Dowcipy o Żydach
Znany z małomówności Żyd przychodzi do fryzjera.
- Ostrzyc?
- Aha.
- Ogolić?
- Aha.
- Uczesać?
- Aha.
- Gorący kompres?
- Aha.
- Woda kolońska?
- Aha.
- Puder?
- Aha.
- Płaci pan sto złotych.
- Oho!
- Ostrzyc?
- Aha.
- Ogolić?
- Aha.
- Uczesać?
- Aha.
- Gorący kompres?
- Aha.
- Woda kolońska?
- Aha.
- Puder?
- Aha.
- Płaci pan sto złotych.
- Oho!
18
Dowcip #33521. Znany z małomówności Żyd przychodzi do fryzjera. w kategorii: „Śmieszne kawały o Żydach”.
Krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej nauczyciel w niemieckiej szkole pyta dzieci o pierwszą wojnę światową:
- Hans, dlaczego Niemcy przegrali wojnę?
- Bo w niemieckim kwatermistrzostwie byli Żydzi. I Ci Żydzi sabotowali dostawy. I niemieccy żołnierze nie mieli co jeść i nie mieli amunicji. Dlatego Niemcy przegrały wojnę!
- Bardzo dobrze, Hans. A Twoim zdaniem, Helmut?
- Bo w lazaretach byli żydowscy lekarze. I oni mordowali na stołach operacyjnych niemieckich żołnierzy. Dlatego Niemcy przegrały wojnę!
- Bardzo dobrze, Helmut. A teraz ty Icchak. No, powiedz mi, Żydku, dlaczego Niemcy przegrały wojnę?
- Bo w sztabie generalnym byli Żydzi...
- Milcz, parchu! - przerywa nauczyciel. - W niemieckim sztabie generalnym nigdy nie było Żydów!
- A czy ja to powiedziałem? Ja mówię, że we francuskim sztabie generalnym byli Żydzi. I dlatego Niemcy przegrały wojnę...
- Hans, dlaczego Niemcy przegrali wojnę?
- Bo w niemieckim kwatermistrzostwie byli Żydzi. I Ci Żydzi sabotowali dostawy. I niemieccy żołnierze nie mieli co jeść i nie mieli amunicji. Dlatego Niemcy przegrały wojnę!
- Bardzo dobrze, Hans. A Twoim zdaniem, Helmut?
- Bo w lazaretach byli żydowscy lekarze. I oni mordowali na stołach operacyjnych niemieckich żołnierzy. Dlatego Niemcy przegrały wojnę!
- Bardzo dobrze, Helmut. A teraz ty Icchak. No, powiedz mi, Żydku, dlaczego Niemcy przegrały wojnę?
- Bo w sztabie generalnym byli Żydzi...
- Milcz, parchu! - przerywa nauczyciel. - W niemieckim sztabie generalnym nigdy nie było Żydów!
- A czy ja to powiedziałem? Ja mówię, że we francuskim sztabie generalnym byli Żydzi. I dlatego Niemcy przegrały wojnę...
215
Dowcip #33437. Krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej nauczyciel w w kategorii: „Kawały o Żydach”.
Stary Żyd rzecze do syna:
- Mosiek! Są tacy ludzie, którzy mawiają: ”Co moje, to moje. Co Twoje, to moje.” Od takich ludzi uciekaj. Są też tacy, co mawiają: ”Co Twoje, to Twoje. Co moje, to moje.” Takich ludzi unikaj. Ale są również na świecie tacy, którzy mówią: ”Co Twoje, to Twoje. Co moje, to Twoje. ”Spośród takich ludzi dobieraj sobie przyjaciół!”
- Mosiek! Są tacy ludzie, którzy mawiają: ”Co moje, to moje. Co Twoje, to moje.” Od takich ludzi uciekaj. Są też tacy, co mawiają: ”Co Twoje, to Twoje. Co moje, to moje.” Takich ludzi unikaj. Ale są również na świecie tacy, którzy mówią: ”Co Twoje, to Twoje. Co moje, to Twoje. ”Spośród takich ludzi dobieraj sobie przyjaciół!”
08
Dowcip #33396. Stary Żyd rzecze do syna w kategorii: „Humor o Żydach”.
Rozmawia dwóch żydów:
- Co byś wolał? Sześć milionów czy sześć córek?
- Głupie pytanie! Naturalnie te sześć milionów.
- Źle! Jak byś miał te miliony, to byłoby Ci mało, chciałbyś więcej. A przy sześciu córkach masz dosyć.
- Co byś wolał? Sześć milionów czy sześć córek?
- Głupie pytanie! Naturalnie te sześć milionów.
- Źle! Jak byś miał te miliony, to byłoby Ci mało, chciałbyś więcej. A przy sześciu córkach masz dosyć.
07
Dowcip #33333. Rozmawia dwóch żydów w kategorii: „Śmieszny humor o Żydach”.
Pewnego dnia nauczycielka, ogromnie ciekawa świątecznych zwyczajów jej podopiecznych, zapytała dzieci, jak spędzają święta.
- Patryku, powiedz nam co Ty robisz w Wigilię. - zwróciła się do chłopca z pierwszej ławki.
- No więc ja, moi bracia i siostry wybieramy się najpierw do kościoła, gdzie śpiewamy kolędy. Potem bardzo późno wracamy do domu, wieszamy nasze pończochy na kominku i idziemy do łóżka ciesząc się, że za chwilę Święty Mikołaj przyniesie nam piękne zabawki.
- Bardzo ładnie, Patryku. - odpowiedziała nauczycielka - A teraz Ty, Janku, opowiedz nam, jak spędzasz święta.
- Ja także idę z moją mamusią i z moim tatusiem do kościółka śpiewać kolędy. Po powrocie, gdy już jest bardzo późno, wieszamy nasze pończochy na kominku i idziemy spać z nadzieją, że gdy się obudzimy, znajdziemy mnóstwo zabawek.
- Także bardzo ładnie, Janku. - rzekła nauczycielka. W tym momencie zdała sobie sprawę, że w klasie jest jeszcze żydowskie dziecko i na pewno wszystkich może zaciekawić, jak ono spędza te święta.
- A Ty, Izaaku, co robisz podczas świąt? - zapytała się chłopca.
- My także śpiewamy kolędy. - odpowiedział Izaak.
Zaskoczona nauczycielka odparła:
- Tak? Opowiedz nam, co śpiewacie.
- Co roku śpiewamy jedną i tę samą kolędę. Tata wraca z biura, wsiadamy całą rodziną do jego Rolls Royce’a, następnie udajemy się do jego fabryki zabawek. Gdy wchodzimy do środka i patrzymy na puste półki, zaczynamy śpiewać: ”Co za przyjaciela mamy w Jezusie”. Potem wszyscy lecimy na Wyspy Bahama.
- Patryku, powiedz nam co Ty robisz w Wigilię. - zwróciła się do chłopca z pierwszej ławki.
- No więc ja, moi bracia i siostry wybieramy się najpierw do kościoła, gdzie śpiewamy kolędy. Potem bardzo późno wracamy do domu, wieszamy nasze pończochy na kominku i idziemy do łóżka ciesząc się, że za chwilę Święty Mikołaj przyniesie nam piękne zabawki.
- Bardzo ładnie, Patryku. - odpowiedziała nauczycielka - A teraz Ty, Janku, opowiedz nam, jak spędzasz święta.
- Ja także idę z moją mamusią i z moim tatusiem do kościółka śpiewać kolędy. Po powrocie, gdy już jest bardzo późno, wieszamy nasze pończochy na kominku i idziemy spać z nadzieją, że gdy się obudzimy, znajdziemy mnóstwo zabawek.
- Także bardzo ładnie, Janku. - rzekła nauczycielka. W tym momencie zdała sobie sprawę, że w klasie jest jeszcze żydowskie dziecko i na pewno wszystkich może zaciekawić, jak ono spędza te święta.
- A Ty, Izaaku, co robisz podczas świąt? - zapytała się chłopca.
- My także śpiewamy kolędy. - odpowiedział Izaak.
Zaskoczona nauczycielka odparła:
- Tak? Opowiedz nam, co śpiewacie.
- Co roku śpiewamy jedną i tę samą kolędę. Tata wraca z biura, wsiadamy całą rodziną do jego Rolls Royce’a, następnie udajemy się do jego fabryki zabawek. Gdy wchodzimy do środka i patrzymy na puste półki, zaczynamy śpiewać: ”Co za przyjaciela mamy w Jezusie”. Potem wszyscy lecimy na Wyspy Bahama.
410
Dowcip #33219. Pewnego dnia nauczycielka w kategorii: „Dowcipy o Żydach”.
Hitlerowska dyskryminacja Żydów była tak nie do zniesienia, że dwaj Żydzi postanowili zabić Hitlera. Stanęli na czatach z gotowymi karabinami, w miejscu koło którego, wedle ich informacji miał przechodzić Fűhrer. Spóźniał się trochę i straszna myśl Samuelowi do głowy.
- Przyjacielu... - rzekł - Odmów modlitwę aby temu człowiekowi nic się nie stało i dotarł do Nas.
- Przyjacielu... - rzekł - Odmów modlitwę aby temu człowiekowi nic się nie stało i dotarł do Nas.
417
Dowcip #33216. Hitlerowska dyskryminacja Żydów była tak nie do zniesienia w kategorii: „Śmieszne żarty o Żydach”.
Pod koniec lat trzydziestych dwóch Żydów siedzi przy stoliku lwowskiej kawiarni i milczy. W pewnym momencie jeden z nich cicho westchnął. Drugi zrywa się i wrzeszczy:
- Słuchaj, Ty! Ja nie przestaniesz mówić o interesach, to skuję Ci mordę!
- Słuchaj, Ty! Ja nie przestaniesz mówić o interesach, to skuję Ci mordę!
25
Dowcip #33140. Pod koniec lat trzydziestych dwóch Żydów siedzi przy stoliku w kategorii: „Humor o Żydach”.
Mosze i Salcia wybrali się w szabas na spacer. Nagle zobaczyli przejeżdżającą taksówkę i biegnącego za nią Icka, rozpaczliwie machającego ramionami.
- Nigdy bym nie przypuszczał, że Icek nie przestrzega szabasu. - mówi Mosze. - Widziałaś jak on biegł za taksówką?
- Bóg mówi, abyśmy nie osądzali bliźnich. Może jest chory i musi pilnie jechać do szpitala. - łagodzi Salcia.
- Daj spokój! Biegł pięćdziesiąt na godzinę! Jest zdrowszy niż Arnold Schwartzenegger.
- No to może jego żona rodzi.
- Urodziła w zeszłym tygodniu.
- Może musi odwiedzić ją w szpitalu. - próbuje dalej Salcia.
- Już jest w domu.
- Więc może dziecko potrzebuje lekarza!
- No co Ty! Przecież Icek sam jest lekarzem.
- A może musi pilnie jechać do pacjenta w szpitalu?
- Szpital jest w przeciwną stronę.
- No to pewnie zapomniał, że dziś jest szabas...
- Niemożliwe! Miał na sobie jedwabny krawat od Giovanniego. Nigdy nie nosi go w dni powszednie.
- Ależ Ty masz oko, Mosze! Ja nawet nie zauważyłam, że on ma krawat!
- Jak mogłaś nie zauważyć!? Przecież przytrzasnął go sobie w drzwiczkach taksówki!
- Nigdy bym nie przypuszczał, że Icek nie przestrzega szabasu. - mówi Mosze. - Widziałaś jak on biegł za taksówką?
- Bóg mówi, abyśmy nie osądzali bliźnich. Może jest chory i musi pilnie jechać do szpitala. - łagodzi Salcia.
- Daj spokój! Biegł pięćdziesiąt na godzinę! Jest zdrowszy niż Arnold Schwartzenegger.
- No to może jego żona rodzi.
- Urodziła w zeszłym tygodniu.
- Może musi odwiedzić ją w szpitalu. - próbuje dalej Salcia.
- Już jest w domu.
- Więc może dziecko potrzebuje lekarza!
- No co Ty! Przecież Icek sam jest lekarzem.
- A może musi pilnie jechać do pacjenta w szpitalu?
- Szpital jest w przeciwną stronę.
- No to pewnie zapomniał, że dziś jest szabas...
- Niemożliwe! Miał na sobie jedwabny krawat od Giovanniego. Nigdy nie nosi go w dni powszednie.
- Ależ Ty masz oko, Mosze! Ja nawet nie zauważyłam, że on ma krawat!
- Jak mogłaś nie zauważyć!? Przecież przytrzasnął go sobie w drzwiczkach taksówki!
010
Dowcip #33048. Mosze i Salcia wybrali się w szabas na spacer. w kategorii: „Kawały o Żydach”.
Murzyn, Hindus i Żyd podróżowali samochodem po Ameryce. W środku nocy i prerii mieli awarię. Po ciemku ciężko coś nareperować postanowili więc, poszukać miejsca na nocleg. Szczęściem tuż obok znajdowała się farma, z bardzo życzliwym gospodarzem, który powiedział do niespodziewanych gości:
- Mam w pokoju gościnnym tylko dwa łóżka, tak więc jeden z was będzie musiał się przespać w chlewiku.
Żyd na to:
- Ja pół życia spędziłem w kibucu. Taki czysty chlewik to dla mnie nic nowego. Ja się tam prześpię.
Żyd poszedł do chlewa, Murzyn z Hindusem zajęli obydwa łóżka w pokoju. Po piętnastu minutach, pukanie do drzwi pokoju. Za drzwiami stoi Żyd i mówi:
- Niestety w chlewie jest świnia. Nie mogę tam spać, religia mi zabrania.
Na to Hindus:
- Ja żyłem w slumsach Bombaju. Mnie tam świnia nie przeszkadza. Ja będę spał w chlewie.
I tak zrobił. Ale po piętnastu minutach stał przed drzwiami i mówił do Żyda:
- Nic nie mówiłeś, że tam stoi także krowa. Ja nie mogę tam spać. Religia mi na to nie pozwala.
Tym razem zaoferował się Murzyn:
- Przecież ja jestem z Harlemu. Jak dla mnie spać ze świnią i krową to i tak luksus.
Murzyn poszedł więc do chlewa. Po piętnastu minutach znowu pukanie do drzwi. Żyd z Hindusem biegną aby je otworzyć. Za drzwiami stoją świnia z krową.
- Mam w pokoju gościnnym tylko dwa łóżka, tak więc jeden z was będzie musiał się przespać w chlewiku.
Żyd na to:
- Ja pół życia spędziłem w kibucu. Taki czysty chlewik to dla mnie nic nowego. Ja się tam prześpię.
Żyd poszedł do chlewa, Murzyn z Hindusem zajęli obydwa łóżka w pokoju. Po piętnastu minutach, pukanie do drzwi pokoju. Za drzwiami stoi Żyd i mówi:
- Niestety w chlewie jest świnia. Nie mogę tam spać, religia mi zabrania.
Na to Hindus:
- Ja żyłem w slumsach Bombaju. Mnie tam świnia nie przeszkadza. Ja będę spał w chlewie.
I tak zrobił. Ale po piętnastu minutach stał przed drzwiami i mówił do Żyda:
- Nic nie mówiłeś, że tam stoi także krowa. Ja nie mogę tam spać. Religia mi na to nie pozwala.
Tym razem zaoferował się Murzyn:
- Przecież ja jestem z Harlemu. Jak dla mnie spać ze świnią i krową to i tak luksus.
Murzyn poszedł więc do chlewa. Po piętnastu minutach znowu pukanie do drzwi. Żyd z Hindusem biegną aby je otworzyć. Za drzwiami stoją świnia z krową.
1144
Dowcip #32878. Murzyn, Hindus i Żyd podróżowali samochodem po Ameryce. w kategorii: „Humor o Żydach”.
Icek złowił złotą rybkę. Rybka jak to robią rybki zaproponowała mu spełnienie trzech życzeń w zamian za wolność. Pomyślał i powiedział:
- Chcę mieć wspaniałą willę, dziesięć milionów dolarów na koncie i piękną żonę.
- Ok, już to masz. - powiedziała rybka.
Icek trzymając ją dalej na haczyku, podrapał się w głowę i powiedział:
- Ta, to by było pierwsze...
- Chcę mieć wspaniałą willę, dziesięć milionów dolarów na koncie i piękną żonę.
- Ok, już to masz. - powiedziała rybka.
Icek trzymając ją dalej na haczyku, podrapał się w głowę i powiedział:
- Ta, to by było pierwsze...
110