Do pewnej zaplutej knajpy w okolicach West City wchodzi jegomość
Do pewnej zaplutej knajpy w okolicach West City wchodzi jegomość, wyciąga monetę pięciocentową, podrzuca, wyciąga colta i trafia w monetę:
- I’m Lucky Luke!
Wchodzi następny, tym razem z jednocentówką i trafia bez pudla:
- I’m Billy McColt!
Wchodzi trzeci, podrzuca pięćdziesiąt centów, wyciąga pistolet, trafia w barmana:
- I’m sorry.
- I’m Lucky Luke!
Wchodzi następny, tym razem z jednocentówką i trafia bez pudla:
- I’m Billy McColt!
Wchodzi trzeci, podrzuca pięćdziesiąt centów, wyciąga pistolet, trafia w barmana:
- I’m sorry.
29
Dowcip #8792. Do pewnej zaplutej knajpy w okolicach West City wchodzi jegomość w kategorii: Śmieszne żarty o pieniądzach, Humor o barmanach, Kawały o pistoletach.
Gość luksusowego hotelu składa u kelnera zamówienie:
- Proszę dwa gotowane jajka. Jedno tak miękkie, że zarówno żółtko jak i białko ma być w stanie płynnym, a drugie takie twarde, żebym miał kłopoty z jego pogryzieniem. Proszę również dwa plasterki boczku, zimne, ale z jednej strony zwęglone oraz spalonego, kruszącego się w dłoniach tosta. Masełko niech będzie tak zmrożone, żebym za nic w świecie nie mógł go rozsmarować. Proszę także o bardzo słabiutką kawę, o temperaturze pokojowej.
- To bardzo skomplikowane zamówienie, proszę pana. Nie wiem, czy nasi kucharze potrafią. - odpowiada kelner.
- Wczoraj, do cholery, potrafili!
- Proszę dwa gotowane jajka. Jedno tak miękkie, że zarówno żółtko jak i białko ma być w stanie płynnym, a drugie takie twarde, żebym miał kłopoty z jego pogryzieniem. Proszę również dwa plasterki boczku, zimne, ale z jednej strony zwęglone oraz spalonego, kruszącego się w dłoniach tosta. Masełko niech będzie tak zmrożone, żebym za nic w świecie nie mógł go rozsmarować. Proszę także o bardzo słabiutką kawę, o temperaturze pokojowej.
- To bardzo skomplikowane zamówienie, proszę pana. Nie wiem, czy nasi kucharze potrafią. - odpowiada kelner.
- Wczoraj, do cholery, potrafili!
217
Dowcip #8793. Gość luksusowego hotelu składa u kelnera zamówienie w kategorii: Śmieszny humor o jedzeniu, Śmieszne kawały o kelnerach, Żarty o gotowaniu, Dowcipy o klientach.
Do kawiarni na Starym Mieście wpada odrobinę podchmielony facet, zamawia buteleczkę szampana i wrzeszczy na całe gardło:
- Szczęśliwego Nowego Roku!
- Zwariował pan? - ucisza go barman. - Teraz, w połowie lutego składa pan wszystkim życzenia noworoczne?
- O cholera! - mówi w zadumie facet. - A to się moja żona wścieknie. Jeszcze nigdy nie wracałem tak późno z przyjęcia sylwestrowego.
- Szczęśliwego Nowego Roku!
- Zwariował pan? - ucisza go barman. - Teraz, w połowie lutego składa pan wszystkim życzenia noworoczne?
- O cholera! - mówi w zadumie facet. - A to się moja żona wścieknie. Jeszcze nigdy nie wracałem tak późno z przyjęcia sylwestrowego.
112
Dowcip #8794. Do kawiarni na Starym Mieście wpada odrobinę podchmielony facet w kategorii: Humor o alkoholu, Kawały o kelnerach, Śmieszny humor o żonie, Dowcipy o Sylwestrze.
Facet w restauracji zamówił obiad i jadł. Przy pierwszym daniu okropnie chlipał, a przy drugim strasznie bekał. Gdy przyszło zapłacić rachunek, kelner mówi:
- Jeden złoty za pierwsze danie + pięćdziesiąt groszy za chlipanie, dwa złote za drugie danie + pięćdziesiąt groszy za bekanie. Razem cztery złote.
Facet daje pięć złotych i mówi:
- Reszty nie trzeba. Za złotówkę jeszcze sobie popierdzę.
- Jeden złoty za pierwsze danie + pięćdziesiąt groszy za chlipanie, dwa złote za drugie danie + pięćdziesiąt groszy za bekanie. Razem cztery złote.
Facet daje pięć złotych i mówi:
- Reszty nie trzeba. Za złotówkę jeszcze sobie popierdzę.
39
Dowcip #8795. Facet w restauracji zamówił obiad i jadł. w kategorii: Śmieszne kawały o jedzeniu, Żarty o kelnerach, Dowcipy o pieniądzach, Kawały o pierdzeniu, Humor o klientach.
Kapitan do oficera na jachcie:
- Która godzina?
- Nie wiem ale też bym się napił.
- Która godzina?
- Nie wiem ale też bym się napił.
48
Dowcip #8796. Kapitan do oficera na jachcie w kategorii: Kawały o alkoholu, Śmieszny humor o marynarzach, Dowcipy o kapitanie.
Statek badawczy kolejny miesiąc pływa po oceanie. Załoga po cichu zaczyna popijać z tęsknoty za lądem. Kapitan postanowił przerwać te bezeceństwa i zebrał całą załogę na pokładzie:
- W związku z zaobserwowanymi przypadkami pijaństwa na pokładzie, zobowiązuje wszystkich do wyrzucenia całych zapasów wódki do morza!
Na pokładzie zaległa grobowa cisza. I nagle gdzieś, z tylnych rzędów, rozlega się radosny głos:
- Kapitan ma rację! To hańba! Bez dwóch zdań należy cały zapas alkoholu wyrzucić za burtę!
Załoga zszokowana. Po chwili odzywa się bosman:
- Hej, wy tam z tylnych rzędów! Czy ktoś udzielił głosu nurkom?
- W związku z zaobserwowanymi przypadkami pijaństwa na pokładzie, zobowiązuje wszystkich do wyrzucenia całych zapasów wódki do morza!
Na pokładzie zaległa grobowa cisza. I nagle gdzieś, z tylnych rzędów, rozlega się radosny głos:
- Kapitan ma rację! To hańba! Bez dwóch zdań należy cały zapas alkoholu wyrzucić za burtę!
Załoga zszokowana. Po chwili odzywa się bosman:
- Hej, wy tam z tylnych rzędów! Czy ktoś udzielił głosu nurkom?
17
Dowcip #8797. Statek badawczy kolejny miesiąc pływa po oceanie. w kategorii: Żarty o alkoholu, Dowcipy o marynarzach, Kawały o kapitanie.
Płynie koleś jachcikiem, rozdmuchało się i ma kłopoty. Podpływa motorówka.
- Może Cię podholować do portu?
- Nie trzeba. Bóg mnie uratuje.
Tymczasem sztorm rozdmuchał się na dobre. Łódka już dawno pod wodą, fale kolesia noszą. Przylatuje helikopter, opuszcza ratownika, ale koleś opędza się.
- Nie trzeba. Bóg mnie uratuje.
No i utonął. Ale ponieważ był wierzący, trafił do nieba. Trochę rozgoryczony mówi:
- Boże, tak w Ciebie wierzyłem, dlaczego mnie nie uratowałeś?
A na to:
- Głupcze! A kto po ciebie wysłał motorówkę i helikopter?
- Może Cię podholować do portu?
- Nie trzeba. Bóg mnie uratuje.
Tymczasem sztorm rozdmuchał się na dobre. Łódka już dawno pod wodą, fale kolesia noszą. Przylatuje helikopter, opuszcza ratownika, ale koleś opędza się.
- Nie trzeba. Bóg mnie uratuje.
No i utonął. Ale ponieważ był wierzący, trafił do nieba. Trochę rozgoryczony mówi:
- Boże, tak w Ciebie wierzyłem, dlaczego mnie nie uratowałeś?
A na to:
- Głupcze! A kto po ciebie wysłał motorówkę i helikopter?
215
Dowcip #8798. Płynie koleś jachcikiem, rozdmuchało się i ma kłopoty. w kategorii: Śmieszny humor o marynarzach, Dowcipy o Bogu, Śmieszne żarty o niebie, Dowcipy o sztormie.
Przychodzi do lekarza marynarz z wytatuowaną na brzuchu mapą świata i mówi:
- Panie doktorze boli mnie.
- Gdzie?
- O tu, na biegunie północnym!
- Panie doktorze boli mnie.
- Gdzie?
- O tu, na biegunie północnym!
27
Dowcip #8799. Przychodzi do lekarza marynarz z wytatuowaną na brzuchu mapą świata i w kategorii: Dowcipy o lekarzach, Kawały o marynarzach, Humor przychodzi facet do lekarza.
Morze Karaibskie, XVII wiek. Slup piracki płynie, z bocianiego gniazda:
- Kapitanie, holenderska barka na sterburcie! Zatopią nas!
Kapitan spokojnie:
- Nie bójcie się chłopaki, zdobędziemy, będzie łup... tylko podajcie mi moja czerwona koszule i do abordażu!
Walka wygrana, pięciu piratów padło, ale łup jest. Po chwili z bocianiego gniazda:
- Kapitanie, hiszpański galeon na bakburcie, zginiemy!
- Spokojnie chłopaki, dajcie mi moją czerwoną koszulę i do walki. Wygramy!
Po chwili walka zakończona, dziesięciu piratów nie żyje, ale galeon zdobyty.
Pierwszy oficer pyta:
- Kapitanie, o co chodzi z tą koszulą?
- Widzisz chłopcze, marynarze wierzą, że przynosi szczęście, ale to psychologia - gdy zostanę ranny, krwi na czerwonym nie widać i wszyscy myślą, że nie da się mnie zranić. Więc swoi walczą jeszcze zacieklej, wrogowie tracą ducha.
W tej chwili rozlega się okrzyk:
- Kapitanie, pięć fregat od dziobu!
Kapitan zaś spokojnie:
- Podajcie mi moje brązowe spodnie.
- Kapitanie, holenderska barka na sterburcie! Zatopią nas!
Kapitan spokojnie:
- Nie bójcie się chłopaki, zdobędziemy, będzie łup... tylko podajcie mi moja czerwona koszule i do abordażu!
Walka wygrana, pięciu piratów padło, ale łup jest. Po chwili z bocianiego gniazda:
- Kapitanie, hiszpański galeon na bakburcie, zginiemy!
- Spokojnie chłopaki, dajcie mi moją czerwoną koszulę i do walki. Wygramy!
Po chwili walka zakończona, dziesięciu piratów nie żyje, ale galeon zdobyty.
Pierwszy oficer pyta:
- Kapitanie, o co chodzi z tą koszulą?
- Widzisz chłopcze, marynarze wierzą, że przynosi szczęście, ale to psychologia - gdy zostanę ranny, krwi na czerwonym nie widać i wszyscy myślą, że nie da się mnie zranić. Więc swoi walczą jeszcze zacieklej, wrogowie tracą ducha.
W tej chwili rozlega się okrzyk:
- Kapitanie, pięć fregat od dziobu!
Kapitan zaś spokojnie:
- Podajcie mi moje brązowe spodnie.
211
Dowcip #8800. Morze Karaibskie, XVII wiek. w kategorii: Dowcipy o marynarzach, Śmieszne żarty o piratach, Dowcipy o kapitanie.
Siedzi majtek na bocianim gnieździe szkunera i krzyczy:
- Mewa na kursie!
- Jak daleko? - skipper pyta.
- No z dziesięć kabli!
Po paru minutach znowu głos z topu:
- Mewa na kursie, pięć kabli!
- Znowu głos z topu mewa na kursie, jeden kabel, wiatr już z siedem, a osiem knotów na logu, więc skipper pyta:
- I co robi ta mewa?
Majtek na to:
- No stoi na betonowej kei.
- Mewa na kursie!
- Jak daleko? - skipper pyta.
- No z dziesięć kabli!
Po paru minutach znowu głos z topu:
- Mewa na kursie, pięć kabli!
- Znowu głos z topu mewa na kursie, jeden kabel, wiatr już z siedem, a osiem knotów na logu, więc skipper pyta:
- I co robi ta mewa?
Majtek na to:
- No stoi na betonowej kei.
310