
Dowcipy o Amerykanach
Co robią emeryci z różnych krajów w wolnym czasie?
- Amerykanin:
Bierze butelkę whisky i czas spędza na łowieniu ryb.
- Francuz:
Bierze butelkę szampana i czas spędza na imprezie podrywając kobietki.
- Polak:
Bierze butelkę moczu i czas spędza w przychodni w kolejce.
- Amerykanin:
Bierze butelkę whisky i czas spędza na łowieniu ryb.
- Francuz:
Bierze butelkę szampana i czas spędza na imprezie podrywając kobietki.
- Polak:
Bierze butelkę moczu i czas spędza w przychodni w kolejce.
319
Dowcip #4872. Co robią emeryci z różnych krajów w wolnym czasie? w kategorii: „Śmieszne dowcipy o Amerykanach”.
Po co Amerykanie ściągnęli Polaków do Iraku?
- Żeby kradli Irakijczykom koła od czołgów.
- Żeby kradli Irakijczykom koła od czołgów.
316
Dowcip #1768. Po co Amerykanie ściągnęli Polaków do Iraku? w kategorii: „Dowcipy o Amerykanach”.

Kanibale złapali 3 białych turystów: Ruskiego, Amerykanina i Polaka.
Odbywa się rada plemienna, z którego co zrobią (tj. w jaki sposób go
skonsumują).
Rusek - najgłośniej protestował, ze on jako obywatel CCCP itd wiec długo nie myśląc przeznaczyli go na zupę.
Amerykaniec:
- Jestem obywatelem USA, muszę porozumieć się z konsulatem!
- Upiec go!
Polak:
długa cisza ...
- A ty skąd jesteś? - zapytał się wódz.
- Z Polski.
- Polska! Tam studiuje mój syn! Bądź moim gościem bracie. Co będziesz jadł? Zupę czy mięso?
Odbywa się rada plemienna, z którego co zrobią (tj. w jaki sposób go
skonsumują).
Rusek - najgłośniej protestował, ze on jako obywatel CCCP itd wiec długo nie myśląc przeznaczyli go na zupę.
Amerykaniec:
- Jestem obywatelem USA, muszę porozumieć się z konsulatem!
- Upiec go!
Polak:
długa cisza ...
- A ty skąd jesteś? - zapytał się wódz.
- Z Polski.
- Polska! Tam studiuje mój syn! Bądź moim gościem bracie. Co będziesz jadł? Zupę czy mięso?
56174
Dowcip #64. Kanibale złapali 3 białych turystów: Ruskiego, Amerykanina i Polaka. w kategorii: „Śmieszne żarty o Amerykanach”.
Amerykanin, Niemiec i Polak podróżują przez Amazonkę i zostają schwytani przez tubylców. Przywódca plemienia mówi do Niemca:
- Co chcesz na swoje plecy podczas biczowania?
- Oliwę. - odpowiedział Niemiec.
Więc tubylcy posmarowali mu plecy oliwą i potężny tubylec uderzył go dziesięć razy. Po wszystkim na plecach Niemca pojawiły się ogromne pręgi.
Następnie kolej przyszła na Polaka.
- Co chcesz na swoje plecy podczas biczowania?
- Nic. - odpowiedział.
I przyjął dziesięć ciosów bez mrugnięcia okiem. I wreszcie przyszła kolej na Amerykanina.
- Co chcesz na swoje plecy podczas biczowania? - zwrócił się do niego tubylec.
- Polaka. - odpowiedział Amerykanin.
- Co chcesz na swoje plecy podczas biczowania?
- Oliwę. - odpowiedział Niemiec.
Więc tubylcy posmarowali mu plecy oliwą i potężny tubylec uderzył go dziesięć razy. Po wszystkim na plecach Niemca pojawiły się ogromne pręgi.
Następnie kolej przyszła na Polaka.
- Co chcesz na swoje plecy podczas biczowania?
- Nic. - odpowiedział.
I przyjął dziesięć ciosów bez mrugnięcia okiem. I wreszcie przyszła kolej na Amerykanina.
- Co chcesz na swoje plecy podczas biczowania? - zwrócił się do niego tubylec.
- Polaka. - odpowiedział Amerykanin.
3716
Dowcip #27129. Amerykanin w kategorii: „Śmieszny humor o Amerykanach”.

Rozmawiają ze sobą Niemiec, Amerykanin i Polak, o prezentach z okazji rocznic ślubu dla swoich żon. Niemiec mówi:
- Ja swojej kupiłem BMW i Mercedesa.
Pozostali patrzą na niego pytająco na co on odpowiada.
- No jak nie będzie chciała jeździć BMW to sobie pojeździ Mercedesem.
Na to odzywa się Amerykanin:
- Ja swojej kupiłem helikopter i mały odrzutowiec.
Pozostali patrzą na niego pytająco na co on odpowiada:
- No wiecie, jak nie będzie chciała sobie polatać helikopterem to sobie polata odrzutowcem.
Wreszcie odzywa się Polak:
- Ja swojej kupiłem kapcie i wibrator.
Pozostali wyraźnie zdezorientowani na co Polak odpowiada:
- No jak nie będzie chciała chodzić w kapciach to niech się pieprzy!
- Ja swojej kupiłem BMW i Mercedesa.
Pozostali patrzą na niego pytająco na co on odpowiada.
- No jak nie będzie chciała jeździć BMW to sobie pojeździ Mercedesem.
Na to odzywa się Amerykanin:
- Ja swojej kupiłem helikopter i mały odrzutowiec.
Pozostali patrzą na niego pytająco na co on odpowiada:
- No wiecie, jak nie będzie chciała sobie polatać helikopterem to sobie polata odrzutowcem.
Wreszcie odzywa się Polak:
- Ja swojej kupiłem kapcie i wibrator.
Pozostali wyraźnie zdezorientowani na co Polak odpowiada:
- No jak nie będzie chciała chodzić w kapciach to niech się pieprzy!
631
Dowcip #16244. Rozmawiają ze sobą Niemiec, Amerykanin i Polak w kategorii: „Humor o Amerykanach”.
Armia amerykańska postanowiła zmniejszyć liczbę etatów oficerskich. Żeby wyjść z twarzą i zachęcić oficerów do rezygnowania z wojaczki przyjęła zasadę naliczenia odpraw: każdy oficer podaje jak należy zmierzyć jego ciało, a daną długość mnoży się razy tysiąc. Uzyskana wielkość to wysokość odprawy. Przed komisją staje major Brown. Każe zmierzyć się od dużego palca u nogi do czubka głowy. Wychodzi z tego sto osiemdziesiąt cm. Brown odchodzi ze stoma osiemdziesięcioma tysiącami dolarów. Kolejny wchodzi pułkownik Johnes. Ten jest przebiegły: staje na palcach podnosi do góry ramiona i tak każe się zmierzyć. Wychodzi z dwustoma pięćdziesięcioma tysiącami dolarów. Przychodzi kolej na generała Colta.
- Panie generale, jak Pana generała wymierzyć? - pyta szef komisji.
- Zmierzcie mnie synu od czubka ptaka do jaj. - decyduje Colt.
- Panie generale, z całym szacunkiem dla Pana decyzji, ale to nie będzie duża odprawa. - krztusi się szef komisji.
- Zmierzcie mnie tak jak mówię. - nalega generał.
- Panie generale nie wątpię w siłę Pana lędźwi, ale to nie jest dobry pomysł. - poci się szef komisji.
- Mierzcie jak mówię! To rozkaz! - wrzeszczy generał.
Szef komisji poddaje się. Generał Colt obciąga portki. Szef komisji przykłada linijkę.
- Panie generale, ale gdzie są Pana jaja?
- W Wietnamie synu!
- Panie generale, jak Pana generała wymierzyć? - pyta szef komisji.
- Zmierzcie mnie synu od czubka ptaka do jaj. - decyduje Colt.
- Panie generale, z całym szacunkiem dla Pana decyzji, ale to nie będzie duża odprawa. - krztusi się szef komisji.
- Zmierzcie mnie tak jak mówię. - nalega generał.
- Panie generale nie wątpię w siłę Pana lędźwi, ale to nie jest dobry pomysł. - poci się szef komisji.
- Mierzcie jak mówię! To rozkaz! - wrzeszczy generał.
Szef komisji poddaje się. Generał Colt obciąga portki. Szef komisji przykłada linijkę.
- Panie generale, ale gdzie są Pana jaja?
- W Wietnamie synu!
127
Dowcip #27131. Armia amerykańska postanowiła zmniejszyć liczbę etatów oficerskich. w kategorii: „Śmieszne żarty o Amerykanach”.

W dawnych, breżniewowskich czasach spotkał się jakimś cudem Rosjanin i Amerykanin. Po obaleniu dwóch flaszek zaczęli polityczne dysputy na temat swobód obywatelskich:
- Kiedyś, żeby zaprotestować przeciwko polityce mojego rządu - mówi Amerykanin - nasikałem na ogrodzenie Białego Domu.
- A ja gdy chciałem pokazać co myślę o ekonomicznych posunięciach KPZR - chwali się Rosjanin - to w czasie pochodu pierwszomajowego nasrałem obok trybuny głównej na Placu Czerwonym.
Po trzeciej flaszce zebrało jednak chłopaków na szczerość:
- Wiesz żeby powiedzieć prawdę - tłumaczy się lekko zawstydzony Amerykanin - to trochę się jednak bałem tak demonstracyjnie sikać i zrobiłem to ciemną nocą, jak nikogo w pobliżu nie było.
Rosjanin machnął ręką i odpowiedział:
- A ja tak po prawdzie przyznam się, że chociaż zrobiłem kupę w ciągu dnia i w czasie kiedy przed trybuną maszerowały tysiące ludzi, to tak się bałem, że wcale spodni nie zdejmowałem.
- Kiedyś, żeby zaprotestować przeciwko polityce mojego rządu - mówi Amerykanin - nasikałem na ogrodzenie Białego Domu.
- A ja gdy chciałem pokazać co myślę o ekonomicznych posunięciach KPZR - chwali się Rosjanin - to w czasie pochodu pierwszomajowego nasrałem obok trybuny głównej na Placu Czerwonym.
Po trzeciej flaszce zebrało jednak chłopaków na szczerość:
- Wiesz żeby powiedzieć prawdę - tłumaczy się lekko zawstydzony Amerykanin - to trochę się jednak bałem tak demonstracyjnie sikać i zrobiłem to ciemną nocą, jak nikogo w pobliżu nie było.
Rosjanin machnął ręką i odpowiedział:
- A ja tak po prawdzie przyznam się, że chociaż zrobiłem kupę w ciągu dnia i w czasie kiedy przed trybuną maszerowały tysiące ludzi, to tak się bałem, że wcale spodni nie zdejmowałem.
2448
Dowcip #32792. W dawnych w kategorii: „Śmieszne kawały o Amerykanach”.
Przyjeżdża Amerykanin do kanady i wchodzi do restauracji. Zamawia wodę z cytryną i lodem, kontem oka zauważa smutnie siedzącego Anglika i postanawia się do niego przysiąść jak to Amerykanin cwaniak w kaszkietówce, obcisłej koszulce, adidaski i oczywiście guma do żucia w buzi.
- Cześć co jesz?
- Kanapkę z dżemem.
- Kanapkę powiadasz, z czego ta kanapka?
- No jak to z czego? Z chleba i dżemu.
- A jak ci smakuje ten chleb?
- No bardzo smaczny.
- Bo widzisz, my w Stanach zbieramy zboże i to najlepsze bierzemy dla siebie, a te wszystkie złe i brzydkie zborze wywozimy w jedno miejsce, tam je mielimy i wysyłamy do kanady na chleb
Anglik taki wkurzony ale powstrzymał się od komentarza.
- A jak smakuje ci dżem?
- Bardzo dobry dżem.
- A widzisz bo my w Stanach jak zbieramy owoce to miąższ bierzemy dla siebie, a te pestki i skórki wywozimy do jednego miejsca, tam mielimy dodajemy cukru i wysyłamy do kanady jako dżem.
Siedzi taki uśmiechnięty i dumny z siebie ciągle żując gumę. Anglik już nie wytrzymał
- A wy tam w stanach to kochacie się ze swoimi kobietami?
- Oczywiści,e że tak.
- A prezerwatyw wy używacie?
- Oczywiście.
- A co robicie ze zużytymi prezerwatywami?
- No jak to co? Wyrzucamy.
- A widzisz my nie, my je wszystkie zbieramy do jednego miejsca, topimy, przetwarzamy i wysyłamy do stanów zjednoczonych jako guma do żucia!
- Cześć co jesz?
- Kanapkę z dżemem.
- Kanapkę powiadasz, z czego ta kanapka?
- No jak to z czego? Z chleba i dżemu.
- A jak ci smakuje ten chleb?
- No bardzo smaczny.
- Bo widzisz, my w Stanach zbieramy zboże i to najlepsze bierzemy dla siebie, a te wszystkie złe i brzydkie zborze wywozimy w jedno miejsce, tam je mielimy i wysyłamy do kanady na chleb
Anglik taki wkurzony ale powstrzymał się od komentarza.
- A jak smakuje ci dżem?
- Bardzo dobry dżem.
- A widzisz bo my w Stanach jak zbieramy owoce to miąższ bierzemy dla siebie, a te pestki i skórki wywozimy do jednego miejsca, tam mielimy dodajemy cukru i wysyłamy do kanady jako dżem.
Siedzi taki uśmiechnięty i dumny z siebie ciągle żując gumę. Anglik już nie wytrzymał
- A wy tam w stanach to kochacie się ze swoimi kobietami?
- Oczywiści,e że tak.
- A prezerwatyw wy używacie?
- Oczywiście.
- A co robicie ze zużytymi prezerwatywami?
- No jak to co? Wyrzucamy.
- A widzisz my nie, my je wszystkie zbieramy do jednego miejsca, topimy, przetwarzamy i wysyłamy do stanów zjednoczonych jako guma do żucia!
214
Dowcip #21425. Przyjeżdża Amerykanin do kanady i wchodzi do restauracji. w kategorii: „Śmieszne kawały o Amerykanach”.

Szefowie największych banków zorganizowali mistrzostwa świata we włamywaniu się do sejfu. Zasada była taka: Reprezentacja kraju ma minutę na włamanie się do sejfu przy zgaszonym świetle. Po minucie zapala się światło, co jest równoznaczne z przegraną. Pierwsi wystartowali Niemcy, mija minuta - nie udało się. Następnie startują Rosjanach, ta sama sytuacja. Potem kolejni Anglicy, Szkoci, Amerykanie, nie udaje się nikomu. W końcu startują Polacy ... Po minucie pan wciska przycisk, ale światło się nie zapala. Jeden Polak do drugiego:
- Rychu, mamy tyle kasy. Na co Ci jeszcze ta żarówka?
- Rychu, mamy tyle kasy. Na co Ci jeszcze ta żarówka?
761
Dowcip #531. Szefowie największych banków zorganizowali mistrzostwa świata we w kategorii: „Śmieszne dowcipy o Amerykanach”.
Dawno, dawno temu pewnemu Amerykaninowi na rancho spadł latający talerz. Ze środka z wielkim trudem wygramolił się wielki, zielony makak. Małpa upadła przed pojazdem, przestała się ruszać, tylko przeraźliwie, cichutko zawodziła. Amerykaninowi zrobiło się jej żal, więc zaczął się nią opiekować. Robił jej okłady, przykładał kompresy, masował, w końcu makak wyzdrowiał ale niestety nie chciał nic jeść. Wyraźnie opadał z sił. Pewnego dnia ostatkiem sił wyszedł na podwórze. Znalazł tam kupę psa i zjadł ze smakiem. Po chwili ukucnął za krzaczkiem i wysrał pół kilo psiej karmy. Amerykanin podrapał się po głowie z niedowierzaniem. Potrząsnął w końcu głową i z głębokim postanowieniem poszedł pod drugi krzaczek i sobie ulżył. Makak natychmiast zjadł ze smakiem gówno Amerykanina, podbiegł do trzeciego krzaczka i wysrał apetyczną, cieplutką i ładnie wypieczoną bułeczkę z
klopsikiem.
- To jest żyła złota - pomyślał Amerykanin drapiąc się po genitaliach. - W sensie złota dupa!
Sprzedał ranczo, zamieszkał w mieście, za uzyskane ze sprzedaży rancha pieniądze pobudował wiele knajpek, a w każdej na eksponowanym miejscu
umieścił toy-toya. Na szyldach w każdej knajpce narysował złotą dupę. Naród zaczął walić drzwiami i oknami. A na cześć wielkiej, zielonej małpy, potrawę firmową nazwał ”Big Mac”.
klopsikiem.
- To jest żyła złota - pomyślał Amerykanin drapiąc się po genitaliach. - W sensie złota dupa!
Sprzedał ranczo, zamieszkał w mieście, za uzyskane ze sprzedaży rancha pieniądze pobudował wiele knajpek, a w każdej na eksponowanym miejscu
umieścił toy-toya. Na szyldach w każdej knajpce narysował złotą dupę. Naród zaczął walić drzwiami i oknami. A na cześć wielkiej, zielonej małpy, potrawę firmową nazwał ”Big Mac”.
418
Dowcip #27218. Dawno w kategorii: „Żarty o Amerykanach”.
