W pewnej małej angielskiej mieścinie był sobie ksiądz
W pewnej małej angielskiej mieścinie był sobie ksiądz, który oprócz obowiązków duszpasterskich oddawał się zajęciom gospodarskim. Szczególnie lubił hodowle drobiu, która szła mu naprawdę nieźle. Któregoś jednak dnia księdzu zaginął kogut. Początkowo ksiądz myślał, że kogut po prostu uciekł, co mu się czasami zdarzało, ale zawsze wracał. Jednak minął jakiś czas, a koguta jak nie ma tak nie ma. Ksiądz zmartwił się i doszedł do wniosku, że mu ukradziono koguta. Z innych źródeł ksiądz wiedział, ze miejscowa ludność organizuje czasami zakazane w tym regionie walki kogutów. Postanowił załatwić sprawę podczas niedzielnej mszy. Po mszy wszyscy wierni zbierali się już do odchodzenia, ale ksiądz ich powstrzymał. Stwierdził:
- Mam jeszcze jedną bardzo wstydliwą sprawę do załatwienia.
W tym miejscu należy wyjaśnić, że po angielsku słowo cock znaczy kogut, ale może też oznaczać męskiego członka.
- Chciałbym spytać kto z tu obecnych ma koguta.
Wszyscy mężczyźni wstali.
- Nie, nie to nieporozumienie. Może spytam inaczej, kto ostatnio widział koguta?
Wszystkie kobiety wstały.
- Oj, nie, to też nie o to chodzi, może wyrażę się jeszcze jaśniej, kto ostatnio widział koguta, który do niego nie należy?
Połowa kobiet wstała.
- Parafianie, nie rozumiemy się, spytam wprost, kto widział ostatnio mojego koguta?
- Wstał chórek chłopięcy, ministranci, organista i znajdująca się przypadkiem w kościele koza.
- Mam jeszcze jedną bardzo wstydliwą sprawę do załatwienia.
W tym miejscu należy wyjaśnić, że po angielsku słowo cock znaczy kogut, ale może też oznaczać męskiego członka.
- Chciałbym spytać kto z tu obecnych ma koguta.
Wszyscy mężczyźni wstali.
- Nie, nie to nieporozumienie. Może spytam inaczej, kto ostatnio widział koguta?
Wszystkie kobiety wstały.
- Oj, nie, to też nie o to chodzi, może wyrażę się jeszcze jaśniej, kto ostatnio widział koguta, który do niego nie należy?
Połowa kobiet wstała.
- Parafianie, nie rozumiemy się, spytam wprost, kto widział ostatnio mojego koguta?
- Wstał chórek chłopięcy, ministranci, organista i znajdująca się przypadkiem w kościele koza.
75
Dowcip #31109. W pewnej małej angielskiej mieścinie był sobie ksiądz w kategorii: Śmieszne kawały o duchownych, Dowcipy o męskim przyrodzeniu, Dowcipy o kościele, Śmieszne kawały o kogucie.
W swoim ulubionym barze hrabia opowiada swoją przygodę z młodości:
- To było na pustyni w Afryce, chciałem zaatakować jaguara, on był blisko, bardzo blisko, już miałem się zamachnąć, on mnie zobaczył ... Zesrałem się!
- Oj hrabio w takim momencie?!
- Nie, teraz się zesrałem!
- To było na pustyni w Afryce, chciałem zaatakować jaguara, on był blisko, bardzo blisko, już miałem się zamachnąć, on mnie zobaczył ... Zesrałem się!
- Oj hrabio w takim momencie?!
- Nie, teraz się zesrałem!
125
Dowcip #31110. W swoim ulubionym barze hrabia opowiada swoją przygodę z młodości w kategorii: Kawały o Hrabim, Śmieszny humor o jaguarze, Śmieszne kawały o kupie.
Facet chciał iść na polowanie i ustrzelić konkretną zwierzynę. Prosi leśniczego o możliwość odstrzału dzika.
- Panie dziki są teraz pod ochroną nie da rady.
- To może sarna.
- Nie da rady też są pod ochroną.
- To do czego niby mam strzelać?
- Hmm to może dam panu pozwolenie na Rumuna.
- Dobra dawaj pan.
Gościu poszedł na polowanie. Nie znalazł w lesie Rumuna. Wraca wkurzony do domu. Nagle koło śmietnika widzi Rumuna. Strzela i zabija go. Nagle policjant krzyczy.
- Panie coś pan zrobił zastrzeliłeś Rumuna.
- Dobra dobra panie władzo wszystko legal tu mam pozwolenie proszę.
- No dobra ok, ale nie przy paśniku!
- Panie dziki są teraz pod ochroną nie da rady.
- To może sarna.
- Nie da rady też są pod ochroną.
- To do czego niby mam strzelać?
- Hmm to może dam panu pozwolenie na Rumuna.
- Dobra dawaj pan.
Gościu poszedł na polowanie. Nie znalazł w lesie Rumuna. Wraca wkurzony do domu. Nagle koło śmietnika widzi Rumuna. Strzela i zabija go. Nagle policjant krzyczy.
- Panie coś pan zrobił zastrzeliłeś Rumuna.
- Dobra dobra panie władzo wszystko legal tu mam pozwolenie proszę.
- No dobra ok, ale nie przy paśniku!
2733
Dowcip #31111. Facet chciał iść na polowanie i ustrzelić konkretną zwierzynę. w kategorii: Śmieszne kawały o Rumunach, Dowcipy o polowaniu.
Mojego syna wyrzucili ze szkoły ponieważ pozwolił by mu uczennica z szóstej klasy zwaliła konia. Powiedziałem mu: ”Synu zdarzyło Ci się to już po raz trzeci w tym roku. Jeżeli się nie weźmiesz w garść zakażą Ci wykonywanie zawodu nauczyciela religii.”
72
Dowcip #31112. Mojego syna wyrzucili ze szkoły ponieważ pozwolił by mu uczennica z w kategorii: Śmieszny humor erotyczny, Śmieszne kawały o dziewczynkach, Śmieszne żarty o nauczycielach.
Dlaczego blondynka nie ma włosów łonowych?
- A rosła kiedyś trawa na autostradzie?
- A rosła kiedyś trawa na autostradzie?
2215
Dowcip #31113. Dlaczego blondynka nie ma włosów łonowych? w kategorii: Dowcipy o blondynkach, Śmieszne zagadki.
Wraca człowiek do domu. Wchodzi do sypialni, a na łóżku żona leży nago w pozycji pajacyka, oddychając ciężko i z wypiekami na twarzy. Facet przezornie sprawdza szafę i pod łóżkiem, nikogo nie ma. Wzrusza ramionami i idzie do kuchni. W garach nic, lodówka pusta.
- Co jest to żarcia? - krzyczy do żony.
- Nic nie ma, nie miałam nawet czasu na zakupy wyjść. - dyszy żona.
Facet marszczy się i dla uspokojenia bierze na ręce domowego sierściucha. Patrzy chwilę na oblizującego się kota, węszy i krzyczy z wyrzutem:
- Dla mnie nic nie ma, a ten tutaj rybki sobie jadł!
- Co jest to żarcia? - krzyczy do żony.
- Nic nie ma, nie miałam nawet czasu na zakupy wyjść. - dyszy żona.
Facet marszczy się i dla uspokojenia bierze na ręce domowego sierściucha. Patrzy chwilę na oblizującego się kota, węszy i krzyczy z wyrzutem:
- Dla mnie nic nie ma, a ten tutaj rybki sobie jadł!
113
Dowcip #31114. Wraca człowiek do domu. w kategorii: Kawały erotyczne, Śmieszne żarty o mężu i żonie, Śmieszne żarty o mężu, Żarty o żonie, Kawały o kotach.
Pewien kapitan z JW 2454 w Lublinie miał bardzo odpowiedzialną pracę. Otóż, co miesiąc chodził z walizeczką do banku i pobierał pieniądze na żołd dla zasadniczych i na pensje dla zawodowców. Ponieważ jednostka była dość liczna, za każdym razem ”konwojował” coś około miliona złotych. Lata mijały a on obowiązkowo raz w miesiącu koszary - bank, bank - koszary. Pewnego razu złapała go w trakcie powrotu z banku sraczka. Szybko zorientował się, że trzysta metrów dalej jest jego mieszkanie, w którym zamieszkiwał z żoną i z jej starą matką. Galopem, ściskając pośladki pobiegł, więc do domu, wpadł z hukiem do przedpokoju, rzucił teczkę z pieniędzmi na szafkę na buty i zajął kibelek. Gdy wyszedł ogarnęło go przerażenie. Nigdzie nie było teczki. Rzucił się w stronę pokoju i zobaczył teściową, która pełnymi garściami ”podkładała” do pieca ostatnie już pliki nowiuśkich stuzłotowych banknotów.
- Co robisz? - zakrzyknął oficer.
Podskoczył w jej kierunku i szarpnął ją mocno do tyłu. Niestety, szarpnął tak nieszczęśliwie, że teściowa poleciała prosto na stół, uderzając głową o jego kant. Zalała się natychmiast krwią i w następnej chwili wyzionęła ducha.
- O w dupę gajowego, co ja narobiłem? - wyszeptał nasz wojak - Przecież nie wyjdę z pierdla do końca życia. Szmal spalony, stara wariatka zabita.
Zdjął pasek od spodni zawiązał pętlę, wszedł na stołek i zaczepił pasek do haka nad drzwiami, na którym kiedyś wisiał jego ślubny landszaft. Włożył głowę w pętlę i zeskoczył z taboretu.
Po godzinie wróciła do mieszkania żona, która na pięć minut wyszła do sąsiadki pożyczyć szklankę soli.
- Kazik! - Wrzasnęła widząc dyndające ciało.
- Mamo! - jęknęła na widok zakrwawionych zwłok mamusi.
- Boże! - szepnęła patrząc na dopalający się szmal.
- Po co mi teraz żyć? - załkała i skierowała się do szafy trzydrzwiowej z lustrem by spod prześcieradeł wyjąć nabity pistolet służbowy męża. Przymknęła oczy, odbezpieczyła spluwę i włożyła ją sobie nieśmiało do ust. Potem wepchnęła ją głębiej i jeszcze głębiej, aż końcówka dotknęła migdałków. Pociągnęła za spust.
Nagle się przebudziła. Otworzyła oczy, aby się zorientować, co się dzieje.
- Oj dobde, ze to fsystko niepfrafda - powiedziała widząc, że jedynie przez sen, nieświadomie zaczęła robić mężowi loda.
- Co robisz? - zakrzyknął oficer.
Podskoczył w jej kierunku i szarpnął ją mocno do tyłu. Niestety, szarpnął tak nieszczęśliwie, że teściowa poleciała prosto na stół, uderzając głową o jego kant. Zalała się natychmiast krwią i w następnej chwili wyzionęła ducha.
- O w dupę gajowego, co ja narobiłem? - wyszeptał nasz wojak - Przecież nie wyjdę z pierdla do końca życia. Szmal spalony, stara wariatka zabita.
Zdjął pasek od spodni zawiązał pętlę, wszedł na stołek i zaczepił pasek do haka nad drzwiami, na którym kiedyś wisiał jego ślubny landszaft. Włożył głowę w pętlę i zeskoczył z taboretu.
Po godzinie wróciła do mieszkania żona, która na pięć minut wyszła do sąsiadki pożyczyć szklankę soli.
- Kazik! - Wrzasnęła widząc dyndające ciało.
- Mamo! - jęknęła na widok zakrwawionych zwłok mamusi.
- Boże! - szepnęła patrząc na dopalający się szmal.
- Po co mi teraz żyć? - załkała i skierowała się do szafy trzydrzwiowej z lustrem by spod prześcieradeł wyjąć nabity pistolet służbowy męża. Przymknęła oczy, odbezpieczyła spluwę i włożyła ją sobie nieśmiało do ust. Potem wepchnęła ją głębiej i jeszcze głębiej, aż końcówka dotknęła migdałków. Pociągnęła za spust.
Nagle się przebudziła. Otworzyła oczy, aby się zorientować, co się dzieje.
- Oj dobde, ze to fsystko niepfrafda - powiedziała widząc, że jedynie przez sen, nieświadomie zaczęła robić mężowi loda.
133
Dowcip #31115. Pewien kapitan z JW 2454 w Lublinie miał bardzo odpowiedzialną pracę. w kategorii: Śmieszne żarty erotyczne, Żarty o pieniądzach, Śmieszne kawały o robieniu loda, Śmieszne żarty o snach, Humor o broni palnej.
W dniu dzisiejszym nastąpiła zmiana planów lokalizacji stadionów na Euro2012. W Warszawie zrezygnowano z budowy Stadionu Narodowego, na rzecz budowy Targowiska na osiemdziesiąt cztery tysiące miejsc. Stadion Narodowy zostanie zaś wybudowany we Włoszczowej niedaleko lotniska im. Gosiewskiego.
139
Dowcip #31116. W dniu dzisiejszym nastąpiła zmiana planów lokalizacji stadionów na w kategorii: Śmieszne żarty o Euro 2012.
Wchodzą trzy wampiry do baru. Kelner się pyta pierwszego.
- Co podać.
- Szklankę krwi.
Pyta się drugiego o to samo.
- Też szklankę krwi.
Pyta się trzeciego, a dla pana?
- Szklankę wrzątku.
Dwaj pozostali patrzą się na niego jak na idiotę i pytają:
- Na cholerę ci wrzątek.
Koleś wyciąga tampon z kieszeni i mówi:
- Herbatę se zaparzę.
- Co podać.
- Szklankę krwi.
Pyta się drugiego o to samo.
- Też szklankę krwi.
Pyta się trzeciego, a dla pana?
- Szklankę wrzątku.
Dwaj pozostali patrzą się na niego jak na idiotę i pytają:
- Na cholerę ci wrzątek.
Koleś wyciąga tampon z kieszeni i mówi:
- Herbatę se zaparzę.
127
Dowcip #31117. Wchodzą trzy wampiry do baru. Kelner się pyta pierwszego. w kategorii: Żarty o wampirach, Humor o restauracji i barze, Śmieszne żarty o krwi, Śmieszny humor o tamponach.
Wiecie jaka jest różnica między rosyjskim optymistą, pesymistą i realistą?
- Optymista, uczy się angielskiego.
- Pesymista chińskiego,
- Realista siedzi w domu i czyści Kałasznikowa.
- Optymista, uczy się angielskiego.
- Pesymista chińskiego,
- Realista siedzi w domu i czyści Kałasznikowa.
3932