Mama pyta synka

Mama pyta synka:
- Jak się Jasiu czujesz w tej szkole?
- Jak na komisariacie - odpowiada. Ciągle mnie o coś pytają, a ja o niczym nie wiem.

- Jasiu, proszę, pożycz stówkę!
- Dobrze! Ale od kogo?

Jasiu chwali się koledze:
- Miałem taki okres w swoim życiu, że piłem, paliłem, chodziłem na kobiety ...
- I co? I co było potem?
- Poszedłem do przedszkola.

Pani w szkole pyta:
- Dzieci powiedzcie mi coś o czarnych jajkach.
Tylko Jasiu podnosi rękę.
- No Jasiu powiedz co chciałeś.
- Ja widziałem czarne jaja u murzyna.
- Dwója.
- No były dwa jaja.
- Pała.
- Pała też mu stała.

Klasówka z matematyki, pełne skupienie. Nagle nauczycielka mówi:
- Zdaje mi się że słyszę jakieś głosy!
Na co z sali po cichu Jasiu mówi:
- Mi też, ale ja się na to leczę.

Mama wita Jasia wracającego z wakacji i pyta.
- Synku, dlaczego przysłałeś nam pustą pocztówkę?
- Bo tam było tak pięknie, że aż nie do opisania!

- Jasiu, przed godziną były w szafie dwa ciastka, a teraz jest tylko jedno. Jak to się stało?
- To moja wina, tato. Było ciemno i nie zauważyłem tego drugiego.

Tata pyta Jasia:
- Dlaczego nasz pilot nie działa?
- Ja nie jestem fachowcem, ale to chyba dlatego, że nie mamy telewizora.

- Kazio, jak mogłeś kopnąć Jasia tak boleśnie w brzuch?
- Ja go nie chciałem kopnąć w brzuch! On się za szybko odwrócił!

Mój dziadek zrobił takiego stracha na wróble - chwali się Kazio - że ptaki bały się nawet zbliżyć do jego pola.
- A mój dziadek - odpowiada na to Jasio - zrobił takiego stracha, że wróble oddały to ziarno, które ukradły w zeszłym roku.