Breżniew przyjeżdża do polski w gości do Gierka.
Breżniew przyjeżdża do polski w gości do Gierka. Jadąc limuzyną Wisłostradą Breżniew pyta Gierka:
- Tą trasę ile budowaliście?
- Osiem lat. - odpowiada Gierek.
- E, u nas byśmy to wybudowali przez cztery lata.
Jadąc dalej Trasą Łazienkowską Breżniew znowu pyta:
- A to ile budowaliście?
Gierek lekko wkurzony, naciąga swoją odpowiedź i rzecze:
- Dwa lata.
- E, u nas byśmy to pobudowali przez rok. - odpowiada Breżniew.
Przejeżdżając obok Pałacu Kultury Breżniew pyta znowu:
- A to ile budowaliście?
Gierek wkurzony niemiłosiernie wygląda przez okno auta i pyta:
- Co budowaliśmy?
- No ten dom. - odpowiada Breżniew pokazując na Pałac Kultury.
A Gierek mu na to:
- Kurdę jak tu wczoraj przejeżdżałem to go jeszcze nie było!
- Tą trasę ile budowaliście?
- Osiem lat. - odpowiada Gierek.
- E, u nas byśmy to wybudowali przez cztery lata.
Jadąc dalej Trasą Łazienkowską Breżniew znowu pyta:
- A to ile budowaliście?
Gierek lekko wkurzony, naciąga swoją odpowiedź i rzecze:
- Dwa lata.
- E, u nas byśmy to pobudowali przez rok. - odpowiada Breżniew.
Przejeżdżając obok Pałacu Kultury Breżniew pyta znowu:
- A to ile budowaliście?
Gierek wkurzony niemiłosiernie wygląda przez okno auta i pyta:
- Co budowaliśmy?
- No ten dom. - odpowiada Breżniew pokazując na Pałac Kultury.
A Gierek mu na to:
- Kurdę jak tu wczoraj przejeżdżałem to go jeszcze nie było!
315
Dowcip #16827. Breżniew przyjeżdża do polski w gości do Gierka. w kategorii: Śmieszne żarty o Edwardzie Gierku, Śmieszne dowcipy o Leonidzie Breżniewie.
Brunetka i blondynka znalazły trzy granaty ręczne i postanowiły, że lepiej będzie, jeśli zabiorą je na posterunek policji.
- A co, jeśli jeden nam wybuchnie, zanim tam dotrzemy? - pyta brunetka.
- Nie martw się. - mówi blondynka - Skłamiemy i powiemy, że znalazłyśmy tylko dwa.
- A co, jeśli jeden nam wybuchnie, zanim tam dotrzemy? - pyta brunetka.
- Nie martw się. - mówi blondynka - Skłamiemy i powiemy, że znalazłyśmy tylko dwa.
410
Dowcip #16828. Brunetka i blondynka znalazły trzy granaty ręczne i postanowiły w kategorii: Humor o blondynkach, Dowcipy o brunetkach, Żarty o granatach.
Był rok 1943. Spory konwój przemierzał wody północnego Atlantyku w drodze do Murmańska. Była jasna księżycowa noc. Na mostku polskiego statku, kapitan wzywa bosmana i rzecze:
- Widzicie bosmanie ten ślad trzy mile na prawej burcie? Właśnie U-boot wystrzelił torpedę. Idziemy w ciasnym szyku bez możliwości manewru. Według moich obliczeń, torpeda ta trafi nas za piec minut. Zejdźcie do załogi i przygotujcie marynarzy do opuszczenia statku. Nie ma dla nas ratunku.
Bosman nie dyskutując czym prędzej ruszył w głąb parowca by wykonać rozkaz. Ale że był osobnikiem nie pozbawionym humoru, a przy tym chłop jak niedźwiedź postanowił obrócić całą sprawę w żart. Wszedł do pomieszczeń załogi, zebrał marynarzy i rzecze:
- Widzicie chłopcy ten stołek tutaj? Ja zaraz pieprznę w niego członkiem to cały statek w drzazgi pójdzie
Marynarze, acz doskonale wiedzieli o mitycznej wręcz sile bosmana, tym razem wybuchnęli śmiechem, kiwając głowami z niedowierzaniem. Rozeźlił się bosman okrutnie i jak nie wrzaśnie:
- To się załóżcie, gnojki jedne, jak żeście tacy pewni, a w międzyczasie zakładać kamizelki ratunkowe.
Rozweseleni marynarze zaczęli zbierać pule zakładu, zakładając przy okazji kapoki. Bosman odczekał chwilę, spojrzał na zegarek, nonszalanckim ruchem wyciągnął ”narzędzie”, spojrzał pogardliwie wokoło i ... Statek poszedł w drzazgi! Pośród rozbitków, którzy uszli z życiem, był bosman i kapitan. W pewnym momencie podpływa do bosmana kapitan, cały szary z przerażenia.
- Na Boga, bosmanie, co się stało? Torpeda minęła statek za rufą!
- Widzicie bosmanie ten ślad trzy mile na prawej burcie? Właśnie U-boot wystrzelił torpedę. Idziemy w ciasnym szyku bez możliwości manewru. Według moich obliczeń, torpeda ta trafi nas za piec minut. Zejdźcie do załogi i przygotujcie marynarzy do opuszczenia statku. Nie ma dla nas ratunku.
Bosman nie dyskutując czym prędzej ruszył w głąb parowca by wykonać rozkaz. Ale że był osobnikiem nie pozbawionym humoru, a przy tym chłop jak niedźwiedź postanowił obrócić całą sprawę w żart. Wszedł do pomieszczeń załogi, zebrał marynarzy i rzecze:
- Widzicie chłopcy ten stołek tutaj? Ja zaraz pieprznę w niego członkiem to cały statek w drzazgi pójdzie
Marynarze, acz doskonale wiedzieli o mitycznej wręcz sile bosmana, tym razem wybuchnęli śmiechem, kiwając głowami z niedowierzaniem. Rozeźlił się bosman okrutnie i jak nie wrzaśnie:
- To się załóżcie, gnojki jedne, jak żeście tacy pewni, a w międzyczasie zakładać kamizelki ratunkowe.
Rozweseleni marynarze zaczęli zbierać pule zakładu, zakładając przy okazji kapoki. Bosman odczekał chwilę, spojrzał na zegarek, nonszalanckim ruchem wyciągnął ”narzędzie”, spojrzał pogardliwie wokoło i ... Statek poszedł w drzazgi! Pośród rozbitków, którzy uszli z życiem, był bosman i kapitan. W pewnym momencie podpływa do bosmana kapitan, cały szary z przerażenia.
- Na Boga, bosmanie, co się stało? Torpeda minęła statek za rufą!
37
Dowcip #16829. Był rok 1943. w kategorii: Śmieszne dowcipy o penisie, Śmieszny humor o statku, Śmieszny humor o kapitanie, Humor o bosmanach.
Była zima. Szedł wróbelek i było mu bardzo zimno. Nagle nasrała na niego krowa. Ciepło zrobiło się wróbelkowi i zaczął ćwierkać. Usłyszał to jastrząb, przyleciał i zjadł wróbelka. Jakie są z tego trzy morały?
1. Nie każdy kto na Ciebie nasra jest Twoim wrogiem.
2. Kiedy siedzisz w gównie to nie ćwierkaj.
3. Nie każdy kto Cię z gówna wyciągnie jest Twoim przyjacielem.
1. Nie każdy kto na Ciebie nasra jest Twoim wrogiem.
2. Kiedy siedzisz w gównie to nie ćwierkaj.
3. Nie każdy kto Cię z gówna wyciągnie jest Twoim przyjacielem.
223
Dowcip #16830. Była zima. Szedł wróbelek i było mu bardzo zimno. w kategorii: Dowcipy o krowach, Żarty o wróblach, Żarty z morałem, Humor o jastrzębiach.
Było sobie dwóch sąsiadów pijaków. Jeden zawsze brudny i w łachmanach, a drugi przeciwnie zawsze czysty i w świeżym ubraniu.
- Jak Ty to robisz - pyta ten w łachmanach- że żona Cię do domu wpuszcza, gdy jesteś pijany?
Ja zawsze muszę spać na schodach.
- Bo widzisz, trzeba mieć metodę. Gdy wracam nad ranem do domu to rozbieram się na klatce do naga, dzwonię do drzwi, żona otwiera to ja wrzucam ubrania do środka i ona mnie wpuszcza, żeby sąsiedzi nie widzieli.
- Dobra, to ja też tak zrobię.
Po tygodniu się spotykają. Elegancki nadal elegancki, a brudas ciągle brudny. Elegancki pyta:
- Zrobiłeś jak Ci mówiłem?
- No zrobiłem. Wróciłem do domu. Rozebrałem się, drzwi się otworzyły, wrzuciłem ubrania, drzwi się zamknęły i tramwaj odjechał.
- Jak Ty to robisz - pyta ten w łachmanach- że żona Cię do domu wpuszcza, gdy jesteś pijany?
Ja zawsze muszę spać na schodach.
- Bo widzisz, trzeba mieć metodę. Gdy wracam nad ranem do domu to rozbieram się na klatce do naga, dzwonię do drzwi, żona otwiera to ja wrzucam ubrania do środka i ona mnie wpuszcza, żeby sąsiedzi nie widzieli.
- Dobra, to ja też tak zrobię.
Po tygodniu się spotykają. Elegancki nadal elegancki, a brudas ciągle brudny. Elegancki pyta:
- Zrobiłeś jak Ci mówiłem?
- No zrobiłem. Wróciłem do domu. Rozebrałem się, drzwi się otworzyły, wrzuciłem ubrania, drzwi się zamknęły i tramwaj odjechał.
08
Dowcip #16831. Było sobie dwóch sąsiadów pijaków. w kategorii: Śmieszny humor o pijakach, Śmieszny humor o tramwaju, Humor o nagości.
Co krzyczy cygan na środku głębokiego stawu?
- Ratunku nie umiem się kąpać!
- Ratunku nie umiem się kąpać!
429
Dowcip #16832. Co krzyczy cygan na środku głębokiego stawu? w kategorii: Żarty o Cyganach, Śmieszne dowcipy zagadki, Humor o kąpieli.
Co możesz najgorszego usłyszeć od cygana?
- Dzień dobry sąsiedzie.
- Dzień dobry sąsiedzie.
224
Dowcip #16833. Co możesz najgorszego usłyszeć od cygana? w kategorii: Śmieszny humor o Cyganach, Śmieszne pytania zagadki.
Dlaczego imprezy w kosmosie nie wypalają?
- Bo nie ma atmosfery.
- Bo nie ma atmosfery.
19
Dowcip #16834. Dlaczego imprezy w kosmosie nie wypalają? w kategorii: Śmieszne dowcipy zagadki, Humor o imprezie, Żarty o kosmosie.
Do lekarza przychodzi facet.
- Dzień dobry, jak się pan nazywa?
- Sraczka. - odparł pacjent
- Aha to bardzo rzadkie imię.
- Dzień dobry, jak się pan nazywa?
- Sraczka. - odparł pacjent
- Aha to bardzo rzadkie imię.
37
Dowcip #16835. Do lekarza przychodzi facet. w kategorii: Humor przychodzi facet do lekarza.
Do spowiedzi przychodzi młoda kobieta i mówi księdzu:
- Wybacz mi ojcze, bo zgrzeszyłam.
- A co konkretnie zrobiłaś, córko?
- Nazwałam pewnego mężczyznę skurw*synem.
- A dlaczego go tak nazwała??
- Bo mnie pocałował.
- Tak jak ja całuję Cię teraz?
- Tak.
- Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurw*synem.
- Ale ojcze, on dotknął jeszcze mojej piersi!
- Tak jak ja dotykam jej teraz?
- Tak.
- Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurw*synem.
- Ale ojcze, on mnie rozebrał!
- Tak jak ja Ciebie teraz? - spytał ksiądz rozbierając ją.
- Tak, ojcze.
- Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurw*ysynem.
- Ale ojcze, on wsadził swoje wie ojciec co w moją wie ojciec co.
- Tak jak ja teraz? - spytał ksiądz wsadzając swoje wiecie co w jej wiecie co.
- Tak, taaak, taaak, ojcze!
Kilka minut później.
- Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurw*synem.
- Ale ojcze, on miał AIDS!
- To skur*ysyn!
- Wybacz mi ojcze, bo zgrzeszyłam.
- A co konkretnie zrobiłaś, córko?
- Nazwałam pewnego mężczyznę skurw*synem.
- A dlaczego go tak nazwała??
- Bo mnie pocałował.
- Tak jak ja całuję Cię teraz?
- Tak.
- Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurw*synem.
- Ale ojcze, on dotknął jeszcze mojej piersi!
- Tak jak ja dotykam jej teraz?
- Tak.
- Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurw*synem.
- Ale ojcze, on mnie rozebrał!
- Tak jak ja Ciebie teraz? - spytał ksiądz rozbierając ją.
- Tak, ojcze.
- Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurw*ysynem.
- Ale ojcze, on wsadził swoje wie ojciec co w moją wie ojciec co.
- Tak jak ja teraz? - spytał ksiądz wsadzając swoje wiecie co w jej wiecie co.
- Tak, taaak, taaak, ojcze!
Kilka minut później.
- Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurw*synem.
- Ale ojcze, on miał AIDS!
- To skur*ysyn!
1835