Czym się różni kobieta od słońca?
Czym się różni kobieta od słońca?
- Tym, że jak słonce zachodzi to widać, a jak kobieta zachodzi, to nie.
- Tym, że jak słonce zachodzi to widać, a jak kobieta zachodzi, to nie.
618
Dowcip #18835. Czym się różni kobieta od słońca? w kategorii: Żarty o kobietach, Śmieszny humor zagadka, Śmieszne żarty o słońcu.
Mężczyzna jedzie w przedziale z ładną dziewczyną. Po dłuższej chwili milczenia mężczyzna pyta:
- Czemu milczysz?
- Bo chcę! - rezolutnie odpowiada młoda dama.
- Chcesz i milczysz? - dziwi się mężczyzna .
- Czemu milczysz?
- Bo chcę! - rezolutnie odpowiada młoda dama.
- Chcesz i milczysz? - dziwi się mężczyzna .
517
Dowcip #18836. Mężczyzna jedzie w przedziale z ładną dziewczyną. w kategorii: Dowcipy erotyczne, Żarty o mężczyznach, Żarty o kobietach, Śmieszne żarty o pociągu.
W przedziale kolejowym siedzi młode małżeństwo, babcia i mężczyzna. Zakochani nie mogąc się sobą nacieszyć strasznie się obściskują i całują. Na co mężczyzna po kilku minutach reaguje:
- Przepraszam państwa. Ale czy mogliby państwo przestać, bo dopiero co wyszedłem z więzienia i długo nie byłem z kobietą.
Na co młoda para prawie nie reaguje. Mężczyzna ponawia swoją prośbę:
- Przepraszam państwa. Ale czy naprawdę mogliby państwo przestać, bo dopiero co wyszedłem z więzienia i tak długo nie byłem z kobietą, że zgwałciłbym muchę w locie.
Na to babcia:
- Bzzzzzzz...
- Przepraszam państwa. Ale czy mogliby państwo przestać, bo dopiero co wyszedłem z więzienia i długo nie byłem z kobietą.
Na co młoda para prawie nie reaguje. Mężczyzna ponawia swoją prośbę:
- Przepraszam państwa. Ale czy naprawdę mogliby państwo przestać, bo dopiero co wyszedłem z więzienia i tak długo nie byłem z kobietą, że zgwałciłbym muchę w locie.
Na to babcia:
- Bzzzzzzz...
410
Dowcip #18837. W przedziale kolejowym siedzi młode małżeństwo, babcia i mężczyzna. w kategorii: Śmieszne żarty erotyczne, Śmieszny humor o mężczyznach, Dowcipy o staruszkach, Dowcipy o więźniach, Śmieszne dowcipy o Młodej Parze.
Dziewczyna i chłopak chodzą ze sobą od kilku miesięcy.
Pewnego piątku spotkali się po pracy w barze. Posiedzieli tam chwilę, a potem poszli do pobliskiej restauracji. Po kolacji wstąpili do jego domu, gdzie zostali na noc.
Wersja zdarzeń wg dziewczyny:
Umówiliśmy się w piątek wieczorem. Kiedy przyszłam do baru, on był w dziwnym humorze; pomyślałam, że to może dlatego, że trochę się spóźniłam, ale nic mi nie powiedział i rozmowa nam się jakoś nie kleiła, więc pomyślałam, że powinniśmy się przenieść w bardziej kameralne miejsce, żeby móc porozmawiać bardziej intymnie.
Poszliśmy do restauracji, ale on wciąż był jakiś nieswój i ja próbowałam go rozweselić, ale zaczęłam się też zastanawiać czy to chodzi o mnie czy coś innego, no i spytałam go o to, i powiedział, że nie, ale wiesz, wciąż nie byłam o tym zbytnio przekonana, w każdym razie w drodze do niego powiedziałam mu, że go kocham, ale on tylko mnie objął i nie wiedziałam już, do cholery, co ma to wszystko znaczyć, no, bo wiesz, on mi nie odpowiedział, ani nic takiego, więc po drodze zastanawiałam się czy chce już ze mną zerwać i próbowałam go o to spytać, ale on tylko włączył telewizor, więc powiedziałam, że idę spać i po dziesięciu minutach przyszedł do mnie i się kochaliśmy, ale on wydawał się jakiś nieobecny i po wszystkim chciałam po prostu sobie pójść i sama już nie wiem, co on sobie myśli, czy to znaczy, że ma inną?
Wersja zdarzeń wg chłopaka:
Przerąbany cały dzień w robocie. Potem za to zajebisty sex wieczorem.
Pewnego piątku spotkali się po pracy w barze. Posiedzieli tam chwilę, a potem poszli do pobliskiej restauracji. Po kolacji wstąpili do jego domu, gdzie zostali na noc.
Wersja zdarzeń wg dziewczyny:
Umówiliśmy się w piątek wieczorem. Kiedy przyszłam do baru, on był w dziwnym humorze; pomyślałam, że to może dlatego, że trochę się spóźniłam, ale nic mi nie powiedział i rozmowa nam się jakoś nie kleiła, więc pomyślałam, że powinniśmy się przenieść w bardziej kameralne miejsce, żeby móc porozmawiać bardziej intymnie.
Poszliśmy do restauracji, ale on wciąż był jakiś nieswój i ja próbowałam go rozweselić, ale zaczęłam się też zastanawiać czy to chodzi o mnie czy coś innego, no i spytałam go o to, i powiedział, że nie, ale wiesz, wciąż nie byłam o tym zbytnio przekonana, w każdym razie w drodze do niego powiedziałam mu, że go kocham, ale on tylko mnie objął i nie wiedziałam już, do cholery, co ma to wszystko znaczyć, no, bo wiesz, on mi nie odpowiedział, ani nic takiego, więc po drodze zastanawiałam się czy chce już ze mną zerwać i próbowałam go o to spytać, ale on tylko włączył telewizor, więc powiedziałam, że idę spać i po dziesięciu minutach przyszedł do mnie i się kochaliśmy, ale on wydawał się jakiś nieobecny i po wszystkim chciałam po prostu sobie pójść i sama już nie wiem, co on sobie myśli, czy to znaczy, że ma inną?
Wersja zdarzeń wg chłopaka:
Przerąbany cały dzień w robocie. Potem za to zajebisty sex wieczorem.
109
Dowcip #18838. Dziewczyna i chłopak chodzą ze sobą od kilku miesięcy. w kategorii: Żarty o mężczyznach, Żarty o kobietach.
Było sobie dwóch zapalonych ”moczykijków”, jeździli łapać ryby, gdzie się da. Pewnego razu usłyszeli o niesamowitych atrakcjach związanych z zimowymi połowami spod lodu. Znaleźli więc piękne miejsce, w niesamowitej okolicy - góry, jeziora, lasy - cudeńko. Rybki same wskakiwały ponoć na haczyk... I pojechali. Na miejscu wizyta w sklepiku - po parę drobiazgów. Takie tam, jak to zwykle dla wędkarzy. No i niezbędnik - świderek do lodu... Sprzedawca uprzejmy, taktowny. Trochę się jednak zdziwił, jak po godzinie przyleciał jeden z kolesi po następny świderek... Ale co tam, w końcu było ich pełno w sklepie... Za godzinkę znowu - ”poproszę świder”... To samo ponownie za następną godzinkę... Sprzedawcę zaczyna ogarniać ciekawość, tłumiona jednak przez takt i doświadczenie... Jednak, kiedy sytuacja znów się powtarza - wpada gość i mówi:
- Poproszę wszystkie świdry do lodu, jakie pan tu ma - sprzedawca nie wytrzymuje i delikatnie pyta:
- Jak tam, chłopcy, leci?
Na to wędkarz smutnym głosem:
- Słabiutko, nawet jeszcze nie zwodowaliśmy łódki.
- Poproszę wszystkie świdry do lodu, jakie pan tu ma - sprzedawca nie wytrzymuje i delikatnie pyta:
- Jak tam, chłopcy, leci?
Na to wędkarz smutnym głosem:
- Słabiutko, nawet jeszcze nie zwodowaliśmy łódki.
711
Dowcip #18839. Było sobie dwóch zapalonych ”moczykijków”, jeździli łapać ryby w kategorii: Śmieszne żarty o wędkarzach, Dowcipy o łodzi.
Spotykają się dwaj myśliwi. Jeden z nich jest w bardzo złym stanie. Ten drugi się pyta.
- Co ci się stało?
- A no wiesz, poszedłem wczoraj na polowanie. Patrze mała dziura. Wołam ”uuu”, odpowiada ”uuu”, z nory wybiega lis, ja bach i lis mój. Idę dalej. Większa dziura. Wołam ”uuu”, odpowiada ”uuu”, wybiega niedźwiedź, a ja go bach. I idę dalej. Patrze - ogromna dziura. Wołam ”uuu”, odpowiada uuu i prosto na mnie wyjeżdża pośpieszny.
- Co ci się stało?
- A no wiesz, poszedłem wczoraj na polowanie. Patrze mała dziura. Wołam ”uuu”, odpowiada ”uuu”, z nory wybiega lis, ja bach i lis mój. Idę dalej. Większa dziura. Wołam ”uuu”, odpowiada ”uuu”, wybiega niedźwiedź, a ja go bach. I idę dalej. Patrze - ogromna dziura. Wołam ”uuu”, odpowiada uuu i prosto na mnie wyjeżdża pośpieszny.
18
Dowcip #18840. Spotykają się dwaj myśliwi. Jeden z nich jest w bardzo złym stanie. w kategorii: Żarty o lisie, Śmieszne żarty o niedźwiedziu, Śmieszne dowcipy o polowaniu, Śmieszny humor o pociągu.
Siedzi dziadek na ławce, a babcia też ma trampki.
74
Dowcip #18841. Siedzi dziadek na ławce, a babcia też ma trampki. w kategorii: Śmieszny humor absurdalny, Dowcipy o babci, Śmieszne dowcipy o dziadku, Kawały o staruszkach.
Wchodzi babcia do autobusu i widzi, że jakiś młody chłopak siedzi i nie chce jej ustąpić miejsca. Podchodzi do niego i zaczyna stukać laską.
- Może by babcia gumkę założyła toby tak nie stukało.
- Jakby twój ojciec gumkę założył, to bym nie musiała stukać.
- Może by babcia gumkę założyła toby tak nie stukało.
- Jakby twój ojciec gumkę założył, to bym nie musiała stukać.
46
Dowcip #18842. Wchodzi babcia do autobusu i widzi w kategorii: Śmieszne żarty o staruszkach, Śmieszne dowcipy o prezerwatywach.
Wpada osiemdziesięcioletnia babcia na posterunek policji i krzyczy:
- Ratunku, pomocy, zgwałcili mnie!
Na to policjant:
- Niech pani powie dokładnie gdzie i kiedy panią zgwałcili.
A babcia:
- To było jakieś sześćdziesiąt lat temu...
- I dopiero teraz pani o tym mówi?
- A co, powspominać sobie nie można?
- Ratunku, pomocy, zgwałcili mnie!
Na to policjant:
- Niech pani powie dokładnie gdzie i kiedy panią zgwałcili.
A babcia:
- To było jakieś sześćdziesiąt lat temu...
- I dopiero teraz pani o tym mówi?
- A co, powspominać sobie nie można?
38
Dowcip #18843. Wpada osiemdziesięcioletnia babcia na posterunek policji i krzyczy w kategorii: Dowcipy o babci, Śmieszne dowcipy o policjantach, Kawały o staruszkach, Kawały o gwałcie.
15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. Poranny posiłek, modlitwa. Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrik von Jungingen, proponuje, by zamiast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.
Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... Po prostu nie dam rady...
Król udał się więc do kolejnego rycerza:
- Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę?
- Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady...
Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka ...
- Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam był?
- No chyba wszyscy...
- Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem..
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego? Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali. Nikt nie chce ... Nagle słychać:
- Ja! Ja! Ja chce! Ja pójdę! Rozglądają się i widzą - stary dziad z brodą do pasa, ubrany w Jakiś taki jutowy worek, łachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego No i nikogo innego nie było. Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go za sobą ... Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz. Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:
- Dziaaaadeeeeek! W nooooogiiiiii! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka który w ogóle nie zamierzał uciekać, podniósł się tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu. Patrzą Polacy, a tam koń bez nóg, Krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsącą się ręka trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:
- Masz szczęście, że krzyczeli ”w nogi”, bo bym ci łeb ukręcił!
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrik von Jungingen, proponuje, by zamiast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.
Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... Po prostu nie dam rady...
Król udał się więc do kolejnego rycerza:
- Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę?
- Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady...
Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka ...
- Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam był?
- No chyba wszyscy...
- Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem..
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego? Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali. Nikt nie chce ... Nagle słychać:
- Ja! Ja! Ja chce! Ja pójdę! Rozglądają się i widzą - stary dziad z brodą do pasa, ubrany w Jakiś taki jutowy worek, łachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego No i nikogo innego nie było. Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go za sobą ... Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz. Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:
- Dziaaaadeeeeek! W nooooogiiiiii! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka który w ogóle nie zamierzał uciekać, podniósł się tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu. Patrzą Polacy, a tam koń bez nóg, Krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsącą się ręka trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:
- Masz szczęście, że krzyczeli ”w nogi”, bo bym ci łeb ukręcił!
014