Dowcipy o lekach
Lekarz przepisując choremu pacjentowi receptę kazał mu iść do jednej, konkretnej apteki mówiąc, że w innej nie znajdzie tego leku. Na recepcie było napisane:C - C, - N - W - C - M - J. - D - M - J - S - I - N - S. W aptece zdziwiona farmaceutka nie miała pojęcie co to za lek, poszła więc po szefa, który od razu wiedział o co chodzi. Po chwili kobieta spytała go co było napisane na recepcie, na co kierownik odpowiedział, że to recepta od jego znajomego lekarza, i że jej treść jest następująca: Cześć Czesiek, nie wiem co mu jest. Daj mu jakiś syrop i niech spada.
210
Dowcip #8258. Lekarz przepisując choremu pacjentowi receptę kazał mu iść do jednej w kategorii: „Śmieszny humor o lekach”.
Co to jest: małe, białe, okrągłe i pędzi?
- Tabletka przeczyszczająca.
- Tabletka przeczyszczająca.
46
Dowcip #6717. Co to jest: małe, białe, okrągłe i pędzi? w kategorii: „Śmieszne dowcipy o lekach”.
Pewien facet miał problemy ze wzwodem. Lekarz po przeprowadzeniu wszystkich badań, zaordynował mu długotrwałą kurację.
- Proszę pana, - rzekł - tu jest dwadzieścia tabletek. Ma pan brać jedną co tydzień. Po dwudziestu tygodniach, na pewno pana organ wróci do normy.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby pacjent był cierpliwy. Niestety. Pierwszego dnia doszedł do wniosku, że nie będzie tak długo czekał i zeżarł wszystkie pigułki popijając wódką. Rano już nie żył. Rodzina popłakała, pożałowała i pochowała delikwenta na miejskim cmentarzu. Po tygodniu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Marmurowy pomnik, który ufundowała ciotka, rozleciał się, a spod gruzów zaczął wyrastać penis. Był każdego dnia dłuższy i dłuższy. Odcinany odrastał i rósł jeszcze szybciej. Zebrała się rada miejska ale nikt nie mógł znaleźć sensownego rozwiązania. Aż pojawił się miejscowy grabarz, który za dziesięć butelek wina podjął się rozwiązać problem. Szybciutko walnął trzy buteleczki i na oczach zdumionych radnych rozkopał grób i przekręcił faceta twarzą do dołu. Nie, nie to jeszcze nie koniec! Minął rok. Na czterdziestej drgiej ulicy w Nowym Jorku pękł asfalt. Ze szczeliny zaczął wyrastać penis, który rósł bardzo szybko i żadne środki chemiczne ani działania polegające na obcinaniu tegoż nic nie dawały. Rada miejska z Burmistrzem na czele była bezsilna. Wyznaczono wysoką nagrodę dla tego, który zaradzi zaistniałej sytuacji. Po paru dniach do Burmistrza zgłosił się stary Turek i powiedział.
- Dam sobie z tym radę, ale chcę dostać w dzierżawę na dziewięćdziesiąt dziewięć lat teren w promieniu dwudziestu metrów od ”epicentrum”.
- Jeśli sobie poradzisz - krzykną Burmistrz - to dostaniesz to miejsce nawet na trzysta lat.
Podpisali stosowne umowy i od tego czasu na czterdziestej drugiej Ulicy w Nowym Jorku sprzedają najlepszy turecki kebab na świecie.
- Proszę pana, - rzekł - tu jest dwadzieścia tabletek. Ma pan brać jedną co tydzień. Po dwudziestu tygodniach, na pewno pana organ wróci do normy.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby pacjent był cierpliwy. Niestety. Pierwszego dnia doszedł do wniosku, że nie będzie tak długo czekał i zeżarł wszystkie pigułki popijając wódką. Rano już nie żył. Rodzina popłakała, pożałowała i pochowała delikwenta na miejskim cmentarzu. Po tygodniu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Marmurowy pomnik, który ufundowała ciotka, rozleciał się, a spod gruzów zaczął wyrastać penis. Był każdego dnia dłuższy i dłuższy. Odcinany odrastał i rósł jeszcze szybciej. Zebrała się rada miejska ale nikt nie mógł znaleźć sensownego rozwiązania. Aż pojawił się miejscowy grabarz, który za dziesięć butelek wina podjął się rozwiązać problem. Szybciutko walnął trzy buteleczki i na oczach zdumionych radnych rozkopał grób i przekręcił faceta twarzą do dołu. Nie, nie to jeszcze nie koniec! Minął rok. Na czterdziestej drgiej ulicy w Nowym Jorku pękł asfalt. Ze szczeliny zaczął wyrastać penis, który rósł bardzo szybko i żadne środki chemiczne ani działania polegające na obcinaniu tegoż nic nie dawały. Rada miejska z Burmistrzem na czele była bezsilna. Wyznaczono wysoką nagrodę dla tego, który zaradzi zaistniałej sytuacji. Po paru dniach do Burmistrza zgłosił się stary Turek i powiedział.
- Dam sobie z tym radę, ale chcę dostać w dzierżawę na dziewięćdziesiąt dziewięć lat teren w promieniu dwudziestu metrów od ”epicentrum”.
- Jeśli sobie poradzisz - krzykną Burmistrz - to dostaniesz to miejsce nawet na trzysta lat.
Podpisali stosowne umowy i od tego czasu na czterdziestej drugiej Ulicy w Nowym Jorku sprzedają najlepszy turecki kebab na świecie.
1132
Dowcip #30488. Pewien facet miał problemy ze wzwodem. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o lekach”.
Przychodzi baba do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, mój chłop już mnie nie chce. Co robić?
Doktor wyjął z szafki butelkę lekarstwa i powiedział:
- Proszę do dzisiejszego obiadu dolać parę kropel tego specyfiku, a mąż na pewno nabierze ochoty.
Baba wzięła lekarstwo, ale pomyślała, że zaledwie kilka kropel może nie zadziałać. Wlała więc całą butelkę, podała mężowi obiad i czeka na efekty. Po kilku chwilach słyszy wołanie z pokoju:
- Zośka, Zośka! Patrz, pierogi się pieprzą!
- Panie doktorze, mój chłop już mnie nie chce. Co robić?
Doktor wyjął z szafki butelkę lekarstwa i powiedział:
- Proszę do dzisiejszego obiadu dolać parę kropel tego specyfiku, a mąż na pewno nabierze ochoty.
Baba wzięła lekarstwo, ale pomyślała, że zaledwie kilka kropel może nie zadziałać. Wlała więc całą butelkę, podała mężowi obiad i czeka na efekty. Po kilku chwilach słyszy wołanie z pokoju:
- Zośka, Zośka! Patrz, pierogi się pieprzą!
517
Dowcip #17345. Przychodzi baba do lekarza i mówi w kategorii: „Dowcipy o lekach”.
- Panie doktorze, mam tik nerwowy, oko mi mruga.
- To pan pójdzie do psychiatry, ja jestem ogólny ...
- No tak, ale jestem przeziębiony i co w aptece poproszę o aspirynę, to prezerwatywy dostaje ...
- To pan pójdzie do psychiatry, ja jestem ogólny ...
- No tak, ale jestem przeziębiony i co w aptece poproszę o aspirynę, to prezerwatywy dostaje ...
512
Dowcip #23208. - Panie doktorze, mam tik nerwowy, oko mi mruga. w kategorii: „Śmieszne dowcipy o lekach”.
Blondynka jedzie na Mazury ale ma chorobę lokomocyjną i zapomniała zażyć tabletki. Jadą, jadą, blondynka się dobrze czuje. Gdy dojechali blondynka przypomniała sobie o tabletkach i poszła do apteki i mówi:
- Poproszę Lokomotiv bo jadę na Mazury.
- Poproszę Lokomotiv bo jadę na Mazury.
107
Dowcip #25328. Blondynka jedzie na Mazury ale ma chorobę lokomocyjną i zapomniała w kategorii: „Śmieszne kawały o lekach”.
Przychodzi facet do lekarza i mówi:
- Panie doktorze mam czterdzieści lat i nie mogę już uprawiać seksu, a chciałbym mieć drugie dziecko, niech mi pan pomoże.
Lekarz przepisał lekarstwo. Facet wrócił do domu i wysłał syna, Jasia, do apteki, aptekarka podając lekarstwo mówi:
- Powiedz tatusiowi żeby brał po jednej tabletce przez tydzień.
Jasio zanim przyszedł do domu to jeszcze pokopał w piłkę z kolegami i zapomniał o dawkowaniu, daje lekarstwo tacie i mówi:
- Pani aptekarka powiedziała żebyś zażył siedem tabletek w jeden dzień.
Po dwóch godzinach Jasiu jest u lekarza blady, zmizerowany. Lekarz pyta:
- Co się stało?
A Jasiu na to:
- Panie doktorze ratuj, matka w ciąży, babka w ciąży, mnie już dupa boli, a stary na dachu koty bzyka.
- Panie doktorze mam czterdzieści lat i nie mogę już uprawiać seksu, a chciałbym mieć drugie dziecko, niech mi pan pomoże.
Lekarz przepisał lekarstwo. Facet wrócił do domu i wysłał syna, Jasia, do apteki, aptekarka podając lekarstwo mówi:
- Powiedz tatusiowi żeby brał po jednej tabletce przez tydzień.
Jasio zanim przyszedł do domu to jeszcze pokopał w piłkę z kolegami i zapomniał o dawkowaniu, daje lekarstwo tacie i mówi:
- Pani aptekarka powiedziała żebyś zażył siedem tabletek w jeden dzień.
Po dwóch godzinach Jasiu jest u lekarza blady, zmizerowany. Lekarz pyta:
- Co się stało?
A Jasiu na to:
- Panie doktorze ratuj, matka w ciąży, babka w ciąży, mnie już dupa boli, a stary na dachu koty bzyka.
110
Dowcip #22856. Przychodzi facet do lekarza i mówi w kategorii: „Śmieszne żarty o lekach”.
Poszedł facet do lekarza po jakieś leki bo czuł, że go zaczyna jakaś grypa łapać. Lekarz go obejrzał, osłuchał i zaczyna przepisywać receptę. Facet się pyta czy te tabletki co mu przepisuje będą skuteczne, ale lekarz mówi, że najskuteczniejsze to będą czopki. Gościu się trochę zmartwił na myśl o wkładaniu czegokolwiek w tyłek, no ale co zrobić.
Lekarz zauważył, że facet nie jest zadowolony, zaproponował, że pierwszą dawkę mu sam zaaplikuje bo ma już doświadczenie i, że facet niczego nie poczuje.
No to facet się wypiął, opuścił spodnie i trochę zdenerwowany czeka. Nagle coś delikatnie chlupnęło.
- No i już po strachu, nawet pan pewnie nic nie poczuł.
Gość uradowany, że wszystko tak gładko poszło, wrócił do domu. Wieczorem poprosił żonę żeby też tak delikatnie załatwiła sprawę. Wypięty, spodnie na kostkach. Żona położyła jedną dłoń na ramieniu i ciśnie.
Facet nagle na cały głos:
- O cholera!
Żona wystraszona co się stało, pyta czy go zabolało.
A facet na to:
- Właśnie sobie przypomniałem, że ten lekarz położył obie ręce na moich ramionach!
Lekarz zauważył, że facet nie jest zadowolony, zaproponował, że pierwszą dawkę mu sam zaaplikuje bo ma już doświadczenie i, że facet niczego nie poczuje.
No to facet się wypiął, opuścił spodnie i trochę zdenerwowany czeka. Nagle coś delikatnie chlupnęło.
- No i już po strachu, nawet pan pewnie nic nie poczuł.
Gość uradowany, że wszystko tak gładko poszło, wrócił do domu. Wieczorem poprosił żonę żeby też tak delikatnie załatwiła sprawę. Wypięty, spodnie na kostkach. Żona położyła jedną dłoń na ramieniu i ciśnie.
Facet nagle na cały głos:
- O cholera!
Żona wystraszona co się stało, pyta czy go zabolało.
A facet na to:
- Właśnie sobie przypomniałem, że ten lekarz położył obie ręce na moich ramionach!
16
Dowcip #24130. Poszedł facet do lekarza po jakieś leki bo czuł w kategorii: „Śmieszne kawały o lekach”.
Na zamku króla żył pewien dworzanin. Od lat ogarnięty był obsesją popieszczenia języczkiem ślicznych piersi Królowej. Tylko świadomość kary śmierci połączonej z kastrowaniem powstrzymywała go przed zaspokojeniem swoich żądz. Pewnego razu dworzanin zdradził swoje rozterki nadwornemu medykowi. Medyk zaproponował pewne wyjście z sytuacji, więc panowie zawarli dżentelmeński układ. Medyk miał użyć swoich wpływów oraz magicznych ziół, aby umożliwić spełnienie marzeń dworzanina, za co ten zobowiązał się zapłacić tysiąc dukatów w złocie. Następnego dnia, medyk jak zwykle przygotował leczniczą kąpiel dla Królowej. Korzystając z chwili królewskiej nieuwagi, wsypał do staniczka szczyptę białego proszku wywołującego uporczywe swędzenie. Kiedy tylko Królowa się ubrała, proszek natychmiast zaczął działać. Nie pomagały żadne maści, swędzenie wciąż narastało na sile. Doszło nawet do obrazy kilku posłów obcych mocarstw. Nieprzystojne drapanie się po biuście odbierało Królowej cały majestat. Król w końcu posłał po medyka. Medyk rzecz obadał dokładnie, a jakże, po czym stwierdził, że tylko specjalny enzym występujący w ślinie, dozowany przez cztery godziny, może wyleczyć uczulenie. Na zamku jest pewien dworzanin, a testy wykazały, że jego ślina może być całkiem dobrym lekarstwem. Król natychmiast posłał po dworzanina ... Zobowiązany kontraktem medyk, dał dworzaninowi garść antidotum, które ten szybko włożył do ust i udał się do apartamentów Królowej. Przez bite cztery godziny dworzanin używał sobie za wszystkie lata. Kiedy czas minął, dworzanin był kompletnie wyczerpany, a także wyleczony ze swojej obsesji. Następnego dnia medyk spotkawszy dworzanina na zamkowym dziedzińcu, zgodnie z umową zażądał tysiąca złotych dukatów. Zaspokojony już dworzanin zaczął się wykręcać od zapłaty, wymawiając się niewielkim wysiłkiem ze strony medyka. Mocno zniesmaczony medyk udał się do swojej komnaty, gdzie przygotował następną porcję swędzącego proszku. Rankiem medyk udał się do apartamentów Króla, gdzie wsypał proszek w świeżo wyprane królewskie gacie.
W południe ... Król posłał po dworzanina ...
W południe ... Król posłał po dworzanina ...
424
Dowcip #24662. Na zamku króla żył pewien dworzanin. w kategorii: „Żarty o lekach”.
Nowakowi mocno dokuczał ból brzucha i nic niestety nie pomagało. Wreszcie żona zasugerowała żeby wziął tabletki, które przepisał jej jakiś czas temu lekarz. Po tych tabletkach jej ból brzucha ustał. Mąż niechętnie bo niechętnie ale zgodził się. Ból brzucha minął jak ręką odjął, ale po chwili za uszami wyskoczyły mu dwa guzy i zaczęły mocno uwierać. Poleciał więc zaniepokojony do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, wyskoczyło mi coś takiego, co to jest?
- Hmm już oglądam.
Lekarzyna obejrzał i zapytał:
- A czy brał pan ostatnio jakieś leki?
- Tak te... - wręczył lekarzowi tabletki żony.
Doktor obejrzał, zaczerwienił się na twarzy i krzyknął:
- Idioto, przepisałem te leki pańskiej żonie na opadającą macicę, jak jesteś taki cwany, to weź mi powiedz jakim sposobem teraz ściągnę pańskie jądra na dół?
- Panie doktorze, wyskoczyło mi coś takiego, co to jest?
- Hmm już oglądam.
Lekarzyna obejrzał i zapytał:
- A czy brał pan ostatnio jakieś leki?
- Tak te... - wręczył lekarzowi tabletki żony.
Doktor obejrzał, zaczerwienił się na twarzy i krzyknął:
- Idioto, przepisałem te leki pańskiej żonie na opadającą macicę, jak jesteś taki cwany, to weź mi powiedz jakim sposobem teraz ściągnę pańskie jądra na dół?
211