Dowcipy o Polakach
Pewnego dnia święty Piotr przyszedł na inspekcję do piekła. W ogromnej hali ujrzał szeregi wielkich kotłów, przy których stały diabły i widłami wpychały do środka próbujące się wydostać potępione dusze. I nagle ujrzał kocioł nie pilnowany przez żadnego demona.
- Jeszcze pusty? - spytał Lucyfera.
- Nie. - odparł książę piekieł. - To kocioł przeznaczony dla Polaków. Oni są swymi najlepszymi strażnikami. Gdy któremuś uda się choć nosa wychylić, inni ściągają go w dół.
- Jeszcze pusty? - spytał Lucyfera.
- Nie. - odparł książę piekieł. - To kocioł przeznaczony dla Polaków. Oni są swymi najlepszymi strażnikami. Gdy któremuś uda się choć nosa wychylić, inni ściągają go w dół.
03
Dowcip #15248. Pewnego dnia święty Piotr przyszedł na inspekcję do piekła. w kategorii: „Kawały o Polakach”.
Znajomy swego czasu był na kontrakcie w Libii. Były to czasy, w których jeździło tam wielu Polaków, a po stolicy tego pięknego kraju biegał mały Murzynek - pucybucik. Chłopczyk bezbłędnie rozpoznawał w tłumie Polaka, podbiegał do niego ze swoimi szczoteczkami i z szerokim uśmiechem pytał:
- Ciścić ci śpiel*alać?
- Ciścić ci śpiel*alać?
08
Dowcip #15434. Znajomy swego czasu był na kontrakcie w Libii. w kategorii: „Kawały o Polakach”.
Amerykanie postanowili wysłać eksperymentalna ekspedycje w kosmos. Aby zrobić coś nowego, miała ona trwać pięć lat. Urządzili ogólnonarodowy casting. Po długich poszukiwaniach i testach zakwalifikowali Johnego. Mówią mu:
- Johny, pięć lat to szmat czasu, co chcesz zabrać żebyś się nie nudził?
A Johny, jak to Amerykanin, lubił tego, no wiecie, pociupciać. Wiec zapakowali mu pól rakiety takich super amerykańskich ”girls” i posłali go w kosmos. Ruski wywiad się dowiedział. Rosjanie gorsi być nie mogli. Wybrali ”na ochotnika” Wanie.
- Wania słuchaj, lecisz w kosmos na pięć lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Jak na typowego Rosjanina Wania lubił wypić, wiec zapakowali mu pol rakiety przedniego ruskiego samogonu i posłali go w kosmos. Polacy też się jakoś o tym dowiedzieli. Wiadomo - my naród zadziorny - gorsi być nie możemy. Zrobiliśmy ściepę narodowa na rakietę, bo dziura w budżecie. W przeciągu miesięcy zbudowaliśmy taką super rakietę całą z żelaza.
- Heniek słuchaj, lecisz w kosmos na pięć lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Nasz kosmonauta nie był taki wymagający jak jego poprzednicy i lubił sobie po prostu zapalić. Zapakowali mu pol rakiety przednich polskich czerwonych Marsów i wystrzelili go w kosmos.
Mija rok pierwszy, drugi, trzeci, czwarty i piaty Ląduje rakieta amerykańska. Show z transmisją na cały świat. Masa dziennikarzy, turyści, orkiestry, transmisja na cały świat. Otwiera się luk w lądowniku.
Wypada Johny z obłędem w oczach i krzyczy:
- I can’t, I can’t, nie mogę patrzeć, myśleć, a robić to już w ogóle, impotentem psychicznym zostałem.
Ubrali go w kaftan i zawieźli na leczenie do zakładu niezmełtego. Trochę później ląduję rakieta rosyjska. Show trochę skromniejsze. Otwiera się właz lądownika, wypada z niego Wania cały zarzygany:
- Niemagu, niemagu, ani pracienta, ani pracienta.
No i zabrali go na odwyk.
Ląduje rakieta polska. Show skromne bo dziura w budżecie nie załatana, ale TV i tak są z całego świata. Po przykrych doświadczeniach poprzednich pilotów wszyscy z niecierpliwością czekają co się zdarzy.
W drzwiach staje Heniu, wszystkie kamery zbliżenie na niego i ... Wygląda całkiem normalnie, tylko bardzo czerwony na twarzy, Jego pierwsze słowa:
- Zapałki do cholery!
- Johny, pięć lat to szmat czasu, co chcesz zabrać żebyś się nie nudził?
A Johny, jak to Amerykanin, lubił tego, no wiecie, pociupciać. Wiec zapakowali mu pól rakiety takich super amerykańskich ”girls” i posłali go w kosmos. Ruski wywiad się dowiedział. Rosjanie gorsi być nie mogli. Wybrali ”na ochotnika” Wanie.
- Wania słuchaj, lecisz w kosmos na pięć lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Jak na typowego Rosjanina Wania lubił wypić, wiec zapakowali mu pol rakiety przedniego ruskiego samogonu i posłali go w kosmos. Polacy też się jakoś o tym dowiedzieli. Wiadomo - my naród zadziorny - gorsi być nie możemy. Zrobiliśmy ściepę narodowa na rakietę, bo dziura w budżecie. W przeciągu miesięcy zbudowaliśmy taką super rakietę całą z żelaza.
- Heniek słuchaj, lecisz w kosmos na pięć lat, to szmat czasu, weź coś ze sobą żebyś się nie nudził.
Nasz kosmonauta nie był taki wymagający jak jego poprzednicy i lubił sobie po prostu zapalić. Zapakowali mu pol rakiety przednich polskich czerwonych Marsów i wystrzelili go w kosmos.
Mija rok pierwszy, drugi, trzeci, czwarty i piaty Ląduje rakieta amerykańska. Show z transmisją na cały świat. Masa dziennikarzy, turyści, orkiestry, transmisja na cały świat. Otwiera się luk w lądowniku.
Wypada Johny z obłędem w oczach i krzyczy:
- I can’t, I can’t, nie mogę patrzeć, myśleć, a robić to już w ogóle, impotentem psychicznym zostałem.
Ubrali go w kaftan i zawieźli na leczenie do zakładu niezmełtego. Trochę później ląduję rakieta rosyjska. Show trochę skromniejsze. Otwiera się właz lądownika, wypada z niego Wania cały zarzygany:
- Niemagu, niemagu, ani pracienta, ani pracienta.
No i zabrali go na odwyk.
Ląduje rakieta polska. Show skromne bo dziura w budżecie nie załatana, ale TV i tak są z całego świata. Po przykrych doświadczeniach poprzednich pilotów wszyscy z niecierpliwością czekają co się zdarzy.
W drzwiach staje Heniu, wszystkie kamery zbliżenie na niego i ... Wygląda całkiem normalnie, tylko bardzo czerwony na twarzy, Jego pierwsze słowa:
- Zapałki do cholery!
06
Dowcip #15500. Amerykanie postanowili wysłać eksperymentalna ekspedycje w kosmos. w kategorii: „Śmieszne żarty o Polakach”.
Amerykański statek kosmiczny doleciał na Marsa. Szykują się do wyjścia na zewnątrz, nagle podbiegły dwa zielone ludziki i zaspawały drzwi rakiety. Amerykanie próbują wyjść. Mija dziesięć minut, trzydzieści minut... Po godzinie udało się. Wychodzą z rakiety i widzą sporą grupę Marsjan.
- Czemu zaspawaliście nam drzwi?
- Zawsze tak robimy nowym, ale to chyba nie problem? Niedawno byli tu Polacy. Zaspawaliśmy im drzwi, a oni już po pięciu minutach byli na zewnątrz. I prezenty nam przywieźli!
- Prezenty, Polacy? Jakie prezenty? - dziwią się Amerykanie.
Jeden z Marsjanin odpowiada:
- A, nie wiem. Jakiś wpi*rdol, ale wszyscy dostali!
- Czemu zaspawaliście nam drzwi?
- Zawsze tak robimy nowym, ale to chyba nie problem? Niedawno byli tu Polacy. Zaspawaliśmy im drzwi, a oni już po pięciu minutach byli na zewnątrz. I prezenty nam przywieźli!
- Prezenty, Polacy? Jakie prezenty? - dziwią się Amerykanie.
Jeden z Marsjanin odpowiada:
- A, nie wiem. Jakiś wpi*rdol, ale wszyscy dostali!
311
Dowcip #7402. Amerykański statek kosmiczny doleciał na Marsa. w kategorii: „Humor o Polakach”.
Polak, Ruski i Francuz lecą samolotem. Awaria, trzeba skakać. Są tylko dwa spadochrony. Polak łapie spadochron - Ruskiemu na plecy, poszedł. Następny Francuzowi na plecy... Dżentelmen Francuz próbuje zwrócić spadochron Polakowi w rewanżu za rok trzydziesty dziewiąty. Polak na to:
- Nie bądź frajer. Ruskiego wysadziłem z gaśnicą.
- Nie bądź frajer. Ruskiego wysadziłem z gaśnicą.
410
Dowcip #8454. Polak, Ruski i Francuz lecą samolotem. Awaria, trzeba skakać. w kategorii: „Humor o Polakach”.
Anglik, Francuz i Polak łowią razem ryby. Złowili złotą rybkę, która obiecała spełnić ich życzenia, jeżeli ją wypuszczą. Anglik zażyczył sobie stary zamek, w którym straszy, pole golfowe i do towarzystwa królową. Franuz zażyczył sobie najpiękniejszą kobietę na świecie i najlepszy koniak. A Polak mówi tak:
- Złota rybko, mam sąsiada, który ma kurę i ta kura znosi mu złote jajka. Ja bym chciał, żeby ta kura mu zdechła.
- Złota rybko, mam sąsiada, który ma kurę i ta kura znosi mu złote jajka. Ja bym chciał, żeby ta kura mu zdechła.
811
Dowcip #8845. Anglik, Francuz i Polak łowią razem ryby. w kategorii: „Śmieszny humor o Polakach”.
W jednym domu mieszkały trzy myszy: francuska, rosyjska i polska. Po zapadnięciu zmroku, kiedy wszyscy poszli już spać, z dziury wybiega mysz francuska. Po cichu wdrapuje się na stół, rozgląda czy ktoś nie idzie, nalewa sobie winka i wraca do dziury. Potem wybiega mysz rosyjska, wdrapuje się na stół i nalewa sobie setę. Rozgląda się, czy nie ma kota i wraca do dziury. W końcu wychodzi mysz polska. Wchodzi leniwie na stół i nalewa sobie setę. Patrzy - nikogo nie ma. Nalewa sobie drugą setę. Nadal nikogo nie ma. No to nalewa sobie trzecią setę.
- Nie ma kota? - myśli sobie mysz - No to poczekamy!
- Nie ma kota? - myśli sobie mysz - No to poczekamy!
310
Dowcip #9587. W jednym domu mieszkały trzy myszy: francuska, rosyjska i polska. w kategorii: „Śmieszny humor o Polakach”.
Murzyn, Szkot, Anglik i Polak jadą pociągiem. W pewnym momencie murzyn wyjmuje cygaro. Najlepsze, prosto z Kuby, warte kupę szmalu. Podpala je, bierze jednego macha i wyrzuca przez okno.
- Co robisz? - dziwą się pozostali.
- Jestem Kubańczykiem, w moim kraju jest mnóstwo takich cygar, mogę sobie pozwolić na to.
Mija trochę czasu. Szkot wyjmuje butelkę pięćdziesięcioletniej szkockiej Whisky, cudowny kolor i aromat, oczywiście cena również odpowiednia. Nalewa sobie pół szklaneczki i również wyrzuca resztę przez okno. Wszyscy oczywiście zdziwieni, Szkot odpowiada:
- W moim kraju takiej whisky pod dostatkiem, gdzie się człowiek nie odwróci tam mnóstwo takich butelek.
Ponownie mija trochę czasu. Wstaje anglik i wyrzuca Polaka przez okno.
- Co robisz? - dziwą się pozostali.
- Jestem Kubańczykiem, w moim kraju jest mnóstwo takich cygar, mogę sobie pozwolić na to.
Mija trochę czasu. Szkot wyjmuje butelkę pięćdziesięcioletniej szkockiej Whisky, cudowny kolor i aromat, oczywiście cena również odpowiednia. Nalewa sobie pół szklaneczki i również wyrzuca resztę przez okno. Wszyscy oczywiście zdziwieni, Szkot odpowiada:
- W moim kraju takiej whisky pod dostatkiem, gdzie się człowiek nie odwróci tam mnóstwo takich butelek.
Ponownie mija trochę czasu. Wstaje anglik i wyrzuca Polaka przez okno.
46
Dowcip #10337. Murzyn, Szkot, Anglik i Polak jadą pociągiem. w kategorii: „Kawały o Polakach”.
Polski minister udał się w oficjalną podróż do Francji. Jednym z punktów wizyty była kolacja u francuskiego odpowiednika. Widząc jego wspaniałą willę, z obrazami wielkich mistrzów na ścianach, pyta się, jak on zapewnia sobie taki poziom życia ze skromnej pensji urzędnika republiki. Francuz zaprasza go do okna:
- Widzi pan tę autostradę?
- Tak.
- Ona kosztowała dwadzieścia miliardów franków, firma wypisała fakturę na dwadzieścia pięć, a różnicę przekazała mi. Dwa lata później minister francuski udaje się do Polski i odwiedza swojego polskiego odpowiednika. Kiedy podjeżdża pod domostwo ministra, jego oczom ukazuje się najpiękniejszy pałac jaki widział w życiu. Pyta od razu:
- Nie rozumiem, dwa lata temu stwierdził pan, że prowadzę książęce życie, ale w porównaniu do pana ...
Polski minister podchodzi do okna:
- Widzi pan tam autostradę?
- Nie.
- No właśnie.
- Widzi pan tę autostradę?
- Tak.
- Ona kosztowała dwadzieścia miliardów franków, firma wypisała fakturę na dwadzieścia pięć, a różnicę przekazała mi. Dwa lata później minister francuski udaje się do Polski i odwiedza swojego polskiego odpowiednika. Kiedy podjeżdża pod domostwo ministra, jego oczom ukazuje się najpiękniejszy pałac jaki widział w życiu. Pyta od razu:
- Nie rozumiem, dwa lata temu stwierdził pan, że prowadzę książęce życie, ale w porównaniu do pana ...
Polski minister podchodzi do okna:
- Widzi pan tam autostradę?
- Nie.
- No właśnie.
37
Dowcip #10346. Polski minister udał się w oficjalną podróż do Francji. w kategorii: „Śmieszne kawały o Polakach”.
Lądują Amerykanie na księżycu. Są pewni, że są pierwszymi żywymi istotami na księżycu. Przechadzają się po nim. Aż tu nagle widzą, a za górką kryje się jakiś człowiek. Pytają jego:
- Kto ty jesteś i skąd się tu znalazłeś?
- Jestem Rosjanin, i dostałem się tutaj bo mamy o wiele lepszą technikę od was.
Idą Amerykanie dalej. Widzą kolejnego człowieka i zadają mu to samo pytanie.
- Jestem Chińczykiem. Ponieważ jest nas najwięcej na świecie, to weszliśmy jeden na drugiego, a ja byłem na samej górze i tak oto się tutaj dostałem.
Idą dalej i spotykają Polaka i zadają mu te same pytania.
On trzymając się za głowę:
- Kurna gdzie ja jestem? Byłem wczoraj na imprezie u Heńka i nic nie pamiętam.
- Kto ty jesteś i skąd się tu znalazłeś?
- Jestem Rosjanin, i dostałem się tutaj bo mamy o wiele lepszą technikę od was.
Idą Amerykanie dalej. Widzą kolejnego człowieka i zadają mu to samo pytanie.
- Jestem Chińczykiem. Ponieważ jest nas najwięcej na świecie, to weszliśmy jeden na drugiego, a ja byłem na samej górze i tak oto się tutaj dostałem.
Idą dalej i spotykają Polaka i zadają mu te same pytania.
On trzymając się za głowę:
- Kurna gdzie ja jestem? Byłem wczoraj na imprezie u Heńka i nic nie pamiętam.
310