dzięki.
- Z czym jest ta polewa?
- Z ka-kałem.
- Kakao, świetny pomysł!
- Dz-dzięki.
412
Dowcip #10352. Pyta się klient ciastkarza w kategorii: Śmieszne dowcipy o klientach, Żarty o kupie, Śmieszne kawały o jąkałach.
Spotykają się dwaj kumple ze studiów.
- Wiesz co, Stasiek? Jak sobie pomyślę jaki ze mnie inżynier, to aż się boję iść do lekarza!
- Wiesz co, Stasiek? Jak sobie pomyślę jaki ze mnie inżynier, to aż się boję iść do lekarza!
211
Dowcip #10353. Spotykają się dwaj kumple ze studiów. w kategorii: Żarty o inżynierach.
Stary profesor, laureat nagrody nobla z fizyki, jeździł po kraju i udzielał wykładów na temat swoich odkryć. Był tym znużony, bo z wykładów mało kto rozumiał cokolwiek. Mało tego, przez cały czas nikt nie zadał nawet żadnego pytania. Po latach takiego życia bardzo zaprzyjaźnił się ze swoim szoferem. Zaczął nawet zabierać go na wykłady. Czuł się jednak coraz bardziej zmęczony i wypalony. Pewnego razu szofer zaproponował:
- Po tylu latach i tylu odsłuchanych wykładach, znam każde słowo na pamięć. Zamieńmy się rolami. Ja będę udawał profesora, a Pan szofera. Usiądzie pan wygodnie z tyłu widowni i odpocznie w trakcie wykładu. Pytań przecież i tak nikt nie zadaje.
Tak też, zrobili. Szofer radził sobie świetnie jako mówca, a profesor odpoczywał.
Pewnego razu na jednym z wykładów, pewien arogancki student postanowił obnażyć niewiedzę profesora. Przeprowadził kilkuminutowy wywód, na temat deterministycznej interpretacji mechaniki kwantowej zakończony pytaniem. Stał z irytującym uśmieszkiem i czekał na potknięcie. Szofer, stojący na mównicy zastanowił się chwilę i odparł ...
- To pytanie jest tak banalnie proste, że poproszę o odpowiedź mojego szofera, który siedzi z tyłu.
- Po tylu latach i tylu odsłuchanych wykładach, znam każde słowo na pamięć. Zamieńmy się rolami. Ja będę udawał profesora, a Pan szofera. Usiądzie pan wygodnie z tyłu widowni i odpocznie w trakcie wykładu. Pytań przecież i tak nikt nie zadaje.
Tak też, zrobili. Szofer radził sobie świetnie jako mówca, a profesor odpoczywał.
Pewnego razu na jednym z wykładów, pewien arogancki student postanowił obnażyć niewiedzę profesora. Przeprowadził kilkuminutowy wywód, na temat deterministycznej interpretacji mechaniki kwantowej zakończony pytaniem. Stał z irytującym uśmieszkiem i czekał na potknięcie. Szofer, stojący na mównicy zastanowił się chwilę i odparł ...
- To pytanie jest tak banalnie proste, że poproszę o odpowiedź mojego szofera, który siedzi z tyłu.
28
Dowcip #10354. Stary profesor, laureat nagrody nobla z fizyki w kategorii: Żarty o kierowcach, Śmieszne kawały o profesorach, Śmieszne kawały o wykładach.
Szef daje pracownikowi urlop, w którym może udać się na finansowane przez firmę wakacje. Zastrzega, żeby z wszystkich wydatków przywieźć fakturę.
Po dwóch tygodniach pracownik wraca i pokazuje fakturę szefowi:
- Wyżywienie sto dwadzieścia złotych.
- Nocleg czterysta złotych.
- Wycieczki trzysta złotych.
- Wizyta w klubie nocnym dwa tysiące złotych.
Szef czyta i mówi:
- Na przyszłość proszę nie pisać tak wprost ”wizyta w klubie nocnym” tylko powiedzmy ”Wbijanie gwoździ”.
Za rok pracownik znów ma darmowe wakacje, wraca i pokazuje fakturę:
- Wyżywienie dwieście złotych.
- Nocleg tysiąc złotych.
- Wycieczki dwieście złotych.
- Wbijanie gwoździ sześćset złotych.
- Naprawa młotka pięć tysięcy złotych.
Po dwóch tygodniach pracownik wraca i pokazuje fakturę szefowi:
- Wyżywienie sto dwadzieścia złotych.
- Nocleg czterysta złotych.
- Wycieczki trzysta złotych.
- Wizyta w klubie nocnym dwa tysiące złotych.
Szef czyta i mówi:
- Na przyszłość proszę nie pisać tak wprost ”wizyta w klubie nocnym” tylko powiedzmy ”Wbijanie gwoździ”.
Za rok pracownik znów ma darmowe wakacje, wraca i pokazuje fakturę:
- Wyżywienie dwieście złotych.
- Nocleg tysiąc złotych.
- Wycieczki dwieście złotych.
- Wbijanie gwoździ sześćset złotych.
- Naprawa młotka pięć tysięcy złotych.
15
Dowcip #10355. Szef daje pracownikowi urlop w kategorii: Żarty o pieniądzach, Żarty o szefie, Śmieszny humor o pracownikach.
Szef poprosił mnie o jakiś dobry żart.
- Nie mogę, jestem zajęty. -powiedziałem.
Szef:
- Hahaha, dawaj jeszcze jeden.
- Nie mogę, jestem zajęty. -powiedziałem.
Szef:
- Hahaha, dawaj jeszcze jeden.
16
Dowcip #10356. Szef poprosił mnie o jakiś dobry żart. w kategorii: Śmieszne kawały o szefie, Śmieszne kawały o pracownikach.
Zaprosił facet znajomych do restauracji na kolację. Zauważył, że kelner, który prowadzi ich do stolika, ma w kieszeni łyżki. Zastanowił się chwilę, usiedli przy stoliku i wtedy zobaczył, że kelner od ich stolika również ma łyżki w kieszeni. A także inni kelnerzy na sali. Poprosił kelnera bliżej i pyta:
- Po co wam łyżki w kieszeniach?
- Kilka miesięcy temu nasze szefostwo zleciło firmie Artur Andersen zrobienie analizy procesów. I wyszło, że średnio co trzeci klient zrzucał łyżkę ze stołu, przez co trzeba iść do kuchni i przynieść nową. Dzięki temu, że mamy łyżki pod ręką, zaoszczędzamy jednego człowieka na godzinę, a wydajność wzrasta o siedemdziesiąt procent. Zdziwił się ale wkrótce zobaczył, że każdy kelner ma przy rozporku cienki łańcuszek, którego jeden koniec przyczepiony jest do guzika, a drugi znika wewnątrz spodni. Zaciekawiony zawołał kelnera i pyta:
- Zauważyłem, że każdy z was ma łańcuszek przy rozporku. Po co?
- Nie każdy jest tak spostrzegawczy, jak pan. Ale tak ten łańcuszek zalecił nam Artur Andersen. Wie pan, mam go przyczepionego do, no wie pan! Jak idę do toalety, to rozpinam rozporek i wyciągam łańcuszek, dzięki czemu po oddaniu moczu nie muszę myć rąk i wydajność wzrasta o trzydzieści procent.
Facet znów był zdziwiony, ale zaraz odkrył nieścisłość:
- Dobrze, rozumiem, że go pan wyjmuje łańcuszkiem, ale jak pan go wkłada z powrotem?
- Nie wiem, jak inni, ale ja go wkładam łyżką.
- Po co wam łyżki w kieszeniach?
- Kilka miesięcy temu nasze szefostwo zleciło firmie Artur Andersen zrobienie analizy procesów. I wyszło, że średnio co trzeci klient zrzucał łyżkę ze stołu, przez co trzeba iść do kuchni i przynieść nową. Dzięki temu, że mamy łyżki pod ręką, zaoszczędzamy jednego człowieka na godzinę, a wydajność wzrasta o siedemdziesiąt procent. Zdziwił się ale wkrótce zobaczył, że każdy kelner ma przy rozporku cienki łańcuszek, którego jeden koniec przyczepiony jest do guzika, a drugi znika wewnątrz spodni. Zaciekawiony zawołał kelnera i pyta:
- Zauważyłem, że każdy z was ma łańcuszek przy rozporku. Po co?
- Nie każdy jest tak spostrzegawczy, jak pan. Ale tak ten łańcuszek zalecił nam Artur Andersen. Wie pan, mam go przyczepionego do, no wie pan! Jak idę do toalety, to rozpinam rozporek i wyciągam łańcuszek, dzięki czemu po oddaniu moczu nie muszę myć rąk i wydajność wzrasta o trzydzieści procent.
Facet znów był zdziwiony, ale zaraz odkrył nieścisłość:
- Dobrze, rozumiem, że go pan wyjmuje łańcuszkiem, ale jak pan go wkłada z powrotem?
- Nie wiem, jak inni, ale ja go wkładam łyżką.
510
Dowcip #10357. Zaprosił facet znajomych do restauracji na kolację. w kategorii: Żarty o kelnerach, Śmieszny humor o restauracji i barze, Śmieszne żarty o męskim członku.
Żydowski krawiec uważnie mierzy materiał przyniesiony przez klienta. Ten pyta żartobliwie:
- Co, kombinuje pan, żeby i dla pana wystarczyło?
- Dla mnie na pewno wystarczy. Kombinuję, żeby wystarczyło dla szanownego pana.
- Co, kombinuje pan, żeby i dla pana wystarczyło?
- Dla mnie na pewno wystarczy. Kombinuję, żeby wystarczyło dla szanownego pana.
09
Dowcip #10358. Żydowski krawiec uważnie mierzy materiał przyniesiony przez klienta. w kategorii: Śmieszne kawały o Żydach, Żarty o klientach.
Co wspólnego mają cyganie z saperem?
- Mylą się tylko raz.
- Mylą się tylko raz.
2024