Dowcipy o wypadkach samochodowych
Młoda kobieta miała poważny wypadek samochodowy. Lekarze uratowali jej życie, ale nie dali rady ocalić jej skóry uszkodzonej przez ogień. Jej twarz wyglądała paskudnie. Jedynym ratunkiem był przeszczep. Ponieważ ona była cała poparzona, skórę musiał ofiarować ktoś inny. Dawcą został jej mąż, który oddał jej skórę z własnego tyłka. Operacja się udała, kobieta wyglądała tak pięknie jak dawniej. Jednak świadoma poświęcenia własnego męża, mówi pewnego dnia:
- Kochanie, jestem ci taka wdzięczna, czy jest coś, co mogłabym dla ciebie zrobić?
- Nie, już czuję się wynagrodzony.
- W jakim sensie?
- Wyobraź sobie dziką satysfakcję jaką czuję za każdym razem, kiedy twoja matka całuje cię w policzek!
- Kochanie, jestem ci taka wdzięczna, czy jest coś, co mogłabym dla ciebie zrobić?
- Nie, już czuję się wynagrodzony.
- W jakim sensie?
- Wyobraź sobie dziką satysfakcję jaką czuję za każdym razem, kiedy twoja matka całuje cię w policzek!
127
Dowcip #842. Młoda kobieta miała poważny wypadek samochodowy. w kategorii: „Kawały o wypadkach samochodowych”.
Był wypadek w górach, rozbił się maluch o drzewo. Zebrało się dużo widowni, wreszcie przyjechała policja. Wypytują każdego z widzów czy widział jak to się stało. Nikt nic nie widział, aż jeden z nich zaproponował, że zapewne Baca coś widział.
Podchodzą więc policjanci do Bacy i pytają się:
- Baco, widzieliście ten wypadek?
- Ano widziołem.
- Powiecie nam jak się ten wypadek stał.
- Ano widzicie panowie to drzewo.
- Widzimy.
- A oni nie widzieli.
Podchodzą więc policjanci do Bacy i pytają się:
- Baco, widzieliście ten wypadek?
- Ano widziołem.
- Powiecie nam jak się ten wypadek stał.
- Ano widzicie panowie to drzewo.
- Widzimy.
- A oni nie widzieli.
318
Dowcip #1217. Był wypadek w górach, rozbił się maluch o drzewo. w kategorii: „Żarty o wypadkach samochodowych”.
Bob odbiera telefon. Dzwoni lekarz pogotowia.
- Mam dla pana dwie nowiny. Dobrą i złą. Zła jest taka, że pańska żona miała wypadek samochodowy. Musieliśmy jej amputować obie ręce, obie nogi, wyciąć wątrobę, część żołądka i przeprowadzić trepanację czaszki. Do końca życia będzie pan musiał ją myć, przewracać z boku na bok i karmić przez rurkę. Niestety, ona tego nie doceni, bo jest w śpiączce.
- O mój Boże - mówi Bob. - A jaka jest dobra wiadomość?
- Żartowałem. Ona nie żyje.
- Mam dla pana dwie nowiny. Dobrą i złą. Zła jest taka, że pańska żona miała wypadek samochodowy. Musieliśmy jej amputować obie ręce, obie nogi, wyciąć wątrobę, część żołądka i przeprowadzić trepanację czaszki. Do końca życia będzie pan musiał ją myć, przewracać z boku na bok i karmić przez rurkę. Niestety, ona tego nie doceni, bo jest w śpiączce.
- O mój Boże - mówi Bob. - A jaka jest dobra wiadomość?
- Żartowałem. Ona nie żyje.
38
Dowcip #8246. Bob odbiera telefon. Dzwoni lekarz pogotowia. w kategorii: „Śmieszne kawały o wypadkach samochodowych”.
- A ty co się tak uśmiechasz? Przecież wczoraj stłuczkę miałeś!
- Mhm.
- Zderzak połamany.
- Ta.
- Reflektor rozbity.
- Uhm.
- Teściowa głową w deskę przyłożyła.
- O, to to!
- Mhm.
- Zderzak połamany.
- Ta.
- Reflektor rozbity.
- Uhm.
- Teściowa głową w deskę przyłożyła.
- O, to to!
37
Dowcip #8947. - A ty co się tak uśmiechasz? Przecież wczoraj stłuczkę miałeś! w kategorii: „Śmieszny humor o wypadkach samochodowych”.
Kobieta wraca do domu po zakupach. W fotelu siedzi rozleniwiony mąż.
- Czy widziałeś kochanie kiedyś pogięty banknot 100 - złotowy?
- Nie... - Odpowiada anemiczny mąż.
- To patrz - Kobieta gniecie banknot, po chwili pyta:
- A czy widziałeś pognieciony banknot 200 - złotowy?
- Nie... - Odpowiada znudzony.
- No to patrz - Kobieta po raz kolejny gniecie banknot.
Po chwili namysłu pyta:
- A widziałeś pogięte 100 tysięcy?
- Nie - Ożywia się mąż.
- To idź i zobacz, stoi w garażu!
- Czy widziałeś kochanie kiedyś pogięty banknot 100 - złotowy?
- Nie... - Odpowiada anemiczny mąż.
- To patrz - Kobieta gniecie banknot, po chwili pyta:
- A czy widziałeś pognieciony banknot 200 - złotowy?
- Nie... - Odpowiada znudzony.
- No to patrz - Kobieta po raz kolejny gniecie banknot.
Po chwili namysłu pyta:
- A widziałeś pogięte 100 tysięcy?
- Nie - Ożywia się mąż.
- To idź i zobacz, stoi w garażu!
1047
Dowcip #253. Kobieta wraca do domu po zakupach. W fotelu siedzi rozleniwiony mąż. w kategorii: „Kawały o wypadkach samochodowych”.
- Żona się do mnie nie odzywa, a wszystko dlatego, że nie otworzyłem jej drzwi od samochodu. To nie moja wina! Po prostu spanikowałem! I jak najszybciej płynąłem do powierzchni.
43
Dowcip #17258. - Żona się do mnie nie odzywa, a wszystko dlatego w kategorii: „Śmieszny humor o wypadkach samochodowych”.
Prawnik wraca do swojego zaparkowanego BMW, patrzy, a auto ma zbite reflektory i znacznie wgniecioną maskę. Nie ma śladu po samochodzie, który w niego wjechał ale pod wycieraczką znajduje karteczkę: ”Przepraszam. Właśnie wjechałem w twoją Beemkę. Świadkowie, którzy to widzieli, kiwają głowami i uśmiechają się do mnie, bo myślą, że zostawiam swoje nazwisko, adres i inne szczegóły. Ale nie! Pa!”
25
Dowcip #9723. Prawnik wraca do swojego zaparkowanego BMW, patrzy w kategorii: „Kawały o wypadkach samochodowych”.
Ofiara wypadku budzi się po długiej i ciężkiej operacji.
- Co się stało? Gdzie ja jestem?
- Miał pan wypadek.
- To znaczy, że jestem w szpitalu?
- W dużej części tak.
- Co się stało? Gdzie ja jestem?
- Miał pan wypadek.
- To znaczy, że jestem w szpitalu?
- W dużej części tak.
215
Dowcip #3767. Ofiara wypadku budzi się po długiej i ciężkiej operacji. w kategorii: „Śmieszne żarty o wypadkach samochodowych”.
Spotykają się dwaj koledzy.
- Słuchaj, mam problem. Chcę zabić teściową, ale nie wiem jak to zrobić.
- Kup jej samochód. Teściowa będzie miała wypadek, zabije się, a ty będziesz dobrym zięciem.
Spotykają się po dwóch tygodniach.
- I co tam u Ciebie? Jak teściowa?
- Ale mi doradziłeś. Kupiłem jej samochód, miała wypadek, samochód do kasacji, ale jej nic się nie stało.
- Kupiłeś malucha? Trzeba było kupić Jaguara!
Spotykają się ponownie po dwóch tygodniach.
- No i jak tam?
- To był świetny pomysł.
- Opowiadaj jak to się stało?
- No wiesz normalnie. Ale najfajniejsze było, gdy ten jaguar odgryzał jej głowę.
- Słuchaj, mam problem. Chcę zabić teściową, ale nie wiem jak to zrobić.
- Kup jej samochód. Teściowa będzie miała wypadek, zabije się, a ty będziesz dobrym zięciem.
Spotykają się po dwóch tygodniach.
- I co tam u Ciebie? Jak teściowa?
- Ale mi doradziłeś. Kupiłem jej samochód, miała wypadek, samochód do kasacji, ale jej nic się nie stało.
- Kupiłeś malucha? Trzeba było kupić Jaguara!
Spotykają się ponownie po dwóch tygodniach.
- No i jak tam?
- To był świetny pomysł.
- Opowiadaj jak to się stało?
- No wiesz normalnie. Ale najfajniejsze było, gdy ten jaguar odgryzał jej głowę.
29
Dowcip #4047. Spotykają się dwaj koledzy. w kategorii: „Kawały o wypadkach samochodowych”.
- Słyszałeś, ponoć Staszek nie żyje!
- Tak, wiem o tym doskonale ... Wyobraź sobie, że Staszek jechał samochodem obok mojego domu i nagle wyskoczył mu pod koła kot. Staszek nie chciał przejechać zwierzaka, więc szarpnął kierownicą w bok, wjechał na krawężnik, auto wyleciało w powietrze, przeturlało się po moim ogrodzie, Staszek wyleciał z samochodu i przez szybę wpadł do mojej sypialni.
- Daj spokój, przecież to straszne tak zginąć!
- Ależ nie, on wciąż jeszcze żył. Leżał tak cały we krwi w tym rozbitym szkle i nagle zauważył taką starą, zabytkową szafę. Wyciągnął rękę i chwycił się szafy, żeby wstać. Niestety szafa z całym impetem przewróciła się na niego i pogruchotała mu kości.
- Rany, jaka okropna śmierć!
- Nie, nie, utrzymał się przy życiu. Jakoś wypełzł spod szafy i doczołgał się do schodów. Tam chwycił się poręczy i próbował podnieść, ale poręcz nie wytrzymała ciężaru jego ciała i urwała się pod nim. Staszek spadł z pierwszego piętra na stół w korytarzu, a połamane kawałki poręczy powbijały mu się w ciało.
- Psiakrew, strasznie zginął!
- No co ty, to go nie zabiło. Spadł tuż obok drzwi do kuchni, czołga się do środka i próbuje podciągnąć na kuchence, ale zahaczył o duży garnek z gotującą się wodą i chlust! Człowieku, cały wrzątek wylądował na nim i poparzył mu ciało.
- Cholera, przerażająca taka śmierć!
- Ależ nie, wciąż jeszcze oddychał. Mało tego, w pewnym momencie zauważył telefon. Próbował dosięgnąć słuchawki, żeby wezwać pomoc, ale zamiast tego wetknął palce do gniazdka elektrycznego. Żebyś ty to widział, woda w połączeniu z prądem wywołała istny żywioł i Staszkiem szarpnęło napięcie rzucając jego ciałem o ścianę...
- O rany, okropnie tak umrzeć!
- Daj spokój, on wtedy jeszcze nie umarł.
- To właściwie jak on zginął?
- Zastrzeliłem go!
- Zastrzeliłeś go?
- No człowieku, przecież on by mi całą chałupę rozpieprzył.
- Tak, wiem o tym doskonale ... Wyobraź sobie, że Staszek jechał samochodem obok mojego domu i nagle wyskoczył mu pod koła kot. Staszek nie chciał przejechać zwierzaka, więc szarpnął kierownicą w bok, wjechał na krawężnik, auto wyleciało w powietrze, przeturlało się po moim ogrodzie, Staszek wyleciał z samochodu i przez szybę wpadł do mojej sypialni.
- Daj spokój, przecież to straszne tak zginąć!
- Ależ nie, on wciąż jeszcze żył. Leżał tak cały we krwi w tym rozbitym szkle i nagle zauważył taką starą, zabytkową szafę. Wyciągnął rękę i chwycił się szafy, żeby wstać. Niestety szafa z całym impetem przewróciła się na niego i pogruchotała mu kości.
- Rany, jaka okropna śmierć!
- Nie, nie, utrzymał się przy życiu. Jakoś wypełzł spod szafy i doczołgał się do schodów. Tam chwycił się poręczy i próbował podnieść, ale poręcz nie wytrzymała ciężaru jego ciała i urwała się pod nim. Staszek spadł z pierwszego piętra na stół w korytarzu, a połamane kawałki poręczy powbijały mu się w ciało.
- Psiakrew, strasznie zginął!
- No co ty, to go nie zabiło. Spadł tuż obok drzwi do kuchni, czołga się do środka i próbuje podciągnąć na kuchence, ale zahaczył o duży garnek z gotującą się wodą i chlust! Człowieku, cały wrzątek wylądował na nim i poparzył mu ciało.
- Cholera, przerażająca taka śmierć!
- Ależ nie, wciąż jeszcze oddychał. Mało tego, w pewnym momencie zauważył telefon. Próbował dosięgnąć słuchawki, żeby wezwać pomoc, ale zamiast tego wetknął palce do gniazdka elektrycznego. Żebyś ty to widział, woda w połączeniu z prądem wywołała istny żywioł i Staszkiem szarpnęło napięcie rzucając jego ciałem o ścianę...
- O rany, okropnie tak umrzeć!
- Daj spokój, on wtedy jeszcze nie umarł.
- To właściwie jak on zginął?
- Zastrzeliłem go!
- Zastrzeliłeś go?
- No człowieku, przecież on by mi całą chałupę rozpieprzył.
125