Masztalski wraca do domu nad ranem.
Masztalski wraca do domu nad ranem. W przedpokoju żona zamierza się na niego wałkiem.
- Żabusiu, czyś ty zwariowała? - pyta.
- O czwartej nad ranem robisz makaron?
- Żabusiu, czyś ty zwariowała? - pyta.
- O czwartej nad ranem robisz makaron?
216
Dowcip #22971. Masztalski wraca do domu nad ranem. w kategorii: Kawały o Masztalskim, Dowcipy o żonie.
Dwóch facetów:
- Wiesz, moja żona jest bardzo głupia, jest środek lata, a ona sobie futro kupiła ...
- Moja jest jeszcze głupsza: jak wyjeżdżała do sanatorium, to kupiła paczek prezerwatyw, a przecież ona nie ma penisa.
- Wiesz, moja żona jest bardzo głupia, jest środek lata, a ona sobie futro kupiła ...
- Moja jest jeszcze głupsza: jak wyjeżdżała do sanatorium, to kupiła paczek prezerwatyw, a przecież ona nie ma penisa.
04
Dowcip #22972. Dwóch facetów w kategorii: Kawały o mężczyznach, Humor o żonie, Kawały o prezerwatywach.
Na łożu śmierci leży starszy mężczyzna, wokół wianuszek najbliższej rodziny, żona, dzieci, wnuki. Starszy pan z trudem zwierza się obecnym:
- W zasadzie nie byłem zainteresowany założeniem rodziny, nie chciałem mieć dzieci. Ale wszyscy mówili: Jak będziesz umierał nie będzie miał kto podać ci szklanki wody. No i uległem. I patrzcie, co za los: umieram i w ogóle nie chce mi się pić!
- W zasadzie nie byłem zainteresowany założeniem rodziny, nie chciałem mieć dzieci. Ale wszyscy mówili: Jak będziesz umierał nie będzie miał kto podać ci szklanki wody. No i uległem. I patrzcie, co za los: umieram i w ogóle nie chce mi się pić!
618
Dowcip #22973. Na łożu śmierci leży starszy mężczyzna w kategorii: Śmieszne kawały o facetach, Śmieszne żarty o umieraniu.
Przez pustynię jedzie Arab na wielbłądzie, a obok niego biegnie ledwo żywa kobieta. Nieopodal przechodzi karawana, a jej przewodnik pyta:
- Gdzie ją tak pędzisz?
- To moja żona. Zachorowała, więc jedziemy do lekarza.
- Gdzie ją tak pędzisz?
- To moja żona. Zachorowała, więc jedziemy do lekarza.
04
Dowcip #22974. Przez pustynię jedzie Arab na wielbłądzie w kategorii: Humor o Arabach, Kawały o żonie, Śmieszne kawały o chorobach, Żarty o pustyni.
Po kolejnej kłótni małżeńskiej, mąż odwraca się plecami do żony i mówi:
- Dobranoc, matko sześciorga wrzeszczących bachorów.
- Dobranoc, ojcze jednego z nich.
- Dobranoc, matko sześciorga wrzeszczących bachorów.
- Dobranoc, ojcze jednego z nich.
020
Dowcip #22975. Po kolejnej kłótni małżeńskiej w kategorii: Dowcipy o dzieciach, Śmieszne kawały o mężu, Śmieszne żarty o żonie, Dowcipy o kłótniach.
- Gdzie byłeś? - pyta się żona swojego męża, który wrócił do domu nad ranem.
- U kolegi.
- Ty pedale!
- U kolegi.
- Ty pedale!
24
Dowcip #22976. - Gdzie byłeś? w kategorii: Kawały o mężu, Śmieszne kawały o żonie, Żarty o kolegach.
Muzułmanin, katolik i żyd spierają się, czy Bóg jest potężniejszy. Mówi Muzułmanin:
- Pewnego dnia jechałem przez pustynię, nagle zerwał się okropny wiatr, burza piaskowa. Po chwili mój wielbłąd był zasypany po szyję. Wzniosłem ręce do góry i krzyknąłem:
”Allachu, uratuj mnie!” I nagle błysk, trzask, na całej pustyni była burza piaskowa, a wokół mnie cisza, spokój.
Pozostali pokiwali z uznaniem głową, głos zabrał katolik:
- Płynąłem pewnego dnia statkiem, nagle zerwał się prze okrutny sztorm, fale targały statkiem, woda zalewała pokład. Wtedy uniosłem oczy ku niebu i krzyknąłem: ”Panie, ocal nas!” I nagle błysk, trzask, na całym morzu trwał sztorm, a wokół nas cisza, spokój.
Ostatni głos zabrał żyd:
- Szedłem pewnej soboty do synagogi i nagle widzę leżący na ziemi wypchany portfel. Wzniosłem oczy ku niebu i mówię: ”Panie, dlaczego Ty mnie to robisz? Dziś jest szabat, Ty wiesz, że ja nie mogę się schylić. Moja żona jest chora, mój syn jest chory. Dlaczego Ty mnie to robisz?” I nagle błysk, trzask, na całej ulicy była sobota, a wokół portfela piątek.
- Pewnego dnia jechałem przez pustynię, nagle zerwał się okropny wiatr, burza piaskowa. Po chwili mój wielbłąd był zasypany po szyję. Wzniosłem ręce do góry i krzyknąłem:
”Allachu, uratuj mnie!” I nagle błysk, trzask, na całej pustyni była burza piaskowa, a wokół mnie cisza, spokój.
Pozostali pokiwali z uznaniem głową, głos zabrał katolik:
- Płynąłem pewnego dnia statkiem, nagle zerwał się prze okrutny sztorm, fale targały statkiem, woda zalewała pokład. Wtedy uniosłem oczy ku niebu i krzyknąłem: ”Panie, ocal nas!” I nagle błysk, trzask, na całym morzu trwał sztorm, a wokół nas cisza, spokój.
Ostatni głos zabrał żyd:
- Szedłem pewnej soboty do synagogi i nagle widzę leżący na ziemi wypchany portfel. Wzniosłem oczy ku niebu i mówię: ”Panie, dlaczego Ty mnie to robisz? Dziś jest szabat, Ty wiesz, że ja nie mogę się schylić. Moja żona jest chora, mój syn jest chory. Dlaczego Ty mnie to robisz?” I nagle błysk, trzask, na całej ulicy była sobota, a wokół portfela piątek.
09
Dowcip #22977. Muzułmanin, katolik i żyd spierają się, czy Bóg jest potężniejszy. w kategorii: Śmieszne kawały religijne, Śmieszne żarty o Bogu.
Wzdycha starszy pan siedzący w tramwaju:
- Zero kultury, straszne. Chamstwo, brak żadnych wartości, zero szacunku dla starszych osób.
- Ale o co panu chodzi, przecież ustąpiliśmy panu miejsca!
- No tak, ale żona stoi.
- Zero kultury, straszne. Chamstwo, brak żadnych wartości, zero szacunku dla starszych osób.
- Ale o co panu chodzi, przecież ustąpiliśmy panu miejsca!
- No tak, ale żona stoi.
112
Dowcip #22978. Wzdycha starszy pan siedzący w tramwaju w kategorii: Śmieszne kawały o staruszkach, Żarty o żonie, Śmieszne dowcipy o tramwaju, Żarty o pasażerach.
Bramkarz reprezentacji Kolumbii, Luis Enrique Martinez wchodzi do kuchni, gdzie siedzi jego żona, która mówi:
- Cześć kochanie. Ile przegraliście z Polakami?
- Wygraliśmy dwa do jednego!
- Jasne. Może jeszcze mi powiesz, że strzeliłeś bramkę?
- Cześć kochanie. Ile przegraliście z Polakami?
- Wygraliśmy dwa do jednego!
- Jasne. Może jeszcze mi powiesz, że strzeliłeś bramkę?
21
Dowcip #22979. Bramkarz reprezentacji Kolumbii w kategorii: Śmieszne żarty o piłkarzach, Dowcipy o żonie, Śmieszny humor o piłce nożnej.
Małżeństwo fizyków jest na wczasach i idą sobie spacerkiem na plażę. Z naprzeciwka nadchodzi kobieta obładowana sprzętem plażowym.
- Przepraszam, czy na plażę to idę w dobrym kierunku?
- Tak.
Przeszli parę metrów i żona pyta męża:
- Dlaczego powiedziałeś ”tak”? Przecież ona idzie w drugą stronę.
- Pytała się o kierunek, a nie o zwrot.
- Przepraszam, czy na plażę to idę w dobrym kierunku?
- Tak.
Przeszli parę metrów i żona pyta męża:
- Dlaczego powiedziałeś ”tak”? Przecież ona idzie w drugą stronę.
- Pytała się o kierunek, a nie o zwrot.
1130