Budzi się Jasiu w nocy
Budzi się Jasiu w nocy, idzie do łazienki bierze pastę do zębów i podchodzi do łóżka babci. Odsłania jej kołdrę, koszule i zaczyna ją smarować. Smaruje, smaruje nagle babcia się przebudza i pyta:
- Jasiu co to?
- ŻEGNAJ PRÓCHNICO.
- Jasiu co to?
- ŻEGNAJ PRÓCHNICO.
2012
Dowcip #6387. Budzi się Jasiu w nocy w kategorii: Żarty o Jasiu, Śmieszne dowcipy o babci.
Na koniec roku tata Jasia przegląda oceny.
- Synu te oceny mają wiele do życzenia!
A Jasiu na to:
- Życzyłbym sobie rower.
- Synu te oceny mają wiele do życzenia!
A Jasiu na to:
- Życzyłbym sobie rower.
27
Dowcip #6388. Na koniec roku tata Jasia przegląda oceny. w kategorii: Dowcipy o Jasiu, Śmieszny humor o rowerze, Kawały o tacie, Żarty o ocenach szkolnych.
Co potrafią szybkie komputery?
- Szybkie komputery potrafią bardzo szybko robić bardzo dokładne błędy!
- Szybkie komputery potrafią bardzo szybko robić bardzo dokładne błędy!
68
Dowcip #6389. Co potrafią szybkie komputery? w kategorii: Śmieszne dowcipy komputerowe, Dowcipy o komputerach, Śmieszne kawały zagadki.
Pewien facet, trochę starszy, zaczynał mieć zaniki pamięci. Kiedyś na spotkaniu z przyjaciółmi u niego w domu zaczął opowiadać, że teraz leczy się u takiego dobrego lekarza. Na to goście, że też by chcieli i pytają, jak się ten lekarz nazywa.
- No właśnie miałem na końcu języka. - mówi gospodarz. - Pamiętacie może, był taki grecki poeta, w starożytności, taki ślepy.
- No, był Homer. To ten lekarz ma na nazwisko Homer?
- Nie, nie! On napisał taką epopeję, o tym jak Grecy się tłukli pod takim miastem w starożytności, które próbowali zdobyć.
- No tak, zdobywali Troję. To co, ten lekarz się jakoś podobnie nazywa? Albo mieszka na takiej ulicy?
- Nie, nie, nie! Tam był taki wódz, tych, no, Greków, taki główny.
- Agamemnon?
- Ooo! No i on miał brata.
- Menelaosa. Ale co to ma wspólnego z lekarzem?!
- Zaraz mówię. I tam był taki wódz trojański, który temu Mene, jak mu tam, uprowadził żonę.
- A, Parys! Ten lekarz nazywa się Parys?
- Nie! Nie! Ta żona, co on ją uprowadził, to jak miała na imię?
- Helena.
- No właśnie, Helena! Helenka. - woła do żony w kuchni. - Jak się nazywa ten mój lekarz?!
- No właśnie miałem na końcu języka. - mówi gospodarz. - Pamiętacie może, był taki grecki poeta, w starożytności, taki ślepy.
- No, był Homer. To ten lekarz ma na nazwisko Homer?
- Nie, nie! On napisał taką epopeję, o tym jak Grecy się tłukli pod takim miastem w starożytności, które próbowali zdobyć.
- No tak, zdobywali Troję. To co, ten lekarz się jakoś podobnie nazywa? Albo mieszka na takiej ulicy?
- Nie, nie, nie! Tam był taki wódz, tych, no, Greków, taki główny.
- Agamemnon?
- Ooo! No i on miał brata.
- Menelaosa. Ale co to ma wspólnego z lekarzem?!
- Zaraz mówię. I tam był taki wódz trojański, który temu Mene, jak mu tam, uprowadził żonę.
- A, Parys! Ten lekarz nazywa się Parys?
- Nie! Nie! Ta żona, co on ją uprowadził, to jak miała na imię?
- Helena.
- No właśnie, Helena! Helenka. - woła do żony w kuchni. - Jak się nazywa ten mój lekarz?!
115
Dowcip #6390. Pewien facet, trochę starszy, zaczynał mieć zaniki pamięci. w kategorii: Śmieszny humor o lekarzach, Śmieszne dowcipy o mężu, Żarty o żonie.
Do leżącego w szpitalu sportowca przychodzi lekarz i sprawdza mu temperaturę.
- Ma pan czterdzieści stopni gorączki!
- A ile wynosi rekord Polski, panie doktorze?
- Ma pan czterdzieści stopni gorączki!
- A ile wynosi rekord Polski, panie doktorze?
58
Dowcip #6391. Do leżącego w szpitalu sportowca przychodzi lekarz i sprawdza mu w kategorii: Dowcipy o lekarzach, Kawały o sportowcach, Śmieszne kawały o szpitalu.
Przychodzi kobieta do ginekologa i mówi:
- Panie doktorze, każdy mężczyzna po stosunku ze mną mówi, że mam cipkę jak studnia.
A doktor zagląda tam gdzie trzeba i mówi:
- O nic dziwnego ego ego ego.
- Panie doktorze, każdy mężczyzna po stosunku ze mną mówi, że mam cipkę jak studnia.
A doktor zagląda tam gdzie trzeba i mówi:
- O nic dziwnego ego ego ego.
58
Dowcip #6392. Przychodzi kobieta do ginekologa i mówi w kategorii: Śmieszne dowcipy o babie, Żarty o lekarzach, Żarty przychodzi baba do lekarza.
Lubieżna żona przyjmowała podczas nieobecności męża trzech kochanków na raz. Gdy mąż niespodziewanie wcześnie wrócił z delegacji, jednego z nich ulokowała w kuchni, drugiego w łazience, a trzeciego wsadziła do stojącej w korytarzu zbroi rycerskiej.
Mąż czule wita się z żoną, a tu nagle z kuchni wychodzi nieznany mu mężczyzna i mówi:
- Szanowna pani, kran już nie cieknie. Należy się dwieście zł.
Mąż zapłacił, a tu nagle z łazienki wychodzi inny mężczyzna i mówi:
- Proszę pani, rurka już wymieniona należy się pięćset zł.
Mąż znowu zapłacił i idzie do drzwi odprowadzić ”hydraulika”. Nagle czuje mocne uderzenia w plecy i słyszy basowy głos z głębi zbroi:
- Panie, którędy na Grunwald ...?
Mąż czule wita się z żoną, a tu nagle z kuchni wychodzi nieznany mu mężczyzna i mówi:
- Szanowna pani, kran już nie cieknie. Należy się dwieście zł.
Mąż zapłacił, a tu nagle z łazienki wychodzi inny mężczyzna i mówi:
- Proszę pani, rurka już wymieniona należy się pięćset zł.
Mąż znowu zapłacił i idzie do drzwi odprowadzić ”hydraulika”. Nagle czuje mocne uderzenia w plecy i słyszy basowy głos z głębi zbroi:
- Panie, którędy na Grunwald ...?
213
Dowcip #6393. Lubieżna żona przyjmowała podczas nieobecności męża trzech kochanków w kategorii: Kawały o kochankach, Śmieszne kawały o mężu i żonie, Kawały o mężu, Śmieszny humor o pieniądzach, Humor o żonie.
Starszy pan stwierdził, że jego żona słabo słyszy i postanowił pójść skonsultować się z lekarzem, co może na to poradzić.
Lekarz stwierdził:
- Aby móc coś poradzić muszę wiedzieć jak bardzo jest to zaawansowane. Niech pan to zbada w następujący sposób, najpierw zada pytanie z odległości dziesięciu metrów, jak nie usłyszy to z ośmiu i tak dalej, i wtedy mi pan powie przy jakiej odległości pana usłyszała.
Tak więc wieczorem żona robi w kuchni kolacje, a facet w pokoju czyta gazetę i stwierdza:
- W sumie tutaj jestem akurat dziesięć metrów od niej, zobaczymy czy mnie usłyszy.
- Kochanie! - woła - Co jest dziś na kolacje?
Bez odpowiedzi. Zmniejszył dystans do osiem metrów, wciąż żadnej odpowiedzi. Zmniejsza do sześć, cztery, dwa, aż w końcu podchodzi staje tuż obok niej i pyta:
- Kochanie, co dziś na kolacje?
- Kurczak, do cholery, pięć razy Ci powtarzam!
Lekarz stwierdził:
- Aby móc coś poradzić muszę wiedzieć jak bardzo jest to zaawansowane. Niech pan to zbada w następujący sposób, najpierw zada pytanie z odległości dziesięciu metrów, jak nie usłyszy to z ośmiu i tak dalej, i wtedy mi pan powie przy jakiej odległości pana usłyszała.
Tak więc wieczorem żona robi w kuchni kolacje, a facet w pokoju czyta gazetę i stwierdza:
- W sumie tutaj jestem akurat dziesięć metrów od niej, zobaczymy czy mnie usłyszy.
- Kochanie! - woła - Co jest dziś na kolacje?
Bez odpowiedzi. Zmniejszył dystans do osiem metrów, wciąż żadnej odpowiedzi. Zmniejsza do sześć, cztery, dwa, aż w końcu podchodzi staje tuż obok niej i pyta:
- Kochanie, co dziś na kolacje?
- Kurczak, do cholery, pięć razy Ci powtarzam!
213
Dowcip #6394. Starszy pan stwierdził w kategorii: Żarty o mężu i żonie, Żarty o staruszkach, Kawały o żonie.
Małżeństwo z czterdziestoletnim stażem siedzi przy stole wigilijnym i nikt się nie odzywa.
Nagle żona mówi:
- Słuchaj, tak nic nie mówisz, ale jak tylko na ciebie spojrzę to od razu mi ciepło na sercu!
Na to mąż:
- To wyjmij cycka z barszczu!
Nagle żona mówi:
- Słuchaj, tak nic nie mówisz, ale jak tylko na ciebie spojrzę to od razu mi ciepło na sercu!
Na to mąż:
- To wyjmij cycka z barszczu!
56
Dowcip #6395. Małżeństwo z czterdziestoletnim stażem siedzi przy stole wigilijnym i w kategorii: Śmieszne kawały o mężu i żonie, Kawały o staruszkach.
Gość spóźnił się do kina. Seans już się zaczął, w sali ciemno, nic nie widać. Podchodzi do pierwszego z brzegu rzędu i pyta:
- Przepraszam, czy to pierwszy rząd?
- Nie, piętnasty- pada krótka odpowiedź.
Idzie dalej.
- Przepraszam, czy to pierwszy rząd?
- Nie, czternasty.
- Przepraszam, czy to pierwszy rząd?
- Nie, trzynasty.
- Przepraszam, czy to pierwszy rząd?
- Nie, dwunasty.
I tak dalej, aż wreszcie...
- Przepraszam, czy to pierwszy rząd?
- Tak, to pierwszy rząd! - tym razem głos jest dość zniecierpliwiony.
- Bomba! Przepraszam, czy to pierwsze miejsce?
- Nie, piętnaste.
- Przepraszam, czy to pierwsze miejsce?
- Nie, czternaste.
- Przepraszam.
I tak dalej, aż ...
- Przepraszam, czy to pierwsze miejsce?
- Tak, to pierwsze miejsce! - warczy zapytany.
Gość siada, wyciąga chipsy, otwiera, już ma zacząć jeść gdy...
- Chce pan spróbować? - zwraca się grzecznie do sąsiada.
- Nie.
- A pan?
- Nie.
- A pana żona?
- To nie jest moja żona.
- Przepraszam. A pani chce?
- Nie!
- A może pan łysy chce spróbować?
- Nie!
Gość wciął chipsy i wyciąga colę. Niestety, na butelce jest kapsel...
- Ma pan otwieracz?
- Nie.
- A pan?
- Nie.
- A pana żona?
- To nie jest moja żona.
- Przepraszam. A pani ma?
- Nie!
- A może pan łysy ma otwieracz?
- Nie!
Jakoś jednak się uporał z kapslem, podnosi butelkę do ust, ale...
- Chce się Pan napić?
- Nie.
- A pan?
- Nie.
- A pana żona?
- To nie jest moja żona.
- Przepraszam. A pani chce?
- Nie!
- A może pan łysy chce się napić?
I nagle z głębi sali dobiega histeryczny wrzask:
- Łysy! Cholera! PIJ!
- Przepraszam, czy to pierwszy rząd?
- Nie, piętnasty- pada krótka odpowiedź.
Idzie dalej.
- Przepraszam, czy to pierwszy rząd?
- Nie, czternasty.
- Przepraszam, czy to pierwszy rząd?
- Nie, trzynasty.
- Przepraszam, czy to pierwszy rząd?
- Nie, dwunasty.
I tak dalej, aż wreszcie...
- Przepraszam, czy to pierwszy rząd?
- Tak, to pierwszy rząd! - tym razem głos jest dość zniecierpliwiony.
- Bomba! Przepraszam, czy to pierwsze miejsce?
- Nie, piętnaste.
- Przepraszam, czy to pierwsze miejsce?
- Nie, czternaste.
- Przepraszam.
I tak dalej, aż ...
- Przepraszam, czy to pierwsze miejsce?
- Tak, to pierwsze miejsce! - warczy zapytany.
Gość siada, wyciąga chipsy, otwiera, już ma zacząć jeść gdy...
- Chce pan spróbować? - zwraca się grzecznie do sąsiada.
- Nie.
- A pan?
- Nie.
- A pana żona?
- To nie jest moja żona.
- Przepraszam. A pani chce?
- Nie!
- A może pan łysy chce spróbować?
- Nie!
Gość wciął chipsy i wyciąga colę. Niestety, na butelce jest kapsel...
- Ma pan otwieracz?
- Nie.
- A pan?
- Nie.
- A pana żona?
- To nie jest moja żona.
- Przepraszam. A pani ma?
- Nie!
- A może pan łysy ma otwieracz?
- Nie!
Jakoś jednak się uporał z kapslem, podnosi butelkę do ust, ale...
- Chce się Pan napić?
- Nie.
- A pan?
- Nie.
- A pana żona?
- To nie jest moja żona.
- Przepraszam. A pani chce?
- Nie!
- A może pan łysy chce się napić?
I nagle z głębi sali dobiega histeryczny wrzask:
- Łysy! Cholera! PIJ!
413